Bochenia
Bochenia » Z pomocą innym » 2009 » Kwiecień » "Amaskini"- małe twarze. Bezdomne dzieci Afryki

"Amaskini"- małe twarze. Bezdomne dzieci Afryki

Martyna BEC Zula to zuluskie słowo oznaczające włóczenie bezdomnie.

Malunde  to termin używany przez bezdomne dzieci na określenie chłopca, który ucieka z domu i żyje na ulicy, a malalapayipi oznacza  „sleepers in pipes“- „śpiący w rurach“. Tak nazywają ich w Durban lub Johannesburgu. W Cape Town są strollersami. Znani są jako „almajiri“ w Nigerii, talibe w Senegalu i  garibu w Mali i Burkina Faso. W Malawi nazywani są amaskini - “małe twarze”.
Bezdomne dzieci- niechciana cześć obrazu wielu afrykańskich miast. Czasem chcielibyśmy by były niewidzialne.
Są to „dzieci ulicy“, które zostały porzucone, dla których ulica jest domem i „dzieci na ulicy“, które maja rodzinę, ale przychodzą na ulice, czasem nawet z rodzicami, żeby żebrać w ciągu dnia, a potem wracają do domu na noc.
W Balantyre, w Limbe, są tam zawsze, podążając za tobą, kiedy idziesz ulicą, wołają, „Daj mi pieniądze!“, wkładając ręce do minibusa przez otwarte okno lub siedząc na ulicy w grupie, niczym mała rodzina, gdzie starsze opiekują się młodszymi i jedzą znalezione resztki.

Czasem ignorujesz je, jak każdy inny, ale pewnego dnia zatrzymujesz się i zaczynasz je obserwować.
To był deszczowy dzien. i nie miałam kurtki przeciwdeszczowej ani parasola, wiec musiałam się zatrzymać i schować przed deszczem. Nigdy się tego nie robi w Blantyre, gdyż sprzedawcy uliczni i żebracy nie daliby ci spokoju. Nie ma szans na spokojny spacer po mieście. Zawsze biegnie się do wyznaczonego celu i szybko załatwia swoje sprawy bez zatrzymywania. Zawsze się jest w ruchu. Jednak tamtym razem ciężki deszcz nie pozwolił mi iść dalej i miałam moment na obserwowanie tego, co dzieje się wokół mnie. Po raz pierwszy sama się zatrzymałam, a nie byłam zatrzymana przez kogoś. Miałam uczucie, ze oglądam ludzi na ulicy jakby od zewnątrz. To nie zdarza się często w Malawi, kiedy każdy patrzy na ciebie, jesteś w centrum uwagi i nie masz prywatności, zapomina się o byciu niewidzialnym, jak na ulicy w Europie, byciu jednym z wielu.. Jednak w tamtym momencie zobaczyłam trójkę dzieci po drugiej stronie ulicy. One tez chowały się przed deszczem, który zmusił je prawdopodobnie do przerwy w “pracy”. Oglądały cos za wystawa sklepowa. Na ten krótki moment były znowu dziećmi, bardzo zaciekawione, podekscytowane, w brudnych ubraniach i boso, przyklejając twarze do szyby, żeby cos zobaczyć. W takim momencie uświadamiam sobie jak bardzo je ignorujemy każdego dnia. Zdaje sobie sprawę, że one są tu zawsze, że są takie małe i, tak poważne w porównaniu z dziećmi w Europie. Są jak mali dorośli i tak też każdy je traktuje. Ludzie odbierają im prawo do bycia dziećmi z dziecinną potrzebą do zabawy. Tutaj na ulicy one musza rozumieć wszystko, być poważne, silne i dbać same o siebie.

Kiedy zdecydowałam się zrobić fotograficzną dokumentację na temat dzieci ulicy w Blantyre i Limbe i porozmawiać z nimi, było to wielkim zaskoczeniem dla tych dzieci jak i przechodniów. Po raz pierwszy nie musiały zatrzymywać „Mzungu“-Białego. Zawsze robiąc wszystko, co mogłyby wyciągnąć ode mnie pieniądze, tym razem nie spodziewały się że sama przyjdę. Nikt z nimi tak nie rozmawiał. Nikt nie pyta jak się mają. Ludzie na ulicy od razu chcieli wiedzieć, jaki mam interes w rozmawianiu z bezdomnymi dzieciakami. Nikt nie dba o nie, ale gdy pojawia się biała osoba chcącą porozmawiać z nimi, w mgnieniu oka pojawia się tłum dookoła, każdy zainteresowany i każdy znajdujący wymówki, dlaczego nie wolno zrobić zdjęć. Wysłano mnie do przełożonego tej okolicy, by prosić o pozwolenie, ten wspomniał o pozwoleniu od policji, a na koniec kazano mi prosić w sierocińcu, do którego dzieci należą., gdyż tamtejsi opiekunowie są odpowiedzialni za nie i może nie będą zadowoleni, z tego że robię zdjęcia.

 „ Dlaczego wiec dzieci są na ulicy i nikt się nimi nie opiekuje, ale każdy chce dostać ode mnie pieniądze za zrobienie zdjęcia.?“- Spytałam zirytowana, nie otrzymując odpowiedzi. Nikt nawet nie spytał samych dzieci o zgodę. Wreszcie udało mi się z niektórymi porozmawiać i kilkoro z nich pozwoliło mi zrobić parę fotografii.
Są w bardzo rożnym wieku, jak dwunastoletni Mazuzo Miliward, który mieszka i żebra na ulicy, czy Sella, która nie chciała żadnej pomocy - poza pieniędzmi. Przeważnie pozostają w grupie, żebrając razem i pomagając sobie nawzajem. Towarzysze Stelli to Alosha, Sili i najmłodszy Amigu.


Jest też wiele dzieci, które pracują na ulicy, jak trzynastoletni Allan Mikwamba, który sprzedaje prażone orzechy.
Większość z nich zarejestrowana jest w clubie-domu dziecka-„Chisomo“ w Blantyre, jednak uciekają z tamta na ulice. Nie chcą żyć w sierocińcach lub iść do szkoły, gdyż na ulicy mogą zarobić pieniądze. Dając im pieniądze wlsciwie utrwala się ten schemat. Niestety są najbardziej bezbronne wobec wszelkiego rodzaju wykorzystywania.

Dzieci nawet w wieku sześciu lat uprawiają seks dla pieniędzy. Sczegolnie dziewczynki są narażone, ale również chłopcy. Dla dzieci pochodzących z biednych rodzin, albo bez rodzin, najszybszym i najłatwiejszym sposobie na zarobienie pieniędzy jest zebranie na ulicy lub prostytucja. Są zmuszone zostać na ulicy, gdyż pójście do szkoła nie przynosi im dochodów, nie daje jedzenia., Nawet, jeśli maja rodziców, ci nie rozumieją znaczenia edukacji, która ciągle nie jest priorytetem, szczególnie na terenach wiejskich w Afryce.

Wiele dzieci osieroconych lub wykorzystywanych przez krewnych, ucieka z domów. Wiele z nich przybywa do miasta w oczekiwaniu na lepsze życie, znalezienie pracy, ale bardzo często musza pracować bardzo ciężko za nic, lub kończą na ulicy. Dla wielu pracodawców dziecko jest łatwym celem, by zdobyć tanią silę roboczą.. Zazwyczaj dzieci te musza wykonywać ciężka fizycznie prace, która przekracza możliwości ich, nie rozwiniętych jeszcze w pełni, organizmów, w zamian za jedzenie, a nie wypłatę, jak w przypadku dorosłych. Wielu chłopców pracuje na plantacjach kawy, dziewczynki kończą jako pomoc domowa, ale często oszukiwane przez swych pracodawców, zostają zmuszane do uprawiania prostytucji, bez możliwości ucieczki od ich “przybranych ojcow”- tzw. “Sugar –daddies”, gdyż nie maja pieniędzy i nie maja, dokąd uciec. Wiele z nich zostaje zarażona wirusem HIV.
Od samego początku na pozycji straconej, dorastając w upokorzeniu, bez edukacji nie mogą rozwinąć swych umiejętności, wykorzystac w pełni swego potencjału. Maja mniejsze możliwości zdobycia pracy w przyszłości. Pozostają w biedzie bez szansy na odkrycie lepszego świata niż. ten, w którym żyją.
Jedynym sposobem na zmienienie ich życia i ich świadomości, jest bycie z nimi, pozostanie z nimi na ulicy, rozmowa z nimi, nauczanie i praca na ulicy.

Malawi jest siódmym w kolejności, najmniej rozwiniętym krajem na świecie. Największymi problemami tego kraju są: ubóstwo, mała różnorodność exportu, wolny wzrost ekonomiczny, zależność od pomocy z zewnątrz, układ zmiennych opadów deszczu prowadzący do nieudanych zbiorów, HIV/AIDS. W przybliżeniu 25% społeczności miejskiej jest zainfekowana HIV, w przybliżeniu 1.2 miliony dzieci jest osierocone z powodu AIDS, z czego około 0.4% Jest dziećmi bezdomnymi, a 0.1% Potencjalnymi dziećmi ulicy. Jako wskaźnik narastającego problemu może posłużyć fakt, ze 90% dzieci bezdomnych w Blantyre przybyło do owego miasta w przeciągu ostatnich pięciu lat (wdg. Chisomo Childrens Club).

Pomiędzy styczniem i marcem ubiegłego roku (2004), kiedy setki tysięcy rodzin pozbawione były pożywienia, “Chisomo Children Club” doniósł wzrost ilości dzieci na ulicach Blantyre o 150 %. “ Chisomo” donosi również, ze w ciągu roku 2002 około 40 nowych dzieci na miesiąc przychodziło na ulice, ale w grudniu ta liczba podwoiła się. Liczba ciągle narasta.
Ponad 14 milionów ludzi w południowej części kontynentu afrykańskiego aktualnie jest zależnych od międzynarodowej pomocy żywnościowej.

Martyna BEC



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY