Bochenia
Bochenia » W kierunku mądrości » 2015 » Sierpień » Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle

Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle

Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle Gdy ludzie są sobie przyjacielscy, nawet woda staje się słodka. - chińskie

linia

Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle

Z każdym dniem nowe wydarzenia spędzają ci sen z oczu. A to szalejące tajfuny, czy tropikalny żar słońca, przesilenia w politycznych wyścigach po pełnię władzy nad tobą, niekoniecznie tych mile widzianych i cała lawina problemów spadająca siłą wodospadu wszelkiej obrzydliwości tego świata. Jak z tym żyć, jak nie zwariować, kiedy tego nie akceptujesz a pozbawiony wyboru nie widzisz światła w dalekim tunelu dla swojej wizji lepszego, doskonalszego świata z twoich marzeń?
ikona
W swoim umyśle szufladkujesz co dobre a co złe, mierzysz i ważysz  i o zgrozo, widzisz, że osądy innych niekoniecznie są z twojej bajki.. W końcu już nie wiesz czy to dobrze czy źle. Z konieczności musisz czekać na odpowiedź, dopóki życie, biegiem swoich wydarzeń,  przyniesie właściwą dla ciebie odpowiedź.

Cierpliwość i wiara w sprawiedliwy bieg postępujących wydarzeń i w ewolucję wartości, w tym na pozór zabałaganionym świecie, musi ostudzić twój umysł, poddając go biegowi zdarzeń.
I z czasem jednak z pokorą zauważasz, że chyba  Ktoś kieruje tym splotem wydarzeń, bo w tyglu buzujących przewartościowań rodzi się zawsze coś nowego, coś dotychczas nieprzewidywalnego i nieprzystającego do dotychczasowej logiki twojego rozumowania a jednak  kreującego nowe wartości, nową wizję jeszcze bardziej złożonej Rzeczywistości. 
 
Przekładając ten problem na język starożytnego mędrca chciałoby się powiedzieć - Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle, tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.
Zresztą posłuchajmy co o tym powiedział  starożytny mędrzec w pięknej bajce o przeznaczeniu.

ikona- W zamierzchłych czasach, a może znowu nie tak dawno, żył pewien stary człowiek. Działo się to może w Chinach, albo gdzie indziej, ale na pewno daleko stąd.
Ten stary człowiek, nazwijmy go po prostu Starcem, miał wspaniałego, białego konia.
Był to najwspanialszy koń w całym cesarstwie.
I wielu możnowładców słało do starca swoich służących, którzy mieli za zadanie odkupić od niego tego wspaniałego rumaka.
Obiecywali dużo pieniędzy, a nawet pałace.
Ale Starzec odmawiał.
Mówił, że ten biały koń jest dla niego jak przyjaciel. A przyjaciela się nie sprzedaje.
I wszyscy ludzie z wioski, którzy przychodzili do Starca, śmiali się i mówili: - „oj, ty głupi, głupi...
Jesteś biedny, mieszkasz w nędznej chacie. Gdybyś sprzedał swojego konia, żyłbyś w dostatku. Postępujesz nierozsądnie!”
- Nie wiadomo, co dobre, a co złe - odpowiadał starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.

Pewnego wiosennego poranka piękny, biały koń nagle zniknął.
Stajnia była pusta.
Nie było wiadomo, czy ktoś go skradł, czy też przydarzyło się coś innego.
Wtedy ludzie z tej wsi, a może też i inni, przychodzili do Starca i mówili: - „oj, niedobrze, postąpiłeś wtedy nierozsądnie i źle! Gdybyś sprzedał białego konia, żyłbyś dzisiaj w pałacu i w dostatku. A teraz, głupi, nie masz ani konia, ani pałacu, ani pieniędzy.
Oj, niedobrze!”
- Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.

Minęło kilka dni, albo kilka tygodni, a może trwało to jeszcze dłużej, i biały koń wrócił! Wrócił, ale nie sam.
Przyprowadził ze sobą cały tabun wspaniałych, dzikich koni!
I w tej jednej chwili Starzec stał się bardzo bogaty...
W całej wsi, i w całej okolicy, aż wrzało z powodu tej nagłej odmiany w życiu Starca!
Wszyscy mu zazdrościli.
Ludzie przychodzili do niego i mówili: - „oj, tobie to się dobrze wiedzie!
Masz swego wspaniałego konia i masz jeszcze całe stado wspaniałych koni! Teraz jesteś bogaty. Dopisało ci szczęście!”
- Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe!

Znowu minęło kilka dni, a może kilka tygodni.
Najstarszy, i jedyny, syn Starca ujeżdżał dzikiego rumaka.
Ten koń był rzeczywiście dziki i nieokiełznany. Zrzucił młodzieńca z grzbietu, a ten spadając na ziemię, złamał sobie nogę.
A były to czasy, kiedy złamanie nogi oznaczało kalectwo do końca życia.
I tym razem, ludzie z całej wsi przychodzili do Starca i mówili: -„oj, co za nieszczęście!
Twój syn, jedyny, miał być dla ciebie na stare lata pociechą. A teraz będzie kaleką...
Oj, niedobrze!
Gdybyś wtedy sprzedał białego konia, twój syn byłby dzisiaj zdrowy.”
- Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.

Minęło jeszcze kilka dni, a może kilka tygodni.
Do wsi przyjechali werbownicy i zabrali wszystkich zdrowych synów do wojska.
A były to czasy, gdy do wojska szło się na długie lata i wielu nigdy nie wracało. Dlatego we wiosce zapanował wielki smutek.
Teraz ludzie z całej wsi przychodzili do Starca i mówili: - „oj, wielkie nieszczęście nas spotkało. Wszyscy nasi synowie poszli na wojnę.
I nie wiadomo, czy kiedyś któryś powróci.
Tobie to dobrze! Wprawdzie twój syn jest kaleką, ale masz go przy sobie.
Może być dla ciebie pociechą na stare lata.”
- Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.

Józef Łącki



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY