Bochenia
Bochenia » Świat od Wewnątrz » 2009 » Kwiecień » Monotonizacja czyli otwieranie przestrzeni wewnętrznej

Monotonizacja czyli otwieranie przestrzeni wewnętrznej

Monotonizacja czyli otwieranie przestrzeni wewnętrznej Dziesięć lat temu (latem będzie rocznica) byłem pierwszy raz na warsztatach, które prowadził

David Thomson  Polskie pola, w górze stada bocianów białych i czarnych, jakich nigdy nie zobaczysz w Ameryce - i głos indiańskich bębnów. Wśród praktyk, które wtedy przekazywał David, były podróże przy bębnie. Polega to na tym, że leży się w relaksie słuchając dźwięku bębna.

Nie jest to jednak muzyka. Bębnienie jest zupełnie jednostajne, uderzenia następują w tempie 216 razy na minutę. I właśnie o tę monotonię to chodzi. Holger Kalweit, autor niezmiernie ciekawej książki o szamanizmie (szkoda, ze jej nie ma po polsku), używa terminu "monotonizacja". Monotonizacja to według niego klucz do transu, do wejścia w zmienione czyli szamańskie stany świadomości i do uruchomienia ukrytych zwykle możliwości naszego umysłu. Kiedy pewne bodźce lub wrażenia zmysłowe powtarzają się jednostajnie, kiedy nie ma na czym zatrzymać wzroku lub słuchu, umysł przestaje interesować się tym, co się dzieje na zewnątrz i przestawia się na doświadczenia idące z przestrzeni wewnętrznej, czyli z tego zakresu wrażeń, którego przykładem są sny.

Mówiąc krótko, monotonia sprawia, że doświadczamy wizji. Tym, co monotonizuje nam kanały zmysłowe może być, prócz bębna, także grzechotka, śpiew, powtarzanie mantr, taniec - a szczególnie tańce w kręgu, takie jak słynny indiański taniec duchów, który kiedyś pchnął Lakotów do powstania, a dziś został odtworzony i tańczony jest na nowo, także przez Białych - i również u nas. Wielkie szamańskie zdolności Eskimosów-Inuitów, Nieńców lub Czukczów biorą się stąd, że w swojej ojczyźnie wędrują oni całymi dniami przez jednolite śnieżne równiny, które monotonizują kanał wzrokowy. Jednolicie biała przestrzeń skłania umysł do wyświetlania wizji: przed oczami arktycznych wędrowców pojawiają się duchy, bóstwa, duchowi pomocnicy i mistrzowie. W jakimś stopniu znamy ich i my: objawiają się w snach, oczywiście w tak zwanych "wielkich snach".

Podobnej monotonizacji doświadczali samotni żeglarze, wpatrujący się wciąż w horyzont. Joshua Slocum, który ponad sto lat temu opłynął świat dookoła, kiedyś zobaczył za sterem swojego jachtu obcego człowieka - który wziął się nie wiadomo skąd, bo przecież Slocum żeglował sam - i który wyglądał jak pirat, a przedstawił się jako... kapitan statku Pinta, sternik Kolumba. I oświadczył zdumionemu żeglarzowi, że wciąż czuwa na środku oceanu, aby pomóc tym, którzy znajdą się w potrzebie.

Monotonizację wywołuje też zamknięcie się w "grobie" wykopanym w ziemi, której to metody nauczyłem się od  Victora Sancheza  Ludzie, z którymi robiłem to ćwiczenie na warsztatach, opowiadali często, że leżąc w nocy w swoich "grobach" słyszeli, jak ktoś na powierzchni śpiewa pieśni, gra na bębnie lub na trąbie. A nikogo w okolicy prócz samych "pogrzebanych" nie było! Spośród różnych monotonizujących środków, bęben jest może najskromniejszy, ale skuteczny w działaniu. Do tej pory pamiętam sceny i postaci, które zobaczyłem podczas pierwszych wewnętrznych wycieczek przy bębnie pod wodzą Thomsona. A wkrótce po tamtych warsztatach kupiłem swój pierwszy szamański bęben. Dziś mam już cztery.

dla Bochenii Wojciech Jóźwiak
        [email protected]
      http://www.taraka.pl

 



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY