Marzenia o pełnych możliwościach poznawczych naszego mózgu
Wiedza jest z definicji dobrem — być może nadrzędnym dobrem człowieka — gdyż bez niej nie mogą istnieć podstawowe wolności, do których nieustannie się odwołujemy - Rita LeviMontalcini
Kiedy u nas podnosi się wiek emerytalny i towarzyszy temu wprost niewiarygodne zacietrzewienie, dezaprobata i masowe protesty społeczne, to dla opadnięcia naszych emocji warto sięgnąć do przykładu światowego autorytetu nauki , sposobu na pracę i życie, pani prof. Rity Levi-Montalcini
Rita Levi-Montalcini (ur. 22 kwietnia 1909 w Turynie), uczona amerykańska pochodzenia włoskiego, lekarz embriolog i neurolog, laureatka Nagrody Nobla w medycynie 1986.
Studiowała w szkole medycznej w Turynie w latach 1930-1936; karierę akademicką, jako osobie pochodzenia żydowskiego, zamknęły jej ustawy faszystowskie. W 1947 wyjechała do USA na zaproszenie Washington University w St. Louis; w latach 1956-1977 była profesorem tej uczelni. W latach 1969-1978 kierowała Instytutem Biologii Komórki Narodowej Rady Nauki w Rzymie. Została przyjęta w poczet m.in. Papieskiej Akademii Nauk.
Prowadziła badania dotyczące wzrostu komórek nerwowych; później zajęła się wzrostem unerwienia czuciowego w zarodkach kury, którym przeszczepiono mysi nowotwór. Odkryła tzw. czynnik wzrostu nerwu (NGF), pobudzający wzrost komórek nerwowych. Za odkrycia o istotnym znaczeniu dla zrozumienia mechanizmów regulujących wzrost komórek i narządów zarówno zwierząt, jak i ludzi, otrzymała w 1986 Nagrodę Nobla, wspólnie ze Stanleyem Cohenem.
Kiedy miała 96-lat, mówiła o sobie, że swoją kondycję fizyczną i umysłową porównuje z biologicznym wiekiem 20 lat.
Nadal podejmuje ambitne wyzwania i jest w stanie stawić im czoła. „ Mój mózg nie wie, co to starość. Mam oczywiście zmarszczki i widać, że się starzeję, ale moja głowa pracuje bez zarzutu. Zawdzięczam to wielkim możliwościom regeneracyjnym naszych neuronów. Chociaż część ludzkich komórek nerwowych obumiera, pozostałe podlegają swoistej reorganizacji i przejmują nowe funkcje. Pod warunkiem, że je odpowiednio stymulujemy.” Wiedzę na ten temat zawdzięczała w dużej mierze własnym wynikom badań.
W 1942 roku odkryła zjawisko określane angielskim skrótem NGF (nerve growth factor), tzw. czynnik wzrostu nerwu. Ale przez blisko 50 lat inni uczeni poddawali w wątpliwość wyniki jej badań. Dopiero w 1986 roku przyznano jej rację, doceniając wagę odkrycia przyznaniem Nobla.
Czasy kariery wówczas nie były łatwe, szczególnie dla kobiety. Ojciec planował dla niej dobre zamążpójście, a następnie rolę matki i żony. Ona jednak od dziecka uwielbiała się uczyć. Wyznała ojcu, że pragnie studiować i postawiła na swoim. Nie miała też zbyt szczęśliwego dzieciństwa. Czuła się trochę jak brzydkie kaczątko: mała i niepotrzebna. Jej starsi bracia byli bardziej błyskotliwi i czuła się od nich gorsza, jak wspomina obecnie.
To rozbudziło w przyszłej pani profesor wielkie ambicje, jak również a może przede wszystkim przykład doktora Alberta Schweitzera, pracującego w Afryce i walczącego z trądem. Zapragnęła pomagać cierpiącym ludziom – to była dla niej ogromna motywacja. Do dziś pomaga młodym Afrykankom, które chcą się kształcić. Oprócz walki z chorobami nigdy nie ustawała w zabiegach o polepszenie trudnego losu kobiet, szczególnie w krajach islamskich.
Przez pewien czas jej życie było wystawione na duże niebezpieczeństwo, kiedy w latach trzydziestych XX w. Mussolini usiłował stać się włoską wersją Hitlera i tak jak Führer postanowił rozprawić się z Żydami, musiała się wtedy ukrywać, ale nie był to dostateczny powód, aby zaniechać pracy badawczej. Udało się jej zmontować laboratorium we własnej sypialni. To tam odkryła zjawisko apoptozy – czyli samozniszczenia komórek.
Wykluczenie etniczne pobudziło ją również do wzmożonej pracy intelektualnej. Wszystkiego bowiem można człowiekowi zakazać, ale nie myślenia. Być może, tymi okolicznościami można wytłumaczyć fakt, że wśród laureatów Nagrody Nobla żydowska diaspora jest tak licznie reprezentowana. (169 laureatow Nobla wsrod Zydow! Polskich 6)
Pani profesor nie założyła rodziny, gdyż jak mówi wkroczyła w dżunglę układu nerwowego i nie mogła się już od niej oderwać. Postanowiła poświęcić pracy cały swój czas i całe życie. Dzisiaj jej marzeniem jest taki postęp wiedzy, by pewnego dnia byliśmy w stanie wykorzystać wszystkie możliwości poznawcze naszego mózgu.
Pracowała bez wytchnienia nie czując żadnego wyczerpania, ciesząc się doskonałą pamięcią i inteligencją. Nikt z personelu nie odważył się zapytać pani profesor, czy nosi się z zamiarem przejścia na emeryturę. Dziennikarka zadając to pytanie otrzymała odpowiedź - Nigdy w życiu. Gdy człowiek przechodzi na emeryturę, zaczyna się zaniedbywać i to odbija się na stanie jego zdrowia. A bezczynność to dla umysłu prawdziwa śmierć.
W kwietniu 2012 r. pani profesor skończyła103 lata i nadal uczestniczy w pracach założonego przez siebie Europejskiego Instytutu Badań nad Mózgiem (Ebri) interesując się żywo poziomem badań i jako włoska senator stale apeluje o poprawę sytuacji materialnej naukowców.
Dla młodych naukowców i pracowników Instytutu Ebri, pani Rita Levi Montalcini jest ich “siłą napędową” i źródłem nieustannej inspiracji, jest zarazem ich wielkim autorytetem.
Nadal twierdzi, że jej umysł obecnie jest sprawniejszy, niż gdy była młodą. Jak widać jest niezwykłym człowiekiem.