Bochenia
Bochenia » Świat od Wewnątrz » 2012 » Styczeń » Szamani i DNA

Szamani i DNA


med2Harner ponawiał doświadczenie. W jednym z tekstów opisał swoje przybycie w transie do niebiańskiej jaskini, gdzie szalał nadnaturalny karnawał demonów. Zobaczył dwie dziwne łodzie płynące w powietrzu o wielkich smoczo-głowych dziobach, podobnych do tych w statkach Wikingów. Na pokładzie spostrzegł wielką ilość ludzi z głowami błękitnych sójek i ludzkimi ciałami, jak ptasiogłowe bóstwa ze starożytnych grobowych malowideł egipskich.
W pewnej chwili Harner zorientował się, że wizje te emanują z gigantycznych wężowych stworów spoczywających na dnie jego mózgu. Zaczęły one wyświetlać przed oczami badacza obrazy zarazem informując go, że jest to wiedza przeznaczona wyłącznie dla zmarłych i umirających.
Najpierw pokazały mi planetę Ziemię, jaką była przed eonami czasu, zanim pojawiło się na niej życie. Zobaczyłem ocean, nagi ląd i lśniące niebieskie niebo. Następnie z nieba spadły setkami czarne punkciki i wylądowały w pustynnym krajobrazie. Miały toporne skrzydła podobne do pterodaktyli i wielkie wielorybie ciała. (...) Wyjaśniły mi w jakimś rodzaju mowy myślowej, że przyleciały skądś w przestrzeni. Przybyły na planetę Ziemię, by ujść przed nieprzyjaciółmi. Stwory pokazały mi następnie, jak stworzyły życie na planecie w celu ukrycia się w jego różnorodnych postaciach i zamaskowania swojej obecności. Przede mną wspaniałość stworzenia i różnicowania się roślinnego i zwierzęcego świata ... setki milionów lat działania ... miała miejsce z żywością i w skali niemożliwej do opisania. Dowiedziałem się, że smoko-podobne stwory znalazły się w ten sposób wewnątrz wszystkich form żywych, włączając człowieka.

W tym miejscu Harner dodał przepis:
Patrząc wstecz można by powiedzieć, że były one niemal jak DNA, chociaż w tym czasie, 1961 roku, nic o DNA nie wiedziałem.
Meksykanin Enrique Assemat z kolei, biorąc za punkt wyjścia moją publikację o wiedzy biologicznej autorów kodeksów, przeprowadził badania szamanizmu u Indian Mazateków, spożywających i czczących grzyby halucynogenne. Chciał się przekonać, czy istotnie w transach mogą oni uzyskać wiedzę, której nie otrzymali żadną inną drogą. Podczas niedawnego spotkania w Meksyku wręczył mi wyniki: gruby tom wydany przez Politechnikę Narodową, co jest najlepszym dowodem, że ścisłe umysły w Meksyku gotowe są uznać rzeczywistość otwierającą się w transie nie za fenomen wyłącznie psychiczny, lecz należący do obszaru fizyki. Oto opis kuracji grzybkami halucynogennymi, którą Assematowi zaaplikowała Indianka Ines.
Grypa postępowała. (...) Miałem zapalenie oskrzeli. Oddychałem z trudem. (...) Wtedy zostałem wchłonięty przez obraz: nagle wszystko stało się odczuwaniem i byciem płucami. Przeżywałem coś bardzo dziwnego: miałem wrażenie, że widzę płuca z przodu i równocześnie, że sam jestem treścią tej wizji. (...) Mogłem widzieć wewnętrzne i zewnętrzne tkanki płuc ...
To i wiele podobnych świadectw upewniło mnie, że poprzez trans Indianie uzyskiwali wtajemniczenie w rzeczy, o których przed powstaniem nauki ` nie powinni ` czy ` nie mogli ` wiedzieć. Nie mam już wątpliwości, że obok naukowej, istnieje inna droga poznania ! To ona pozwalała i pozwala Indianom uzyskiwać wgląd do wnętrza komórek, poznawać nowe leki, a wreszcie oglądać zdarzenia odległe w czasie i przestrzeni.

Assenat, Narby, Harner
, i kilkunastu innych, utytułowanych naukowo badaczy nie waha się już mówić, iż mają rację Indianie twierdzący, że poza naszym światem, ( lecz jak się zdaje w tej samej przestrzeni ) istnieje świat zaludniony przez istoty duchowe i będący składnicą wszelkiej wiedzy, a otwierający się dla świadomości po użyciu właściwego klucza.
Okazało się, że na tropie tego klucza są już biochemicy i biofizycy, którzy analizując ayahuasca wykryli w wywarze substancję halucynogenną, dimethyltryptaminę, której budowa chemiczna jest niemal identyczna jak psylocybiny - składnika kaktusów peyote.
Sensacją stało się spostrzeżenie, że ludzki mózg sam wydziela niewielkie ilości dimethyltryptaminy, a także hormon serotoninę o niemalże identycznej budowie. Oznaczałoby to, że Natura sama zaopatrzyła nas w ten klucz do innego wymiaru ! Zamkiem są receptory na powierzchni neuronów, do których te cząsteczki pasują.
Zarazem Fritz A. Popp z zespołem wykazał w 1992 roku, że DNA, będące w sensie chemicznym aperiodycznym kryształem, emanuje fotony, a więc światło, w ilości 100 jedn./sek./cm2, w paśmie widzialnym dla człowieka, słabe lecz koherencji laserowej. Mogłoby to tłumaczyć jaskrawość wizji, ich holograficzną głębię i luminescencyjne kolory. Zdaje się to potwierdzać przypuszczenie, że obrazy w wizjach są emitowane przez DNA.

starzecJeśli jednak DNA działa tylko jak antena przekaźnikowa, skąd czerpie obrazy ? Tym bardziej, że są to obrazy żywe, a z ich postaciami można się porozumiewać !
Dalsze badania doprowadziły Narbyego do wniosku, że węże ( nieodłącznie związane z transami ) są istotnie symboliczną postacią podwójnej spirali DNA, która pełni rolę przekaźnika ( strażnika ) lub lepiej powiedzieć: okna umożliwiającego przeniknięcie do obszaru wykraczającego poza mózg i pamięć, jednakowo dostępnego wszystkim ludziom. Wprawdzie wizje te są modulowane przez osobniczy filtr kulturowy, ( nieco innych doznaje amazoński Indianin, a innych australijski aborygen czy syberyjski szaman ) jednak zawierają one elementy uniwersalne. Zapewne tu należy szukać objaśnienia archetypów i jungowskiej podświadomości zbiorowej.
Wizerunek wskazujący na taką właśnie rolę DNA odnalazłem w Tulum, majowskim sanktuarium na nadmorskim klifie. Obok postaci bóstwa, wyrzeźbionej głową ku dołowi w umownej pozycji spadania oznaczającej ` stąpienie ` dla ukazania się ludziom - widnieją dwa odcinki podwójnej helisy !

Front badań się rozszerza. Zmarła w 1998 roku Amerykanka Linda Schele, wielka postać mayanistyki, której zawdzięczamy odczytanie znacznej części glifów, zdołała zidentyfikować węża, który instruuje szamanów ( a występuje na stelach Azteków i Majów ) - jako Węża Wizji. Ustaliła, że za jego pośrednictwem królowie komunikowali się z duchami przodków. Zarazem wyszło na jaw, że krwawe i bolesne obrzędy, polegające np. na przeciąganiu sznurka z kolcami przez dziurę w języku, uprawiane przez królów, a ukazane na malowidłach w Bonampak, nie służyły bynajmniej pokucie, lecz uzyskiwaniu pogłębionego przez cierpienie transu dla spotkania z przodkami. Badaczka, o jakiej mowa, skłoniła się do przypuszczenia, że uprawiany przez Majów obyczaj wydłużania czaszek przez ucisk deseczkami nie był przejawem mody, lecz służył zwiększaniu zdolności mózgu do kontaktowania się z innym wymiarem.

Archeologia Mezoameryki tak bliska jest zaakceptowania tej tajemniczej rzeczywistości i jej wpływu na ludzi, że dr Juan Yadeum kierujący wykopaliskami w Tonina - mało dotąd znanym, lecz gigantycznym sanktuarium w Chiapas - nie waha się przed wiązaniem indiańskiej rewolty właśnie w stanie Chiapas z przywróceniem do życia świątyń i piramid, które były niegdyś energetycznym centrum wojny i śmierci.
aya3Po ostatnich podróżach przez Meksyk i Peru, rozmowach z pracującymi w terenie badaczami i lekturach najnowszych doniesień, nabrałem ostatecznie przekonania, że dziwaczne lub potworne panteony bóstw, bogów i demonów dawnego Meksyku i innych obszarów świata, nie zostały przez naszych przodków wykreowane w procesie abstrakcyjnego myślenia, lecz zostały zaobserwowane w transach podczas kontaktów z `niebem.`

Już Nezahualcoyotl - wielki król-filozof-poeta we współczesnym Aztekom Texcoco - ostrzegał, że Bóg jest tylko jeden, zaś wszystkie czczone bóstwa, z którymi kontaktują się kapłani i szamani są demonami, wrogami rodzaju ludzkiego. Jeśli nie mylił się, to podszeptom tych właśnie wrogów można będzie przypisać mroczny i niezrozumiały zwyczaj składania ofiar z ludzi przez kulturalnych i wyrafinowanych Azteków.

Czym są te tajemnicze byty ( często jednak opiekuńcze i przyjazne ludziom ) i jaka jest fizyczna definicja obszaru, w którym się objawiają, tego nadal nie wiemy. Odpowiedzi, która przekonałaby nas, ludzi zachodniej kultury, nie udzieli, jak sądzę, samodzielnie ani szaman ani naukowiec. Któregoś dnia natomiast, zapewne już niezbyt odległego, będą musieli się spotkać. I to zapewne biofizycy i biochemicy będą musieli udać się do chaty szamana.

Maciej Kuczyński

Pisarz, publicysta, speleolog, alpinista, odkrywca, badacz zagadek przeszłości, z wykształcenia architekt

 

< Wstecz12Dalej >


Komentarze (2)

Szamani i DNA - ayahuaska - skrótowa ścieżka poznania

Napisane przez Elizeusz, 19 January 2012
Przyjdzie czas, kiedy bez ayahuaski będziemy poznawać swoje przestrzenie umysłu, doznawać kontaktów z Nadświadomością, łączyć się z Kreacją Wszechświata. Jest to powolny, ale zależny od nas proces samoświadomości człowieka, jego doskonalenia i ewolucji. Dotychczasowe 2 helisy naszego DNA poszerzą się do 3, następnie 4 aż do 12 i będziemy wówczas przebóstwieni, połączeni z Kreacją. Powoli, skutecznie do Celu. Bóg jest cierpliwy, tylko my chcemy skrótami przejść przez życie.

Ayahuasca jest dana od Boga

Napisane przez Kwiat Lotosu, 1 November 2013
Można sobie tłumaczyć, że to skrótowa ścieżka, że Bóg cierpliwy itp.,kto ma uszy niechaj słucha- z gorącym sercem i mocą osobistego przeżycia polecam wypicie Ayahuasci, zmienia się wszystko, jeśli tylko Dusza gotowa, nie potrzeba błąkać się jak ślepiec w ciemności, to wybór:) Nie uważam, że to sztucznie przyspieszony rozwój, to po prostu gotowość Duszy na poznanie poprzez Moc świętej rośliny! Przeszłam wiele ścieżek, ale ta pokazała mi Wszystko i ten proces trwa nieustannie!
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY