Bochenia
Bochenia » Na Linii Czasu » 2015 » Kwiecień » Doświadczenia z dżungli Amazonii

Doświadczenia z dżungli Amazonii

Doświadczenia z  dżungli Amazonii Podróże są jak ożywcza kąpiel dla umysłu, jak rysunek Medei, który sprawia, że znów jesteś młody - Hans Christian Andersen

linia


Wybierając się do Ekwadoru miałam w planie  odwiedzić wioskę zwaną Vilcabamba. Dlaczego?
Otóż wioska ta jest położona w głębokiej dolinie, otoczona dookoła wysokimi górami,  nazywana jest "Doliną długowiecznych".
Ludzie żyją tu ponad 100 lat, mają wspaniały górski klimat, czystą wodę i idealnie przeźroczyste, górskie  powietrze.  Ściągają tutaj turyści niemal z całego świata a szczególnie z USA i Europy. Tak więc i ja, posiadając sporo informacji o Ekwadorze, zaplanowałam odwiedzić również to ciekawe miejsce. Przejechałam autobusami prawie cały Ekwador i dotarłam do Vilcabamby cudownego ośrodka wypoczynkowego zwanego Izhcayluma      http://www.izhcayluma.com/en/

ikona

Dwaj bracia z Niemiec wybudowali ten piękny ośrodek wypoczynkowy, który odwiedzany jest przez turystów, najczęściej z Niemiec i Europy a nawet miejscowych, szczególnie w okresie karnawału, gdzie zwykle całkowicie jest wypełniony gośćmi..  Zaplanowałam zatrzymać się w tym ośrodku na tydzień, a  zafascynowana jego atmosferą, mieszkałam przez trzy tygodnie. Dla mnie pobyt w tej okolicy był prawdziwym rajem i w dodatku na ziemi.

ikonaCudowna pogoda +240 stopnie, ptasia muzyka i piękne kolorowe motyle oraz wspaniałe towarzystwo. Yoga, masaże, basen i ta niezwykła energia... Przy wjeździe do ośrodka wisi duży napis: "Jesteś w strefie wolnej od stresu". I faktycznie jest to zgodne z prawdą.
Tydzień mieszkałam sama i zaprzyjaźniłam się z sąsiadką, z którą miałyśmy dużo podobnych zainteresowań. Obie chodziłyśmy na długie wycieczki i spotykałyśmy się na posiłkach w restauracji na terenie osrodka. Moja przyjaciółka  pochodziła z Finlandii i  tu też spotkała miłą parę również z Finlandii, więc wieczorami często spotykaliśmy się razem.  Przysłuchiwałam się ciekawym dyskusjom dotyczącym medycznych roślin z Amazonii, które w wielu krajach są zakazane. Bardzo się tym tematem zainteresowałam, szczególnie,  kiedy ta para wybrała się do szamana, aby celebrować świętą roślinę medyczną zwaną Ayahuascą. Po powrocie z ceremonii zauważyłam u nich bardzo korzystne zmiany.

ikonaNiestety moja przyjaciółka i jej przyjaciele wyjechali, a ja przeprowadziłam się do innego domku.  Zamieszkałam wspólnie z sześcioma osobami. Obok mieszkało  również sześć osób, ludzi młodych w wieku  od 20 do 40 lat. Nie brakowało tam też  młodzieży z Europy i w tym młodzieżowym klimacie spotykaliśmy się wieczorami a  głównym tematem dyskusji były dwie amazońskie rośliny lecznicze Ayahuasca i San Pedro.

Mocno zafascynowana tematem, postanowiłam i ja odwiedzić znaną w tej miejscowości szamankę Felicje, która pochodziła z Austrii. Felicja od 15 lat mieszkała w Vilcabambie w towarzystwie dwóch koni, dwóch psów, cudownego kota i pięknej kolorowej  papugi. W  środku jej  ogrodu rósł duży kaktus  portretzwany San Pedro, czyli Święty Piotr posiadający klucze do nieba.. Ta roślina ma niebiańską  leczniczą MOC.
Felicja opowiadała mi o właściwościach leczniczych i oczyszczających organizm na poziomie fizycznym i duchowym. Przekazywaną wiedzę z zainteresowaniem wysłuchałam i coraz bardziej rozumiałam dlaczego te rośliny są zakazane.

Obserwowałam również osoby, które były po celebracji San Pedro. Był, między innymi w Ośrodku mężczyzna z Holandii po przebytym wypadku samochodowym, po którym miał problemy z poruszaniem szyją. Żaden lekarz nie potrafił mu pomóc. Tymczasem na drugi dzień, po celebracji San Pedro, zaczął najnormalniej, jak przed wypadkiem, ruszać swobodnie szyją. Byłam pod wrażeniem jego ogromnej radości i szczęścia, jakiego doznał. Swoją bezgraniczną radość i wdzięczność  okazywał, bez najmniejszego skrępowania, krzycząc głośno wobec wszystkich: "San Pedro mnie wyleczył, bo wreszcie mogę ruszać swobodnie głową!!!"
portretMłoda dziewczyna opowiadała, jak podczas celebracji San Pedro całą noc bardzo płakała. Było to prawdziwe Katharsis, które oczyściło jej ciało i duszę.

Po tylu przekonywujących opowieściach o doznawanych wrażeniach i uzdrowieniach przez moich współtowarzyszy, postanowiłam i ja wybrać się na celebracje Ayahuasci prowadzonej przez prawdziwego szamana w dżungli Amazonii.
Wrażeniami jednak, ze względu na rozległość tematu, podzielę się z Szanownymi Czytelnikami „Bochenii” na kolejnym spotkaniu.



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY