Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle
Gdy ludzie są sobie przyjacielscy, nawet woda staje się słodka. - chińskie
Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle
Z każdym dniem nowe wydarzenia spędzają ci sen z oczu. A to szalejące tajfuny, czy tropikalny żar słońca, przesilenia w politycznych wyścigach po pełnię władzy nad tobą, niekoniecznie tych mile widzianych i cała lawina problemów spadająca siłą wodospadu wszelkiej obrzydliwości tego świata. Jak z tym żyć, jak nie zwariować, kiedy tego nie akceptujesz a pozbawiony wyboru nie widzisz światła w dalekim tunelu dla swojej wizji lepszego, doskonalszego świata z twoich marzeń?
W swoim umyśle szufladkujesz co dobre a co złe, mierzysz i ważysz i o zgrozo, widzisz, że osądy innych niekoniecznie są z twojej bajki.. W końcu już nie wiesz czy to dobrze czy źle. Z konieczności musisz czekać na odpowiedź, dopóki życie, biegiem swoich wydarzeń, przyniesie właściwą dla ciebie odpowiedź.
Cierpliwość i wiara w sprawiedliwy bieg postępujących wydarzeń i w ewolucję wartości, w tym na pozór zabałaganionym świecie, musi ostudzić twój umysł, poddając go biegowi zdarzeń.
I z czasem jednak z pokorą zauważasz, że chyba Ktoś kieruje tym splotem wydarzeń, bo w tyglu buzujących przewartościowań rodzi się zawsze coś nowego, coś dotychczas nieprzewidywalnego i nieprzystającego do dotychczasowej logiki twojego rozumowania a jednak kreującego nowe wartości, nową wizję jeszcze bardziej złożonej Rzeczywistości.
Przekładając ten problem na język starożytnego mędrca chciałoby się powiedzieć - Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle, tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.
Zresztą posłuchajmy co o tym powiedział starożytny mędrzec w pięknej bajce o przeznaczeniu.
- W zamierzchłych czasach, a może znowu nie tak dawno, żył pewien stary człowiek. Działo się to może w Chinach, albo gdzie indziej, ale na pewno daleko stąd.
Ten stary człowiek, nazwijmy go po prostu Starcem, miał wspaniałego, białego konia.
Był to najwspanialszy koń w całym cesarstwie.
I wielu możnowładców słało do starca swoich służących, którzy mieli za zadanie odkupić od niego tego wspaniałego rumaka.
Obiecywali dużo pieniędzy, a nawet pałace.
Ale Starzec odmawiał.
Mówił, że ten biały koń jest dla niego jak przyjaciel. A przyjaciela się nie sprzedaje.
I wszyscy ludzie z wioski, którzy przychodzili do Starca, śmiali się i mówili: - „oj, ty głupi, głupi...
Jesteś biedny, mieszkasz w nędznej chacie. Gdybyś sprzedał swojego konia, żyłbyś w dostatku. Postępujesz nierozsądnie!”
- Nie wiadomo, co dobre, a co złe - odpowiadał starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.
Pewnego wiosennego poranka piękny, biały koń nagle zniknął.
Stajnia była pusta.
Nie było wiadomo, czy ktoś go skradł, czy też przydarzyło się coś innego.
Wtedy ludzie z tej wsi, a może też i inni, przychodzili do Starca i mówili: - „oj, niedobrze, postąpiłeś wtedy nierozsądnie i źle! Gdybyś sprzedał białego konia, żyłbyś dzisiaj w pałacu i w dostatku. A teraz, głupi, nie masz ani konia, ani pałacu, ani pieniędzy.
Oj, niedobrze!”
- Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.
Minęło kilka dni, albo kilka tygodni, a może trwało to jeszcze dłużej, i biały koń wrócił! Wrócił, ale nie sam.
Przyprowadził ze sobą cały tabun wspaniałych, dzikich koni!
I w tej jednej chwili Starzec stał się bardzo bogaty...
W całej wsi, i w całej okolicy, aż wrzało z powodu tej nagłej odmiany w życiu Starca!
Wszyscy mu zazdrościli.
Ludzie przychodzili do niego i mówili: - „oj, tobie to się dobrze wiedzie!
Masz swego wspaniałego konia i masz jeszcze całe stado wspaniałych koni! Teraz jesteś bogaty. Dopisało ci szczęście!”
- Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe!
Znowu minęło kilka dni, a może kilka tygodni.
Najstarszy, i jedyny, syn Starca ujeżdżał dzikiego rumaka.
Ten koń był rzeczywiście dziki i nieokiełznany. Zrzucił młodzieńca z grzbietu, a ten spadając na ziemię, złamał sobie nogę.
A były to czasy, kiedy złamanie nogi oznaczało kalectwo do końca życia.
I tym razem, ludzie z całej wsi przychodzili do Starca i mówili: -„oj, co za nieszczęście!
Twój syn, jedyny, miał być dla ciebie na stare lata pociechą. A teraz będzie kaleką...
Oj, niedobrze!
Gdybyś wtedy sprzedał białego konia, twój syn byłby dzisiaj zdrowy.”
- Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.
Minęło jeszcze kilka dni, a może kilka tygodni.
Do wsi przyjechali werbownicy i zabrali wszystkich zdrowych synów do wojska.
A były to czasy, gdy do wojska szło się na długie lata i wielu nigdy nie wracało. Dlatego we wiosce zapanował wielki smutek.
Teraz ludzie z całej wsi przychodzili do Starca i mówili: - „oj, wielkie nieszczęście nas spotkało. Wszyscy nasi synowie poszli na wojnę.
I nie wiadomo, czy kiedyś któryś powróci.
Tobie to dobrze! Wprawdzie twój syn jest kaleką, ale masz go przy sobie.
Może być dla ciebie pociechą na stare lata.”
- Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle - odpowiadał Starzec - tylko Bóg i Czas wiedzą, co jest dobre, a co złe.
Józef Łącki