Tajemnice wewnętrznej podróży
Przyjacielu, dokąd idziesz? Skąd przychodzisz i czego masz dokonać? Należysz do najwyższej Prawdy, ale zapomniałeś o swoim pochodzeniu. Teraz nadeszła pora, aby powrócić na główny trakt-Swami Muktananda
SWAMI MUKTANANDA
STAŁEM SIĘ ŻYWY
TAJEMNICE WEWNĘTRZNEJ PODROŻY
Swami Muktananda wybitny nauczyciel, mistyk, jogin, urodził się w 1908 roku w bogatej rodzinie w Mangalore w Indiach, skąd rozpoczął swą duchową wędrówkę mając piętnaście lat. Po kilku latach złożył śluby zakonne. Nadano mu imię Muktananda.
Przez dwadzieścia pięć lat podróżował pieszo po Indiach, spędzając czas u wielu znanych świętych i mistrzów medytacji. Opanował klasyczne systemy filozofii indyjskiej: hatha jogę i wiele innych gałęzi duchowej oraz świeckiej nauki. W 1947 roku spotkał Bhagawana Nityanandę, jednego z największych współczesnych świętych w Indiach i mistrza w tradycji Siddha. Po dziewięciu latach intensywnej nauki pod kierunkiem Nityanandy, Muktananda osiągnął cel duchowej praktyki, stan samorealizacji.
Po śmierci Nityanandy przez następne dwadzieścia jeden lat Swami Muktananda wiele podróżował, odbywając liczne wędrówki po niemal całym świecie. Podczas tych dwóch dekad, poprzez swe nauczanie i przekazywanie swej duchowej energii, wprowadził setki tysięcy ludzi z całego świata w medytację i doświadczenie własnej wewnętrznej doskonałości. Uczniowie Muktanandy założyli wiele setek ośrodków medytacyjnych na świecie. Swami Muktananda spisywał swoje nauki dzieląc się z zainteresowanymi doświadczeniami duchowymi ze swojego bogatego i twórczego życia. „Stałem się żywy” jest zbiorem esejów z późnego okresu życia Baby, wraz z zawartymi w nim pytaniami i odpowiedziami, pochodzącymi z jego publicznych wystąpień.
„Stałem się żywy” to książka o miłości, książka o jodze i przede wszystkim, oczywiście książka o życiu. By rozwiązać koan, paradoks jej podtytułu „Z martwego stałem się żywy”, powinniśmy być mniej powierzchowni. Powinniśmy przeniknąć życie płynące na kartach tej książki. To życie jest Muktanandą. I powinniśmy doświadczyć takiego samego życia, płynącego w jego duchowych spadkobiercach, jego „najlepszym dziele poetyckim”, Chidvilasanandzie i Nityanandzie. Powinniśmy wreszcie poznać Muktanandę, jakim rzeczywiście był - zawsze ożywiony, śmiejący się, zanurzony w miłości, zawsze witalny i dynamiczny, żyjący w każdym z nas jako nasza najbardziej wewnętrzna Jaźń. Niniejsza książka przybliży nas nieco do takiego spojrzenia.
ROZDZIAŁ I
EGO I JAŹŃ
Życie ludzkie jest wzniosie, tajemnicze i warte poznania. Jest rozkwitającym kwiatem szczęścia, płomieniem Boga. Lecz życie objawia swą tajemnicę tylko temu, kto żyje prawdziwie. Życie jest wielkie tylko dla kogoś, kto jest naprawdę żywy. Co to znaczy być naprawdę żywym?
Być naprawdę żywym to znaczy znać swą własną Jaźń, znać Świadomość, która przenika wszystko we Wszechświecie i żyje wewnątrz ludzkiego serca. Ktoś, kto nie rozpoznaje swej własnej Jaźni, ktoś, kto utożsamia się z ciałem, ktoś, kto myśli, że tylko światowe życie jest realne i że Bóg nie istnieje - ktoś taki nie żyje naprawdę.
Kiedyś czytałem opowieść o księżniczce. Pewnego dnia, gdy miała osiemnaście czy dziewiętnaście lat, zrzuciła ubranie i zaczęła biegać nago dookoła pałacu. Wiele metod stosowano by ją wyleczyć, lecz niezależnie od tego, co kto mówił lub robił, ona nie chciała założyć ubrania. Jej rodzice radzili się lekarzy, oddawali cześć wszystkim Bogom, prosili też świętego, by praktykował różne mantry i tantry. Lecz nic nie było w stanie zmienić zwyczajów księżniczki. Ale pewnego ranka wielki jogin przechodził koło pałacu. Stanął przed bramą i prosił o jałmużnę powtarzając mantrę: „Alak niranjina” co znaczy: „Ja jestem najwyższą zasadą, która jest całkowicie czysta i nie może być poznana przez zmysły”, i w momencie, gdy księżniczka usłyszała te słowa, zawołała do swoich służebnych: „ Przynieście mi szybko ubranie”. Ubrała sari i ozdoby. Poszła potem do kuchni, wzięła trochę jedzenia, dała joginowi i wróciła do swego pokoju. Król był oszołomiony zachowaniem swej córki. Zapytał ją:
- Córko, tyle dni byłaś naga. Nie chciałaś się ubrać, choć wydaliśmy tyle pieniędzy, tyle mantr powtarzaliśmy, tyle czci oddaliśmy bogom. Co się stało?
- Ojcze - powiedziała księżniczka - Czy mogę ci wyznać prawdę? Jakiś czas temu stwierdziłam, że nic nie wiem o swej Jaźni, a bez tej wiedzy jestem jak nieżywa. Dlatego zdjęłam ubranie. Jeśli jestem kimś martwym pomiędzy innymi martwymi ludźmi, po co mi ubranie? Czy może się wstydzić ktoś nieżywy? Lecz gdy ujrzałam tego jogina, który zna Prawdę i który jest pełen życia, wstydziłam się być naga w jego obecności i ubrałam się.
Słowa księżniczki mają wielkie znaczenie. Rama Tirtha powiedział: „O Boże, jeśli Ciebie nie znam, nie żyję naprawdę”. Święty Jan od Krzyża powiedział: „Żyłem nie zamieszkując mej Jaźni i w ten sposób byłem martwy, choć nie umarłem”.
Gdy ktoś jest oddalony od Jaźni, jak może być uznawany za żywego? Ktoś, kto nie jest inspirowany przez Jaźń, kto uważa, że jest różny od Jaźni, nie jest kimś żywym. Jest martwy, pogrzebany pod grubą zasłoną niewiedzy.
Mędrcy, filozofowie, autorzy świętych ksiąg i wszyscy święci, wciąż nam o tym przypominali. Próbowali obudzić w nas wielką miłość i otrząsnąć z niewiedzy. Lecz nawet wówczas, gdy im się to uda - my zakładamy zasłonę za zasłoną i nie chcemy ich zdjąć.
Słuchaj mnie przynajmniej teraz. Stan Jaźni, wiedza o Jaźni, mądrość Jaźni, są bardzo łatwe do osiągnięcia. Zwróć się ku wnętrzu i obserwuj je. Świat, który uważasz za realny, jest przelotny, tymczasowy. Wkrótce wszystko, co uważasz za realne, zginie.
Gdy święci mówią nam o tych sprawach, jesteśmy zdumieni ich znaczeniem. Czy mimo to nie jesteśmy teraz przebudzeni? To prawda, że świat wydaje się nam bardzo realny, lecz gdy śpimy i śnimy, świat też wydaje się nam realny. Gdy wąż nas ukąsi we śnie, płaczemy, zawodzimy i czujemy, że umieramy. Gdy budzimy się ze snu, wąż nie istnieje. W ten sam sposób, gdy budzimy się z długiego snu naszego życia, doświadczamy, że to, co uważaliśmy za świat, nie jest światem, lecz przejawem Świadomości, emanacją Boga. Gdy tylko poznamy prawdę o sobie, zapominamy, że jesteśmy tym ciałem z krwi i kości. Pojmiemy, że nie jesteśmy pojedynczymi ograniczonymi istotami, lecz czymś jeszcze. Poznamy, że jesteśmy Bogiem.
W Upaniszadach „Chandogya” mędrzec Uddalaka powiedział Svetaketu: „W tej subtelnej, niematerialnej esencji istnieją wszystkie rzeczy. To jest Jaźń. Ty jesteś Tym”.
Niezależnie od tego, co możemy o sobie myśleć, niezależnie od tego, z jakiego pochodzimy kraju, niezależnie od tego, jakim mówimy językiem, posiadamy tę samą świadomość „Ja”. Gdy się rodzisz, jesteś wyłącznie tym „Ja”; tym czystym istnieniem. Ludzie jednak natychmiast nadają temu „Ja” różne znaczenia. I gdy tylko zaczynają to robić, stają się nieczyści. Wówczas, zamiast utożsamiać się z tą Świadomością, zastanawiasz się nad sobą jako nad kobietą lub mężczyzną. Zastanawiasz się, do jakiej rodziny czy klanu należysz. Zastanawiasz się, czy jesteś mądry czy głupi, nieprzeciętny czy pośledni, wielki czy mały, cnotliwy czy występny. W ten sposób, złapany w sieć tych różnych utożsamień, brniesz w nurcie światowego życia, czasem odczuwając przyjemność, a czasem ból, czasem szczęście a czasem smutek. Tą drogą idziesz przez życie stając się jednym lub drugim, a nigdy nie stajesz się tym, kim jesteś.
Nie zdajemy sobie sprawy, jak ego nas zwodzi. To właśnie ów ograniczony zmysł „Ja”, fałszywe indywidualne ego, rodzi wewnątrz nas przeświadczenie, że Jaźń, która w rzeczywistości jest nieśmiertelna, niezmienna i wieczna, w pewnej chwili narodziła się i w pewnej chwili umrze. To właśnie ego nas pomniejsza i zazdrośnie strzeże naszej małości, ponieważ wie, że gdy odejdzie nasza małość, ono także będzie musiało odejść. Ego żyje w naszym wnętrzu, przebrane za naszego najlepszego przyjaciela, a w istocie jest naszym najgorszym wrogiem. Ego ukazuje nam nas samych w złym świetle. Służymy jako przesłona między naszą prawdziwą Jaźnią a naszą inteligencją. To z powodu właściwości ego pozostajemy z dala od prawdy, jesteśmy oddaleni od własnej Jaźni. To właśnie ego powoduje nasze narodziny i śmierć w niezliczonych żywotach. Istnieje tylko jedno ograniczenie i jest to ograniczenie ze strony ego.
Maharashtran powiedział: „Człowiek znajduje się w trudnym położeniu. Z powodu ego rodzi się w różnych postaciach i umiera bez żalu, nie otwierając oczu”.
Swami Rama Tirtha rzekł: „Z powodu ego, człowiekowi nie udaje się poznać prawdy. Staje się zbyt nienawistny i wrogi, i czyni z boskiego stworzenia piekło”.
Z tego powodu towarzystwo ego, jest towarzystwem śmierci. Stajemy się żywi jedynie wówczas, gdy usuniemy ego, ten fałszywy zmysł, który jest tożsamy z nietrwałym ciałem i myślami, że jesteśmy rzeczywiście kobietą lub mężczyzną.
Tylko wówczas, gdy odrzucamy złość, odkrywamy miłość, a gdy odrzucamy ego, odkrywamy miejsce wewnątrz nas, które jest czystą Świadomością, które jest Bogiem.
Odrzucić ego, to roztopić się w szczęśliwości Jaźni, to rozpuścić naszą miłość w bezbrzeżnej Świadomości. Gdy na powierzchni oceanu powstają bąbelki, wydają się czymś innym niż ocean, lecz po chwili pękają i stają się na powrót oceanem. W ten sam sposób, gdy nasze bańki ego pękną, gdy nasza świadomość ograniczenia opuści nas, powiemy, że jesteśmy tylko Świadomością.
Augustyn był wielkim chrześcijańskim świętym, który poświęcił całe życie na poszukiwanie wewnętrznego spokoju. Szukał zaspokojenia w zmysłowych przyjemnościach. Dużo jadł, dużo pił i próbował w życiu wszystkiego. Podejmował także wiele duchowych praktyk, lecz wciąż nie był zadowolony. W swoich poszukiwaniach chodził od miasta do miasta, od lasu do lasu. Studiował znaczące księgi religijne i naukowe. Wciąż jednak nie mógł zaznać spokoju.
Pewnego dnia Augustyn spacerował brzegiem oceanu i zauważył chłopca stojącego przy brzegu i trzymającego w ręku kubek. Chłopiec zdawał się być zły i rozgniewany, a Augustyn dziwił się, dlaczego tak mały chłopiec ma do tego stopnia zaprzątnięty czymś umysł. Zbliżył się więc do niego i zapytał:
- Co się z tobą dzieje, czemu jesteś taki rozgniewany? Chłopiec odpowiedział:
- Próbuję sobie wyobrazić, jak mógłbym zamknąć ocean w moim kubeczku. Robię różne rzeczy, lecz ocean w kubeczku nie może się zmieścić. Ocean jest za duży, a mój kubeczek za mały.
- Więc dlaczego nie wrzucisz kubeczka do oceanu? - spytał Augustyn.
I gdy wypowiedział te słowa, doświadczył wewnętrznego olśnienia. Pojął, że postępuje identycznie jak chłopiec. Próbuje zatrzymać nieograniczone szczęście Boga w malutkim kubeczku indywidualnego „Ja”. I w momencie, gdy to sobie uświadomił, odrzucił kubek swojego ego. Natychmiast odkrył, że może pochwycić ocean. Osiągnąć jedność z Bogiem.
W istocie rzeczy jesteśmy wszyscy jak ten chłopiec. Miliony z nas stoją nad brzegiem oceanu Świadomości, próbując zatrzymać go w kubku. Patrzymy na kubki, porównujemy kubki, wysuwamy argumenty na temat kubków. Niektórzy są dumni, bo ich kubki są większe od innych, a niektórzy zatroskani, ponieważ myślą, że ich kubki są mniejsze od innych. Nie możemy pojąć, iż żaden z naszych kubków nie może pomieścić ogromu oceanu Boga. Gdybyśmy wrzucili nasze kubki do oceanu, gdybyśmy rozpuścili nasze ego w szczęśliwości Boga, nie płakalibyśmy i nie lamentowali w osobności. Bylibyśmy jednym z oceanem.
Wielki święty Eknath Maharaj przestudiował wszelkie dostępne pisma i pisał wielkie dzieła filozoficzne. W końcu stwierdził:
„Teraz pokażę wam wytrych, dzięki któremu możecie bezpośrednio ujrzeć Boga. Gdy zrezygnujecie z ego, wtedy to, co pozostanie, będzie Bogiem”.
Tylko z powodu ego podejmujemy sadhanę lub duchową praktykę. Medytujemy, by zniszczyć ego, poczucie odizolowania i odrębności. Praktykujemy jogę by zniszczyć ego, udajemy się do Guru, by zniszczyć ego. Nawiasem mówiąc, to wszystko nie jest nam potrzebne. Nie musimy osiągać Boga, ponieważ już jesteśmy Bogiem. Bóg przenika każdy por naszego ciała, każdą cząstkę krwi, każdą cząstkę kurzu na ziemi. Nie poznamy wszechprzenikającego, Wielkiego Bytu, jeśli nie zniszczymy naszego poczucia odizolowania i odrębności. Ktoś pełen zachwytu napisał: „Gdy nasienie jest wsiane do ziemi, traci tam swą indywidualność. A po chwili kiełkuje i przeistacza się w piękną roślinę”. Tylko tracąc indywidualność, nasienie może stać się rośliną. W ten sam sposób, jedynie roztapiając nasze ograniczające ego w Jaźni, możemy w Jaźni wzrastać.
Tak długo, jak żyje ego, jesteśmy ograniczonymi, śmiertelnymi stworzeniami. Przechodzimy ze śmierci w śmierć, jesteśmy rodzeni tylko dla śmierci i umieramy dla następnych narodzin. Lecz gdy umiera ego, gdy nie czujemy ograniczenia, nasza śmierć także umiera i stajemy się nieśmiertelni. W medytacji, poprzez łaskę Guru, nadchodzi chwila, gdy stajemy twarzą w twarz z własną śmiercią. Ta chwila, gdy ego umiera w medytacji, jest również śmiercią naszej śmierci. Gdy raz ujrzymy własną śmierć własnymi oczami, gdy raz umrzemy w Jaźni, nigdy więcej nie umrzemy.
Jezus powiedział: „Gubiąc siebie, możesz siebie odnaleźć, umierając ożyjesz”.
Inny wielki człowiek opisał to doskonale w jednym ze swych wierszy: „Gdy spotkałem czystą Jedność, stałem się czysty. Moje ego zostało starte i stałem się Bogiem”.
Pewnego razu Guru podróżował ze swym uczniem. Gdy odbywali podróż, Guru mówił uczniowi:
- Nigdy nie stawaj się kimkolwiek. Jeśli nie będziesz się stawał kimkolwiek, nie doświadczysz nigdy przykrości.
Wędrowali i wędrowali przez las, aż pewnego dnia przybyli do zajazdu, gdzie zwykł zatrzymywać się król tego kraju, podczas dłuższych polowań. Weszli do środka i z radością ujrzeli piękny pokój z dwoma wygodnymi łóżkami.
- Guru, czy prześpimy się tutaj? - spytał uczeń.
- Tak - powiedział Guru - lecz upewnij się, czy podczas snu nie staniesz się kimś.
- Jak mógłbym stać się kimś podczas snu? - dziwił się uczeń.
Położyli się do łóżek. Wkrótce z radością usnęli.
Ale stało się tak, że tego dnia król był na polowaniu. Wchodząc na nocleg do zajazdu, zdumiał się widząc dwóch obdartych podróżnych chrapiących w jego wspaniałych, królewskich łożach. Podszedł do Guru i potrząsnął nim. Starzec otworzył oczy, spojrzał, zamknął oczy i spał dalej. Król potrząsnął nim drugi raz i spytał:
- Kim jesteś?
Starzec nic nie powiedział. Król pomyślał, że musi on być półgłówkiem.
- Wynieście go stąd i połóżcie pod drzewem - powiedział do straży.
Później król podszedł do drugiego łóżka, potrząsnął ucznia i zapytał go również:
- Kim jesteś? Co tutaj robisz?
Uczeń zerwał się i zapominając o słowach Guru, odpowiedział:
- Nie odzywaj się do mnie tak niegrzecznie. Jestem swamim z zakonu Saraswati i uczniem wielkiego Guru.
Król był bardzo urażony. Powiedział:
- Jesteś łajdakiem i twój Guru też musi być łajdakiem.
Rozkazał straży wychłostać ucznia i wyrzucić go za drzwi.
Jęcząc z bólu przed zajazdem, zobaczył swego Guru spokojnie leżącego pod drzewem. Powlekł się doń i obudził go. Zaczął się skarżyć:
- O Guru, tak strasznie mnie zbili. Kopali mnie nawet butami. Jestem cały poraniony. Dlaczego twoja łaska mnie nie ochroniła?
Guru odpowiedział:
- Czemu zbili właśnie ciebie? Mnie nie zbili. Delikatnie podnieśli mnie i położyli tu na ziemi. Gdybyś słuchał mych zaleceń, moja łaska ochroniłaby cię. Musiało się coś stać. Co im powiedziałeś?
Uczeń odrzekł:
- Powiedziałem im, że jestem uczniem wielkiego Guru.
Guru odpowiedział:
- Tak właśnie myślałem. Ostrzegałem cię, że jeśli staniesz się kimś, będziesz miał kłopoty. Ponieważ nie twierdziłem, że jestem kimkolwiek, nikt nic mi nie zrobił.
To właśnie ego bezlitośnie chłosta nasze życie. Jeśli jesteś jak ten uczeń i dodajesz cokolwiek do czystego „Ja”, odbierasz ciosy. Jeśli jesteś jak Guru i pozostajesz czystą Jaźnią, nic na świecie nie może cię zranić.
CZYM JEST EGO
- Jak można twórczo wykorzystać ego?
Swami Muktananda: - Zapomnij o twórczym korzystaniu z ego. Zbadajmy ego analitycznie i spróbujmy zobaczyć, co się rzeczywiście w nim mieści. Kiedyś poszukujący zadał podobne pytanie rishiemu (mędrcowi) i ten odpowiedział: - Przywiązujesz swoje ego do tego ciała, które ginie w każdym momencie, które jest pełne różnych fluidów, i z którego wciąż wydobywa się zepsuta materia. Cóż takiego znajduje się w ciele, co mogłoby służyć za podstawę twojemu ego? Ciało jest stworzone z seksualnego fluidu twego ojca i matki. Skoro twe ciało pochodzi od twych rodziców, nie możesz oczywiście być dumny z tego, że jest twą własnością. Po urodzeniu twe ciało utrzymuje przy życiu pokarm rosnący w ziemi. To także nie jest powód do dumy. Widzisz oczami, które dał ci Bóg, słyszysz uszami, które dał ci Bóg, mówisz językiem otrzymanym od Boga. Jak więc możesz być dumny, że posiadasz zmysły? Jak możesz powtarzać „ja, ja, ja”, jeśli tak się dzieje? Gdy świadomość mieszkająca w ciele opuszcza je, ciało zabiera się na cmentarz i grzebie. Jest już bez wartości. Czy jest w ciele oparcie dla ego?
Mój Guru zwykł mówić w dziwny sposób. Wypowiadał wiele słów, a słowa te były bardzo tajemnicze. Ponieważ mieszkał blisko Bombaju, tysiące ludzi przychodziły by go zobaczyć. Gdy człowiek gdzieś się wybiera, co zabiera ze sobą? Zabiera to, co najcenniejsze, swe własne bogactwo. Śpiewak śpiewa, gdy gdzieś jedzie. Śpiew jest jego bogactwem. Gdy pisarz gdzieś jedzie, zawsze znajdzie coś, o czym mógłby pisać. Pisanie jest jego bogactwem. Gdy poeta dokądś jedzie, układa wiersze, nawet, gdy prowadzi samochód, ponieważ poezja jest jego bogactwem. Każdy człowiek ma swój cel, swój zamiar.
Jeśli masz być rządzony przez ego, niech to będzie właściwe, czyste ego. Jeśli jesteś wewnątrz poruszany przez ego, nie uzależniaj go od niczego więcej. Gdy na przykład wewnątrz ciebie, powstaje odczucie „Ja”, nie utożsamiaj go z imieniem, ciałem, ubraniem. Pozostań na płaszczyźnie czystej świadomości „Ja”, która nie może być utożsamiona z niczym innym. To jest wartość. Możesz utożsamić ego z „So’ham”. „Ham” znaczy „Ja”, „so” znaczy „Ten”. „So’ham”, znaczy więc: „Ja jestem tą Świadomością, która jest najwyższą Prawdą”. Istnieje wieczny pierwiastek poza umysłem, z którego ego powstaje i który obserwuje ego przez cały czas. Zidentyfikuj się z nim. Ta czysta świadomość „Ja” nie ma dodatków. Taka jest najwyższa Prawda i taka jest prawdziwa świadomość „Ja”. Zmień ukierunkowanie swego ego. Posiadaj następujące ego: „Ja jestem Świadomością, ja jestem Bogiem, ja jestem wszechprzenikający, ja jestem doskonały”. Taki właśnie rodzaj ego ma wartość doskonałą.
- Jak długo będę pozbywać się mojego ego? Jest ono bardzo uparte.
S.M.: - Tyle czasu ile zajmuje ci pstryknięcie palcami. Tyle czasu ile trzeba na splunięcie. Twoje ego nie trzyma się ciebie. To ty je trzymasz. Pewnego razu jakiś mężczyzna poszedł zobaczyć króla Janakę. Zastał go stojącego pod drzewem. Oparty był o gałąź, głowę wsparł na ręce i myślał o czymś. Mężczyzna poprosił:
- Jesteś Janaka, jesteś wielkim królem. A ponadto wzniosłeś się ponad świadomość swego ciała. Pomóż mi odrzucić moje ego.
Janaka stał obejmując ramieniem gałąź i powiedział:
- Zaczekaj bracie. Odpowiem ci na pytanie, gdy ta gałąź mnie puści.
- Lecz gałąź ciebie nie trzyma - powiedział mężczyzna - to ty trzymasz się gałęzi.
- Ty jesteś w takiej samej sytuacji - powiedział Janaka - ty sam trzymasz się swego ego. Uczyniłeś ego swym najlepszym przyjacielem i nie chcesz się od niego uwolnić. Teraz powinieneś jedynie wyzwolić się od niego i będziesz wolny...
- Jaka jest pozostała osobowość różna od ego, gdy ego zostanie wymazane?
S.M.: - Gdy ego jest wymazane, twoja osobowość nie jest wymazana. Na przykład, gdy kogoś ogarnie złość i ta złość opuści go, dlaczego sądzisz, że opuści go także osobowość? W ten sam sposób, gdy kogoś opuści ego, dlaczego sądzisz, że opuści go także osobowość? Jego osobowość pozostanie. Gdy ego odchodzi, pozostaje wewnętrzna Jaźń.
- Jak można najprościej pozbyć się idei: „Ja jestem ciałem?”
S.M.: - Jedynie poprzez wiedzę o jaźni możesz pozbyć się myśli: „Ja jestem ciałem”. Po przyjęciu śakti, gdy ktoś wciąż medytuje i staje się świadomy wewnętrznej Prawdy, idea ta zaczyna blaknąć. W istocie rzeczy ktoś staje się świadomy, że nie jest tylko tym ciałem, lecz czymś jeszcze. Śiwaizm powiada, że gdy człowiek osiągnie pełną realizację Prawdy, zaczyna rozumieć, że wszystko we Wszechświecie jest blaskiem jego własnego istnienia.
Jeśli stale kontemplujesz zmienne doświadczenia w swoim życiu, albo chociaż stany, które przeżywasz w ciągu dnia, tj. stan czuwania, marzeń sennych i głębokiego uśpienia, nabierzesz przekonania, że jesteś całkowicie różny od ciała. Człowiek żyjący w domu różni się od domu. Mógł on zbudować dom, umeblować go, może żyć w nim, lecz rozumie, że różni się od domu. Człowiek, który zna przedmiot, różni się od tego przedmiotu. To, co oświetla, całkowicie różni się od oświetlonego przedmiotu. Wedanta powiada: „Obserwator jest całkowicie różny od obserwowanego przedmiotu”. Człowiek mówi „To jest moje ciało”, w taki sam sposób jak mówi „To jest mój dom”. Faktycznie używa on zaimka dzierżawczego, wiedząc, iż ciało jest dla niego przedmiotem. Ciało należy do niego, lecz nie jest nim.
Jest wiele technik dla osiągnięcia realizacji Boga. Niektórzy ludzie sądzą, że jeśli każdy jest uwikłany w inną technikę, Bóg musi być daleko od nas i trzeba wiele czasu, by Go odnaleźć. Lecz wszystkie te poglądy o trudności odnalezienia Boga, o potrzebie ciężkiej pracy, o wyczerpujących próbach by Go doświadczyć, powstają w naszym ego. W jednym ze swych wierszy, poeta-święty Brahmananda powiedział, że nie było czasu, w którym nie istniałby Bóg. Bóg istnieje też wszędzie. Narodził się dla każdego. To z powodu ego wydaje się nam, że On nie istnieje. Tukaram Maharaj także mówił, że chociaż Bóg jest całkiem widoczny, ludzie są ślepi i tylko z powodu swej ślepoty wędrują tu i tam. Zgodnie z tym, co mówi mędrzec Vasishta, są tylko dwa stany: stan ograniczenia i stan wyzwolenia. Stan ograniczenia to stan potrzasku w naszym ego. Stan wyzwolenia to po prostu stan, gdy jesteśmy poza ego.
Każdy obarczony jest przez go. Ego małej osoby jest małe, jej cierpienie jest także małe. Natomiast ego wielkiej osoby jest duże i jej cierpienie jest także wielkie. Jeśli ego jest małe, może być odjęte, lecz jeśli jest duże - musi je zniszczyć silny wybuch.
W starożytnych Indiach żył wielki wieszcz Wjasa. Jego syn, Śuka, był znakomitym joginem, posiadającym cudowną moc i ogromną wiedzę. Lecz mimo tego Śuka nie znalazł spokoju. Wjasa znał problemy swego syna, lecz choć był wielkim Guru, nie potrafił mu pomóc.
Pewnego dnia ojciec powiedział:
- Król Janaka, władca tych ziem, jest nadzwyczajną, oświeconą istotą. I choć żyje w ciele, jest poza ciałem. Idź i ucz się od niego, a on umożliwi ci koncentrację na wewnętrznej Jaźni.
Lecz gdy Śuka poszedł do króla Janaki, odkrył z przerażeniem, że człowiek, u którego miał studiować, siedzi na złotym tronie i nosi złotą koronę. Służące i służący zabawiają go, a siedemset żon siedzi blisko niego. Śuka był wielkim ascetą – „avadhutą”, osiągnął osiem stopni wyrzeczenia i nosił tylko niewielką przepaskę na biodrach. Gdy ujrzał Janakę, pomyślał:
- Ten król jest zmysłowy. Czego może mnie nauczyć? I wrócił do ojca.
Wjasa spytał go:
- Widziałeś króla Janakę?
- Tak - odpowiedział Śuka - lecz nie sądzę, by mógł mi pomóc. Guru powinien świecić jak słońce, lecz bez jego żaru. Guru powinien być chłodny jak księżyc, lecz bez jego barw.
- Patrzyłeś z uprzedzeniem - powiedział Wjasa - Janaka jest największym żyjącym mędrcem. Nie ma obecnie większego. I jest właśnie takim Guru, jakiego opisałeś. Spróbuj jeszcze raz i bądź mniej zmysłowy...
Śuka wrócił na dwór Janaki. Znów był wstrząśnięty splendorem otaczającym króla. Raz jeszcze powrócił do ojca.
- Czy coś spostrzegłeś? - spytał Wjasa.
- Dlaczegóż miałbym coś spostrzec? - zapytał Śuka.
- Musisz wrócić i znów próbować - powiedział Wjasa.
Śuka znów poszedł na dwór Janaki i znów wrócił. Za każdym razem, gdy Śuka wracał, jego ojciec posyłał go do króla z powrotem mówiąc: - Tylko od niego otrzymasz spokój.
W końcu, gdy Śuka wracał dziewiąty raz, spotkał starego ascetę, który go zapytał:
- Ile wizyt złożyłeś królowi?
- Dziewięć - powiedział Śuka
- Czy ujrzałeś króla takim, jakim jest, czy stosownie do swoich projekcji? - spytał asceta.
- Śukamuni, wiedz, że prawda leży i poza radością, i poza wyrzeczeniem. Tylko niewielu ludzi zna Prawdę. Ktoś, kto wątpi i krytykuje oświecone istoty, traci zasługi, które zdobył poprzez swe przeszłe dobre uczynki. Jeśli już skrytykowałeś Janakę dziewięć razy, straciłeś wiele zasług. Nie bądź dłużej głupcem. Możesz otrzymać Prawdę tylko od niego.
Słysząc te słowa, Śuka stał się świadomy swej głupoty. Pomyślał: - Janaka jest czystym bytem, a z powodu mej niewiedzy, narzuciłem mu moją własną głupotę. Był tak wstrząśnięty, że upadł. Gdy odzyskał świadomość, wrócił do króla.
Janaka wiedział, że Śuka nadchodzi i nakazał straży, aby go nie wpuściła.
- Niech stoi na zewnątrz przez trzy dni - powiedział.
Śuka stał jak pień przed pałacem trzy dni. Wówczas Janaka powiedział:
- Teraz przez trzy dni trzymajcie go w wewnętrznym pałacu, gdzie żyją moje królowe.
Zalecił wszystkim królowym, by opiekowały się nim. Imię Śuki było przysłowiowo związane z celibatem. Przez trzy dni wszystkie królowe próbowały go wtajemniczyć w ich własną drogę. Jedne kąpały go, inne namaszczały jego ciało maścią sandałową. Całowały i trzymały w objęciach. Lecz on pozostał niewzruszony.
W końcu król posłał po niego. Gdy Śuka wszedł na podwórzec, zdumiony był tym, co ujrzał. Król siedział na tronie, a jego piękna służąca kładła maść z drzewa sandałowego oraz wonności na jedną jego nogę i masowała ją, podczas gdy druga jego noga leżała pośrodku płonącego ognia. Wówczas ego Śuki zaczęło stopniowo maleć, stawał się on czystszy i bardziej świadomy tego, kim król Janaka naprawdę jest. Nabrał więcej szacunku dla niego. Uświadomił sobie teraz, że król nie jest pochwycony przez żadne wyrzeczenie ani przez żadną zmysłowość. Śuka myślał przedtem, że król jest sensualistą, lecz teraz pojął, że jest on poza ciałem. Śuka padł przed Janaką i poprosił:
- Ukaż mi drogę do spokoju.
- Usiądź - powiedział Janaka. W Indii, tradycyjnie, wielki Guru prosi ucznia o inicjacyjny dar, zwany „dakshina”. Może on prosić o cokolwiek. Janaka spytał więc:
- Jaką dakshinę mi ofiarujesz?
Śuka zadziwiał Siddhów, jego ojciec był tak wielki, że nawet bogowie mogli mu się kłaniać, więc odrzekł:
- Poproś o cokolwiek. Dam ci wszystko co zechcesz.
- W takim razie - powiedział król - przynieś mi coś, co jest nikomu na ziemi niepotrzebne.
- To wcale nie będzie trudne - powiedział Śuka. - Mogę ci dać takich rzeczy ile zechcesz.
I zaczął szukać czegoś całkowicie bezużytecznego. Był wielkim joginem, i dzięki sile jogi mógł podróżować gdzie chciał. Lecz gdziekolwiek nie był, czegokolwiek nie trzymał w ręku, wszystko do czegoś służyło. Gdy Śuka pojął, że nie może niczego znaleźć, poczuł się bardzo upokorzony. Pomyślał: - Guru prosił mnie, abym przyniósł coś całkiem bezużytecznego i nie mogę tego zrobić. Bardzo przygnębiony i wyczerpany długim poszukiwaniem postanowił wrócić na dwór Janaki. Siadł pod drzewem by odpocząć. Gdy otworzył oczy, zobaczył, że ktoś pozostawił blisko niego kawałki łajna. Spojrzał na nie ostrożnie, zatykając nos.
- Jakie obrzydliwe - pomyślał - Oto doskonała rzecz. Zamiast wracać do Guru z pustymi rękami, zaniosę mu to. Oczywiście, że dla każdego jest ono bezużyteczne. Próbował je podnieść, lecz wyślizgiwało mu się z rąk. Gdy znów z niechęcią schylił się by je podnieść, łajno przemówiło:
- Ty kawałku gówna - powiedziało - nie dotykaj mnie.
Śuka poczuł się tak, jakby się roztopił w wodzie. Jego nieuleczalna pycha z powodu wiedzy, siły, wstrzemięźliwości i doskonałej samokontroli, rozpłynęła się w powietrzu. Spokorniał zupełnie. Lecz bystra osoba zawsze działa bystro, nawet w ciężkiej sytuacji. Śuka zwrócił się więc do grzecznie łajna:
- Mój bracie, czy mógłbyś mi uprzejmie wyjaśnić, dlaczego tak bardzo mnie uhonorowałeś nazywając mnie kawałkiem gówna?
- Czy wiesz, kim jestem? - spytało łajno.
- Przykro mi, ale nie wiem - powiedział Śuka.
Łajno powiedziało:
- Zanim uzależniłem się od tych nędznych ludzkich istot, byłem plackiem. Byłem masłem. Byłem serem. Byłem umieszczony z wielkim szacunkiem w oknie wystawowym. Zostałem kupiony i przyrządzony z wielkimi honorami. Lecz gdy spędziłem w takim ciele jak twoje 3 godziny, stało się ze mną to, co się stało. Teraz nie jestem już traktowany jako pożywienie, lecz jako gówno. Sprowadziłeś mnie do tak okropnego stanu. Lepiej więc mnie nie dotykaj.
Teraz Śuka całkowicie pozbył się swej zarozumiałości. Pomyślał: - Jak można być dumnym z tego ciała? Popędził do króla i powiedział:
- Znalazłem najbardziej bezużyteczny przedmiot na świecie.
- Co to jest? - spytał król.
- To jest to - powiedział Śuka i położył swe ciało przed nim na podłodze.
- Teraz jesteś wart mego nauczania - powiedział Janaka. Posadził Śukę blisko siebie i powiedział:
- Stałeś się doskonały, ponieważ uświadomiłeś sobie, że ciało jest bez wartości i tylko Świadomość jest realna.
Wielki święty Indii, Kabir, śpiewał, że nawet ciało zwierząt jest pożyteczne. Gdy zwierzę umiera, jego sierść, jego skóra, jego zęby są w jakiś sposób używane, natomiast gdy umiera istota ludzka, nic nie może być zrobione z jej ciałem. Jednakże, jeśli ludzka istota odrzuci swe ego i zwróci się do wewnątrz, może natychmiast stać się Bogiem
Janaka wypowiedział mantrę, dotknął Śukę, a ten odczuł całkowity spokój. To, co Śuka otrzymał od króla Janaki, było jego własną Jaźnią. Miał on ją już wcześniej, lecz z powodu ego wydawało mu się, że jej nie posiada. Śuka posiadał już najwyższą miłość, entuzjazm, energię wewnętrzną, lecz z powodu ego były one wypaczone. Z powodu spokoju odczuwał on niepokój, a z powodu radości smutek. W chwili, gdy ego odeszło, wszystko co pozostało było Bogiem.
ROZDZIAŁ II
GURU
Każdy może powtarzać mantry, każdy może medytować, każdy może praktykować różne rodzaje sadhany. Lecz święci powiadają, że bez łaski Guru nikt nie zbierze owoców. Tylko Guru może wymazać twoje fałszywe ego i spowodować, że zrealizujesz Jaźń.
Jest wiele rodzajów sadhany by odkryć Prawdę. Istnieje wielka księga zwana Joga Taravali, która objaśnia 125.000 technik. Lecz jeśli nie podejdziesz do tego we właściwy sposób, techniki tylko cię skrępują. Jesteś już skrępowany, gdy zaczynasz praktykować sadhanę. Jesteś skrępowany więzami swego imienia, swej klasy czy grupy społecznej; ideą, że należysz do określonego kraju; przekonaniem, że jesteś na górze lub na dole. Do tego dorzucasz ciężar twej sadhany. Myślisz: „jestem chrześcijaninem”, „jestem sufim”, „uprawiam hatha jogę”, „medytuję”. Jesteś już w pułapce światowego działania. Jesteś już okryty brzemieniem swojej klasy, kraju, pozycji. I pod pretekstem odrzucenia tych wszystkich rzeczy, okrywasz się brzemieniem jakiegoś innego systemu (np. realizacji). Przywiązujesz kamień sadhany do swej szyi i to pogrąża cię coraz bardziej.
Szejk Nasruddin zwykł siadać z uchem przy ścianie i nasłuchiwać tak godzinami. Jego żona zauważyła, że robi on tak od dłuższego czasu. W końcu spytała go:
- Czego słuchasz przy ścianie?
- Czemu nie spróbujesz? - powiedział Nasruddin. Wtajemniczył żonę w technikę i ona także zaczęła siadać przy ścianie i słuchać. Cały dzień, od rana do wieczora, siedziała tam i w końcu zapytała:
- Och mężu, nie mogę niczego usłyszeć.
- Przesiedziałaś tylko osiem godzin i skarżysz się, że nie możesz niczego usłyszeć - powiedział Nasruddin - A ja przesiaduję tu po szesnaście godzin niczego nie słysząc i nigdy nie słyszałaś moich narzekań.
Tak właśnie postępujemy. Przyjmujemy jakąś ścieżkę i utożsamiamy się z nią. Potem, wykonując tę technikę, próbujemy odkryć Prawdę. Myślimy: „Jutro będę zdolny coś usłyszeć”. I jesteśmy zdolni siedzieć tak, jak Nasruddin siedział przy ścianie. Lecz nie jest ważne, jaką praktykujemy technikę, ponieważ żadna technika ani ścieżka nie może objawić Prawdy. Żadne zawiłości sadhany, żadne zawiłości techniki, nie mogą objawić blasku wewnętrznej Prawdy. Jak może garnek, który jest bezwładny, oświetlić słońce mieniące się tysiącem promieni? Słońce może oświetlić garnek, lecz garnek nie może oświetlić słońca. W ten sposób żadna sadhana nie może oświetlić wewnętrznej Prawdy, ponieważ to Prawda oświetla całą sadhanę. Jedynie gdy Jaźń objawia nam samą siebie, możemy ją ujrzeć. A najłatwiej Jaźń objawia się poprzez łaskę Guru.
Dlatego właśnie mędrcy wszelkich tradycji mówią nam, że aby osiągnąć Prawdę, potrzebujemy Guru. Nie możesz osiągnąć Prawdy sam, swym własnym wysiłkiem. Jeśli ktoś jest omamiony przez swe ego i sądzi, że sam potrafi to zrobić, mogę mu powiedzieć, że traci czas. Spędziłem 40 lat mego życia wędrując i myśląc, że mogę sam osiągnąć Prawdę. W tamtych czasach nie chciałem nikogo słuchać. Odwiedzałem wielu sadhu i świętych, lecz u każdego w końcu odnajdywałem wady. Niezależnie od tego jak wielki był człowiek, którego spotykałem, zawsze sądziłem, że jestem mądrzejszy od niego. Później zrozumiałem, że przerzucam, własne błędy na innych i widzę w nich moje własne odbicie.
Spotkałem wielu wielkich świętych - chyba sześćdziesięciu. Radzili mi: - Jesteś młody, masz młody organizm i tracisz czas wędrując tak w kółko. Oczywiście wspomniałem im o złych stronach różnych miejsc i różnych świętych. Tak jak Śukamuni wynajdywał błędy Janaki, wynajdywałem błędy świętych, których spotykałem. Ponieważ byłem właśnie taki, nie zmieniłem się, mimo że poznałem tak wielu świętych. Ponieważ byłem tak dumny z powodu własnej wiedzy, ponieważ byłem tak dumny z powodu różnych rodzajów sadhany, które uprawiałem, nie byłem nawet zdolny przybliżyć się do prawdy. Osiągnąłem coś dopiero po czterdziestu latach, gdy spotkałem mego Guru i zacząłem go słuchać.
Gdy Śukamuni przyszedł do Janaki, był doskonały w medytacji, w jodze, w wyrzeczeniu, lecz ponieważ był z tego dumny, pozostał niepełny, niezdolny poznać Jaźń. I dopiero gdy Janaka dokonał zabiegu chirurgicznego na jego ego, dopiero gdy Śuka odrzucił dumę z powodu ciała, intelektu i różnych osiągnięć, zdolny był ujrzeć Prawdę. W ten sam sposób, dopiero gdy mój Guru popracował z moim ego, byłem zdolny osiągnąć mój cel.
To jest główna funkcja Guru: zniszczyć ego ucznia. Guru to śmierć dla ego. Jakiejkolwiek świętej księgi byś nie czytał, przeczytasz tam, że to właśnie Guru zabija ego ucznia. Guru nie sprawia, że uczeń osiąga Jaźń; uczeń osiągnął już Jaźń. Zajęcie Guru to oczyścić brud, który zgromadził się wokół serca - brud: „ja jestem mężczyzną”, „ja robię”, „ja daję”, „jestem tym”, „jestem tamtym”, „wiem to”, „zrobię tamto”. On spala na popiół ograniczoną indywidualność ucznia i sprawia, że uczeń uświadamia sobie, iż nie jest niczym innym jak najwyższym Panem. Wyzwala go z uwikłań różnych typów sadhany i sprawia, że uczeń osiąga Prawdę.
Święty Maharashtran ujmuje to bardzo pięknie. Śpiewa:
„Gdy spałem, mój Guru nie dał mi pigułek nasennych bym dłużej spał u jego drzwi. Przeciwnie, obudził mnie ze snu. Spałem w ułudzie ego, myśląc: „Mam rodzinę, mam pracę, daję, robię”.
Gdy się obudziłem, ujrzałem, że nie ma świata, nie ma kobiet i mężczyzn, że nie ma przedmiotów w tym Wszechświecie. Wszystko to było grą Boga”.
W słowach tych zawarte jest zrozumienie, co Guru nam daje, a funkcją Guru jest dać nam to zrozumienie. Guru to ktoś nasycony łaską Boga, kto przenosi tę łaskę na innych. W Śiwaizmie powiedziane jest, że Bóg wykonuje piąć rodzajów działań: stwarza, utrzymuje, rozpuszcza i ukrywa wszechświat wewnątrz swego własnego bytu, by stworzyć go ponownie. On także okazuje swą łaskę cierpiącym indywidualnym duszom, by mogły osiągnąć z Nim jedność i uwolnić się od ograniczeń. Okazywanie łaski to piąte działanie Boga, a siła okazująca łaskę, śakti, to Guru. Śiwa Sutra Vimarshini powiada: „Guru jest okazującą łaskę siłą Boga”.
Guru nie jest ciałem zbudowanym z mięsa i krwi. Guru nie jest mężczyzną lub kobietą. Guru nie jest indywidualnym istnieniem. On jest wcieleniem mocy Boga, siły Jaźni. Ktoś, kto jest Guru, nie jest poszczególną jednostką, lecz siłą śakti, która przepływa przez jednostkę. Właśnie Guru ma zdolność przeniesienia energii Boga na innych, obudzenia ich własnej boskiej wewnętrznej siły. Gdy ta siła obudzi się i rozwinie w kimś, wówczas ma miejsce joga, mają miejsce duchowe osiągnięcia. Poprzez obudzenie tej wewnętrznej siły, Guru usuwa kataraktę ignorancji i ego, która zakrywa nasze oczy i nie pozwala nam ujrzeć Boga. Wówczas indywidualność zmienia się w Boskość.
Poeta - święty Sunderdas powiedział: „Nie ma wiedzy bez Guru, ani medytacji bez Guru, ani dyscypliny bez Guru, ani miłości bez Guru. Bez Guru nie możesz nawet myśleć o Jaźni. Twój intelekt nie jest oświecony, nie jest usunięta zasłona iluzji. Nawet Wedy mówią, że bez Guru nie możesz osiągnąć wyższego stanu”.
Tak więc trzeba przede wszystkim otrzymać łaskę Guru. Choćbyś przeczytał wiele książek, robił wiele rzeczy, podejmował różnego typu sadhanę, nic ci to nie pomoże. Jedynie gdy otrzymasz łaskę od wielkiej istoty, możesz cokolwiek osiągnąć.
Chociaż Guru ma wielkie dla nas dary, może nam je dać tylko wtedy, gdy będziemy godni je otrzymać. Przedstawię wam to na moim własnym przykładzie.
Gdy byłem dzieckiem, spotykałem wielokrotnie mego Guru. Mieszkaliśmy bardzo blisko siebie, często przychodził do mojej szkoły. Tak jak inne dzieci podchodziłem do niego i obejmowałem go. Jako dziecko byłem tak blisko niego, jak nigdy potem w wieku dorosłym. Lecz choć byłem tak blisko niego, nie zmieniłem się wewnętrznie, pozostałem jaki byłem. Potem wędrowałem po Indiach wiele lat. W końcu jakiś święty powiedział do mnie:
- O Swami Muktanando, idź do Ganeshpuri, do Nityanandy, coś tam odnajdziesz.
Poszedłem więc zobaczyć Nityanandę. Lecz nawet po spotkaniu z nim, nie zostałem przy nim. Kilka lat przychodziłem i odchodziłem od Baby. Gdy byłem z nim, odczuwałem niepokój i musiałem na chwilę odejść gdzie indziej. Przyczyną tego były ego i duma. Nityananda lubił obrażać innych, a ja byłem zbyt dumny. Tam, gdzie przebywał, ludzie ustawiali się rzędem i czekali godzinami, aby coś od niego otrzymać. On cały czas trwał w najwyższym stanie. Czasem powracał do normalnego stanu świadomości w szczególny sposób: podnosił coś, wołał kogoś, i dawał mu to. Jakikolwiek „prasad” dawał ludziom, był jak drzewo spełniające życzenia - spełniał wszystkie ich pragnienia. Czekałem, by zobaczyć, czy coś otrzymam. Nic - nawet szklanki wody. Czasem coś podnosił i wołał:
- Chodź tu - i wtedy zaczynałem biec. Wówczas mówił: - Nie ty. Wołałem kogoś innego. W ten sposób wciąż i wciąż obrażał mnie przed wszystkimi i zacząłem umierać.
Im większe było moje ego, tym większe przychodziły obrazy. Trwało to kilka lat. On pracował nade mną, a ja przychodziłem i odchodziłem. Opuszczałem go, potem był mi potrzebny i powracałem. Popracował trochę nade mną i znów odchodziłem. Ostatecznie po długim czasie, dał mi coś, i poprzez jego łaskę osiągnąłem to, czego szukałem. Lecz dopiero, gdy stałem się uczniem, byłem w stanie przyjąć jego dar.
Nie możemy otrzymać pełnej łaski Guru, zanim nie staniemy się uczniami. Wielki święty Brahmananda powiedział: „Stań się popiołem pod stopami Guru i wtedy spotkasz Boga”.
Powinniśmy pozwolić Guru pracować nad nami, powinniśmy roztopić nasze ego i dumę u jego stóp. Możemy przyjąć poszczególnego Guru, powiesić jego zdjęcie na ścianie i czuć coś, gdy na niego patrzymy. Możemy przeżywać pewne doświadczenia, gdy spotykamy tego Guru. Lecz jeśli chcemy całkowitej przemiany, jeśli chcemy obmyć serca z kurzu, który tam osiadł, jeśli chcemy otrzymać wszystko, co Guru chce dać, powinniśmy oddać się Guru bez zastrzeżeń. To właśnie znaczy stać się uczniem. Tak jak dajesz kawałek materiału krawcowej i pozwalasz robić z nim to, co powinno być zrobione, tak powinieneś oddać się całkowicie Guru i pozwolić mu przekształcić ciebie tak jak zechce.
Co oznacza oddanie się Guru? Nie oznacza to, że stoi się blisko niego, lub że oddaje mu się wszystkie pieniądze, lub że opuszcza się rodzinę, pracę i idzie wszędzie za nim. Nie oznacza to, że stajesz się mały i nieszczęśliwy i czekasz, aby ktoś zaopiekował się tobą. Oddać się Guru to znaczy nieustannie próbować wchłaniać instrukcje Guru. Jnaneshwar Maharaj powiedział, że prawdziwy uczeń to ten, który obmywa swój umysł w słowach Guru. Zawiera on w swym sercu wiedzę Guru, z myślą, że Guru jest jego własną wewnętrzną Jaźnią. On oddaje Guru swe poczucie ograniczenia. On roztapia swą małość w bezmiarze Guru. To właśnie oznacza być prawdziwym uczniem, a ktoś, kto staje się właśnie takim uczniem, nie będzie długo pozostawał w tym stanie. Nie stanie się mały i słaby; nie zostanie wyłącznie niewolnikiem. Poprzez oddanie się Guru sam stanie się Guru.
Uczniem staje się ktoś, kto mówi jak Arjuna do Pana Kriszny w „Bhagawadgicie”: „Spełnię twoje życzenia”. Jeśli Guru poleca coś wykonać, wykonuje on to polecenie dokładnie, bez żadnej wątpliwości. Oczywiście nie jest łatwo być takim uczniem. Przywykliśmy do niezależności. Mamy własne poglądy o wolności i przywykliśmy mieć własne sposoby na wszystko. I teraz, gdy przychodzimy do Guru, widzimy go jako ludzką istotę, taką jak my i przenosimy nasze dobre i złe cechy na niego. Wszystko to sprawia, że trudno nam mu zaufać. A wątpienie i podejrzliwość wobec Guru przedłuża naszą sadhanę.
Guru nigdy nie poleci ci czegoś, z czego sam czerpałby korzyść. Guru poleci ci tylko coś, co zmieni twoje życie, co sprawi, że coś się w twoim życiu wydarzy. Guru dokładnie wie, czego uczeń potrzebuje i poleci mu robić to, co jest dla niego dobre. Posłuszeństwo dla Guru jest najpewniejszą ścieżką.
Pewnego popołudnia, grupa ludzi udała się na satsang do wielkiego Siddhy Kabira. Kabir był tkaczem, a gdy w warsztacie tkackim przekładał czółenko tam i z powrotem, śpiewał: - Ram, Ram, Ram. W ten sposób, gdy utkał ubranie, osiągnął wyzwolenie. Tego szczególnego dnia, tkał on jak zwykle i wielu ludzi siedziało wokół niego. Ktoś zapytał:
- Och, Kabirze, jak można osiągnąć oświecenie?
Kabir kontynuował tkanie. Po kilku minutach jego czółenko upadło. Zawołał swego ucznia, Kamala i powiedział:
- Kamalu, przynieś wielką latarnię. Moje czółenko spadło na podłogę.
Wszyscy w pokoju byli zdumieni. Było popołudnie i słońce jasno świeciło. Czemu Kabir potrzebował latarni? Kamal przyniósł światło i znalazł czółenko, które leżało u stóp Kabira. Kabir znów zaczął tkać. Minęło trochę czasu. Osoba, która zadała pytanie spytała znowu:
- Kabirze, nie powiedziałeś nam jeszcze, jak osiągnąć oświecenie?
Kabir nadal nie odpowiadał. Wreszcie zawołał Kamala i powiedział:
- Jest tu wielu ludzi. Powinniśmy dać im coś do jedzenia.
W Indiach, z mleka długo gotowanego z cukrem, robimy słodką potrawę zwaną „kava”. Kabir powiedział:
- Idź i zrób kava. Wrzuć mnóstwo soli, dobrze wymieszaj i rozdziel między wszystkich.
Kamal zrobił kava z dużą ilością soli, dobrze wymieszał i rozdzielił. Każdy zjadł, choć było bardzo słone. Kabir nadal tkał powtarzając swą mantrę „Ram”. Po chwili znów ta sama osoba spytała:
- Och, Kabirze, moje pytanie zostało bez odpowiedzi.
- Czemu sądzisz, że twoje pytanie zostało bez odpowiedzi? - spytał Kabir. - Czy widziałeś Kamala? Czy sądzisz, że nie wie on, że w pełnym świetle dnia nie trzeba lampy, by znaleźć czółenko? Czy myślisz, że Kamal nie jest wystarczająco inteligentny, by podać mi czółenko nie przynosząc latarni do szukania go? Czy sądzisz, że on nie rozumie, że kava robi się z cukru, a nie z soli? Gdy powiedziałem: - Włóż sól do kava, mógł on pomyśleć: - Kabir jest tak stary, że nie wie co robi. Mogę włożyć cukru i dać to ludziom. Jednak on zrobił tak jak mówiłem. W taki sposób można osiągnąć oświecenie. Gdy ktoś właśnie tak służy Guru, oświecenie nadchodzi szukając go.
Być uczniem to wielka i tajemnicza joga. Jnaneshvar powiedział: „Wszystkie Pisma Święte pochodzą od kogoś, kto służył u stóp Guru”. Ścieżka ucznia to najpewniejsza i najłatwiejsza ścieżka do Prawdy. Poprzez służbę dla Guru, poprzez czczenie Guru, poprzez miłość do Guru uczeń osiąga wiedzę Guru. Są niezliczone rodzaje sadhany, które polegają jedynie na wysiłku i niezliczone ścieżki, które zalecają praktykę mantry, oraz niezliczone techniki medytacyjne. Ale żadna z tych praktyk nie gwarantuje osiągnięcia celu. Natomiast ścieżka Guru jest prostą ścieżką, ponieważ gdy uczeń odda się Guru, Guru bierze pełną odpowiedzialność za jego postęp. Guru gwarantuje, że doprowadzi ucznia do Celu.
Wszelkie osiągnięcia płyną z posłuszeństwa Guru. Mogę o tym mówić na podstawie własnego doświadczenia. Gdy poszedłem, by pozostać z moim Guru Nityanandą, powiedział mi abym odszedł i usiadł w miejscu, gdzie obecnie istnieje Gurudev Siddha Peeth. Nie pytałem mego Guru: - Co będę tam robił? Co będę jadł? Wszystko, co zrobiłem, to usiadłem tam. Niektórzy ludzie z Bombaju, przynosili mi chleb raz w tygodniu. Jadłem ten chleb przez osiem dni i to było moje jedyne pożywienie. Odwiedzałem Babę Nityanandę każdego dnia. Tam gdzie przebywał, były stosy jedzenia; wiele musiało się zepsuć. Lecz nigdy o nic nie prosiłem. Byłem mu tylko posłuszny. Rezultat był taki, że otrzymałem najbardziej boską śaktipat. I teraz, mimo iż nie znam angielskiego, jestem w stanie wykonać wiele pracy na całym świecie. Zwykle święty może dać śaktipat tylko dwóm osobom tygodniowo. Jeśli przekazuje swą energię więcej niż dwóm osobom - słabnie. I nie tylko to; święty może dać śaktipat tylko po oczyszczeniu ubiegającego się, które trwa rok. Musi poddać ubiegającego się wielu różnym praktykom. Lecz ja nie muszę przestrzegać tych reguł. Jestem w stanie przekazać śaktipat każdemu, kto do mnie przyjdzie i wiem, że stanie się to, co zechce mój Guru. Dlatego, że oddałem się całkowicie mojemu Guru, mogę przekazywać śakti wielu ludziom na całym świecie. Taka jest moc łaski Guru. Oto co można otrzymać postępując Ścieżką Guru.
Wielki święty opisuje w jednym ze swych wierszy stan, którym obdarza nas Guru:
„Gdy spotkałem tę czystą osobę, także stałem się czysty.
Poprzez niego otrzymałem łaskę, po czym zacząłem medytować.
Gdy medytowałem, moja indywidualność zanikła.
I sam stałem się Świadomością, sam stałem się Guru...
Gdy moje wnętrze ugodził miecz miłości Guru,
Miłość ta zaczęła zabijać moje ego.
Więc, choć żyłem, doświadczyłem śmierci.
Gdy przyjąłem dotyk Guru, odegnał on sen iluzji.
Ogień wiedzy zapalił się we mnie,
I spalił wszystko, co zbędne.
Spalił moje ograniczenia i stałem się całkowicie wolny.
Gdy spotkałem Czystość, gdy roztopiłem się w Czystości, także stałem się czysty.
Gdy spotkałem ten ekstatyczny byt, moja Indywidualność zanikła.
I stałem się Bogiem.”
ŻYCIE Z GURU
- Czy jest konieczne, aby uczeń przez długi czas żył blisko Guru, aby otrzymać jak najwięcej z tego związku?
Swami Muktananda: Życie obok Guru nie jest konieczne. Konieczne jest byś kochał Guru i był zainteresowany Prawdą. Ktoś, kto nie jest zdecydowany w swej sadhanie, może trwać bardzo blisko Guru, lecz wciąż pozostanie daleko od niego. Nie wystarczy jedynie być z Guru, jeśli nie idzie się jego ścieżką. Jeśli żyjesz blisko Guru, lecz jesteś z dala od sadhany, nie osiągniesz wiele.
Gdziekolwiek żyjesz, powinieneś podlegać samokontroli i być zaangażowany w sadhanę. Powinieneś całkowicie zatracić się w oddaniu. Jedynie wtedy osiągniesz ze wszystkiego korzyść. Gdy ktoś nie poszukuje Tego, nawet, jeśli trwa blisko Guru, nic nie osiągnie. Wydaje się wtedy, że żyje on obok Guru, lecz w rzeczywistości żyje z dala od niego.
Gdy żyjesz obok Guru pragnąc wyzwolenia, robisz bardzo szybki postęp. Lecz jeśli w pełni rozumiesz Guru, nie potrzebujesz być blisko niego. Twoja wewnętrzna Jaźń jest Bogiem, i jest także Guru. Pewien Święty powiedział: „Świadomość, Bóg, Guru, śakti, mieszkają właśnie w twoim ciele. Wewnętrzna Jaźń jest zawsze wewnątrz ciebie, więc jak możesz być z dala od Guru?”
Prawdziwy Guru trwa z tobą. Gdziekolwiek byłoby jego fizyczne ciało, on nie może żyć z dala od ciebie. Guru nie jest wyłącznie indywidualnym ciałem, nie jest indywidualnym bytem. Guru to boska śakti. Ten zwany jest Guru, który przekazuje własną śakti uczniowi, a ona przenika każdy por jego ciała. Gdy uczeń otrzymuje śaktipat - inicjację od Guru, dana jest mu mantra. Guru i ta mantra to jedno, i w formie mantry wstępuje on w ucznia. Więc jak możesz mówić, że Guru jest daleko od ciebie? On jest wciąż w tobie, a jego energia przenika każdą cząsteczkę krwi twego ciała. On jest bardzo blisko ciebie.
- Wydaje się, że ludzie, którzy spędzili dużo czasu z tobą, pracowali wiele nad swoją osobowością i nad swym ego. W jaki sposób ci, którzy nie mają z tobą osobowych relacji korzystają z dobrodziejstw twej nauki?
S.M.: - Człowiek nie musi szukać osobowych relacji, by korzystać z dobrodziejstw czyjegoś nauczania. Pan wszystkich istot przebywa w sercu każdego. Możesz medytować o Nim i pamiętać o Nim. Wtedy osiągniesz to, co spodziewasz się osiągnąć. Nadejdzie to w zgodzie z samym sobą, bez twoich prób osiągnięcia tego. Obecnie możesz otrzymać te nauki kiedy tylko zechcesz. Jest wiele sklepów z nauką. Nie odczuwasz ich braku. Aby osiągnąć Jaźń, potrzebne są tylko dwa słowa. Nie musisz wiele studiować. Nie musisz czytać wielu książek. Ani nie musisz wkładać wiele własnego wysiłku. Jeśli możesz wchłonąć tylko dwa słowa, będzie to więcej niż dość, aby przekroczyć ocean świata. Gdy czujesz ogromną tęsknotę za osiągnięciem Tego, gdy jesteś spragniony osiągnięcia najwyższej Prawdy, wówczas Prawda ta objawi się sama w twoim własnym sercu. Gdzie jest miejsce, w którym nie ma Jaźni? Kto nie posiada tej Jaźni? Pisma Święte mówią: Bóg jest wszechobecny. Więc jak możesz mówić, że nie dostrzegasz Jaźni, która przebywa wszędzie i w twoim własnym sercu? Czemu wkładasz tyle wysiłku, by osiągnąć coś, co już istnieje wewnątrz ciebie? Po prostu, powinieneś mocno tęsknić za osiągnięciem Tego, a także powinieneś być pełen czułego oddania.
Powinieneś iść ścieżką wskazaną przez Guru nie naśladując jego dróg. Jeśli będziesz go tylko ślepo naśladował, możesz upaść.
Czytałem opowieść o świętym Makariosie. Był on wielkim Siddhą, w pełni zrealizowaną istotą. Od czasu, gdy często pogrążał się w ekstazie, wielu ludzi podążało za nim i spędzało z nim wiele czasu. Naśladowali oni zewnętrzne drogi Guru, nie zwracając uwagi na jego wewnętrzny stan, jego wewnętrzne nauki.
Pewnego dnia Makarios siedział ze swymi uczniami na brzegu jeziora. Nauczając swych studentów, zanurzył rękę w wodzie, wyjął kilka rybek i połknął je żywe. Połknął tylko trzy lub cztery małe rybki, lecz kiedy uczniowie ujrzeli, że Guru to robi, złapali trzydzieści lub czterdzieści rybek. Ugotowali je, przyprawili i zjedli, szczęśliwi, że mają wspaniałego Guru. Po chwili grupa przeniosła się nad inne jezioro, które było większe. W jeziorze tym nie było ani jednej ryby. Teraz Makarios wypluł do jeziora cztery ryby które połknął. Były żywe i zaczęły się bawić w wodzie. Makarios powiedział do studentów:
- Ponieważ zjedliście tak wiele ryb z tamtego jeziora, zobaczymy, czy możecie tutaj je uwolnić.
Uczniowie próbowali wypluć ryby które zjedli, lecz wszystko co wypluli było rozkładającą się materią.
Tak właśnie nie należy czynić gdy postępuje się za Guru. Guru ma swe własne drogi i są one bardzo tajemnicze. Nie możesz wiedzieć dlaczego on robi to co robi, i jeśli ślepo go naśladujesz, zaprowadzi cię to na manowce. Zamiast naśladować Guru, powinieneś mocno stać na drodze, którą Guru pokazuje. Jeśli rzeczywiście chcesz zrobić postęp na ścieżce duchowej, musisz być bardzo wytrwały, zdyscyplinowany i zdecydowany. Jeśli będziesz niedbały, bardzo szybko upadniesz. Uczeń musi także wykonywać swoją własną pracę i być jej wierny. Jakie by nie było pole twojej aktywności, powinieneś trzymać się go i wypełniać tam nauki Guru. Musisz unikać opieszałości, musisz być bardzo dynamiczny. Tyle, na ile można, żyć z owoców swej pracy i wówczas podążać ścieżką wskazywaną przez Guru. Tyle powinieneś przed znalezieniem Guru. Powinieneś iść ścieżką naprzód, coraz dalej i dalej. Ideałem jest oddać się całkowicie Guru i w rezultacie samemu stać się Guru.
Jnaneshwar Maharaj powiedział: „Jestem ocalony. Jestem ocalony przez łaskę mojego Guru. Przepłynąłem na drugi brzeg”.
To właśnie powinno się zdarzyć. Łaska Guru nie może ciebie zastąpić. Nie możesz być pochwycony przez sytuację, gdzie nie będziesz ani tu, ani tam.
- Niektórzy ludzie mówią, że Guru wie wszystko, że zna wszystkie nasze myśli i jeszcze więcej. To oczywiste, że on nie zna wszystkiego na tym poziomie świadomości - wszystkich języków, wszystkich nazw, wszystkich ludzi. Czy gdy ludzie mówią, że Guru wie wszystko, myślą raczej o uniwersalnym Guru, czy o indywidualnym?
S.M.: - Nie wiem, o jakim Guru mówisz, uniwersalnym czy indywidualnym. Wiem, że Guru jest oczywiście świadomy wszystkich twoich myśli i wszystkiego, co się dzieje. On nie potrzebuje znać wszystkich języków świata. Jeden język wystarcza i jest to język, którym mówi Bóg - język serca. Bóg nie porozumiewa się językiem angielskim, francuskim lub hiszpańskim.
Guru nie może być zamieszany w umysłowość. Spodziewasz się takich spraw jak czytanie myśli, z podszeptu umysłu. Guru troszczy się o jedyną Rzeczywistość, która jest w każdym. Nie jest on zainteresowany przyczynami cierpienia pojedynczej osoby. Guru czerpie przyjemność jedynie w Świadomości wewnątrz poszukujących, a nie w ich umyśle. Dla Guru myśli i fantazje powstające w umyśle to czcze bzdury. On przekracza umysł i wciąż żyje w stanie poza umysłem. Dlaczego miałby być świadomy, co dzieje się w umysłach innych, skoro wzniósł się ponad własny umysł? Jeśli nie jest on zainteresowany, co dzieje się w jego własnym umyśle, czemu miałby zanurzać się w piekło umysłów innych?
Przypuśćmy, że jest tu osoba, która źle myśli o innej. Czy Guru powinien być tego świadomy? Guru pragnie być świadomy tylko najwyższej Prawdy; raduje się tylko nią. Dlaczego więc miałby być świadomy wszystkich myśli w umysłach innych?
- Co oznacza oddanie Guru owoców swego działania?
S.M.: - „Bhagawadgita” mówi, że oddanie wszystkich owoców działania jest wielką praktyką. Nawet działanie bez pragnienia jego owoców jest wielką praktyką. Oddanie wszelkiego twojego działania Bogu oznacza, że jeśli słuchasz czegoś, słuchasz dla Boga. Jeśli jesz coś, jesz dla Boga. Jeśli żyjesz na tym świecie, żyjesz dla Boga. Cokolwiek robisz, robisz to dla Boga. Prawda jest taka, że nawet jeśli ktoś sądzi, że coś robi, to naprawdę wszystko robi Bóg. Bóg wszystkiego doświadcza. W Śiwaizmie istnieje pismo święte, które powiada, że to właśnie Bóg oddycha i Bóg słyszy, Bóg daje i Bóg bierze. Jeśli ktoś przeżywa swe życie świadomie, jego życie staje się wielkie i osiąga on szczęście Boga.
Jedyną przeszkodą na drodze do osiągnięcia boskiego szczęścia jest pojęcie „Ja”. Gdy utożsamisz siebie z tym „Ja”, stajesz się niewolnikiem zmysłów. Jeśli weźmiesz psa na smycz, możesz zaprowadzić go wszędzie, jest pod twoją kontrolą. W ten sam sposób, gdy identyfikujesz się z ego, z „Ja”, jesteś kontrolowany przez swoje zmysły, i zmysły robią z tobą co zechcą. Dlatego dobrze jest, niezależnie jakie działania podejmujesz, oddać je Bogu. Człowiek, który jest w ten sposób oddany, żyje całkowicie bez niepokoju.
Kiedyś król Janaka spytał swego Guru, Yagnavalkyę:
- Kiedy osiągnę najwyższą Rzeczywistość?
Yyagnavalkya odpowiedział:
- Osiągniesz ją, gdy oddasz siebie, ciało, umysł i materialne bogactwa.
- Pragnę tylko spokoju - powiedział Janaka. - Daję ci więc wszystko.
Yagnavalkya powiedział:
- Jeśli wszystko mi oddałeś, na pewno osiągniesz spokój.
Następnego dnia wszyscy zebrali się na dyskusję o sprawach duchowych i gdy toczyła się ona, pojawił się bramin. Podszedł do Janaki i powiedział:
- Mam odprawić świętą ceremonię dla mojego syna, lecz nie mam pieniędzy. Proszę, daj mi trochę.
Na początku duchowny prosił w kurtuazyjny i grzeczny sposób, jednakże król odpowiedział milczeniem. Gdy bramin nie otrzymał żadnej odpowiedzi od króla, zaczął kląć. Powiedział:
- Ty niegodziwa kreaturo. Nie wiesz nawet, jak troszczyć się o swoich poddanych. Rzucam na ciebie przekleństwo!
Lecz król dalej nie reagował. Gdy bramin ostatecznie zmęczył się rzucaniem klątw na króla i odszedł, ludzie obecni przy tym spytali:
- Wasza Wysokość jest tak wielką osobistością, a człowiek ten przeklinał w tak niedopuszczalny sposób. Panie, czemu nic nie uczyniłeś przeciwko niemu?
Król odpowiedział:
- Nie mam nic, z czym mógłbym wystąpić przeciw obelżywym słowom, którymi on mnie nazwał, ponieważ wszystko oddałem Guru. Oddałem mu wszystkie dobra materialne i nie mam nawet miedziaka dla tego bramina. Odrzuciłem także umysł i nie mam czym się denerwować.
Yagnavalkya powiedział:
- Jeśli takie jest twoje stanowisko, rzeczywiście wszystko oddałeś.
Jeśli naprawdę oddałeś wszystko, nie jesteś do niczego przywiązany. Jeśli oddałeś owoce swego działania, otrzymasz największy owoc.
- W jaki sposób oddający się, może najlepiej służyć Guru? Mam rodzinę, pracę, wiele odpowiedzialnych zajęć, a chcę ci służyć.
S.M.: - Masz wiele obowiązków i tylko jedną rodzinę. Są ludzie, którzy mają wiele rodzin; i wykonują tę służbę. Janaka był wielkim królem, wielkim monarchą i wciąż wykonywał służbę. Prawdziwa seva, wewnętrzna seva jest taka: stała koncentracja na So’ham. Próbuj zwiększać przestrzeń między So i ham i zatrzymaj się w tej przestrzeni. To jest prawdziwa guruseva. Możesz także ofiarować zewnętrzną służbę, jeśli masz czas i jeśli jest ci to wygodne. Możesz ofiarować swą służbę w bardzo różnorodny sposób. Możesz opowiedzieć jednej lub dwóm osobom o tym, co doświadczyłeś, co otrzymałeś. Jeśli opowiesz dwóm lub czterem osobom ze swego biura, czy ze swej pracy, że istnieją takie stany, będzie to wielka seva. Jednak największa seva to być zakotwiczonym całkowicie w Purno’ham, w prawidłowej świadomości „Ja”, to stać się całkowicie spokojnym w przestrzeni pomiędzy dwiema sylabami. Stań się spokojny między dwiema sylabami i niech nie będzie tam żadnego poruszenia. Powinno to być naturalne. Nie usiłuj tego robić. W Indiach mówi się: „Człowiek chciał zrobić fajkę do palenia, a skończył robiąc duże wiadro”. Nie czyń w ten sposób. Jeśli prana wchodzi i wychodzi naturalnie, spróbuj wejść w przestrzeń między dwiema sylabami. To jest wielki stan i wielka seva. Zwykła seva - zamiatanie podłogi, oddawanie pieniędzy, dawanie pożywienia, ubrania, garnków, patelni - jest także pożyteczna, jeśli tylko pragniesz ją wykonywać. Wykonujesz tę zwykłą sevę, ponieważ sądzisz, że to twój obowiązek. Myślisz, że takie jest prawdziwe zrozumienie, lecz prawdziwa guruseva to zachowywać tamtą przestrzeń i przedłużać jej trwanie. Guru powiedział abyś tak robił i taka jest prawdziwa guruseva. Powinieneś wykonać ją całkowicie, bowiem służba dla Guru to wielka tajemnica.
Niegdyś był Guru, który miał dwóch uczniów. Powiedział im, że To jest wszechprzenikające, że można usłyszeć To zewsząd, że można mówić do Tego z każdego miejsca, że można widzieć To wszędzie, a gdy wyciągniesz rękę na zewnątrz, porwie To twoją rękę.
Pewnego dnia Guru zawołał obu swych uczniów i dał im po słodkim przysmaku zwanym balushai. Był on naprawdę znakomity i uczniowie czuli jego zapach. Guru polecił każdemu z nich, by znalazł miejsce, gdzie nikogo nie ma i zjadł przysmak. Jeden z uczniów był w stanie niewiedzy; pragnął tylko zjeść balushai. Ostatecznie wyszedł na zewnątrz, ukrył się za filarem i połknął przysmak. Potem wrócił bardzo zadowolony z siebie. Drugi uczeń zaczął szukać miejsca, w którym nikogo nie ma i długo nie wracał. W końcu powrócił. Gdy obaj uczniowie byli znów razem, Guru spotkawszy ich zapytał: - Czy zjedliście balushai?
Pierwszy uczeń odpowiedział: - Tak, Guruji, zjadłem dwa dni temu. Ja pierwszy je zjadłem.
- Gdzie je zjadłeś?
- Czy widzisz ten most? Za mostem stoi filar, ukryłem się za nim i zjadłem.
Guru spytał drugiego ucznia:
- A ty?
Drugi uczeń oddał balushai z powrotem swemu Guru. Nie zjadł go.
Guru powiedział:
- On zjadł go dwa dni temu w ciągu sekundy. Czemu nie zjadłeś swojego?
Uczeń odpowiedział:
- Chciałem zjeść, lecz gdzie bym nie poszedł, pamiętałem twe nauki, że To istnieje wszędzie, że jest wszechprzenikające. Gdzie bym nie poszedł, czułem obecność Tego. Nie ma miejsca, gdzie by nikogo nie było.
Guru powiedział:
- Zdaliście egzamin. Ten, który zjadł balushai, zdał poprzez jedzenie, a ten, który nie zjadł, zdał poprzez wiedzę i mądrość. Gdy w ten sposób zdajesz egzamin, gdy potwierdzają to słowa Guru, podejmujesz prawdziwą sevę.
- Powiedziałeś nam, że doskonały uczeń to taki, który jest posłuszny swemu Guru bez wątpliwości, jak ten uczeń, który włożył sól do słodkiego deseru, ponieważ Guru tak mu kazał. Lecz skąd mamy wiedzieć co robić, gdy Guru nie mówi do nas w sposób fizyczny, lub gdy mówi coś, a czujemy, że znaczy to coś innego?
S.M.: - Gdy ktoś ma czyste serce, będzie spontanicznie wiedział, o co prosi Guru. Pewnego razu mój Baba powiedział, bym nie jadł mango. Nie pytałem Baby, czy znaczy to, bym nie jadł mango przez tydzień lub miesiąc. Przez dwanaście lat nie jadłem mango. W Indiach mango uważane są za doskonałe owoce. Wykonywałem całą moją sadhanę pod drzewem mango. Pod tym drzewem coś zobaczyłem. Coś znalazłem. Po dwunastu latach mój Baba dał mi mango do zjedzenia i znów zacząłem jeść mango. Poczułem, że są bardzo słodkie.
Bardzo trudno być posłusznym i doskonałym uczniem. Kabir mówi: „Jeśli weźmiesz mały garnek, niezależnie gdzie pójdziesz go napełnić - do kranu, do studni, do rzeki lub oceanu - możesz napełnić garnek tylko do brzegów. Nie możesz napełnić go poza jego ograniczoną pojemność”. Trudno jest być tak doskonałym uczniem jak Kamal. Jednakże możesz prowadzić czyste życie i kontynuować swe ziemskie czynności. Jeśli nie możesz być doskonałym uczniem, stań się przynajmniej niedoskonałym uczniem.
- Ile w sadhanie jest własnego wysiłku, a ile łaski Guru?
S.M.: - Jeśli jesteś zdolny w pełni przyjąć łaskę Guru, nie potrzebujesz żadnego wysiłku. Przez łaskę dzieje się wszystko. Lecz ponieważ brakuje ci pełni wiary i stanowczości, nie odbierasz pełnej łaski i dlatego potrzebujesz sadhany. Nawet po praktykowaniu sadzany, powinieneś otrzymać łaskę, aby osiągnąć wyzwolenie.
- Co zrobić, gdy Guru kogoś przeklnie lub porzuci?
S.M.: - To pytanie jest podchwytliwe. Guru jest jednym z Bogiem. Jeśli Bóg jest miłością, czy Guru nie jest także miłością? Prawdziwy Guru nigdy nie próbuje nikogo ranić. Gdy Guru rzuca klątwę, nie jest prawdziwym Guru. Nawet jeśli Guru mógłby kiedykolwiek cię przekląć, zrobi to dla twego dobra.
Jednak kto popełnia złe czyny, jeśli jest ich pełen, nawet jeśli mędrzec obdarza go łaską, taka łaska może obrócić się w klątwę. W „Ramayanie” mamy rozmowę między Bharadwają i Ramaharshaną, który gdy został przeklęty, otrzymał imię Kakabhushendi. Gdy był jeszcze Ramaharshaną, poszedł do Bharadwaji i zadał mu kilka pytań na temat Brahmana. Bharadwaja systematycznie wyjaśniał Prawdę o Nim.
Po wyjaśnieniu czegoś studentowi, nauczyciel Wedanty zwykle pyta: - Czy zrozumiałeś? Gdy student odpowiada: - Nie; nauczyciel wyjaśnia mu to jeszcze raz. Gdy student odpowiada: Zrozumiałem to; nauczyciel pyta: - Czy akceptujesz to? Jeśli odpowiedź brzmi: - Nie; nauczyciel wyjaśnia to studentowi jeszcze raz, tak, żeby to zaakceptował.
Bharadwaja był tak wielkim mędrcem, że odwiedził go sam Pan Ramachandra, wcielenie Boga,. Wszyscy inni mędrcy powinni odwiedzać Pana Ramachandrę, lecz odwiedzali Bharadwaję.
Chociaż Bharadwaja wyjaśnił Ramaharshanie bardzo dokładnie wiedzę o Absolucie cztery razy, Ramaharshana nie zaakceptował jej. Sądził, że jest tak wielkim mędrcem, że nie musi akceptować tej wiedzy. Gdy Bharadwaja pytał go, czy akceptuje Prawdę, odpowiadał: - Nie. Obrażał on wiedzę Bharadwaji. W końcu Bharadwaja powiedział: - Jeśli odrzucasz wiarę, że może to być prawda, jesteś wart tyle co wrona. I w tym momencie Ramaharshana stał się wroną. Gdy zamienił się z człowieka we wronę, natychmiast powiedział: - Akceptuję tę naukę.
Czy nie lepiej, gdyby zaakceptował Prawdę będąc człowiekiem? Dopiero jednak po zmianie we wronę, Kakabhushendi zaczynał rozumieć, że Bharadwaja posiada wielką wiedzę. Wciąż dziwił się, jak to się stało, że był zły i obrażał Bharadwaję – tak wielkiego mędrca. Gdy Kakabhushendi dziwił się tak przez dłuższy czas, otrzymał odpowiedź od wewnątrz. Zrozumiał, że jeśli pociera się o siebie dwa kawałki drewna sandałowego, wydzielają one zapach, ponieważ drewno sandałowe ma takie właściwości. Jednak jeśli kawałek drewna sandałowego potrzeć o kawałek zwykłego drewna, oba zapalą się. Kakabhushendi pojął, że chociaż jego Guru pełen był wielkiej wiedzy, on sam nie był dostatecznie wart, by ją odebrać. Wszystko, co był zdolny odebrać od Guru, to ogień złości. Wówczas poprosił Bharadwaję o wybaczenie, usprawiedliwiając swą arogancję i dumę, które nie pozwoliły mu przyjąć wiedzy. Zanim został zamieniony w Kakabhushendi, wielki mędrzec Ramaharshana myślał, że jest tak wielki, iż nie może przyjąć nauki Bharadwaji. Lecz gdy stał się wroną, stał się pokorny i od razu pojął Prawdę. Tak więc przekleństwo Bharadwaji, było naprawdę błogosławieństwem.
- Kiedy uczeń staje się Guru? W jaki sposób dowiaduje się o tym, że jest doskonały?
S.M.: - Uczeń staje się Guru, gdy podejmuje sadhanę ustanowioną przez jego Guru i zatraca się w tym. Wtedy osiąga on stan Guru. Uczeń, który jest egzaminowany i zda egzamin, staje się Guru. Jest on prawdziwym uczniem. Ktokolwiek przychodzi do mnie, mówi: - Oh, Baba, jeśli jesteś Guru, jestem twoim uczniem. Odpowiadam: - Hm, tak. Gdy poddani są próbie, wiem, którzy z nich są prawdziwymi uczniami. W czasach Tukaram Maharaja było wielu wielbicieli Hari (Boga). Wszyscy oni porzucili zawód i pracę. Powtarzali oni:- Rama, Kriszna, Hare... i chodzili do domów innych ludzi by jeść. W taki sposób żyli. Gdziekolwiek był Tukaram Maharaj, zbierały się setki tysięcy ludzi. Wszyscy na głowach nosili turbany, nosili „veena” - indyjski instrument muzyczny i powtarzali: - Rama, Kriszna, Hare... Tak jak w obecnych czasach zwali się sektą Hare Kriszna. W tamtych czasach wielbiciele Hari podchodzili do ludzi i wyciągali ręce, żebrząc o jałmużnę. W królestwie Maharashtra, połowa ludności stała się wielbicielami Tukaram Maharaja i porzuciła swą pracę.
Król Shivaji był w ciężkim położeniu. Zwrócił się do pierwszego ministra mówiąc:
- Nie każdy stał się Tukaram Maharajem. Nikt nie był poddany próbie. Musimy wszystkich wypróbować.
Gdy istnieją niewypróbowani uczniowie, wówczas możliwe jest, że dobre serca, dobra wiara, dobre sprawowanie innych uczniów, ulegną zepsuciu. Pierwszy minister króla Shivaji obmyślił sposób sprawdzenia wielbicieli Tukarama. Kazał publicznie ogłosić:
- Piętnastego stycznia wszyscy wielbiciele Tukarama zostaną powieszeni.
Polecił miejskiemu krzykaczowi bić w bęben i obwieścić zarządzenie. Następnego dnia wszyscy Tukaramczycy zdjęli turbany i porzucili veeny, został tylko sam Tukaram.
Podobnie i ja, dopiero gdy poddam uczniów próbie, wiem, którzy są prawdziwi.
ROZDZIAŁ III
PRAKTYKA DUCHOWA
Gdy podróżowałem po Zachodzie, ludzie podchodzili do mnie na stacjach i lotniskach mówiąc: - Daj mi mantrę. Daj mi śaktipat. Musieli sądzić, że mam plik śaktipat w kieszeni, że je wytwarzam i rozdaję jak pigułki. Lecz tak się nie dzieje. Śaktipat jest boską substancją, która jest osiągalna przy najwyższym stanie wiary, gdy wyszedłeś poza wszystko, gdy jesteś obmyty cnotą. Powinieneś zrozumieć wartość śakti. Powinieneś wiedzieć, jak troszczyć się o nią. Stając się czysty od wewnątrz, jesteś w stanie przyjąć więcej od Guru i w sposób czysty możesz widzieć Prawdę.
Pewnego razu król poszedł do mędrca i błagalnie poprosił o wiedzę. Mędrzec powiedział;
- Oczywiście, dam ci to, o co prosisz, jednak najpierw ty musisz mi coś dać.
Guru niczego nie potrzebuje, lecz uczeń musi coś mu ofiarować, aby otrzymać w rewanżu wiedzę.
- Mogę ci dać co zechcesz - powiedział król.
- Więc idź - powiedział Guru - i przynieś mi mleka lwicy.
Nie było trudno dla króla zdobyć mleko lwicy. Był on przecież monarchą, miał mnóstwo lwów i lwic. Wziął pojemnik ze stali, nabrał mleka i wrócił do Guru. Lecz mleko lwicy jest bardzo mocne. Przeżarło wszystko zanim król dotarł do aśramu Guru, a mleko wypłynęło ze stalowego pojemnika. Król powiedział:
- O Babaji, mleko wypłynęło. Przeżarło pojemnik.
Mędrzec na to:
- Wróć do domu, weź złoty pojemnik i przynieś w nim mleka.
Król wrócił do domu, nalał mleka do złotego pojemnika i powrócił z nim.
- O, królu - powiedział Guru - czy widziałeś?
- Tak - powiedział król - Mleko nie może się ostać w stalowym pojemniku, lecz złoty zatrzyma je.
Guru rzekł:
- Twoje serce jest takie samo. Jeśli przeleję w nie jakąś łaskę, ona cała wypłynie. Zmień więc serce i zamień je na złote. Wtedy będziesz w stanie otrzymać moją łaskę. Jeśli serce nie jest wystarczająco silne, łaska wypłynie na zewnątrz.
Opowiadanie to ma wielkie znaczenie. Czasem ludzie pytają mnie: - Dlaczego nie doświadczamy oświecenia, gdy otrzymujemy śakti Guru? Mogę tylko powiedzieć, że gdy nie jesteś tego wart, nie wystarczy jednego słowa Guru abyś osiągnął wyzwolenie. Gdy mówię, że powinieneś być wart, nie mam na myśli tego, że powinieneś wiedzieć, jak się ubrać, albo że powinieneś być bardzo mądry i zdolny zrozumieć te sprawy swym intelektem. Nie znaczy to, że powinieneś odepchnąć innych i być pierwszy. Znaczy to, że twoje serce powinno być pełne czystości i szlachetnych uczuć.
Wielki Śankaracharya miał ucznia zwanego Hastamalaka. Pewnego dnia Hastamalaka spotkał swego Guru spacerującego drogą. Spytał go: - O Guruji, kim jestem?
Śankaracharya odpowiedział: - Jesteś Tym.
Natychmiast, bez chwili wahania, Hastamalaka zrozumiał znaczenie tego, co powiedział Guru i stał się oświecony. Był tak wartościowy, że zdolny był wchłonąć wiedzę Guru w jednym momencie. Jeśli masz takie serce jak Hastamalaka, zrealizowanie Prawdy nie zajmie ci wiele czasu. Wielki mędrzec Vasishtha powiedział Panu Ramie: „Prawda jest tak blisko ciebie, że możesz ją poznać w czasie potrzebnym na zmrużenie oka. Ale wiele wieków przeminie i jeszcze nie będziesz jej widział”. Jeśli twoje serce jest całkiem czyste, jeśli posiadasz całkowitą wiarę i jesteś całkowicie oddany, możesz doświadczyć Prawdy natychmiast. Ale ponieważ nie posiadasz tego rodzaju wiary, musisz przyjąć sadhanę. Powinieneś medytować. Powinieneś powtarzać mantrę. Tylko wtedy będziesz w stanie przyjąć śakti Guru. Tylko wtedy będziesz zdolny wchłonąć jego nauczanie.
Przez wiele lat gromadziłeś wrażenia ze świata. Odczuwałeś swój umysł i serce z przeświadczeniem, że jesteś mały, że jesteś słaby, że jesteś grzeszny. Uczyłeś się tego od swych nauczycieli, swego społeczeństwa, ze świętych ksiąg różnych religii, i uwierzyłeś w to. Myślałeś o sobie jako o ograniczonym stworzeniu, i nauczyłeś się widzieć grzech w czystej Jaźni. W rezultacie zacząłeś pływać w oceanie ograniczonych uczuć - pragnień i gwałtownych pożądań, przywiązań i awersji, złości i zazdrości. Teraz twój umysł i serce stały się tak mgliste i mętne, że nie możesz zobaczyć światła Jaźni i nawet, gdy ktoś mówi ci, że jesteś Jaźnią, nie możesz tego zaakceptować. Dlatego masz wykonywać sadhanę. Sadhana to sposób, by twoje serce stało się dostatecznie czyste i dostatecznie silne, by pomieściło Prawdę.
Im czystszy jesteś wewnętrznie, jaśniej spostrzeżesz Jaźń.
Gdy pierwszy raz otrzymujesz śaktipat, możesz mieć doświadczenie Tego, lecz aby utrzymać to doświadczenie, aby je utrwalić, musisz długo praktykować. Tak jak jesz, pijesz, pracujesz każdego dnia, tak musisz praktykować sadhanę w zdyscyplinowany sposób. Ludzie przychodzą na dwa, trzy dni, wracają do domu i zapominają o wszystkim czego się nauczyli.
Mówią wówczas: - Byłem na tym kursie, byłem z Guru i nic we mnie nie pozostało. Prawda jest taka, że tylko gdy praktykujesz każdego dnia, gdy łączysz sadhanę ze światowymi czynnościami, wiedza Guru może być dla ciebie owocna. Nawet aby otrzymać coś w zwykłym życiu, musisz na to pracować. Niezależnie od tego kim jesteś, naukowcem, artystą, człowiekiem interesu, jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz na to zapracować. Jeśli tak jest w zwyczajnym życiu, czemu miałoby być inaczej w życiu duchowym? Czemu spodziewasz się osiągnąć Prawdę w kilka dni? Olej zawarty jest w ziarnach sezamowych, lecz jeśli weźmiesz kilka ziaren do ręki, nie zobaczysz oleju; aby otrzymać go, musisz coś zrobić. Masło zawarte jest w mleku, lecz musisz przerobić mleko, aby otrzymać masło. Ogień jest w drewnie, lecz gdy tylko dotkniesz drewna, twoje ręce nie zapalą się; musisz potrzeć dwa kawałki drewna, aby wytworzył się ogień. W ten sam sposób, nawet jeśli Jaźń w pełni pojawia się wewnątrz nas, odsłania się ona tylko poprzez obudzenie śakti i proces sadhany.
Możesz czuć, że byłoby bardzo dobrze, gdybyś cel sadhany osiągnął bez wysiłku. Wielu robotników ma dziś taką postawę. Czują, że ich pracodawcy powinni ciężko pracować, a oni - otrzymywać premie. Podobnie wielu studentów chciałoby, aby ich profesorowie uczyli się, a żeby oni zdobywali stopnie. Wielu moich wiernych uczniów mówi podobnie: - Baba, daj mi swą łaskę i pozwól, aby wszystko stało się we mnie. Zachowują się podobnie jak szejk Nasruddin.
Pewnego wieczoru Nasruddin wypił za dużo. Leżał na trotuarze całkowicie zatruty. Policjant zbliżył się do niego, potrząsnął go i powiedział:
- Hej, bracie, jest północ, powinieneś wstać i iść do domu.
Nasruddin odrzekł:
- Nie powinienem wstawać. Całe miasto obraca się dokoła mnie. Gdy tylko mój dom zatoczy koło, wejdę do niego.
Byłoby wspaniale, gdyby tak przebiegała wasza sadhana, lecz, niestety, sprawy tak się nie toczą. Aby osiągnąć Jaźń, musisz medytować nad Jaźnią. Jeśli twoja sadhana nie jest czysta i silna, nawet gdy Bóg ci się objawia, nie jesteś zdolny go zobaczyć. Wszystko co ujrzysz będzie wizją; nie zrozumiesz, że jest to Bóg. Gdy Pan Rama i Pan Kriszna byli na tym świecie, miliony ludzi ich widziały, lecz nie wszyscy byli wyzwoleni. Dlatego taż twoja sadhana powinna być wzniosła. Podczas wykonywania sadhany powinieneś trzymać się jednego celu: ustalenia związku między tobą a Bogiem. Twoja sadhana powinna być wewnętrzna a nie zewnętrzna. Najlepsza sadhana to naturalna medytacja, jaka następuje po obudzeniu wewnętrznej śakti. Twoja sadhana powinna być także wytrwała. Powinieneś medytować i medytować. Tak długo, aż wibracje medytacji zaczną płynąć w każdej części twego ciała. Twoja sadhana, twoja medytacja, powtarzanie mantry i pamięć o Jaźni powinny stać się dla ciebie chroniczne. Niezależnie od okoliczności w jakich jesteś, te sprawy nie powinny ciebie opuszczać.
Gdy strzelano do Mahatmy Ghandiego, on nie jęczał i nie narzekał, nie wzywał pomocy. Jedyne słowa, jakie wyszły z jego ust to: - Hej, Rama. Strzelono do niego cztery razy i cztery razy zawołał on: - Hej, Rama. Powtarzał on imię Ramy przez całe życie i to imię przeniknęło jego krew. I dlatego, nawet w momencie klęski, wszystko, co powiedział to: - Rama.
Taka powinna być twoja sadhana i twoja wiedza. Gdy wpadasz w złość, przebaczenie powinno nadejść, abyś mógł ujarzmić swoją złość. Gdy powstaje chciwość, umiarkowanie powinno nadejść, stanąć przed tobą i pokonać twoją chciwość. Gdy nadchodzi pożądanie, odosobnienie powinno stanąć przed tobą, ponieważ może ono wykorzenić twoje pożądanie. Cokolwiek studiujesz, cokolwiek praktykujesz, powinno to być wypisane w twojej krwi tak, by nikt tego nie przekreślił.
W istocie rzeczy, jeśli wciąż medytujesz, jeśli pochłania cię pamięć o Jaźni, doświadczenie Jaźni będzie płynęło na zewnątrz poprzez ciebie. Sadhana będzie przenikać całe twoje ciało.
Opowiem wam prawdziwą historię. Eknath Maharaj był wielkim Siddhą z Maharashtry, który napisał wspaniały komentarz do „Śrimad Bhagavatam”. Każdego dnia Eknath czytał historię z „Bhagavatam”. Wszyscy ludzie z miasta przychodzili by go słuchać, z wyjątkiem jednego człowieka. Był to obszarnik zwany Kulkami. Pewnego dnia Eknath poszedł zobaczyć się z obszarnikiem.
- Wszyscy przychodzą słuchać opowieści z Bhagavatam z wyjątkiem ciebie - powiedział - Czemu nie przychodzisz?
- Oh, Maharaju - obszarnik na to - nie masz pojęcia, jaki jestem zapracowany. Jestem właścicielem siedmiu miast.
- Do czego przyda ci się siedem miast w momencie śmierci? - spytał Eknath. Eknath był wielkim Siddhą i siła jego słów poruszyła serce obszarnika.
- Co mam zrobić? - zapytał.
- Czy masz w ciągu dnia wolne chwile? - spytał Eknath.
- Ani chwili - powiedział człowiek.
- Kąpiesz się każdego dnia prawda? - spytał Eknath.
- Oczywiście - powiedział mężczyzna. W Indiach każdy kąpie się rano w rzece. Taki jest zwyczaj.
- Każdego dnia, gdy będziesz polewał się wodą podczas kąpieli, powtarzaj te pięć mantr z Bhagavatam. To wystarczy.
Obszarnik przystał na to. Od tej chwili, każdego dnia, gdy polewał się wodą, recytował te mantry. Minęły lata i umarł. Wystawiono jego ciało i indyjskim zwyczajem, wykąpano go. W momencie, gdy woda zaczęła obmywać jego ciało, on podniósł się i zaczął powtarzać mantry.
Człowiek ten otrzymał łaskę wielkiego Siddhy. On surowo praktykował te same mantry przez wiele lat. W rezultacie przeniknęły one jego ciało i powtarzały się automatycznie. Jeśli tak stało się z kimś, kto wykonywał tak niewielką praktykę, pomyślcie, co dzieje się z człowiekiem, który całe życie przeżyje w sadhanie.
Tukaram Maharaj był także wielkim Siddhą Maharashtry. Miał gospodarstwo w małej wiosce zwanej Dehu. Jego sadhaną było powtarzanie imienia Pana. Powtarzał on wciąż: „Vitthale, Vitthale, Vitthale” i doświadczał, że Vitthal obecny jest wszędzie.
Esencja sadhany to nieustanna pamięć o celu sadhany, o Jaźni. Gdy medytujesz, możesz medytować o Jaźni. Gdy powtarzasz mantrę, możesz robić to ze świadomością, że mantra jest jednym z Jaźnią. Gdy pracujesz, możesz robić to z Jaźnią w umyśle. Gdy rozmawiasz z kimś, możesz mieć Jaźń przed oczami. Cokolwiek robisz, gdziekolwiek idziesz, gdziekolwiek patrzysz, powinieneś mieć świadomość, że jest tam Jaźń. Rozumieć obecność Jaźni wszędzie, czuć obecność Jaźni wszędzie, medytować ze świadomością, że Jaźń jest wszędzie, to jest sadhana, tak właśnie Tukaram Maharaj przeżył swoje życie. Rezultatem jego praktyki były pisma święte. Stał się wszechwiedzącą istotą, zdolną widnieć przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Była to moc imienia Boga. Obdarzyła go tymi wszystkimi zdolnościami. Gdy powtarzał: „Vitthale, Vitthale, Vitthale”, osiągał stan, w którym widział we wszystkim tylko Boga, i w którym był całkowicie pod kontrolą Najwyższego.
Sadhana przynosi owoce wówczas, gdy twoja praktyka jest stała, długotrwała i właściwie rozumiana. Mędrzec Vasishtha mówi, że są dwa aspekty sadzany: medytacja i rozumienie, i tylko gdy ktoś łączy je razem, osiąga Boga. Prawidłowe rozumienie to rozumienie, że Jaźń przenika wszystko, że przebywa w każdym włosie i każdym porze ciała, i w każdym zakątku wszechświata. Kaszmirski Śiwaizm powiada: „Gdzież jest miejsce, w którym nie ma Śiwy? Gdzie jest czas, w którym nie ma Śiwy?” Tak powinieneś rozumować. Trwała i doskonała wiara powinna powstać w twoim sercu. Powinieneś mieć całkowitą wiarę w obecność Boga i obecność śakti wewnątrz. Nawet, jeśli ktoś nie wierzy, że jest człowiekiem, jest jednak człowiekiem. W ten sam sposób, nawet jeśli ktoś nie wierzy, że Bóg jest w nim, Bóg tam jest.
Poprzez moc rozumienia i moc kontemplacji możesz sprawić, że odczucie Jaźni powstanie w tobie. W żadnej sytuacji nie powinieneś zapominać, że jesteś Jaźnią. Powinieneś zawsze być w stanie niedwoistości. Powinieneś spełniać swe zadania, zadania, do których zostałeś przeznaczony, lecz nigdy nie powinieneś czuć się ograniczony przez te zadania. Powinieneś wciąż trwać w niedwoistości, taki jest punkt widzenia Jaźni.
Powiedziane jest, że najgorszy grzech to identyfikować się z ciałem, mówić: - Jestem tylko zwykłą osobą. Posiadać ten rodzaj świadomości, to najgorsze piekło. Ale mieć świadomość: - Jestem Jaźnią, jestem czysty, jestem wzniosły - jest najwyższą cnotą. Jest to także najlepszą sadhaną, sadhaną, która doprowadzi cię do Boga. Guru Nanak powiedział bardzo prawdziwie – „O, człowieku, dlaczego szukasz Tego błądząc z lasu do lasu? Ono mieszka wewnątrz ciebie. Nie ma Boga bez ciebie ani ciebie bez Boga. Przeżyj swe życie z tą prawdą. To jest sadhana. To jest doświadczenie. To jest stan wyzwolenia w życiu”.
Był kiedyś biedny drwal. Cały dzień ścinał drzewa, a drewno sprzedawał na rynku. Nie troszczył się o dzień i noc, o zimno lub ciepło - pracował co dzień. Pracował tak ciężko, że był wyczerpany. Był tak wyniszczony, że wyszły mu na wierzch kości i żebra. Pewnego dnia, gdy nieszczęśliwy chodził po lesie, przeszedł obok wielkiej istoty. Gdy ów wielki człowiek ujrzał jego ciężkie położenie, zainteresował się i powiedział: - Synu, nie bądź tak zdenerwowany. Idź dalej. I odszedł.
Gdy ktoś jest mądry, wystarczy mu jedno słowo. Lecz gdy ktoś nie potrafi zrozumieć, nawet gdy jest uczony, nie wystarcza całe pismo święte. Gdy wielki człowiek powiedział: - Idź dalej, drwal powiedział do siebie: - Dobrze, pójdę - i zaczął iść. Szedł dalej i dalej, aż przybył do lasu pełnego drzew sandałowych. Drzewo sandałowe było warte wiele więcej od drzewa, które drwal woził na targ. Zaczął teraz sprzedawać drzewo sandałowe i zarobił mnóstwo pieniędzy. Pomyślał jednak: - Babaji powiedział: - Idź dalej. Poszedł więc znów dalej i napotkał kopalnię miedzi. Za pieniądze, które zarobił sprzedając drewno sandałowe, zatrudnił kilku ludzi i zaczął wydobywać oraz sprzedawać miedź. Teraz zarobił jeszcze więcej pieniędzy, lecz pomyślał: - Baba mówił, by iść dalej. Będę szedł dalej. I poszedł. Najpierw napotkał kopalnię srebra a później kopalnię złota. Niedługo został milionerem, lecz znów pomyślał: - Babaji mówił, by iść dalej. Nie mówił, by się zatrzymać. Idąc napotkał kopalnię kamieni szlachetnych. Znów ogromnie się wzbogacił. Ludzie dziwili się, jak on zarobił tyle pieniędzy, lecz drwal stale myślał: On mówił, by iść dalej. Nie zatrzymywał się. Pewnego dnia spotkał tego samego sadhu. - O, synu - powiedział sadhu — tak jak szedłeś dalej i dalej, idź teraz głębiej i głębiej do wnętrza.
W ten sam sposób możesz stale iść dalej i dalej w głąb, aż osiągniesz kopalnię klejnotów, którą jest wewnętrzna Jaźń. Na początku możesz doznawać wielu „kriyas” lub widzieć blask świateł, lecz to będzie tylko las drzew sandałowych. Możesz doznawać wizji lub doświadczeń momentów spokoju, lecz to będzie tylko kopalnia miedzi. Jeśli chcesz osiągnąć blask wewnętrznej Jaźni, jeśli chcesz osiągnąć cel sadhany, nie powinieneś stać w miejscu.
PODRÓŻ KU JAŹNI
- Słyszę często, że podróż ku Jaźni jest bardzo bolesna.
- Swami Muktananda: - Mówiąc prawdę, podróż nie jest bolesna. To tylko ty robisz ją bolesną. Poprzez pomoc Jaźni, Guru i Wiedzy, podróż staje się bardzo radosna, staje się twoim przyjacielem.
W Maharashtra żył wielki święty, Eknath Maharaj, którego Guru był Siddhą. Eknath był bardzo wielkim poetą i napisał także komentarz do „Bhagavatam” zwany „Eknathi Bhagavatam”. Eknath napisał w nim: „Przeżyję moje światowe życie bardzo szczęśliwie. Będę z radością odczuwał wszystkie trzy światy”. Jeśli przyjmiesz pomoc mądrości, Jaźni, Prawdy, możesz wieść swe światowe życie z łatwością i z wielką radością; twoje życie duchowe będzie także bardzo łatwe i radosne. To błąd powiedzieć, że medytacja jest trudna. Medytacja jest starszym bratem snu; leży ona poza snem. Głęboki sen leży poza czuwaniem i marzeniami sennymi, a stan turiya czy też stan medytacji, leży poza stanem głębokiego uśpienia. Medytacja jest czymś naturalnym. Tak jak spokojnie przygotowujesz się do snu, tak powinieneś przygotować się do medytacji, wówczas będzie ona bardzo łatwa, bardzo radosna i bardzo spokojna.
Nie ma nic większego ponad medytację; nie ma łatwiejszej ścieżki niż medytacja. Medytacja to więcej niż lektury na tematy duchowe. Te wygładzone słowa są jak wspaniałe jedzenie, o którym czytasz w książce kucharskiej. Jeśli będziesz czytał książkę kucharską, lecz niczego nie ugotujesz, umrzesz z głodu. Tak właśnie robią ludzie w sprawach duchowych. Czytają i czytają książki; nie przyrządzają pożywienia. Przez czytanie i czytanie, słuchanie i słuchanie, niczego nie osiągniesz. Powinieneś medytować. Medytacja jest jak gotowanie wspaniałych potraw; wspaniałe potrawy stwarzane są wewnątrz ciebie. W naszych czasach ludzie przede wszystkim mówią; rzadko działają. Wedanta mówi, że człowiek, który przede wszystkim mówi, jest jak chochla, która nie wie, jak smakuje khir, słodki indyjski pudding. Khir podawany jest długą, drewnianą łyżką. Łyżka podczas używania wydaje pewien dźwięk. Ona mówi: „Weź ten khir, weź khir, weź ten khir”. Ona sama nie zna smaku khiru, lecz każdemu mówi, by wziął khir. Tak się dzieje, gdy ludzie zbyt wiele mówią o sprawach duchowych. Nie znają smaku tego, o czym mówią. Mów mało, słuchaj mało, a wtedy zrobisz wiele. Gdy cały czas spędzasz na mówieniu i słuchaniu - co możesz osiągnąć? Zostaniesz z pustymi rękami.
Medytacja jest absolutnie konieczna, lecz powinieneś medytować w bardzo zdyscyplinowany sposób, tak jak chodzisz spać. Możesz być artystą, muzykiem, profesorem, przełożonym, nauczycielem, sekretarzem lub ministrem; kim byś nie był, idziesz spać. Gdy idziesz spać, czujesz, że wypoczywasz, doświadczasz spokoju. I rano, gdy ktoś zapyta ciebie, jak spałeś, odpowiesz: „Spałem głęboko i czuję się teraz świetnie; zmęczenie opuściło mnie”.
Tak jak sen usuwa całe twoje zmęczenie, tak medytacja sprawia, że czujesz najwyższy wypoczynek. Powinieneś medytować i powinieneś całkowicie obudzić swą wewnętrzną śakti. Gdy raz wewnętrzna śakti zostanie obudzona, będzie żyła z tobą zawsze. Nawet, gdy ją opuścisz, ona zawsze będzie z tobą.
- Czy mógłbyś wyjaśnić, jak medytować o Jaźni?
S.M.: - Nie jest tak łatwo medytować o Jaźni, ale nie jest też tak trudno. Jeśli uwolnisz swój umysł od myśli, wtedy możesz medytować o Jaźni i wtedy też będziesz wiedział, jak medytować o Jaźni. Uwolnij więc swój umysł od myślenia i będzie to medytacja o Jaźni. W istocie ktoś może medytować o Jaźni dzięki łasce Jaźni. W tym celu potrzebna ci jest odrobina wiedzy. W Indiach istnieje wielki filozoficzny tekst zwany „Jnaneshwari”. Został on przetłumaczony na angielski. Można znaleźć w tym języku inne podobne książki i widziałem wielu ludzi czytających je. Jnaneshwar powiada tam: „Światło Jaźni, inspiracja Jaźni wciąż w tobie wibruje, jest zawsze nowe. Jeśli naprawdę chcesz zakosztować Jaźni, jeśli rzeczywiście chcesz osiągnąć lub zobaczyć światło Jaźni, powinieneś wykraść je własnym zmysłom”.
Jeśli pozwolisz zmysłom, aby wiedziały co czynisz, nie będziesz w stanie zakosztować Jaźni, nie będziesz zdolny zakosztować słodyczy Jaźni, nie będziesz zdolny zobaczyć światła Jaźni. „Joga Sutry” Patańdżalego, wielkie pismo święte jogi, powiada, że joga to uspokojenie umysłu - uspokajać umysł to medytować o Jaźni. W rzeczywistości, jeśli ktoś ma odpowiednią inteligencję, właśnie poprzez medytację o Jaźni zaczyna dowiadywać się, jak medytować o Jaźni. „Bhagawadgita” powiada: „Jaźń świeci poprzez wszystkie twoje zmysły”. Kiedy dzieje się tak, że szukasz Jaźni, badasz Jaźń i medytujesz o Jaźni. Jaźń właśnie objawia się poprzez wszystkie twoje zmysły. Lecz mimo, iż Jaźń świeci poprzez wszystkie twoje zmysły, jest wciąż poza zmysłami. Żaden zmysł nie może sięgnąć Jaźni. Jaźń jest pozbawiona atrybutów. Ona nie pozostawia żadnego cienia, ona nie ma żadnej formy, ona nie ma żadnego zmysłu. Lecz mimo, iż jest poza wszelkimi zmysłami, ona raduje się i doświadcza wszelkich różnych obiektów zmysłów. Poprzez te oczy Jaźń patrzy na przedmioty. To właśnie Jaźń słyszy, przysłuchuje się wszystkim słowom, to właśnie Jaźń próbuje wszystkich tak różnorodnych zapachów. Człowiek jest zwiedziony i poprzez swoją złudę próbuje szukać Boga, próbuje widzieć Jaźń. Lecz naprawdę Bóg objawia się w swej własnej formie - On nie jest nieodkrywalny.
Filozofia Śiwaizmu powiada. „To Bóg bierze i Bóg daje. To Bóg je i Bóg pije”. Wszystko jest Bogiem; Bóg robi wszystko, Bóg doświadcza wszystkiego. W tym wszechświecie On odgrywa swój dramat, a jego wszechświat jest właśnie Nim.
Poprzez medytację możesz poznać swą własną, wewnętrzną Jaźń. To, co rozumie największe sekrety twego wnętrza, to Jaźń. Na przykład gdy śpisz, jest ktoś, kto obserwuje wszystko, ktoś, kto jest świadkiem wszystkiego, kto rozumie wszystko. A gdy się budzisz, ta istota opowiada ci, co widziałeś we śnie. Ta istota to Jaźń; medytuj więc o tej wewnętrznej Jaźni.
- Mój dzień zaczyna się dzwonkiem telefonu i dzwoni on do późnej nocy. W ciągu dnia zapominam o Jaźni, przywiązuję się do tego, co zewnętrzne. Czy możesz wskazać mi drogę, abym mógł pamiętać o Jaźni?
S.M.: - Gdy tylko dzwoni telefon, nie możesz zapomnieć o ciele, ponieważ w chwili, gdy słyszysz telefon, twoja ręka, która jest częścią twego ciała, sięga po słuchawkę. Lecz tak, jak jesteś świadomy ciała możesz być świadomy, że Jaźń jest obecna i pozwala ci wykonywać całą pracę. Jeśli nie możesz tego zrobić, wówczas, po skończonej pracy, gdy odpoczywasz, pamiętaj o Jaźni prze kilka minut. To będzie już wiele.
Mężczyzna wie, że jest mężczyzną; nie musi powtarzać mantry: „jestem mężczyzną, jestem mężczyzną”. Kobieta wie, że jest kobietą; nie musi powtarzać mantry: „jestem kobietą, jestem kobietą”. Podobnie, gdy staniesz się świadomy Jaźni, nie będziesz musiał powtarzać: „jestem Jaźnią, jestem Jaźnią”.
- Dlaczego dzieje się tak, że gdy próbuję medytować z mantrą, rzeka myśli przypływa do mojego umysłu i czyni go prawie niezdolnym do koncentracji? A po krótkim czasie moje kolana, krzyż i szyja zaczynają bezlitośnie boleć. Co mogę zrobić?
S.M.: - Kolana cię bolą, bo nie jesteś przyzwyczajony siedzieć na podłodze w jednej pozycji przez cały czas. Możesz usiąść na krześle, możesz wyprostować swoje nogi i kontynuować medytację lub dżapę. Po chwili będziesz mógł uparcie powtarzać mantrę. Jeśli będziesz wytrwały w powtarzaniu mantry, niedogodności umysłu ustąpią. Wtedy wszystko będzie dobrze. Umysł ma zwyczaj wędrowania tu i tam, pływania przez cały czas, i ponieważ miał taki zwyczaj przez dłuższy czas, trudno jest umysłowi pozostać w spokoju. Lecz nie powinieneś umysłowi dać żadnej wolności. Nie powinieneś pozwolić umysłowi iść tam, gdzie chce. Możesz umysł schwytać, zatrzymać, cofnąć i sprawić, by powtarzał imię Boga. Możesz sprawić, aby medytował i aby był pełen dobrych i czystych myśli. Umysł jest korzeniem bólu i przyjemności ludzkiego istnienia. Nie ma innego źródła odczuwania przyjemności i bólu; to umysł sprawia, że czujesz wszystkie te rzeczy. Czasami ukazuje ci radość w smutku i cierpisz z tego powodu, a czasem pokazuje ci smutek w radości i z kolei cierpisz z tego powodu. Jest tak, ponieważ nie możesz dogonić umysłu. W zamian mógłbyś sprawić, by umysł ścigał Jaźń. Nie jesteś stworzony przez umysł, umysł jest stworzony przez ciebie i jest wewnątrz ciebie. Jest wielu ludzi czujących się źle, ponieważ zostali pokonani przez umysł, który stworzyli wewnątrz siebie. Nawet, jeśli człowiek zdobędzie cały kraj, nie będzie zwycięzcą, jeśli nie zdobędzie ludzkich umysłów. Dlatego powinieneś być bardzo ostrożny względem umysłu. Powinieneś zawsze obserwować swój umysł; powinieneś wiedzieć, czy umysł zawiera dobre czy złe myśli. Im bardziej umysł jest spokojny, im bardziej ustabilizowany, bardziej czysty, tym bardziej ty sam jesteś doskonały i idealny. Lecz gdy umysł staje się opanowany przez drobne myśli i uczucia, wtedy idziesz do psychologa lub psychiatry. Dlatego powinieneś oczyścić umysł. Powinieneś oczyścić swój umysł z nienawiści i innych mankamentów, powinieneś oczyścić swój umysł i uczynić go jeszcze bardziej czystym.
- Podczas medytacji często czuję fizyczny ból w nogach. W innych rodzajach jogi, które uprawiałem, nie wolno mi było się ruszyć, miałem wytrzymać ból. Czy w medytacji ważniejsze jest, aby wytrzymać ból, czy aby poruszyć się i siedzieć wygodniej?
S.M.: - Gdy nogi zaczynają cię boleć podczas medytacji, możesz zmienić pozycję. Lecz nie poruszaj tułowiem. Mistrzostwo w postawie siedzącej jest potrzebne w medytacji. Jeśli chcesz opanować postawę, nie możesz się ruszać. Jakikolwiek czujesz ból, będzie on trwał tylko kilka dni. Możesz się nauczyć zwalczać ból po trochu. Jeśli zaczynasz odczuwać ból po pół godzinie siedzenia, wytrzymaj jeszcze pięć minut, a potem daj nogom odpocząć. Po tygodniu zobaczysz, że będziesz mógł siedzieć 35 minut bez bólu nóg. Przedłużaj trwanie postawy w ten sposób, a będziesz zdolny dłużej siedzieć. Gdy ktoś osiągnie zdolność siedzenia w pozycji lotosu, bez ruchu czterdzieści pięć minut, wówczas osiągnie on mistrzostwo kierowania praną. Umysł stanie się niewzruszony, wzniesie się on do stanu sahaja samadhi, lub spontanicznego samadhi. Tak więc mistrzostwo w siedzącej pozycji jest nieodzowne. Przedłużaj jej trwanie po trochu, na przykład pięć minut każdego tygodnia. Po miesiącu będziesz w stanie siedzieć dwadzieścia minut dłużej, po dwóch miesiącach czterdzieści minut dłużej. Nie ma dyscypliny, której człowiek nie mógłby opanować.
- Dlaczego ktoś popada w niewiedzę, nawet po ujrzeniu swej prawdziwej natury?
S.M.: - Po ujrzeniu prawdziwej natury trzeba utwierdzić się w niej; inaczej można upaść. Ponieważ twoja prawdziwa natura istnieje wewnątrz ciebie, możesz doświadczyć jej łatwo i spontanicznie. Jednak utwierdzenie się w prawdziwej naturze wymaga praktyki. Na przykład doświadczasz szczęścia wiele razy w ciągu dnia, choć trwa to tylko parę sekund, lecz te doświadczenia szczęścia wymykają się, ponieważ nie wykonywałeś żadnej sadhany by trwały dalej. Nie utrwaliłeś ich. Dlatego też popadasz w niewiedzę - bo nie utrwalasz zdobytych doświadczeń.
- W swej autobiografii „Gra świadomości” powiedziałeś, że medytujesz sześć do dziewięciu godzin każdego dnia. Jak ktoś, kto normalnie żyje i pracuje, może robić to samo? Czy ktoś, kto utrzymuje dom, może zrealizować to co ty?
S.M.: - Godzina lub półtorej godziny dziennie wystarcza. Nie powinieneś medytować zbyt wiele. Jeśli masz dom i nie możesz medytować w ciągu dnia, możesz medytować przed położeniem się spać. Idź spać, gdy trwa So’ham i So’ham będzie trwać gdy śpisz, aż do rana, gdy wstajesz. Nie potrzebujesz medytować sześć do dziewięciu godzin dziennie. Doświadczanie Jaźni jest takie samo dla każdego. Takie doświadczenie istnieje w każdym. Ono nie przychodzi z zewnątrz. Dlatego masz iść głęboko, głęboko do wewnątrz. Wszyscy wielcy starożytni mędrcy mieli domy. Dziś wielu utrzymujących dom, prowadzi duchowe życie. Medytacja nie kłóci się z codziennym życiem. Jeśli sądzisz, że twoje życie codzienne jest przeszkodą, myślisz błędnie. Kimkolwiek jesteś, możesz medytować; wówczas na pewno osiągniesz To. Gdy już jest osiągnięte, gdy masz To, ważne jest, abyś utrwalił ten stan.
- Wydaje się, że na duchowej ścieżce istnieją przeszkody. Dlaczego?
S.M.: - Czy ścieżka zwykłego świata jest wolna od przeszkód? Popatrz na swe życie, ilu masz psychologów? Ilu lekarzy? Ilu wrogów? Jeśli jest tak wiele trudności na codziennej ścieżce, czemu duchowa ścieżka ma być łatwa?
Gdy wykonujesz sadhanę, naturalne jest, że powstają przeszkody, lecz nie powinieneś przywiązywać do nich żadnej wagi. Wewnętrzna śakti zatroszczy się o nie. Powinieneś jedynie kontynuować swą sadhanę.
- Jakie jest znaczenie cierpień i wyrzeczeń?
S.M.: - Człowiek podejmuje wyrzeczenia, by kontrolować zmysły, by uczynić je raczej swymi niewolnikami, niż być zniewolonym przez nie. Są wewnętrzni wrogowie i zewnętrzni wrogowie. Wewnętrzni wrogowie to złość, pożądanie, pragnienie i inne. Zewnętrzni wrogowie to zmysły, które działają poprzez te uczucia. Zwyciężyć razem wewnętrznych i zewnętrznych wrogów - to cel wyrzeczeń. W starożytności ludzie podejmowali wiele różnych wyrzeczeń, lecz nie było to konieczne. Dla nas największe wyrzeczenie to dyscyplina umysłu i zaangażowanie go w powtarzanie imienia Boga. Mówić prawdę jest także wielkim wyrzeczeniem. Nie sprawiać nikomu przykrości, nie czuć wrogości do nikogo.
- Dlaczego podczas sadhany przeżywa się okresy czucia strachu?
S.M.: - Gdy odbywasz zewnętrzną podróż, przechodzisz przez rozbite drogi, gęste lasy. W ten sam sposób, gdy odbywasz wewnętrzną podróż, przechodzisz przez różne miejsca. Tak jak istnieje w tobie centrum miłości, istnieje także centrum strachu. Gdy twoja świadomość zbliża się coraz bardziej do najwyższej Jaźni, czujesz strach. Jesteś przerażony możliwością utraty siebie. To jest ten strach, który powstrzymuje cię przed zjednoczeniem się z Nim. Czasem medytujący przerywa na zawsze medytację, ponieważ zbyt się przeraża, przechodząc przez centrum strachu. Powinieneś wyśledzić to centrum strachu. Jeśli będziesz mógł stanąć twarzą w twarz wobec niego, przejdziesz dalej. Wtedy staniesz się całkowicie pozbawiony strachu. Gdy zatracisz się z wielką odwagą, osiągniesz To. Gdy cofniesz się z powodu strachu, stracisz wszystko.
- Czy powinienem zwiększać intensywność sadhany, czy powinna ona kroczyć swymi własnymi drogami?
S.M.: - Pozwól sadhanie wzrastać naturalnie. Pozwól, aby była spontaniczna. Sadhana powinna wzrastać w sposób zdyscyplinowany. Powinieneś mieć wielką siłę i energię by sadhana posuwała się naprzód z ogromną mocą.
Nie jest trudno zwiększyć sadhanę. Wszystko to zależy od twoich uczuć. Jeśli chcesz sprawić, by twoja sadhana była bardzo silna, powinieneś uważać siebie za obraz ParaŚiwy lub część Świadomości. To wszystko, co masz do zrobienia. Wówczas twoja sadhana stanie się całkowita.
- Czy trzeba żyć w szczególnym otoczeniu, by zrealizować Jaźń?
S.M.: - Właściwe otoczenie jest bardzo ważne dla rozwoju duchowego. Lecz nie rozumiem przez to fizycznego otoczenia. Mam na myśli mentalne otoczenie zwróconego do wewnątrz umysłu. Dla mnie „Otoczenie”, to nie jaskinia czy też odosobnione miejsce, ale pozostawanie zawsze w wewnętrznym centrum. W naszym obecnym stanie mamy świadomość nas samych jako ciał, lecz dla osiągnięcia Jaźni potrzebna jest świadomość Jaźni, a nie ciała. Cokolwiek bym mówił, esencją moich nauk jest sprawa skupienia się na wewnętrznej Jaźni. Nie musisz zmieniać swego domu, swego społeczeństwa, a nawet swoich zwyczajów. Trzeba tylko abyś zmienił rozumienie samego siebie. Pozostań zawsze świadomy siebie jako Jaźni. Taka jest esencja wszelkich duchowych technik.
- Słyszałem jak mówiłeś, że bardzo ważne jest dla praktykującego sadhanę, przebywać z ludźmi rozwijającymi się duchowo. Dążę do realizacji Jaźni, lecz na mojej drodze jest zapora, ponieważ jestem zamężna z kimś, kto lubi pić i prowadzi światowe życie. On i jego przyjaciele kpią z mojego zainteresowania jogą, z tego, że nie chcę żyć dłużej tak, jak oni. On czasem jest okrutny, wini mnie, że jestem wyobcowana z powodu moich przekonań. Jaka jest twoja rada dla małżonków idących w różnych kierunkach? Co można zrobić, by nie ranić drugiej osoby?
S.M.: - Nie powinnaś ranić swego męża, lecz powiedzieć mu bardzo łagodnie, że tak jak on zainteresowany jest piciem i życiem towarzyskim, tak ty jesteś zainteresowana jogą. Powiedz mu, że jak on zrezygnuje ze swoich spraw, ty zrezygnujesz ze swoich. Powiedz mu, że tak jak on nie może zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń, bo jest do nich przywiązany, ty jesteś bardzo przywiązana do jogi i nie możesz jej porzucić. Jeśli inni nie mogą zrezygnować ze swoich przyzwyczajeń, czemu my mielibyśmy rezygnować ze swoich?
- Uczysz, że niedobrze być w złym towarzystwie. Co polecasz tym, którzy pracują w więzieniu?
S.M.: - Mam dobrą radę dla ciebie. Prawdę mówiąc, w więzieniu nie ma złego towarzystwa. Zamiast denerwować się z powodu złego towarzystwa, zmień wewnętrzne złe towarzystwo, ponieważ na zewnątrz możesz zawsze uczynić je lepszym.
Kontaktujesz się z więźniami czasami, a co powiesz o złym towarzystwie, które mieszka wewnątrz ciebie? Jesteś zawsze w tym towarzystwie, napraw więc to wewnętrzne towarzystwo.
„Bhagawadgita” mówi, że wewnętrzni wrogowie, pragnienie i złość, to najgorsze towarzystwo. Powinieneś zwalczyć tych wrogów. Ktoś wielki powiedział: „Pragnienie, złość, duma, chciwość - to najgorsi wrogowie. Człowieku, uciekaj przed nimi”.
Oto złe towarzystwo, które powinieneś opuścić. To nic, że pracujesz w więzieniu; sam tylko nie stań się więźniem.
ROZDZIAŁ IV
DYSCYPLINA
Aby praktykować sadhanę z sukcesem, powinieneś mieć wiele siły i wiele energii. Tylko wtedy twoja sadhana będzie mogła pójść do przodu z wielką siłą. Ludzie sądzą, że medytujące osoby są bezczynne, ponieważ wciąż spokojnie siedzą, lecz naprawdę podczas medytacji zużywasz mnóstwo energii. Z tego powodu absolutnie konieczne jest zdyscyplinowane życie. Poprzez dyscyplinę i regularność możesz zachować moc w swym ciele i sprawić by ona rosła, a potem użyć jej w dążeniu do Boga.
Bóg umieścił tę samą moc we wszystkich ciałach. Nie ma podziału na części w dystrybucji Boga. On dał nam tyle mocy, ile zachował dla Siebie. Jednak marnotrawimy tę energię Boga poprzez zmysły i umysł. Czyniąc tak, stajemy się słabsi i słabsi. Samochód może mieć gwarancję na trzy lata, ale jeśli ktoś jeździ nim dzień i noc, czy starczy go na trzy lata? Lecz jeśli właściciel ogranicza jazdę każdego dnia, jeśli troszczy się o samochód, starczy go nie na trzy lata, ale na dwanaście. Tak samo, jeśli utrzymujesz swe ciało w dyscyplinie, jeśli nie pozwalasz mu na lenistwo, stanie się wówczas bardzo silne, będziesz w stanie wiele osiągnąć. Większość ludzi wykorzystuje swe ciało i zmysły dzień i noc. Patrzą na to, czego nie muszą koniecznie widzieć. Słuchają rzeczy, których nie muszą koniecznie słuchać. Ale przede wszystkim myślą o wielu niepotrzebnych sprawach. W ten sposób trwonią energię i stają się coraz słabsi.
Jogin nie traci energii w ten sposób. W rzeczywistości on ćwiczy swe oczy, by widziały tylko dobre rzeczy, ćwiczy on swe uszy, by słyszały tylko dobre rzeczy. Ćwiczy swój język, by jeść umiarkowanie i mówić to, co konieczne. Jego ciało jest silne dzięki ciężkiej fizycznej pracy. Przede wszystkim jego umysł jest skoncentrowany. Każdego dnia medytuje on, powtarza mantrę i próbuje uspokoić umysł. W ten sposób jego energia nie rozprzestrzenia się, lecz pozostaje wewnątrz niego i wzrasta.
Dyscyplina to korzenie jogi. „Bhagawadgita” mówi: „Nie odniesie w jodze sukcesu ten, kto je za dużo albo wcale, kto śpi za dużo albo wcale”. Tylko ktoś umiarkowany i zdyscyplinowany, kto nie przejada się, nie zaprzedaje snowi, kto czyni zmysły swymi niewolnikami, staje się w rzeczywistości wyzwolony od nich i odniesie sukces w jodze.
Nie tylko ten, kto praktykuje jogę, potrzebuje dyscypliny w życiu. Dyscyplina potrzebna jest każdemu, kto chce szczęśliwie żyć. Jakie życie prowadzi człowiek, który nie kontroluje zmysłów? Jeśli człowiek goni za uciechami zmysłowymi, zapomina o Jaźni. Zapomina o tym, co istnieje, a pamięta o tym, co nie istnieje. W sercu wciąż czuje jakiś brak; nie czuje nigdy pełni. Jeśli człowiek nie kontroluje się, staje się niewolnikiem; jego życie staje się zależne od zewnętrznych okoliczności. Znajduje szczęście w pigułkach od lekarza, w płaczu i lamencie nad swoim losem.
Przyjrzyj się swemu życiu. Robisz zazwyczaj wszystko w zgodzie ze swymi zachciankami. Jesz kiedy chcesz, robisz, co chcesz. Co przez to osiągnąłeś? Czy możesz odpowiedzieć? Jeśli jesteś szczery, możesz tylko powiedzieć, że twe osiągnięcia to zmartwienia i wstrząsy. Wrażliwa osoba może dać tylko taką odpowiedź. Porusza cię odrobina bólu i braku komfortu. Twój umysł jest zatrwożony, gdy dzieje się coś złego. Czy nie jest tak? Jest to wynik braku dyscypliny.
Gdy ktoś nie posiada samokontroli, nie potrafi znieść trudów. Lamentuje z powodu choroby i innych światowych trudności. Wszyscy ludzie doświadczają bólu w życiu. Lecz jeśli zwykły człowiek znosi trudy skarżąc się i płacząc, człowiek, który osiągnął samokontrolę zniesie wszystko z radością. On ma siłę, by dźwigać największe przeciwności z opanowaniem. Z tego powodu dyscyplina jest wielkim osiągnięciem i wielkim przyjacielem.
Zdyscyplinowane życie to nektar, odczuwa się je z radością. Święte pisma mówią, że na początku zdyscyplinowane życie może wydawać się bolesne i wyczerpujące, lecz jeśli będziesz je kontynuować, wkrótce stanie się radosne. Z drugiej strony, przyjemności, które dostarczają ci natychmiastowej radości, przynoszą smutek i kłopoty w przyszłości. Zmysłowe radości są krótkotrwałe, a radość, jaką można osiągnąć przez dyscyplinę, trwa całe życie. Weźcie jako przykład mnie. Podczas mej sadhany byłem bardzo zdyscyplinowany i włożyłem w to wiele wysiłku. Teraz przebywam w oceanie radości. Ból mej sadhany stał się dla mnie nektarem. Natomiast wielu bogatych ludzi przychodzących do mnie, jest jak złamana trzcina. Mają pieniądze, mają samochody, mają piękne domy, mają wszystko. Stoją przede mną z twarzą w dłoniach i płaczą. Radość, którą zbudowali na zmysłowych przyjemnościach stała się chorobą w ich wieku starczym. Człowiek powinien głęboko to przemyśleć, a potem zadecydować, jaki rodzaj życia chce prowadzić.
Tak więc bądź zdyscyplinowany w swoim życiu. Chodź spać punktualnie, wstawaj o tej samej porze każdego dnia, jedz regularnie, chodź do pracy we właściwym czasie. Mów tylko tyle, ile jest absolutnie konieczne. Jedz tylko tyle, ile trzeba dla zachowania życia; nie przepełniaj żołądka. Rób wszystko z umiarkowaniem. Nie bądź ofiarą używek. Nawet jeśli twoje przyjemności nie są szkodliwe, nie oddawaj się im cały czas. Takie życie powinien prowadzić jogin.
Naprawdę nietrudno jest rozwinąć regularne przyzwyczajenia, ponieważ nie ma nauki czy mądrości, której człowiek nie mógłby opanować. Na początku trudno będzie wykonać poszczególne czynności, lecz twój umysł, ciało i zmysły, przyzwyczają się do nich i stanie się to łatwe. Na przykład wielu mieszkańców Zachodu skarżyło mi się, że trudno im siedzieć ze skrzyżowanymi nogami. Lecz potem praktykowali oni tę postawę przez parę miesięcy, zwiększali systematycznie czas jej trwania i robią to teraz bez trudu. W ten sam sposób ludzie mają trudności z porannym wstawaniem na medytacje, bo całe życie wstawali późno. Lecz potem spróbowali, ich ciało przyzwyczaiło się do wczesnego wstawania i teraz robią to automatycznie. Istota ludzka jest twórcą przyzwyczajeń. Jakikolwiek zwyczaj człowiek ustanowi, wkrótce stanie się on jego drugą naturą. Gdy poddasz się szczególnej dyscyplinie, stanie się ona wkrótce dla ciebie naturalna.
Lecz prócz ustalonej wewnętrznej i zewnętrznej dyscypliny, musisz także mieć skłonność do wyrzeczeń. Wyrzeczenie nie oznacza, że powinieneś opuścić życie domowe, rodzinę, dzieci. Oznacza ono samoopanowanie i kontrolę zmysłów. Nigdy nie skontrolujesz ciała i zmysłów, bez kontroli pożądania, które wciąż bawi w twym umyśle. „Bhagawadgita” mówi, że pożądanie i złość to stali wrogowie mądrości. Tylko wtedy, gdy są skontrolowane, umysł może być spokojny.
Niegdyś król Akbar sądził, że wytresuje kilka kotów. W tamtych czasach nie było elektryczności i ludzie do oświetlenia używali lampek z małych glinianych garnków. Akbar tak wytresował koty, że nosiły lampki na głowach i stały spokojnie, gdy jadł swe posiłki. Sądził, że dokonał wielkiej rzeczy i był bardzo dumny, że tak dobrze wytresował koty.
Pewnego dnia, zaprosił on swego pierwszego ministra, Birbala, by obejrzał tresurę. Birbal był bardzo inteligentny. Gdy wszedł do królewskiej jadalni i ujrzał koty z lampami na głowach, powiedział: - Wasza wysokość, zanim będę miał pewność, że te koty zostały naprawdę wytresowane, poddam je testowi. Za waszym pozwoleniem wrócę tu z powrotem jutro.
Następnego dnia Birbal przyniósł w kieszeni szczura. Gdy król zasiadł do posiłku, Birbal wyjął szczura i położył go na podłodze. W momencie, gdy koty zauważyły szczura, zapomniały zupełnie o treningu. Podskoczyły, zrzuciły lampki oliwne na podłogę i zaczęły polowanie.
Tak właśnie dzieje się z waszym umysłem, gdy nie kontrolujemy pragnień. Nawet, jeśli próbujemy medytować lub utrzymujemy szczególną dyscyplinę, nasze przeszłe wrażenia i siła naszych pożądań są tak ogromne, że jeśli pozostawimy je, będą wodziły nas na nos. Dopóki nie poddamy ich kontroli, umysł nigdy nie stanie się spokojny.
Obecnie większość ludzi nie lubi idei kontrolowania pożądań. Współcześni psychologowie powiadają, że jeśli będą represjonować pragnienia, będą się czuli sfrustrowani, a nawet mogą zachorować. Spotkałem wielu psychologów, którzy mówili, że jedyna droga do spokoju, to spełnić wszystkie pragnienia. Mówią, że jeśli spełnisz pragnienia, zostawią cię one w spokoju. Mędrcy jednak wiedzą, że jeśli dasz wolną drogę pragnieniom, nigdy nie znajdziesz spokoju, lecz większy niepokój. Nigdy nie zaspokoisz pragnień spełniając je, tak jak nie zgasisz ognia dolewając doń oliwy. Jeśli próbujesz zaspokoić jedno pragnienie, pojawia się drugie, jeśli je zaspokoisz, trzecie zajmie jego miejsce. Jeśli będziesz próbował zaspokoić pragnienia, będą wybuchały wyżej i wyżej, aż opanują cię całkowicie. Jedyny sposób, aby być spokojnym, to być wolnym od pragnień, a jedyny sposób, aby być wolnym od pragnień, to rozpoznać je i kontrolować.
Dlatego właśnie powiedziane jest, że ci, którzy chcą odnieść sukces w jodze, muszą pielęgnować skłonność i przywiązanie do wyrzeczenia. Gdy pragnienie pojawia się w umyśle, człowiek musi je odsunąć. To właśnie oznacza dyscyplinę. Zmysły zawsze pragną pójść na zewnątrz, w kierunku przedmiotu pożądania. Umysł podąża za zmysłami i w ten sposób wędrują tu i tam, zatrącając się w zewnętrznym świecie. Zamiast pozwalać umysłowi i zmysłom chodzić tam, gdzie chcą, zdyscyplinowana osoba walczy z nimi. Odwraca umysł od przedmiotu zmysłów. Zawraca z wędrówek i koncentruje się na mantrze. Zwraca się do wewnątrz, ku Jaźni, która jest poza wszelkimi zmysłami i przedmiotami.
Jeśli człowiek wciąż tak czyni, jeśli sprawia, że umysł smakuje nektar Jaźni, coraz łatwiej mu uspokoić umysł.
Prawdziwa dyscyplina jest dyscypliną umysłu. Prawdziwa samokontrola to kontrola wędrówek umysłu. Nawet jeśli na początku, ciężko będzie ci zdyscyplinować umysł, nawet jeśli jego skłonności będą stawiały silny opór, nadejdzie czas, że przyzwyczają się zwracać ku wnętrzu, a wówczas zaczniesz płynąć w oceanie spokoju, wokół Jaźni.
- Jestem w kłopocie, ponieważ zawsze gdy pragnę nakłonić siebie do wielkiej dyscypliny lub kontrolować pragnienia, napotykam wewnętrzny sprzeciw. Co zrobić, by moje działanie bardziej współgrało z ideałami?
S.M.: - Powinieneś zmienić swoje myśli i czyny. Człowiek nie może być na łasce swoich myśli. Nie powinieneś być kontrolowany przez swoje myśli. Słaby umysł czyni twe życie pełnym cierpienia; nie ma życia bardziej nędznego. Największy problem życia to problem wędrowania umysłu. Człowiek nie staje się nieszczęśliwy, ponieważ brakuje mu zdrowia czy wykształcenia. Widziałem ludzi, którym brakowało żywności, ubrania, a byli szczęśliwi, natomiast nie widziałem szczęśliwego człowieka o zaniepokojonym umyśle.
Walcz, by zmienić swój umysł i zatrzymać go w lepszym miejscu. Wtedy staniesz się bardzo szczęśliwy. Taka walka jest przestrzeganiem wielkiej dyscypliny, czyniąc tak staniesz się wielkim wojownikiem. Upaniszady mówią, że tylko odważne osoby potrafią zatrzymać się w Jaźni. Każda osoba staje się spokojna i wolna od udręki. Nie jesteś pod kontrolą umysłu; wydaje ci się tylko, że jesteś pod kontrolą umysłu. Tak jak czyścisz nos jednym ruchem nozdrzy, tak odrzuć negatywne myśli. Odrzuć je po prostu. Natychmiast, właśnie teraz, poddaj swój umysł kontroli.
Umysł jest tego rodzaju, że jeśli będziesz miał świadomość, iż życie jest krótkie, a czas ma wartość, twój umysł stanie się automatycznie spokojny, a twoje pragnienia będą skontrolowane.
Przypomniałem sobie opowieść o Eknathcie Maharaju. Aśram Eknatha był zawsze pełen ruchu, a Maharaj każdego dnia dawał słodycze wielu ludziom, którzy się tam żywili. Pewnego dnia na spotkanie z Eknathem przyszedł milioner, i gdy ujrzał świętego siedzącego spokojnie i pogodnie, niezaangażowanego w żadne działanie, był bardzo zdziwiony. Zapytał Eknatha:
- Gdy wyprawiam wielką ucztę, układam plan, by właściwie przebiegała. Potrzebuję wielu pomocników i pomocników pomagających pomocnikom i nawet wówczas nie odnoszę sukcesu. Tak wiele tu się dzieje, a ty jesteś spokojny. Jaka jest twoja tajemnica?
Eknath zdawał się nie słyszeć pytania. I nagle warknął na mężczyznę:
- Umrzesz za siedem dni. Wynoś się stąd!
Milioner natychmiast zapomniał pytania. Był wzburzony tym, co usłyszał. Jego szok był tak wielki, że nie mógł iść i został wyniesiony. Nic dziwnego, że człowiek ten był zdruzgotany wiadomością o swej śmierci, skoro nigdy nie pamiętał o Bogu. Nigdy nie był zainteresowany żadnymi duchowymi sprawami. Nigdy nie był wytrwały czy odważny. Był zajęty jedynie zarabianiem coraz większych sum pieniędzy, których nie mógłby wziąć ze sobą, gdy umrze.
Zabrano milionera do domu i położono do łóżka. Zawołał znajomych i przyjaciół, i opowiedział nowiny. Gdy tylko pomyślał o śmierci, zaczynał jęczeć.
- Niestety! Niestety! - wołał - Zarobiłem tyle pieniędzy. Rozdałem je rodzinie, kuzynom i wciąż mam za dużo i nie mogę uratować się od śmierci. Niestety! Niestety!
Nie mógł przestać płakać i zawodzić. Dni mijały i marniał on coraz bardziej. Tracił wzrok, słabły mu zmysły, śmierć wciąż była przed nim. Stawał się coraz bardziej strapiony, ponieważ Eknath powiedział mu, że umrze.
Nadszedł siódmy dzień. Była jedenasta godzina i mężczyzna stwierdził, że została mu godzina życia. Stał się całkowicie cichy i spokojny. Jego umysł przestał poruszać się, stał się całkowicie skoncentrowany. Stracił zainteresowanie wszystkim na zewnątrz niego; jego umysł był zaabsorbowany myślą, że ma on tylko godzinę życia i w chwili, gdy zegar wybije godzinę dwunastą - umrze.
Tuż przed dwunastą do pokoju wszedł Eknath, śpiewając: „Śri Ram, Jai Ram, Jai Jai Ram”. Milioner był bardzo szczęśliwy, że widzi Eknatha, ponieważ pomyślną wróżbą jest widzieć świętego w chwili śmierci.
- Jak się czujesz? - spytał Eknath. - Wydajesz się być całkiem spokojny. Jaki jest stan twego umysłu?
- Jak mój umysł może pracować? Tylko pięć minut będę przy życiu, więc mój umysł jest całkowicie wypełniony myślami o śmierci. Pamiętam tylko o Panu.
Eknath odrzekł:
- Ja również jestem całkowicie spokojny i nieustannie pamiętam o Panu. Nie myślę o mojej żonie, synach, braciach czy innych związkach, osiągnięciach, talentach dotyczących tylko mojego ciała. Wciąż jestem świadomy śmierci. Kto wie, kiedy ona przyjdzie?
Myśli i pożądania powstają w umyśle tylko wówczas, gdy nie jesteś świadomy śmierci i wartości czasu. Jeśli będziesz nieustannie świadomy wartości czasu, nie pozwolisz, aby twój umysł był roztargniony i niespokojny. Dlatego właśnie wielki święty, Nipat Niranjin, powiedział: „Zawsze pamiętaj o dwóch sprawach. Pierwsza to Bóg, druga to twoja własna śmierć”.
- Jak mogę kontrolować umysł i jego myśli?
S.M.: - Jeśli rzeczywiście chcesz kontrolować umysł, powinieneś wykonać pewną pracę, by był skoncentrowany w jednym punkcie. Był niegdyś człowiek, który zjednał sobie demona poprzez mantrę, którą powtarzał. Demon powiedział: - Będę dla ciebie pracował, lecz musisz spełnić jeden warunek: muszę mieć zajęcie przez cały czas. Jeśli nie dasz mi pracy, zjem cię. Człowiek był wstrząśnięty. Każdego dnia dawał demonowi więcej pracy, lecz demon był szybkim robotnikiem. W końcu praca skończyła się, nie było już co dać demonowi.
Gdy ktoś jest w kłopocie, szuka właściwej osoby, która mogłaby mu udzielić rad, lecz gdy ktoś nie ma kłopotów, nigdy nie będzie szukał takich rad. Mężczyzna ów pobiegł do tego, kto dał mu mantrę i poprosił: - Pomóż mi. Wybaw mnie od demona
- Co się stało? - spytał ów człowiek.
- Nie mam już pracy dla demona i teraz jestem w prawdziwym kłopocie - odpowiedział mężczyzna.
- Nie bój się - powiedział mędrzec. - Wróć do domu, postaw pal długi na czterdzieści stóp i każ demonowi chodzić w górę i w dół kija. To go zajmie.
Demon zaczął wykonywać pracę wchodzenia i schodzenia w górę i w dół kija, a mężczyzna mógł odpocząć. Jeśli rzeczywiście pragniesz kontrolować swój umysł, powtarzaj mantrę „So’ham”. Gdy będzie on wspinał się w górę i w dół tego pala, stanie się spokojny. Jest to najlepszy sposób na kontrolowanie umysłu.
JESTEŚ TYM, CO JESZ I TYM, CO ROBISZ
Czy jesteś joginem czy osobą światową, dieta jest bardzo ważna. Mędrcy mówią, że jedzenie żywi nas i buduje, ale także jedzenie nas zabija. Jedzenie jest życiem i jedzenie jest śmiercią. Jedzenie jest zdrowiem i jedzenie jest chorobą. Dlatego też święte pisma mówią nam, że powinniśmy być zawsze świadomi, co jemy i dobrze to rozumieć. Umiarkowanie jest niezmiernie ważne. Im mniej umiarkowania w jedzeniu, im więcej opieszałości w samokontroli, tym więcej chorób. Właśnie z powodu niekontrolowania się w jedzeniu, liczne szpitale świata są przepełnione. Mędrcy mówią, że jedząc, powinniśmy połowę żołądka wypełnić pożywieniem, jedną czwartą powinna zająć woda, a jedna czwarta musi zostać pusta, aby prana krążyła swobodnie. Jeśli tak uczynimy, nigdy nie będziemy szukać lekarza.
Powinniśmy doskonale rozumieć sprawę jedzenia, ponieważ jedzenie jest życiem indywidualnej duszy. Ciało to stworzone jest z pożywienia. Z subtelnej esencji pożywienia, stworzone jest nasienie; a z nasienia stworzone jest ciało. Indywidualna osoba poczyna się więc w subtelnej esencji pożywienia - z nasienia - a potem żyje dzięki pożywieniu. Upaniszady mówią: „Szanuj jedzenie jako formę Boga. Poważaj je”.
Każdy rodzaj pożywienia czymś się charakteryzuje. Tak więc, gdy jesz jakiś szczególny rodzaj żywności, spytaj siebie, czemu ją jesz. Jogin potrzebuje bardzo czystego pożywienia, pożywienia, które zawiera życie, pożywienia, które posiada energię. Zboża, owoce, warzywa, mleko, są doskonałe dla medytującej osoby. Jedzenie to jest nie tylko odżywcze, lecz łatwe do strawienia, a to jest bardzo ważne. Pożywienie trawi ta sama śakti, dzięki której medytujesz. Jeśli jesz ciężkie posiłki, trawione przez sześć godzin, ile śakti pozostanie ci na medytację?
Nie tylko twoje ciało stworzone jest z pożywienia; jedzenie także oddziaływuje na stan twego umysłu. Wszelkie właściwości jedzenia przenikają twój wewnętrzny system. Dlatego też mędrcy utrzymują, że jedzenie powinno być obdarzone pozytywnymi odczuciami w czasie gdy rośnie, w czasie gdy jest gotowane i w czasie jedzenia. Człowiek posiada swoje własne wibracje, które przenikają wszystko czego dotyka i wszystko wokół niego. Przenikają jego ubranie, łóżko, książki, pożywienie. Wibracje z miejsca, w którym jedzenie jest przygotowywane, tak jak wibracje osoby, która je gotuje, przechodzą do tego pożywienia. Wibracje te wchłaniane są przez osobę, która je.
Istnieje prawdziwa opowieść ilustrująca, w jaki sposób wibracje z pożywienia wpływają na wewnętrzny stan człowieka.
Był pewnego razu jogin „bikshu” - pełen wyrzeczenia. Żył niedaleko królewskiego pałacu. W Indiach „bikshu” są bardzo szanowani, a gospodarze mają służyć im i dawać to, czego potrzebują. Król darzył wielką czcią owego żebrzącego mnicha i pewnego dnia poprosił, by mnich pozostał pewien czas w jego pałacu. Mnich pozostał kilka miesięcy z królem i jadł królewskie pożywienie. Po jakimś czasie stan jego umysłu stał się taki, jak króla.
Pewnego dnia, gdy mnich przechadzał się po pałacu, zauważył piękny naszyjnik w pokoju królowej. Zapragnął go mieć. Wszedł więc do pokoju i schował go do kieszeni. Później wszyscy szukali naszyjnika, lecz nikt nie mógł go znaleźć. Niebawem zapomniano o całej sprawie.
Wkrótce mnich opuścił pałac i znalazł się na polu. Biedny chłop zaprosił go na posiłek. Chłopi w Indiach jedzą mnóstwo chilli, farmer przyrządził warzywa pełne chilli i podał żebrakowi. Po zjedzeniu potrawy mnich dostał biegunki. Chilli doskonale czyści żołądek, dlatego powinno być jedzone z umiarkowaniem.
Mnich poszedł do lekarza po lekarstwo zatrzymujące biegunkę, lecz przez pomyłkę lekarz dał mu lekarstwo wzmagające ją. Gdy wzmagała się, mnich brał więcej pigułek, a im więcej brał pigułek, tym bardziej się wzmagała. W ten sposób esencja pożywienia, z którego było ukształtowane jego ciało, została usunięta. Mnich leżał w łóżku zdziwiony i zamyślony, gdy nagle stanął mu przed oczami naszyjnik. Niestety, ukradłem naszyjnik królowej - pomyślał. Poczuł wyrzuty sumienia. Powiedział do siebie: - Król przez trzy czy cztery miesiące obdarzał mnie szacunkiem i miłością, źle uczyniłem.
Nawet gdy ktoś źle postąpi, jeśli tego żałuje, wraca do swej prawdziwej natury i postępuje od nowa dobrze. Mnich wziął naszyjnik i zaniósł królowi do pałacu. Król był zdziwiony.
- O królu mnichów, gdzie go znalazłeś? - spytał.
- Poszedłem do domu chłopa i tam dostałem biegunki, a za jakiś czas znalazłem naszyjnik.
Król nie rozumiał, co to ma znaczyć. Spytał:
- Co mówisz?
- O królu! - powiedział żebrak - Ukradłem naszyjnik.
- Ale jak ktoś taki jak ty, mógł uczynić coś takiego?
- Mieszkałem u ciebie cztery miesiące. Jadłem twoje pożywienie, które oddziaływało na mój umysł. Działasz zgodnie ze swym stanem umysłu. Król często jest niezadowolony z tego, co posiada; pragnie zawsze więcej. Myśli wciąż o grabieży, o niszczeniu krajów, o robieniu broni. Wciąż myśli, jak podbić innego króla. Nawet, gdy skarbiec królewski jest pełen, król nie jest zadowolony. Więc gdy jadłem twoje pożywienie, mój umysł przejął ten rodzaj pragnień i w rezultacie ukradłem twój naszyjnik. Lecz gdy zjadłem pożywienie chłopa, dostałem biegunki i oczyściłem się z pożywienia, które jadłem u ciebie w pałacu. Wówczas powrócił mój dawny stan umysłu. Natychmiast przypomniałem sobie, co zrobiłem i przyszedłem zwrócić ci naszyjnik.
Każdy, kto ma styczność z jedzeniem które jesz - od kupowania, poprzez gotowanie, do podawania - przekazuje temu jedzeniu coś własnego. Dlatego bardzo ważne jest, żeby jedzenie było gotowane i podawane z dobrymi uczuciami. Z tej przyczyny w naszym aśramie wszystko, od gotowania po podawanie jedzenia, robione jest z szacunkiem. Kucharze przygotowują i gotują pożywienie z czystym sercem, w spokoju, śpiewając imię Boga. Gdy jedzenie jest podawane, wszyscy śpiewają imię Boga. W ten sposób, pozytywne wibracje przenikają jedzenie i gdy ludzie jedzą, wchłaniają je.
Faktycznie jest tak, że niezależnie od rodzaju pożywienia jakie jesz, jeśli przed jedzeniem powtarzasz imię Boga, przyniesie ci to wiele korzyści. Imię, mantra, ma wielką moc, związaną ze swymi cechami. Jeśli jesz pożywienie z tą świadomością, wówczas pożywienie staje się wolne od złych cech. Dlatego w Indiach zwyczajem jest powtarzanie imienia Boga podczas jedzenia.
Wszyscy jesteśmy utworzeni z pożywienia. Dlatego powinniśmy jeść dobre, czyste, lekkie pożywienie, które możemy łatwo strawić i które jest zgodne z porą roku. Przede wszystkim powinniśmy jeść z wzniosłymi i wysublimowanymi uczuciami. Powinniśmy rozpalić ogień miłości, uwielbienia i wiary w Boga, aby te uczucia zmieszały się z naszym pożywieniem. Tak powinniśmy spożywać pokarm.
- Czy wegetarianizm jest esencją duchowej ewolucji? Czy niewielka ilość mięsa i jaj nie pozwoli mi na doskonalenie stanu świadomości?
S.M.: - Nie dbam o to, czy zjesz mało czy dużo mięsa. Nie jestem ortodoksyjnym Hindusem; interesuje mnie tylko Prawda. Kiedyś przewodniczący Międzynarodowego Kongresu Wegetarian, odwiedził nasz aśram w Indiach. Spytał mnie o zdanie w sprawie jedzenia mięsa. Odpowiedziałem mu: - Zamiast troszczyć się o mój punkt widzenia, proponuję ci proste doświadczenie. Połóż kawałek mięsa na jeden talerz, kawałek ryby na drugi, kilka jajek na trzeci i parę owoców na czwarty. Przyglądaj się talerzom dwie godziny i zauważ, które pożywienie psuje się pierwsze. Zobaczysz wtedy, który produkt zachował piękno, zapach i życiową energię.
Jakie mięso jadły zwierzęta, których mięso jedzą ludzie? Jakie mięso jadły te zwierzęta, aby się utuczyć? Czy karmiły się one mięsem czy trawą i zbożem? Jeśli jemy te same rzeczy co one, nasze ciało będzie także z mięsa. Nie musimy jeść mięsa, aby wytworzyć mięso w naszych ciałach.
Istnieją praktyczne powody jedzenia wegetariańskiego pożywienia. Rośliny pełne są życiowej energii, nie ma natomiast życiowej energii w mięsie. Jedzenie, które jemy, dzieli się na trzy części podczas procesu trawienia. Najwyższa i najsubtelniejsza jego część, która jest samą energią, staje się jednym z praną, siłą życiową. Środkowa staje się mięsem. Poślednia materia staje się nieużyteczna i zostaje wydalona z ciała. Z mięsa można otrzymać tylko środkową część, która jest mięsem. Nie można otrzymać z niego żadnej życiowej energii.
Mleko, masło, ser, rośliny i owoce oraz zboża, takie jak pszenica i ryż są czyste, odżywcze, zdrowe i posiadają całą energię, jakiej potrzebujesz. Zawierają one esencję pożywienia, zawierają życie pożywienia i nie znajdziesz tych składników w jajach, mięsie i rybach. W Ameryce odkryto, że rośliny strączkowe mają dużo białka; w Indiach nazywamy ten rodzaj pożywienia „dal”. Gdy byłem chory i leżałem w szpitalu, nie pozwalałem innym ludziom mnie umyć. Za każdym razem, gdy przychodziła pielęgniarka, zabraniałem jej tego. Lekarz powiedział - Niech pan pozwoli im siebie umyć. Odpowiedziałem: - Nie, dopóki moje ciało nie wydziela brzydkiego zapachu, nie chcę, by ktokolwiek je mył.
Przez trzy i pół tygodnia nie pozwalałem nikomu mnie myć. Lekarz powiedział mi: - Myję się zawsze rano, lecz wieczorem moje ciało zaczyna wydzielać przykry zapach. Czemu nie pachnie tak pańskie ciało, choć tak długo pan się nie mył? Odrzekłem: - Przede wszystkim je pan tylko nieświeże jedzenie, które źle pachnie. Ja nie jem takiego pożywienia, dlatego moje ciało nie wydziela odoru...
Nie jestem przeciwko jedzeniu mięsa; nie jestem także za jedzeniem mięsa. Mam siedemdziesiąt trzy lata i nigdy nie potrzebowałem mięsa, by dało mi energię. Nie czuję się słaby; mam więcej siły i jestem bardziej aktywny niż młodzi ludzie jedzący mięso.
Większość czasu żyjesz słuchając tylko innych ludzi i patrząc, co oni robią. Sam nie rozumiesz tego i nie działasz. Zboże, klarowane masło, mleko i jarzyny, są bardzo korzystne dla ciebie. Gdy jesz takie pożywienie, nie wydzielasz przykrego zapachu, ponieważ jedzenie to jest bardzo czyste.
- Co sądzisz o postach jako duchowej praktyce?
S.M.: - Ciało jest zrodzone z pożywienia, utrzymywane przez pożywienie i ostatecznie zmieni się w pożywienie. Jest lepiej jeść umiarkowanie każdego dnia, niż pościć. Jeść czyste odżywcze pożywienie o tym samym czasie i nie jeść między posiłkami. Jem na przykład lunch między dwunastą a dwunastą trzydzieści. Tylko między jedenastą a pierwszą jestem głodny. Gdy jest czas na lunch jem, gdziekolwiek jestem, w samochodzie czy w samolocie. Jedzenie jest także jogą. Jeśli jesz lekkostrawne, czyste, odżywcze jedzenie i jesz je punktualnie, będzie to doskonałe dla twego duchowego rozwoju.
- Co sądzisz o używaniu środków chemicznych, by osiągnąć świadomość Jaźni?
S.M.: - Świadomość Jaźni nie zależy od czegoś. Lecz jeśli będziesz brał farmaceutyki, by osiągnąć świadomość Jaźni, uzależnisz się od nich. Kabir Sahib powiedział: „Nie miej nigdy nadziei, że osiągniesz Jaźń biorąc środki odurzające. Jaźń posiada swój własny blask. Odurzenie po lekach jest odpryskiem światła Jaźni. Czy istniał wypadek, aby leki wytworzyły światło Jaźni objawiając ją samą?”
Człowiek przyzwyczaja się do farmaceutyków i chcąc usprawiedliwić swój błąd powiada, że dają mu one świadomość Jaźni.
Gdy umysł staje się odurzony i zbyt podniecony, staje się nieczysty. Dlatego osoba stosująca substancje odurzające stwierdza, że trudno jej doświadczyć odurzenia Jaźni. Medytacja działa silnie oczyszczająco na zmysły, dla których środki chemiczne są o wiele za mocne. Zmysły te nie znoszą nawet mocnej kawy. Dlatego też środki, o których mówimy, są zabronione przez pisma święte.
Powinieneś być odurzony jedynie miłością Boga. Pewien święty powiedział, że człowiek o całkowicie czystym umyśle i czystym sercu, staje się odurzony miłością Boga. I jest to najlepsze odurzenie. Gdy jesteś pijany odurzającą miłością Boga, wszystko w porównaniu z tym jest mdłe.
Nawet gdy jesteś podniecony marihuaną, gdy mija efekt jej działania, stajesz się przygnębiony, często bardziej niż przedtem. By znów wejść w stan podniecenia, potrzebujesz więcej marihuany; innymi słowy - nie jesteś w stanie znieść swego własnego towarzystwa. Natomiast gdy stajesz się coraz bardziej podniecony odurzającą Jaźnią, osiągasz stan, którego nigdy już nie opuszczasz. Jeśli więc pragniesz podniecenia, czerp je z miłości Boga. Poprzez farmaceutyki tego nie doświadczysz.
Medytuj z miłością i zainteresowaniem. Nie szukaj pomocy żadnych środków - przytępiają one jedynie oczyszczone nerwy w twym mózgu. Ten, kto medytuje z pomocą jakichś środków pozostanie w niezadowoleniu i niepewności.
- Czy możliwe jest być zmysłowym, żyć poprzez zmysły, a zarazem rozwijać się duchowo?
S.M.: - Jest to możliwe; jednakże trudno jest śpiewać i jeść w tym samym czasie. Lepiej jest albo jeść, albo śpiewać.
- Czuję, że gdy patrzę, słucham, dotykam rzeczy dookoła mnie, zbliżam się do żyjącego świata i jest to dla mnie bardzo duchowe. I jedyna droga do tego prowadzi poprzez zmysły.
S.M.: - To bardzo dobrze, lecz co oznacza dla ciebie duchowość? Duchowość jest jedynie świadomością faktu, że ta sama Prawda żyje wewnątrz i na zewnątrz. Możesz osiągnąć o wiele lepsze rozumienie świata zewnętrznego, zwracając się do wewnątrz, niż poprzez zmysły. Zmysły odbierają jedynie zewnętrzne, uchwytne rzeczy. Wewnątrz istnieje cud, którego nie odbiorą zmysły - cud Ducha. Prawdziwa duchowa świadomość oznacza, że materię i świadomość widzi się jako jedno. Nie możesz mieć takiej wizji, zanim nie zwrócisz się do wewnątrz i w medytacji nie doświadczysz świadomości w całej pełni.
- W Ameryce i innych częściach świata wyłoniliśmy się z ery wiktoriańskiej. Obecnie kładzie się nacisk na fizyczną wolność. Czy aby być w zgodzie z Bogiem, należy trzymać na wodzy sprawy seksu, czy uprawiać seks i prowadzić życie duchowe?
S.M.: - Czemu uprawiasz seks? Czy dla zaspokojenia zmysłów, czy dla wewnętrznej pełni i spokoju? Czy możesz powiedzieć?
- Chyba dla pełni.
S.M.: - Lecz poprzez seks możesz osiągnąć tylko częściową pełnię. Całkowita i nieustanna pełnia możliwa jest tylko poprzez duchową praktykę. Jeśli doświadczysz prawdziwej wewnętrznej mocy choć na moment, twoja radość będzie równa radości milionów orgazmów. Jeśli przemienisz seks w miłość, odkryjesz, że miłość jest tysiąc razy wspanialsza od seksu.
Nie jestem przeciwnikiem seksu, lecz przyjemność seksualna jest przemijająca; zgodnie z pismami świętymi jest tak przemijająca, jak błysk światła. Każdy gatunek stworzenia tego doświadcza, nic w tym nadzwyczajnego, że i człowiek tego doświadcza. Jednak powinieneś być świadomy wartości seksualnego fluidu. Fluid seksualny zawiera subtelną esencję ludzkiego ciała. Cały człowiek powstaje z jednej kropli seksualnego fluidu i rośnie dzięki pomocy siły, która znajduje się w tym fluidzie. Gdy to zrozumiesz, będziesz traktował fluid seksualny z szacunkiem.
Zawiera on wielką moc. Gdy brakuje nasienia w ciele, umysł staje się słaby i bardziej błądzi. Dlatego też ludzie starsi, nie są zdolni uczyć się tak szybko jak młodzi.
Fluid seksualny jest źródłem zdrowia, długowieczności i wytrzymałości. Choć jestem starym człowiekiem, poprzez zatrzymanie seksualnego fluidu, czuję się wewnętrznie bardzo młody. Seksualny fluid jest twoim żarem, twoim wigorem, twoim blaskiem i twoim zadowoleniem. Daje on też moc twojej pranie i siłę twojej medytacji. Jeśli zatrzymasz go wewnątrz, da ci on niezwykłą energię i uczyni cię bardziej atrakcyjnym. Jeśli człowiek zachowa fluid seksualny, zacznie on poruszać się w górę ciała. Wytworzy on niezwykłą siłę. Tak jak przechowujesz część zarobków w banku, tak możesz przechować część seksualnego fluidu.
Nie jestem przeciwnikiem seksu - przede wszystkim dlatego, że też urodziłem się przy jego pomocy. Nie sugeruję całkowicie odrzucenia seksu, pisma święte także tego nie czynią. Zalecają one umiar. W Indiach przygotowujemy delicje na specjalne okazje i przynosimy je tylko w tym czasie. Jeśli możesz traktować w ten sposób seks, to bardzo dobrze.
- Wielu profesjonalnych terapeutów na Zachodzie sugeruje, że życie seksualne jest potrzebne dla zdrowia i stanowi panaceum na większość problemów. Czy mógłbym cię prosić o komentarz?
S.M.: - Małe dzieci także chorują. Jakie jest dla nich panaceum? Jakie lekarstwo zaproponują terapeuci? To jest iluzja reformatorów. Umiarkowanie powinno istnieć tak w seksie, jak w odżywianiu. Jedzenie jest pożyteczne; człowiek żyje, ponieważ je. Jednak może on mieć zdrowe ciało tylko wtedy, gdy je umiarkowanie. Jeśli przejada się, jedzenie spowoduje chorobę. W ten sam sposób człowiek powinien zachować umiarkowanie w aktywności seksualnej. Seks nie może zniszczyć cierpienia; przeciwnie, może spowodować cierpienie. Jeśli mężczyzna czy kobieta utracą zbyt wiele seksualnego fluidu, ciało stanie się słabe i bezużyteczne.
Dyscyplina powinna obejmować wszystko. Na przykład sen jest bardzo dobry, lecz czy ktoś zaleca spać przez piętnaście dni bez przerwy?
- Słyszałem, że poszukujący duchowej prawdy nie powinien szukać przyjemności. Czy to prawda?
S.M.: - Poszukujący duchowej prawdy jest poza przyjemnością. Przyjemność, której on szuka nie jest przyjemnością zmysłową. Jest przyjemnością Jaźni, szczęśliwością Jaźni. Ludzie gonią za zmysłowymi przyjemnościami, ponieważ nie są świadomi swej prawdziwej natury, oraz szczęśliwości, która się tam znajduje. Zmysłowe przyjemności są jak kręgi na wodzie.
Filozofia Wedanty stosuje analogię piżmowca, by opisać stan, w jakim się znajdujemy. Piżmowiec wydziela bardzo piękny zapach ze swego pępka, lecz sądzi, że zapach ten pochodzi z zewnątrz. Biegnie więc w jakimś kierunku, szukając źródła zapachu. Potem czuje, że zapach pochodzi skądinąd i biegnie w przeciwnym kierunku. W ten sposób wciąż szuka tu i tam nie wiedząc, że zapach pochodzi z jego własnego ciała. Im więcej biega i skacze, tym więcej czuje zapachu. Myśli: - Gdy szybciej biegnę, czuję więcej zapachu. W ten sposób wciąż wędruje po lesie, aż wreszcie załamuje się i upada głową w pępek. Wtedy po raz pierwszy uświadamia sobie, że zapach wydobywa się z jego wnętrza.
Taki właśnie masz kłopot. Sądzisz, że czerpiesz przyjemność ze zmysłów, tymczasem pochodzi ona z twego wnętrza. Biegamy i skaczemy próbując znaleźć ją na zewnątrz. Lecz jeśli staniemy się spokojni i zwrócimy się do wewnątrz, doświadczamy rzeczywistego szczęścia.
Tłumaczenie – Maria Piasecka.