Sukcesy osiąga się codzienną mrówczą pracą.
Bogaty jest taki człowiek, dla którego świat jest nieustającym odkrywaniem.
Niewątpliwie każdy z nas marzył i zapewne dalej marzy o bogactwie ciekawie przeżytych doświadczeń czy zdobytej wiedzy w swoim życiu. Niestety, to wymaga ogromnego samozaparcia, samodyscypliny i odwagi, by ten cel osiągnąć. A jednak dla wielu to było możliwe i dalej sięgają po to, czego inni nie chcą lub nie potrafią z braku wiary w siebie. Jednym z takich bohaterów jest mój kolega ze studiów - Marian Nowakowski, który choć bardzo skromny, mógłby powiedzieć o sobie za Oscarem Wilde, że „Prawdziwie żyć to najrzadsza rzecz na świecie. Większość ludzi jedynie egzystuje” Nie starczyłoby miejsca w tym artykule, by wymienić wszystkie pasje i sukcesy Mariana. Może w dużym skrócie i uproszczeniu zrobi to sam Autor w przeprowadzonym wywiadzie przez uczennicę Klaudię Mucha (JŁ)
******
1. Podróżnik z zamiłowania, z wykształcenia nauczyciel, a z zawodu inżynier – projektant…… Mam jednak pytanie – kim prywatnie jest Marian Nowakowski?
MN: Jestem człowiekiem czynu, uporządkowanym, zdyscyplinowanym
i konsekwentnym. Projektowanie, to wspaniała praca twórcza, to wielka przygoda
i przyjemność, szczególnie wtedy, gdy rysunek na ekranie komputera staje się wyrafinowaną linią technologiczną, z której uzyskuje się kilka ton produktu w ciągu godziny, gdy inwestor zaczyna zarabiać pieniądze. Pracując przez internet nie tracę czasu na dojazdy, mogę więc przeznaczyć ten czas na samokształcenie i utrzymywanie sprawności fizycznej (bieganie po lesie, jazda rowerem, aquapark itd.).Każdego dnia pracuję nad doskonaleniem swojej wiedzy i swoich umiejętności. Jeśli człowiek nie pracuje i się nie rozwija, to znaczy, że się zwija (niestety). Sukcesy osiąga się codzienną mrówczą pracą.
2. Dlaczego właśnie alpinizm, wspinaczka? Skąd wzięły się te pasje?
MN: Studia w Krakowie, a więc góry za oknem. Zawsze intrygował mnie poszarpany krajobraz. Gdy skończyły się wszystkie znakowane szlaki w Tatrach, zacząłem się wspinać, najpierw latem, a potem zimą. Naturalną koleją rzeczy stały się wyjazdy w góry wysokie. Najpierw Alpy, a potem Kaukaz, Kilimandżaro, Andy i Himalaje (Island Peak 6189 m.)
3. Najśmieszniejsze i najdziwniejsze zdarzenia podczas Pańskich podróży?
MN: Najdziwniejsze… to chyba w Tatrach. Trenowaliśmy przejścia nocne w grudniu, lub styczniu. Byliśmy w dwójkę. W kompletnych ciemnościach wyszliśmy na grań pomiędzy Kasprowym i Świnicą. Wiał huraganowy wiatr. Idąc granią zauważyliśmy migoczący i gasnący co chwilę płomień z zapalniczki. Okazało się, że na grani stoi dwójka bardzo wychłodzonych turystów. Na śniegu była polewa lodowa, a oni nie mieli nawet raków. Nie byli w stanie nic zrobić i upadek po bardzo stromym zboczu, to była tylko kwestia czasu i pewna śmierć. Sprowadzenie ich na Kasprowy, a potem do Schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej nie było łatwe. Po kilku godzinach wspólnych wysiłków córka (studentka) i jej ojciec znaleźli się w cieple schroniska. Była to ich pierwsza wyprawa w życiu w góry. Mieli szczęście, żeśmy ich przypadkiem znaleźli.
4. Jaką wyprawę wspomina Pan najmilej?
MN: Nie mam złych wspomnień z wypraw. Każda jest inna i każda kryje w sobie inne niespodzianki. Na każdej poznaje się innych ludzi, a niektóre przyjaźnie pozostają na całe życie. Każda wyprawa jest niepowtarzalną przygodą, z której wynosi się nowe, wyjątkowe doświadczenia, no i zyskuje się niepowtarzalne zdjęcia i filmy
5. Czy są góry, które Pan najbardziej lubi. Jeżeli tak to dlaczego?
MN: Zdecydowanie tak. Tymi górami są Tatry, właśnie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Chodzi oczywiście o widoki. W Alpach, czy też w Kaukazie idzie się pół dnia i człowiek cały czas widzi to samo, w Himalajach idzie się tydzień i cały czas to samo. W Tatrach idąc Orlą Percią, bliższe szczyty przemieszczają się na tle dalszych i wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Co dziesięć minut zupełnie inny widok. Trzeba bardzo dobrze znać Tatry, żeby za każdym razem powiedzieć, co w danym momencie widać. Smukłe turnie, strome ściany, przepaście i urwiska, śmiałe ściany wspinaczkowe sprawiają, że Tatry są górami o charakterze czysto alpejskim. Niezależnie od tego, Tatry mają niepowtarzalną szatę roślinną. Kosodrzewina występuje tylko w Tatrach, nigdzie indziej na świecie. Kosodrzewina, to karłowata sosna, której gałęzie załamują się pod takim kątem, że przypominają kosy i stąd pochodzi jej nazwa. Tatry, to unikat w skali światowej, a dla mnie najpiękniejsze góry na świecie i zawsze chętnie do nich wracam.
6. Co czuje się będąc na szczycie?
MN: Wychodzenie na szczyt w rozrzedzonym powietrzu, to ogromny wysiłek i prawdziwa katorga dla organizmu. Na dużych wysokościach brak tlenu sprawia, że organizm jest bardzo wychłodzony. Niezależnie od tego, tam wysoko, przy ograniczonym dostępie tlenu, codziennie ma się do czynienia z nieustannym bólem głowy, a często towarzyszą temu wymioty, brak apetytu i wszystkie noce są prawie bezsenne. Wyjście na szczyt oznacza koniec tych tortur i uczucie ulgi. Świadomość pracuje tam na zwolnionych obrotach, ale w końcu dociera do człowieka, że teraz już tylko w dół i najczęściej to jest prawdziwy powód radości ze zdobycia szczytu. Stamtąd roztaczają się fantastyczne krajobrazy i każdy zabiera ze szczytu swoje unikatowe zdjęcia.
7. Wielu himalaistów ma w górach halucynacje. Czy miał Pan tego typy doświadczenia? Jakie są najczęstsze objawy?
MN: Są to objawy choroby wysokościowej (o których wspomniałem powyżej) wynikającej z niedostatecznej aklimatyzacji czyli niedotlenienia organizmu. Zawsze w górach wysokich należy przestrzegać zasady „wspinaj się wysoko, a śpij nisko”. Jeśli ktoś próbuje ominąć tę zasadę i cały czas idzie coraz wyżej, zawsze się to źle dla niego kończy. Często giną ci, który są najlepsi, bo myślą, że ich organizm podlega innym prawom i da sobie radę.
Jeśli chodzi o mnie, to zawsze się solidnie aklimatyzuję, bo wielokrotnie doświadczałem pierwszych stadiów choroby wysokogórskiej bo wiem, że to nic przyjemnego i zawsze może się źle skończyć. Nie wolno dopuszczać do takich sytuacji.
8. Miał Pan takie chwile, że stwierdził nie dalej nie idę, nie dam rady? Jaki jest najtrudniejszy moment w czasie wypraw?
MN: Oczywiście najtrudniejszą fazą wyprawy jest to dzień wyjścia na szczyt. Pokonuje się w tym dniu długi odcinek drogi na dużych wysokościach i często w silnym wietrze. Organizm szybko się wychładza i traci energię. Każdy krok w głębokim śniegu, to duże wyzwanie. Trzeba się wykazać dużą determinacją i ogromną wolą zdobywania, żeby nie zawrócić do ciepłego śpiwora. Są takie momenty, że brakuje już kompletnie sił, a do szczytu jest jeszcze 200 m w pionie, czyli około 2 godzin w tamtych warunkach. Trzeba Trzeba trochę odpocząć, próbować coś zjeść napić się, zaprzeć się samego siebie, wziąć swój krzyż i iść dalej…
9. Ma Pan jakieś amulety czy zasady bez których nie wyrusza Pan w góry?
MN: Nie wierzę w amulety, natomiast stosuję się do zdrowych zasad. Na wyprawę trzeba wyjeżdżać w dobrym stanie zdrowia, po uprzednim dobrym przygotowaniu kondycyjnym. Należy mieć dobre rozeznanie w terenie, w którym będzie prowadzona akcja górska. Należy przestudiować literaturę traktującą o tym temacie, przeglądnąć mapy Google Earth i przestudiować dostępne zdjęcia. Oczywiście ważną rzeczą dla powodzenia wyprawy jest wyjazd ze sprawdzonym gronem kolegów
10. Jakich rad udzieliłby Pan początkującemu alpiniście?
MN: Początkujący alpinista, czy taternik zdobywa swoje szlify na odpowiednich kursach. Należałoby raczej mówić o początkujących turystach.
Takie podstawowe zasady to:
• właściwy wybór trasy (pod kątem doświadczenia i umiejętności),
• właściwy ubiór i obuwie (plus ochrona głowy, rąk i oczu),
• wychodzić tylko przy dobrej pogodzie,
• nigdy nie wychodzić w pojedynkę,
• zabierać ze sobą jedzenie, picie, zapasową odzież i czołówkę (latarkę),
• posiadać podstawową apteczkę pierwszej pomocy.
11. Pana sposób na udaną wyprawę niskim kosztem.
MN: Mała grupka dobrych przyjaciół rezerwuje kwaterę lub schronisko z odpowiednim wyprzedzeniem w górach, najlepiej w Beskidach, lub Sudetach, ponieważ schroniska są tam bardzo tanie. Należy zaopatrzyć się w dobrą mapę i ekwipunek. Po kilku dniach można się przenieść do innego schroniska (dobrze też zarezerwować wcześniej). Przy względnie dobrej pogodzie wszyscy powinni być zadowoleni.
12. Ostatnie pytanie:Jakie ma Pan plany na bliższą i dalszą przyszłość?
MN: Moje plany, to wyjazd do Australii i Nowej Zelandii, no i jeszcze Patagonia, chociaż nie wiem jeszcze i w jakiej kolejności to nastąpi. Plany mają to do siebie, że często się zmieniają i zwykle w międzyczasie realizuje się coś innego, no ale przecież na tym polegają uroki życia…
Bardzo dziękuje za udzielenie wywiadu i życzę wielu sukcesów.
Klaudia Mucha uczennica klasy ID
MN: Również dziękuję i życzę odkrycia i rozwijania Twojej pasji, która nie musi być akurat koniecznie drogą przez góry.