Bochenia
Bochenia » Świadomość Duchowa » 2014 » Luty » Co to jest oświecenie?

Co to jest oświecenie?

Co to jest oświecenie? Forma nie jest różna od pustki, pustka nie jest różna od formy. Forma jest pustką, pustka jest formą.

Świat ludzkich subiektywnych doznań jest nieograniczony i dla oficjalnej nauki niemożliwy do ujęcia w jednolite ramy twierdzeń i dowodów.

logoWspółczesna nauka nie ma jeszcze takich narzędzi, i być może nigdy ich  mieć nie będzie, by wniknąć w najgłębsze obszary psychicznych fenomenów, zmierzyć skalę  doznań i zapisać na taśmie obraz ludzkiego umysł

Podobnie jak nie da się odczuć smaku jakiegoś owocu podając jego skład chemiczny i działanie na organizm, tak opisane nam zjawiska jak oświecenie, zwane inaczej satori lub samandi pozostaną w sferze subiektywnych poszukiwań i doświadczeń.

Wielu przeżyło ten fenomen, wielu starało się jak najdokładniej opisać jego manifestację, usiłując wyeksponować na miarę swoich doświadczeń i zasobu pojęć czy słów, jednak skala realności doznań czy zakres uchwycenia występujących zjawisk były zwykle mocno zróżnicowane zależnie od rozwoju człowieka..

Zaimplantowani genem dążenia do doskonałości czy też zwykłej ludzkiej ciekawości chcemy niejako ściągnąć założone na nasze umysły filtry, by połączyć się z Umysłem Wszystkiego i dotrzeć do obiektywnej Prawdy. Droga to żmudna i długotrwała. Wymaga wielkich i długotrwałych poświęceń, zaawansowanej praktyki skupienia umysłu tak by był „pusty i nieskończony jak niebo”.

W tym stanie medytujący jest całkowicie wchłonięty w to, co się akurat dzieje, w rzeczywistość, w jej pulsowanie, zmienność, stawanie się. Jest to stan, w którym nie ma granicy pomiędzy „mną” i otaczającym mnie „światem”, ale wszystko jest jedną organiczną całością. Aby taki stan został osiągnięty, wszystkie przeszkadzające procesy myślowe zachodzące w umyśle muszą zostać wyeliminowane.

Jasny i czysty umysł posiada sam z siebie naturalną, czystą inteligencję, którą procesy myślowe zachodzące w nim tylko zaciemniają i osłabiają. Następuje zupełnie nowy, nieznany stan świadomości, w którym wszystko jest inne, doskonałe, niewyobrażalnie piękne i głębokie w swojej pełni. Jakże to może być, że ja jestem wszechświatem?

Byłam wstrząśnięta – mówi pani Margaret.
Wszyscy ludzie i wszystkie rzeczy, które były dla mnie taką zagadką, nagle stały się moimi dawno zagubionymi dziećmi. Łzy radości i zdumienia napływają na każdy dźwięk i widok – dzwonienie filiżanki, gdy łyżeczka lekko dotyka jej ścianki podczas mieszania cukru, moje dłonie, gdy składają papiery, które mają być razem spięte, czerwony pomidor...

Pustka, która nie jest pusta, z której płyną dźwięki, barwy, uczucia i myśli. (...) Ja i pustka zlaliśmy się w jedno – Pustka może też nazwać się pełnią. (...) U celu, w domu, niczego nie brak. Śmiech, ale nie śmiech z czegoś, po prostu śmiech. – Szczęście, ale nie bycie szczęśliwym z czegoś. Bezgraniczna miłość, ale nie "ja kocham ciebie". Paradoksalnie nie ma ani miłości, ani nienawiści, ani życia, ani śmierci, ani ty, ani ja, żadnych granic, przestrzeni, czasu. – Lekkość, oczywistość i wolność.
Słyszy się, nie szukając, bierze się, nie pytając, kto daje; myśl wystrzela jak błyskawica, z koniecznością, w formie bez wahania – nie miałem nigdy wyboru. Zachwyt, którego napięcie wyzwalało się niekiedy w strumieniu łez(...) głębia szczęścia, w którym to, co najboleśniejsze i najposępniejsze, nie działa jako przeciwieństwo, lecz jako coś uwarunkowanego, wywołanego, jako konieczna barwa wśród takiego nadmiaru światła" (z: Friedrich Nietzsche "Ecce Homo")

Ding, dong! Zegar bije. Jest tylko to! Jest tylko to! Nie ma tu żadnego myślenia. Doprawdy, świat się przemienił. Ale, w jaki sposób? Starożytni mówili, że oświecony umysł podobny jest do pływającej ryby. Właśnie tak jest – nie ma żadnego zastoju. Nie napotykam żadnej przeszkody. Wszystko płynie gładko i swobodnie. Wszystko toczy się naturalnie. Ta bezgraniczna wolność jest poza wszelkimi słowami. Jaki cudowny świat!" (Pan K.Y)

Po oświeceniu nic mnie już nie trwoży. Teraz jestem już zjednoczony ze wszystkim, co czynię. Rzeczy przyjemne przyjmuję jako w pełni przyjemne, a przykre jako całkowicie przykre, po czym o doznaniach tych natychmiast zapominam. (Pan K.T)
- Szłam głębiej i głębiej... Mój uchwyt został wyszarpnięty i zawirowałam... Do środka ziemi! Do środka kosmosu! Byłam tam.
Czuję się czysta. Czuję się wolna. Czuję się gotowa przeżywać każdy dzień z ochotą, z wyboru! Cieszę się z każdej chwili, bo jest przygodą. Czuję, jakbym się dopiero, co obudziła z niespokojnego, chaotycznego snu. Wszystko wygląda inaczej! Świat nie ciąży mi już na plecach. Jest pod moim paskiem. Fiknęłam koziołka i połknęłam go. Nie jestem już niespokojna. Nareszcie mam to, czego chcę. (Pani L.T.S)

Kanadyjka lat 35 o satori

Po odwiedzeniu licznych klasztorów w Indiach, Birmie udała się do Japonii w cieniu majestatycznego szczytu Fudżi w Rjutaku-dżi  w klasztorze Rindzai u rosiego  Soen, po 5 miesiącach bardzo intensywnych ćwiczeń praktyki zen i sześciu latach własnych ćwiczeń urzeczywistniła własną Jaźń.
logo- Któregoś dnia poczułam jakbym została uderzona piorunem i zaczęłam drżeć na całym ciele. Natychmiast cały trudny uraz mych narodzin buchnął w moim umyśle. Otworzyło to jak  klucz, mroczną komnatę tajemnych urazów i lęków, które wypłynęły ze mnie jak trucizny. Łzy buchnęły ze mnie i tak mnie osłabiły, że musiałam się położyć. Jednakże była w tym głęboka, niewyobrażalna szczęśliwość … Pomału moje widzenie zmieniło się. Nie ma nic takiego, co można by nazwać mną! Nigdy mnie nie było! To alegoria, umysłowy obraz, wzór, według którego nic nigdy nie zostało ukształtowane. Radość oszołomiła mnie. Konkretne przedmioty ukazały mi się jak cienie a wszystko, na czym moje oczy spoczęły, było promiennie piękne.
Te słowa są wstanie jedynie zasugerować to, co w tak żywy sposób zostało mi ukazane w kolejnych dniach:

1.    Świat taki, jaki jest pojmowany przez zmysły nie jest w najmniejszym stopniu prawdziwy (w znaczeniu pełni), dynamiczny (w znaczeniu wiecznego ruchu) i ważny w przeogromnej „geometrii  istnienia” o niewypowiadalnej głębi, której tempo wibracji, intensywność i subtelności jest poza słownym opisem.
2.    Słowa są nieporęczne i prymitywne, niemal bezużyteczne w próbach oddania prawdziwych, wielowymiarowych działań nieopisywalnie przepastnego kompleksu dynamicznej potęgi, z którą, by wejść w kontakt, należy porzucić swój normalny poziom świadomości.
3.    Najmniejsze działanie, takie jak jedzenie czy drapanie się w ramię, nie jest całkiem proste. Stanowi jedynie widzialny moment w siatce przyczyn i skutków, sięgającej w przód ku Niewiadomemu i z powrotem ku nieskończoności Ciszy, dokąd jednostkowa świadomość nie jest wstanie nawet wkroczyć. Naprawdę nie ma nic do widzenia, nic, co można by wiedzieć.
4.    Świat fizyczny jest nieskończonością ruchu, Czasu-Istnienia. Lecz jednocześnie jest nieskończonością Ciszy i Pustki. Każdy przedmiot jest tym samym przeźroczysty. Wszystko ma swój własny specjalny wewnętrzny charakter, swoją własną karmę czy też „życie w czasie”, lecz jednocześnie nie ma takiego miejsca, gdzie byłaby próżnia, gdzie jeden przedmiot nie przepływałby w drugi.
5.    Najmniejszy wyraz zmiany pogody, delikatny dreszczyk czy  też łagodny powiew dotyka mnie, jako – cóż mogę powiedzieć? – cud o niezrównanej wspaniałości, pięknie i dobroci. Nic nie trzeba czynić: samo istnienie jest najdonioślejszym całkowitym działaniem.
6.    Patrząc na twarze, widzę coś z długiego łańcucha ich przeszłego istnienia i czasem coś z przyszłości. Przeszłe cofają się za twarz zewnętrzną jak coraz delikatniejsze tkanki, lecz są jednocześnie nią nasiąknięte.
7.    Gdy jestem sama słyszę „pieśń” wypływająca ze wszystkiego. Każdy przedmiot ma swoją własną pieśń; nawet nastroje, myśli i uczucia mają swoje bardziej subtelne pieśni. Jednakże pod tą różnorodnością łączą się w jedną niewyobrażalnie przeogromną jasność.
8.    Czuję miłość, która jako, że nie posiada przedmiotu, najlepiej jest nazwać miłowaniem. Jednakże moje stare emocjonalne reakcje nadal w szorstki sposób kolidują z wyrazami tego w najwyższym stopniu łagodnego i przychodzącego bez wysiłku miłowania.
9.    Czuję świadomość, która nie jest ani mną, ani też nie-mną, która ochrania i prowadzi mnie w kierunkach pomocnych memu właściwemu wzrostowi dojrzałości i odciąga mnie dalej od tego, co jest wbrew temu wzrostowi. Jest to jakby strumień, w który wpłynęłam i który radośnie niesie mnie poza mnie”

Philip Kapleau  amerykański sprawozdawca z procesów zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze i japońskich w Tokio po przeżyciu głębokiego  wstrząsu, budząc pytania dotyczące znaczenia życia, śmierci i prawdziwego człowieczeństwa, porzucił swój zawód i w wieku 41 lat rozpoczął w Japonii praktykę zen kolejno u trzech wybitnych mistrzów tej dyscypliny. Jego zwolennicy i uczniowie w podawanej biografii twierdzą, że po pięciu latach wysiłków osiągnął oświecenie, a po dalszych ośmiu został wyświęcony na mnicha i uzyskał pozwolenie nauczania zen. Pytany u schyłku życia o satori miał się wyrazić, że gdyby zaczynał nowe życie, robiłby wszystko, by osiągnąć oświecenie (satori) nawet kosztem czasu trwania całego  życia.

Józef Łącki



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY