Bochenia
Bochenia » Świadomość Duchowa » 2013 » Lipiec » Remedium na współczesne problemy

Remedium na współczesne problemy

Remedium na współczesne problemy Szczęście nie jest rzeczą łatwą; trudno je znaleźć w sobie, a nie sposób gdzie indziej- Nicolas de Chamfort.

linia

 

logoNajbardziej deficytowym towarem dla współczesnego człowieka jest SZCZĘŚCIE. Poszukujemy go na oślep, szukamy go w  bogactwie, władzy nad innymi, sławie, seksie lub w skrajnej desperacji w alkoholu czy narkotykach. Czasami zbyt długie poszukiwanie tej właściwej drogi, zanim przyniesie pozytywny skutek, zrujnuje nasze zdrowie, odbierze nadzieję, zniweczy marzenia. Umysł niczym pijana małpa podrzuca w chaosie setki recept na nasze życie i w swej gonitwie szuka na oślep zdawkowych, najczęściej fałszywych  odpowiedzi. Odpowiedź dla każdego jest inna, bo różne są poziomy świadomości każdego z nas, ale jakakolwiek by nie była, musi wyjść z ciszy naszego Umysłu. "Wejdź w siebie tu leży Prawda", to znane cytaty mędrców i mistyków całego  świata. W  każdym z nas jest Boska Mądrość, odpowiedź na wszystko, największa radość ze spotkania Najwyższego bez jednego wypowiedzianego słowa, ale dotrzeć do Niej mogą tylko ci, którzy opanują wielką sztukę ciszy umysłu i spotkania twarzą w twarz ze swoją Jaźnią..

Od tysięcy lat  do dzisiejszego dnia Polinezyjczycy, nie przypadkowo  pozdrawiają się wzajemnie słowem NAMASTE, co znaczy w wolnym tłumaczeniu - Pozdrawiam Boga w Tobie.  Głębia tego pozdrowienia jest wynikiem doświadczeń tysięcy lat MEDYTACJI w której przychodzi wielka cisza, spokój, odpoczynek dla skołowanego umysłu, prawdziwa radość i nadzieja życia.

Każdy z nas osobiście musi doświadczyć tej ciszy, zagłębić się totalnie w swojej Jaźni, zaprzyjaźnić się z Nią, by od tego czasu rozpocząć prawdziwe wzrastanie ku autentycznemu Człowieczeństwu. Droga to długa, ale jedyna i taka fascynująca.

Poniżej podaję mniej lub bardziej precyzyjne wypowiedzi różnych ludzi wyniesionych z doświadczenia medytacji. Warto je przeczytać, by wyrobić sobie własny styl poszukiwania swojej, jedynej drogi do szczęścia.

linia

Medytacja to życie. Nie-bycie w medytacji to nie-życie.

„Medytacja służy tylko temu, by obudzić się ze snu. Jest przebudzeniem. „TY” to przeszłość, wspomnienia. Przeszłe, a więc martwe. W teraźniejszości medytacji „Ciebie” nie ma, a więc martwe nie kontroluje żywego. Kiedy wchodzisz w medytację, czas znika. Umysł nie może żyć bez czasu, a czas nie istnieje bez umysłu. Znika umysł, znika czas. Zatrzymanie świata – to cała sztuka medytacji. Żyć chwilą – to żyć w wieczności” (OSHO „Techniki medytacji. Poradnik praktyczny”). Medytacja jest procesem transformowania świadomości.
 
Medytacja to samo bycie, „tak po prostu”. „Po prostu jesteś i to jest czysta radość. Medytacja to niepoważna zabawa, szczera, ale niepoważna. Człowiek naprawdę medytujący jest radosny i odprężony”. Może wykonywać jakąś czynność, albo zupełnie nic nie robić, skupiając się na oddechu, ale zawsze musi być UWAŻNY. Skąd bierze się w nim ta radość, skoro nic nie robi? „Ponieważ egzystencja zbudowana jest z materiału, który nazywamy radością”.

Już widzę te miny – medytacja to taka niepoważna sprawa? To już nie mam usprawiedliwienia dla siebie? Myślałem, że robię coś wielkiego, śmiertelnie poważnego, że katuję się w imię zbawienia… ale robić coś dla samej PRZYJEMNOŚCI bycia? To takie… niemoralne… I co? Już nie będę cierpieć?… Przecież cierpienie nadawało sens mojemu życiu… Mam, ot tak… frywolnie zacząć być szczęśliwa???

Przystępując do medytacji dajemy sobie prawo do spokoju umysłu, poczucia wartości i szczęścia. Medytacja jest lekiem na nieszczęście. Lek jest potrzebny tylko wtedy, gdy jesteś chory. Kiedy wybierzesz szczęście, medytacja przestanie być konieczna, a raczej zacznie dziać się nieustannie.

Medytacja zaczyna się od katharsis, a kończy świętowaniem. Najpierw musisz przejść katharsis, żeby wyrzucić wszystkie stłumienia i oczyścić ciało z toksyn i trucizn, a psychikę oczyścić z tłumionych urazów i ran. Możesz tańczyć lub walić w worek treningowy. W bierność można wejść dopiero wtedy, gdy wyrzucisz z siebie wszystkie śmieci. Medytacja to nie tylko siedzenie pod figowcem w pozycji lotosu. Dla dziecka i młodego, energicznego człowieka to nie medytacja, to tortura. Małe dziecko medytuje praktycznie cały czas, bo  cały czas jest „tu i teraz”. Kiedy stoi na głowie, całe jest staniem na głowie. Kiedy trochę dorośnie, zacznie się rozglądać za kimś, kto będzie PODZIWIAŁ, JAK stoi na głowie i wtedy straci swoją niewinność, a życie zamieni się w nie-życie. Czar ciągłej medytacji pryśnie.

Medytacją może być wykonywanie ulubionej czynności, pod jednym warunkiem – należy podjąć tą aktywność z pełnym zaangażowaniem, przez cały czas skupiając się tylko na niej. Niektórym dobrze wychodzi to z seksem ;-) .To może być na przykład jedzenie czekolady. Można dojść do takiej uważności, że KAŻDA czynność codzienna, np. obieranie cebuli, stanie się medytacją.

Medytacją może być taniec, bieganie, pływanie (zwłaszcza ono, ze względu na oddech), każdy sport wymagający uważności i idealnej kontroli nad ciałem (np. jodo, strzelanie z łuku czy szermierka, ale także siatkówka, badminton czy ping pong (wymaga niebywałej, ciągłej koncentracji). Mogą to być także sporty walki, z jednym zastrzeżeniem – kiedy poczujesz nienawiść do przeciwnika – przegrałeś. Tai chi, zwane medytacją w ruchu, jest właściwie niebezpiecznie skutecznym sportem walki.

Podczas treningu należy skupić się całkowicie na ćwiczeniach. Być świadomym, który mięsień ciała jest aktualnie używany, a który nie, jak układa się rytm oddechu. Bardzo dobrym sposobem jest ŚWIADOME chodzenie, np. marsz chi kung (in-jang), marsz z kijkami (nordic walking), marszobiegi, biegi, baaa… maratony – biegacz wchodzący w tzw. „strefę” jest jednością ciała, umysłu, duszy, biegu i drogi. Byłabym ostrożna w nazywaniu „strefy” „transem długodystansowca” . Medytacja nie służy wprowadzaniu w trans, wręcz przeciwnie – służy wyostrzaniu percepcji, widzeniu rzeczy takimi, jakie są.

Można ćwiczyć na siłowni, ale nie z głową zapchaną wizjami dziewczyn czy facetów klękających w zachwycie nad naszym ciałem. Dobra jest joga, pilates czy gimnastyka izometryczna, ćwiczenie mięśnie Kegla (znany wam już taoistyczny „jeleń”… zwłaszcza te dwie ostatnie formy ćwiczeń się przydają, kiedy nie mamy na nic czasu i chcemy wykorzystać np. stanie na przystanku).

Moją medytacją jest jazda konna. Ciągła kontrola nad ciałem. Uważność. Skupienie na sobie, na koniu, na zadaniu. Nie ma miejsca na dywagacje na temat przeszłości, czy przyszłości. Jest tylko tu i teraz. Taniec dwóch ciał. Dwóch ośrodków równowagi. Dwóch strumieni energii. Dwóch idealnie zestrojonych organizmów reagujących na ciągle zmieniającą się rzeczywistość. Szaleńczy galop. Dół, skok, jar, zjazd, gałązka w oku, świst miecza koło skroni, nora lisa, kamień, bażant w krzakach, inny koń, pień sosny… Oczywiście nie mam tu na myśli jazdy konnej w wykonaniu jakieś zawodnika wybitnie nastawionego na siłowe rozwiązania, traktującego konia jako narzędzie do osiągnięcia zwycięstwa. Wtedy przeszkody są dla niego obiektami „do pokonania”, a nie do przeskoczenia w harmonii. Pamiętacie teorię pola golfowego Bagger Vanca? Cały czas, mimo dużego tempa i konieczności reagowania na nie, utrzymujemy  w środku spokój, szczęście i koncentrację. Kiedy tylko pomyślimy: „O jak fajnie mi się udało nie zderzyć z tym pniem, skoczyć tą przeszkodę, itp…” stracimy kontakt z teraźniejszością – dopadnie nas przeszłość i nawet nie zauważmy, jak zderzymy się z następnym pniem lub rozwalimy okser. Kiedy tylko zaczniemy się bać, stracimy kontakt z teraźniejszością – dopadnie nas przyszłość i ani się nie obejrzymy, jak wpakujemy się w gałęzie lub koń odmówi nam skoku.

Nie wolno dopuścić do sytuacji, kiedy ruchy wykonuje się AUTOMATYCZNIE. Kiedy dojdziesz do automatyzmu w pływaniu, zacznij chodzić z kijkami. Kiedy w marszu zapominasz o tym, że masz nogi, a twoje myśli zaczynają krążyć wokół nowego modelu BMW, zacznij tańczyć. Kiedy w tańcu zaczynasz myśleć o fajnym tyłku gościa obok, zacznij jeździć konno. Jazda konna jest  z tego powodu fajna, bo w niej do mistrzostwa się IDZIE, a nie DOCHODZI.  Bądź świadomy. To medytacja.

Medytacja jest muzyką. Muzyka jest medytacją - Osho.

Taniec może być także dobrą formą oczyszczenia, przygotowania do medytacji. „Najpierw musisz tańczyć, aby w tańcu opadł twój pancerz. Najpierw musisz krzyczeć z radości i śpiewać, żeby Twoje życie stało się żywsze”. Kiedy jesteś zły, w tańcu cała złość wypływa na zewnątrz. Kiedy jesteś pełen seksu, omywa cię seksualność, kiedy jesteś pełen miłości – widać to w twoich ruchach.

A na zakończenie: medytacja w pigułce – dla zapracowanych, niecierpliwych, niespokojnych.

Medytacja „8 minut” Victora Davicha

Początek:

1)     Wyłącz telefon, telewizor, wykorzystaj czas, kiedy dzieci śpią. To może być twoje własne prywatne 8 minut przed snem lub po wybudzeniu.

2)     Nastaw budzik w komórce na osiem minut. Każdego dnia. KAŻDEGO. TYLKO NA OSIEM.

3)     Siądź na krześle z prostym oparciem. To, jak wyglądają twoje plecy jest niezwykle ważne! Nie musisz siedzieć na zafu (poduszka do zazen) w pozycji pełnego lotosu. To boli. A ból przeszkadza w koncentracji. Musisz przyjąć postawę, która da odprężenie i czujność równocześnie. Nie polecam leżenia, bo zaśniesz. Stopy oprzyj na podłodze, ręce oprzyj na podbrzuszu wtulone palcami w siebie (lewa ręka na prawej) lub połóż na udach.

4)     Zamknij oczy.

5)     Zrelaksuj się. Rozluźnij szczękę. Wyobraź sobie, że jesteś podwieszony do nieba za nitkę zahaczoną o czubek głowy – rozciągnij się, ale nie napręż.

6)     Skieruj uwagę na oddech. Wdech. Wydech. Powietrze wchodzące przez nozdrza (punkt zakotwiczenia uwagi). Powietrze wychodzące przez nozdrza. Nic więcej. Nie kontroluj oddechu!

7)     Nie myśl, o tym co robisz, dlaczego to robisz, kiedy to się skończy (o tym myśli twoja komórka), dlaczego nie robisz innych ciekawszych rzeczy (8 minut skończy się szybciej niż myślisz), dlaczego „on cię zostawił” i „co zrobisz na obiad”. Nie walcz z myślami. Im mocniej się skupiasz na „nie-myśleniu”, tym silniej atakuje umysł. PUSZCZAJ. LUZ. PRZYSZŁY, POSZŁY.

8)     Nie przerywaj. Przecież chyba możesz przez 8 minut siedzieć i próbować wyciszyć szum myślowy, gonitwę myśli?

9)     Bądź życzliwy dla siebie. Medytacja jest zgodą na to, co się dzieje. Także na siebie.

10)  Powtarzaj tą technikę codziennie. Przez 7 dni. To początek.



Komentarze (2)

Remedium na współczesne problemy - Uspokój swój umysł

Napisane przez Artur, 29 December 2017
Bardzo często w naszej kulturze obce jest nam pojęcie medytacji. Zbyt to szumnie brzmi, wydaje się nieosiągalne, dalekie. Tymczasem to najprostsza rzecz a tak daleko wpływająca na naszą przyszłość, dająca spokój, zapomnienie, zdrowie itp. W moim przypadku system nerwowy w ogromnym napięciu często uniemożliwiał mi spokojny sen, stwarzał lęki, koszmary senne, długie godziny białych nocy. Wreszcie przekonałem się do rozpoczęcia medytacji. Prosta totalna koncentracja na oddechu. Wdech-myślę tylko, że wdycham powietrze. Wydech – żadna inna myśl tylko wydech powietrza i znowu wdech. Początkowo trudno utrzymać uwagę tylko na tych myślach, ale z czasem to udaje się i umysł się wycisza, następuje błogi nastrój i przychodzi zdrowy sen. To tylko jedna z najprostszych form medytacji, a jak działa na nasze samopoczucie – spróbujcie. Proponuję robić to często nawet w ciągu dnia przy natręctwie myśli i codziennie przed spaniem

Uspokój swój umysł

Napisane przez Artur, 29 December 2017
Bardzo często w naszej kulturze obce jest nam pojęcie medytacji. Zbyt to szumnie brzmi, wydaje się nieosiągalne, dalekie. Tymczasem to najprostsza rzecz a tak daleko wpływająca na naszą przyszłość, dająca spokój, zapomnienie, zdrowie itp. W moim przypadku system nerwowy w ogromnym napięciu często uniemożliwiał mi spokojny sen, stwarzał lęki, koszmary senne, długie godziny białych nocy. Wreszcie przekonałem się do rozpoczęcia medytacji. Prosta totalna koncentracja na oddechu. Wdech-myślę tylko, że wdycham powietrze. Wydech – żadna inna myśl tylko wydech powietrza i znowu wdech. Początkowo trudno utrzymać uwagę tylko na tych myślach, ale z czasem to udaje się i umysł się wycisza, następuje błogi nastrój i przychodzi zdrowy sen. To tylko jedna z najprostszych form medytacji, a jak działa na nasze samopoczucie – spróbujcie. Proponuję robić to często nawet w ciągu dnia przy natręctwie myśli i codziennie przed spaniem
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY