Eliza
Gość
|
|
« : Listopad 11, 2012, 22:17:20 » |
Cytuj
|
Witam, faktycznie wszyscy mamy ogromny wpływ na nasze życie, tyle, że na co dzień tego sobie nie uświadamiamy. Niby to ogólnie wiemy, czytamy o tym, ale świadomość własnej wolności wyborów tak trudno nam przychodzi w praktyce.
Leczyłam się bardzo długo na depresję. Brałam ogromną ilość lekarstw a z każdym dniem czułam się coraz gorzej. Jedyna myśl, która pojawiała się w każdej chwili, to – jak skończyć z sobą, jak to zrobić, by nie bolało, by zachować resztkę godności i nie zniszczyć swoich bliskich.
Pewnego dnia wpadła mi w ręce ciekawa książkach o depresji „Optymizmu można się nauczyć”. Nie było wówczas jeszcze takiej prorozwojowej literatury jak obecnie a mimo to był w tej książce tak optymistyczny zew do życia, że następnego dnia rzuciłam wszystkie lekarstwa, choć były one dla mnie ważniejsze niż ktokolwiek w życiu, były moją jedyną nadzieją na przynajmniej godzinny sen w nocy. Siła mojej woli o wzięciu wszystkiego w swoje ręce zapoczątkowała niezwykłą metamorfozę. Samobójcze myśli skierowały zwrot do wzięcia lekarstwa, ale to już była inna myśl o mniejszym dynamizmie. Po tygodniu w zasadzie kilkuletnia depresja odeszła niczym groźny tajfun z mojego życia.
Doświadczenie tego cierpienia dało mi ogromny bodziec, nieznaną mi dotychczas energię do zainteresowania się sobą, własną duchowością, studiami psychologii, słowem budowania własnej drogi, własnego wizerunku. Choroba więc faktycznie może być źródłem rozwoju człowieka, wzrastania i wychodzenia z zaścianka przeszłości.
Nie wiem, czy nietaktowne byłyby życzenie dla ludzi o niskim poziomie świadomości, by przeszli wiele cierpienia w swoim życiu, by stać się kimś lepszym, mądrzejszym, szlachetniejszym?
|