Bochenia
Bochenia » Świadomość Duchowa » 2019 » Styczeń » Słuchaj swojego zmysłu wewnętrznego

Słuchaj swojego zmysłu wewnętrznego

Słuchaj swojego zmysłu wewnętrznego Nasza świadomość jest miarą nas samych, jeśli otworzymy ją na cały świat, będziemy światem, jeśli zamkniemy ją w ciasnych ramach prymitywnych pożądań pozostaniemy na zawsze karłami - Wiwekananda

linia

Pewien chłopiec ciągle drapał się po głowie. Jego ojciec spoj­rzał na niego pewnego dnia i spytał:
- Synu, dlaczego stale drapiesz się w głowę?
- Hm - odpowiedział chłopak - chyba dlatego, że jestem je­dyną osobą, która wie, że ona mnie swędzi.

To właśnie zmysł wewnętrzny! Tylko ty wiesz. Nikt inny. Nie można tego zaobserwować z zewnątrz. Gdy boli cię głowa, tyl­ko ty o tym wiesz; nie możesz tego nikomu udowodnić. Kiedy jesteś szczęśliwy, tylko ty to odczuwasz, nikt inny. Nie możesz tego położyć na stole, aby zostało zbadane, pokrojone, zanali­zowane przez wszystkich.
zdjecieW istocie sam zmysł wewnętrzny jest do tego stopnia wewnę­trzny, że nie możesz udowodnić jego istnienia. Dlatego nauka neguje jego istnienie, choć negacja ta jest sprzeczna z naturą lu­dzką. Nawet naukowiec wie, że gdy czuje miłość, jest to zjawis­ko wewnętrzne. Coś tam jest! Nie jest to rzecz ani przedmiot i nie jest możliwe pokazanie tego innym - a mimo to istnieje.

Zmysł wewnętrzny ma swój własny sposób postrzegania. Ale przez akademicką edukację ludzie zatracili zaufanie do takiej oceny. Do tego stopnia polegają na zdaniu innych, że jeśli ktoś powie: „Wyglądasz na szczęśliwego", zaczynają czuć się szczęś­liwi. Podobnie jeśli dwadzieścia osób postanowi cię unieszczęśliwić, uda im się to. Wystarczy, że będą powtarzać przez cały dzień - gdy tylko się na ciebie natkną: „Wyglądasz na nieszczęś­liwego, na bardzo smutnego. Co się stało? Ktoś umarł?" Zaczniesz podejrzewać, że skoro tylu ludzi mówi, że jesteś nie­szczęśliwy, to pewnie mają rację.
Polegasz na opiniach innych - od tak dawna, że zgubiłeś wszy­stkie ślady wewnętrznego zmysłu. Musisz go na nowo odkryć, po­nieważ wszystko, co jest piękne, wszystko, co jest dobre, wszy­stko, co jest boskie, można poczuć jedynie dzięki niemu.
Przestań pozostawać pod wpływem opinii innych ludzi. Za­cznij raczej patrzeć w głąb siebie. Pozwól wewnętrznemu zmys­łowi przemawiać do ciebie. Ufaj mu. Jeśli mu zaufasz, będzie rósł. Jeśli mu zaufasz, odżywisz go i stanie się silniejszy.

Wiwekananda
poszedł do Ramakryszny i powiedział:
- Boga nie ma! Mogę to udowodnić! Boga nie ma.
Był niezwykle logicznie myślącym, sceptycznym, dobrze wy­kształconym człowiekiem, biegłym w zachodniej filozofii. Ramakryszna zaś był analfabetą.
- Dobrze, udowodnij więc! - poprosił Ramakryszna. Wiwekanada mówił dużo, przedstawił wszystkie dowody, które zgromadził. Ramakryszna słuchał cierpliwie, a potem po­wiedział:

- Jednak mój zmysł wewnętrzny, który jest dla mnie najwyż­szym autorytetem, mówi mi, że Bóg istnieje. I jest to ostateczny dowód. Wszystko, o czym mówisz, to argumenty. A co mówi ci twój wewnętrzny zmysł?Wiwekananda nawet o tym nie pomyślał. Wzruszył ramio­nami. Czytał książki, zbierał argumenty i dowody za i przeciw, na ich podstawie starał się rozstrzygnąć kwestię istnienia Boga. Ale nie zajrzał w głąb siebie. Nie spytał swojego zmysłu wewnę­trznego. To głupie, ale sceptyczny umysł jest głupi, logiczny umysł jest głupi.
zdjecieRamakryszna powiedział: „Twoje argumenty są wspaniałe, podobały mi się. Ale cóż mogę zrobić? Mój zmysł we­wnętrzny mówi mi, że Bóg istnieje. Podobnie mówi mi, czy jestem szczęśliwy, chory, smut­ny, czy boli mnie brzuch, czy dzisiaj czuję się dobrze. To nie temat do dyskusji. Nie mogę ci udowodnić, ale jeśli chcesz, mo­gę ci Go pokazać".
Nikt wcześniej nie powiedział Wiwekanandzie, że Boga moż­na pokazać. Zanim zdołał cokolwiek odpowiedzieć, Rama­kryszna skoczył - był nieokrzesanym człowiekiem - i oparł sto­pę na klatce piersiowej Wiwekanandy! Coś się nagle stało, podskoczyła jakaś energia i Wiwekananda na trzy godziny za­padł w trans. Gdy otworzył oczy, był całkowicie odmienionym człowiekiem. Ramakryszna zapytał go:
- Co teraz myślisz? Jest Bóg czy Go nie ma? Co mówi ci twój wewnętrzny zmysł?
zdjecieWiwekananda był pogrążony w ciszy, w spokoju, jakiego do tej pory nie znał. Wewnątrz siebie czuł triumf, czuł się dosko­nale, był przepełniony dobrym samopoczuciem... Musiał uklęk­nąć, dotknąć stóp Ramakryszny i powiedzieć:
- Tak, Bóg istnieje.

Bóg nie jest osobą, lecz poczuciem najwyższego błogostanu,  najpełniejszym poczuciem bycia „u siebie", najwyższą świadomością, że należysz do tego świata, a świat należy do ciebie. Nie jesteś tu obcy, jesteś stąd. Jest On najpełniejszym przekonaniem - w sensie egzystencjalnym - że wszystko, co istnieje, nie jest od­dzielone od ciebie, taka świadomość jest Bogiem. Ale możesz ją osiągnąć jedynie wtedy, gdy pozwolisz działać swojemu zmys­łowi wewnętrznemu.

Zacznij go dopuszczać do głosu! Dawaj mu jak najwięcej okazji. Nie szukaj jedynie zewnętrznych autorytetów, nie szu­kaj zewnętrznych opinii. Staraj się zachować większą niezależ­ność. Więcej odczuwaj, mniej myśl.
zdjecieWyjdź, przyjrzyj się kwiatu róży i nie powtarzaj jak papuga: „Jest piękny". To opinia, którą być może jedynie zapożyczyłeś od innych; od dzieciństwa słyszałeś: „Róże są piękne, zachwy­cające", więc gdy widzisz różę, powtarzasz jak automat: „Jest piękna". Czy naprawdę to czujesz? Czy jest to twoje wewnętrzne odczucie? Jeśli nie, nie mów tego.
Patrząc na Księżyc, nie mów, że jest piękny - chyba, że tak podpowiada twój wewnętrzny zmysł. Będziesz zaskoczony, że dziewięćdziesiąt dziewięć procent rzeczy, które dźwigasz w swoim umyśle, jest zapożyczonych. A w tych dziewięćdziesię­ciu dziewięciu procentach różności, bezużytecznych śmieci, za­gubiony jest, tonie, jeden procent wewnętrznego zmysłu. Porzuć ten pęd ku „wiedzy". Obudź swój wewnętrzny zmysł.

Bóg jest poznawalny tylko dzięki wewnętrznemu zmysłowi.
Zmysłów jest sześć, w tym pięć zewnętrznych - te informu­ją cię o świecie. Oczy mówią o świetle; bez nich nie znałbyś go. Uszy mówią o dźwięku; bez nich nic byś o nim nie wiedział. Ale jest też szósty zmysł, zmysł wewnętrzny. Mówi ci o tobie i o tym, co się dzieje wokół ciebie. Zmysł ten musi zostać odkryty. Od­krywaniem szóstego zmysłu jest właśnie medytacja.
Największy strach budzą w nas opinie innych ludzi. Z chwi­lą gdy przestaniesz bać się tłumu, przestajesz być owieczką, stajesz się lwem. W twoim sercu budzi się ryk, ryk wolności.
Budda nazwał go „rykiem lwa". Gdy człowiek osiąga stan ab­solutnej ciszy, ryczy jak lew. Po raz pierwszy wie, czym jest wol­ność, ponieważ teraz nie boi się zdania innych. To, co mówią lu­dzie, nie ma znaczenia. To, czy nazywają cię świętym, czy grzesznikiem, jest nieistotne; twoim absolutnym i jedynym sę­dzią jest Bóg. Bóg to nie osoba, Bóg to cały wszechświat.
zdjecie
Nie jest to więc kwestia stawa­nia przed obliczem jakiejś oso­by; musisz zmierzyć się z drzewa­mi, rzekami, górami, gwiazdami - z całym wszechświatem. A jest to nasz wszechświat, jesteśmy je­go częścią. Nie ma potrzeby się go bać, nie ma potrzeby czegokol­wiek przed nim ukrywać. Właściwie nawet jeśli spróbujesz, nie uda ci się to. On już wie, wie o tobie więcej niż ty sam.
Jest jeszcze jedna sprawa, nawet ważniejsza od doświadcza­nia Boga. Otóż musimy zdać sobie sprawę z tego, że Bóg już osą­dził. Nie jest to coś, co zdarzy się w przyszłości, to już się stało: już osądził. Dlatego znika nawet strach przed sądem. Nie jest to kwestia dnia Sądu Ostatecznego. Nie musisz drżeć; pierwszy dzień był dniem sądu; osądził cię, gdy cię stworzył. Zna cię, je­steś jego dziełem. Jeśli stanie się z tobą coś złego, to On odpo­wiada, nie ty. Jeśli zbłądzisz, On za to odpowiada, nie ty. Jak ty mógłbyś być odpowiedzialny? Nie stworzyłeś samego siebie. Jeśli malujesz i coś się nie uda, nie możesz powiedzieć, że za­winił obraz - przyczyna leży w dłoni malarza.
Więc nie ma potrzeby obawiać się tłumu czy wyimaginowa­nego Boga, pytającego cię w dniu Sądu Ostatecznego, co zro­biłeś i czego nie zrobiłeś. On już osądził - to bardzo ważne -już się to stało, więc jesteś wolny. A w chwili, gdy człowiek wie, że ma swobodę być sobą, życie nabiera dynamizmu.
Strach nakłada kajdany. Wolność dodaje skrzydeł.

Opracował Józef Łacki



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY