Bochenia
Bochenia » Świat od Wewnątrz » 2011 » Maj » Gdzie szukać szczęścia?

Gdzie szukać szczęścia?

Gdzie szukać szczęścia? Szczęście nie jest rzeczą łatwą: trudno je znaleźć w sobie, ale nie sposób gdzie indziej. ...

linia

Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął! (Łk 12, 49)

Jeżeli chcesz wiedzieć, co to znaczy być szczęśliwym, popatrz na kwiat, na ptaka, na dziecko. To są doskonałe obrazy królestwa. Żyją oni bowiem chwilą w wiecznie trwającym teraz, bez przeszłości i bez przyszłości. Oszczędzono im więc poczucia winy i niepokoju, które tak bardzo dręczą ludzi, i przepełnia ich czysta radość życia. Rozkoszują się nie tyle osobami czy rzeczami, ile życiem samym w sobie.

Twoje szczęście powodowane jest lub podtrzymywane przez coś lub kogoś z zewnątrz, dopóty trwasz w krainie śmierci. W dniu gdy będziesz szczęśliwy bez żadnego szczególnego powodu, w dniu kiedy znajdziesz rozkosz we wszystkim i w niczym, będziesz wiedział, że odnalazłeś krainę nie kończącej się radości, która nazywa się królestwem.

szczescieOdnaleźć królestwo to najłatwiejsza rzecz na świecie, ale zarazem najtrudniejsza. Łatwa, ponieważ jest ono wokół ciebie i wewnątrz ciebie i nie musisz nic więcej robić, jak tylko wyciągnąć rękę i posiąść je. Trudna, gdyż jeśli chcesz posiadać królestwo, nie możesz posiadać niczego innego. To znaczy, musisz porzucić wszelkie wewnętrzne wspomaganie się jakąkolwiek osobą lub rzeczą, musisz pozbawić ich na zawsze mocy napawania cię drżeniem czy podnieceniem, czy mocą dawania ci poczucia bezpieczeństwa lub powodzenia. W tym celu musisz zobaczyć z niezachwianą ostrością tę prostą i rozdzierającą prawdę; wbrew temu, czego nauczyła cię twoja kultura i religia, nic, ale to absolutnie nic nie może cię uczynić szczęśliwym. W chwili gdy to zobaczysz, przestaniesz przerzucać się z jednej pracy do drugiej, zmieniać jednego przyjaciela na drugiego, zmieniać miejsca, technikę duchową, jednego mistrza na innego. Żadna z tych rzeczy nie może ci dać nawet minuty szczęścia. Mogą one ci jedynie zaoferować przelotne dreszcze, przyjemność, która pierwotnie jest coraz intensywniejsza, potem zamienia się w cierpienie, jeżeli je tracisz, lub przekształca się w nudę, gdy je zachowujesz.

Pomyśl o tej niezliczonej liczbie osób i rzeczy, które tak cię podniecały w przeszłości. Co się stało z nimi? W każdym wypadku skończyło się albo na cierpieniu, albo na znudzeniu, prawda? Niesłychanie ważne, abyś to zobaczył.
Dopóki tego nie zrobisz, mowy nie ma, abyś kiedykolwiek odnalazł królestwo radości. Przeważnie ludzie nie są przygotowani, aby przejrzeć, dopóki nie przeżyją powtarzających się rozczarowań i smutków. A nawet wtedy tylko jeden na milion pragnie zobaczyć. Reszta po prostu uparcie, żałośnie stuka do drzwi innych stworzeń z żebraczą miską w ręce, prosząc gorąco o uczucie, aprobatę, o prowadzenie, o władzę, honor i sukces. Ponieważ uparcie nie chce zrozumieć, że nie one dają szczęście. Jeśli poszukasz w swoim sercu, znajdziesz w nim coś, co pomoże ci zrozumieć: iskierkę rozczarowania i niezadowolenia, która rozdmuchana w płomień stanie się szalejącym pożarem. On to wypali cały świat złudzeń, w którym żyjesz, odsłaniając twoim zdumionym oczom królestwo, w którym zawsze tkwiłeś, nie podejrzewając tego.

Czy nigdy nie obrzydło ci życie, czy nie miałeś serdecznie dość ciągłego uciekania od lęków, niepokojów, czy nie czułeś się zmęczony żebraniem o aprobatę, czy nie wyczerpywało cię to, że byłeś bezradnie wleczony przez swoje przywiązania i nawyki? Czy odczułeś kiedyś bezsens życia, w którym studiujesz po to, by uzyskać stopień naukowy, potem znajdujesz pracę, po czym urządzasz w życiu nudy; lub jeśli jesteś zdobywcą, osiadasz w życiu pełnym emocjonalnego zamętu spowodowanego tym, za czym gonisz? Jeśli tak — a czy istnieje choć jedna osoba, która tego nie odczuła — to boski płomień niezadowolenia został wzniecony w twoim sercu. Teraz jest czas, by go podsycać, zanim nie zostanie zadeptany przez codzienną harówkę życia. Teraz jest Święta Pora, gdy musisz znaleźć czas, aby wystartować i popatrzyć na swoje życie, pozwalając płomieniowi rosnąć i rosnąć, gdy ty patrzysz, i nie dopuszczając, by cię coś od tego zadania oderwało.

Teraz jest czas, abyś zobaczył, że absolutnie nic spoza ciebie nie może ci przynieść trwałej radości. Ale w tym samym momencie, gdy to dostrzeżesz, zauważysz, że w twoim sercu powstaje lęk. Strach, że jeśli dopuścisz do istnienia to niezadowolenie, obróci się ono we wściekły wybuch gniewu, który spowoduje bunt przeciwko wszystkiemu, co twoja kultura i religia uważa za drogie; przeciwko całemu sposobowi myślenia, czucia i postrzegania
świata, które one wbiły ci do głowy metodą prania mózgu, abyś to zaakceptował. Ten pożerający płomień spowoduje, że nie tyle rozhuśtasz łódź, ile spalisz ją na popiół. Nagle stwierdzisz, że żyjesz w całkowicie innym świecie, nieskończenie odległym od świata otaczających cię ludzi, gdyż wszystko, co dla innych jest drogie, za czym wołają ich serca, honor, władza, akceptacja, aprobata, bezpieczeństwo, bogactwo, ty widzisz jako cuchnące ochłapy — tak jak jest naprawdę. To odraża i wzbudza obrzydzenie. A wszystko, od czego inni zawsze uciekają, już odtąd nie jest  przerażające. Stałeś się spokojny, bez lęku i wolny. Opuściłeś swój świat złudzeń, a wkroczyłeś do królestwa.

Nie myl tego boskiego niezadowolenia z brakiem nadziei i rozpaczą, które czasami doprowadzają ludzi do szaleństwa i samobójstwa. To nie jest mistyczna dążność do życia, ale neurotyczny pęd do samozniszczenia. Nie myl tego z jęczeniem ludzi, którzy stale się skarżą na wszystko. Ci ludzie nie są mistykami, ale nudziarzami, zaledwie agitującymi za poprawieniem warunków w więzieniu, gdy tymczasem powinni oni zburzyć więzienia i wydobyć się na wolność. Większość ludzi, gdy odczuwa poruszenia tego niezadowolenia w swoim sercu, albo ucieka od niego i narkotyzuje się gorączkowym poszukiwaniem pracy, życia towarzyskiego i przyjaźni, albo kanalizuje je — to niezadowolenie — w pracy społecznej, literaturze, muzyce, tak zwanych zajęciach twórczych, które powodują, że ci ludzie zabierają się do reformowania, gdy tymczasem potrzebna jest rewolucja. Tacy ludzie, pomimo że są w pełni aktywni, wcale nie są żywi; oni są martwi, zadowalają się życiem w krainie śmierci. Sprawdzianem, czy twoje niezadowolenie jest Boże, będzie fakt, iż nie ma w nim śladu smutku lub goryczy. Przeciwnie, pomimo że często wzbudza ono w twoim sercu lęk, zawsze towarzyszy mu radość, radość królestwa.

A oto przypowieść o tym królestwie: jest ono jak skarb zakopany w polu. Człowiek, który go znalazł, zakopał go znów i powodowany nie zmąconą radością poszedł i sprzedał wszystko, co posiadał, by kupić tę rolę. Jeśli do tej pory nie znalazłeś skarbu, nie trać czasu na szukanie go. On może zostać odnaleziony, ale nie można go szukać. Nie masz najmniejszego pojęcia, czym jest skarb. Jedynie wiesz, czym jest zafałszowane narkotykiem szczęście twojego obecnego istnienia. Więc czego miałbyś szukać? I gdzie? Nie, szukaj raczej w swoim sercu iskry niezadowolenia i podtrzymuj ogień, aż stanie się pożogą, która wypali twój świat do cna, pozostawiając rumowisko.
Młodzi czy starzy, większość z nas jest niezadowolona jedynie dlatego, że czegoś chcemy — więcej wiedzy, lepszej pracy, elegantszego samochodu, wyższej pensji. Nasze niezadowolenie oparte jest na naszym pragnieniu tego więcej lub bardziej. Większość z nas jest niezadowolona, ponieważ chcemy czegoś więcej lub bardziej. Ale nie chodzi mi o ten rodzaj niezadowolenia. To właśnie to pragnienie więcej lub bardziej nie pozwala nam jasno myśleć, gdy tymczasem jeśli jesteśmy niezadowoleni nie dlatego, że chcemy czegoś, ale nie wiedząc, czego chcemy; gdy nie zadowala nas nasza praca, robienie pieniędzy, szukanie pozycji i władzy; gdy nie zadowala nas tradycja, to co mamy i to co moglibyśmy mieć; gdy jesteśmy niezadowoleni nie z powodu czegoś konkretnego, lecz ze wszystkiego — wtedy, myślę, odkryjemy, że nasze niezadowolenie przynosi jasność. Gdy nie akceptujemy i nie podążamy ślepo, ale pytamy, badamy, przenikamy — mamy wgląd, z którego przychodzi twórczość, radość. Przeważnie odczuwasz niezadowolenie, ponieważ posiadasz czegoś zbyt mało — jesteś niezadowolony, gdyż uważasz, że nie masz wystarczającej ilości pieniędzy lub władzy, lub sukcesu, albo sławy, cnoty, miłości czy świętości.

To niezadowolenie nie prowadzi do radości królestwa. Jego źródłem jest chciwość i ambicja, a jego owocem jest niepokój i frustracja. W dniu, gdy jesteś niezadowolony nie dlatego, że chcesz czegoś więcej, ale nie wiesz dlaczego; gdy masz serdecznie dość wszystkiego, za czym do tej pory goniłeś, i jesteś chory na myśl o tym gonieniu — w tym dniu twoje serce osiągnie wspaniałą jasność, wgląd, który w mistyczny sposób skłoni cię do zachwytu wszystkim i niczym.

Anthony de Mello - Wezwanie do miłości



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY