Bochenia
Bochenia » Świadomość Duchowa » 2009 » Kwiecień » Byłam po tamtej stronie!

Byłam po tamtej stronie!

KOSMOS ZNANY I NIEZNANY


W momencie, gdy zdałam sobie sprawę, że posiadam coś więcej niż samą siebie, zapragnęłam ruszyć w dalszą drogę, do domu i rodziny. Zjawa nie miała żadnego sprzeciwu i z pozycji spoczynku obie ruszyłyśmy dalej. Teraz już leciałam w przestworzach wszechświata. W mgnieniu oka mijałam drobne białe punkciki - mogę je sobie tłumaczyć, że były nimi gwiazdy. Zwróciłam się do Zjawy i zapytałam:
- Czy mogę zobaczyć z góry Ziemię?
- Tak, polecimy do niej - rzekła.
Poleciałyśmy w jej kierunku. Cały czas Zjawa mnie prowadziła. Bardzo kochałam przyrodę i całą naturę ziemską. Wychowałam się na jej łonie. We mnie drzemała wrodzona troska o jej losy, dlatego bardzo chciałam zobaczyć ją z góry.
W chwili, gdy leciałyśmy w jej kierunku mijałam w niesamowitym tempie przestworza kosmosu. Wyglądał on trochę inaczej niż widzimy to z pozycji ziemi. Większości obrazów nie można było pochwycić - chyba z powodu prędkości. Ale gdy jakaś dziwna plama mnie zainteresowała zaraz prędkość ustawała i mogłam się jej lepiej przyjrzeć - było to na tej samej zasadzie, co film przeszłości, ale z tą różnicą, że teraz były kolory. Plamy te pulsowały w taki sposób jak magma we wrzącym wulkanie - widać było coś w rodzaju wrzenia, czy ruchu. Im bliżej Ziemi się znajdowałyśmy, tym coraz więcej mijałyśmy "piłek", które mogę kojarzyć z planetami. W końcu między tymi planetami Ona jedna się wyłoniła. Nagle ujrzałam jej obraz z takiej wysokości, z jakiej obserwuje ją satelita. Świeciła kolorami; czerwienią żółtym oranżem, zielenią i niebieskim. Wokół Ziemi widoczna była cytrynowa aura, czyli jasny pierścień światła w kolorze cytryny i bieli. Widok na nią był urzekający. Kolory Ziemi były prawidłowe, tak jak jest w rzeczywistości. Przyglądałam się i podziwiałam ją taką, jaka była. Miałam również wgląd w ukształtowanie lądów i wody. Jednak to, co widziałam, było czymś więcej niż zwykła obserwacja. Wszystkie satelity widzą lądy stojące, trwające w miejscu. Ja widziałam jak lądy przemieszczają się i zmieniają swe kształty. Było to coś, co bardziej przypominało zapis dziejów Ziemi. Widziałam jak Afryka parła na wschodnią część Europy. Wody Atlantyku parły na wschodnią część obu Ameryk w taki sposób, że północna część Ameryki dobijała do Skandynawii. Nie wiem czy cofałam się w przeszłość dziejów naszej planety, czy też był to wgląd w jej przyszłość i mogłam zarejestrować jak będą przesuwały się kontynenty. Jedno jest pewne, widok ten wprawił mnie w szok, bo widziałam to, czego nikt z ludzi nie zobaczy.
- To niesamowite - myślę.
Ogólnie cały ten proces wyglądał tak, jakby gęsta maź o różnych kolorach wymijała się tworząc niesamowite zawirowane kształty. Widać było jak barwa czerwona i pomarańczowa zmieniła swe położenie, przesuwając w inne miejsce. Widać też było jak niektóre z nich zanikały i w to miejsce powstały inne. W tym całym procesie kolor niebieski zanikał, a więcej pojawiało się koloru miodowego. Zauważyłam również, że szybsze ruchy były od południa planety, a wolniejsze od północy. Do chwili obecnej nie wiem, czy to, co widziałam to są dzieje "jutra", bo z tej obserwacji wynikało, że nasza planeta będzie tracić wodę, co może nas ludzi niepokoić. Myślę sobie: "skoro ja to widzę, to tym bardziej widzi to i Zjawa". Wtedy z przerażeniem powróciły do mojej świadomości poczynania ludzi. Tu wpadł mi do głowy biblijny przekaz o końcu świata. Myśl ta bardzo mnie zaniepokoiła, więc postanowiłam zapytać o to Zjawę.
- Czy nastąpi koniec świata?
- Wszystko, co żywe, kiedyś musi odejść - rzekła krótko.
I znowu olśnienie przetoczyło się przez mój umysł. Ziemia jak każda inna forma materii musi odejść, bo taki jest porządek wszechrzeczy. Ona ma okres swego istnienia jak każdy z nas. Ale to jak długo będzie żyć, zależy od nas ludzi.
Każda "komórka" ma zdolność do obrony - rzekła na pocieszenie
-Tylko jak się Ziemia może chronić przed człowiekiem - pytam.
- Człowiek niczym wirus ją tylko osłabia, lecz nie spowoduje jej zagłady.
W rozmyślaniach o Ziemi w analogiczny sposób porównałam swoje życie i zdrowie.
Zrozumiałam jak bardzo ważny jest mój sposób obchodzenia się z ciałem. Pojęłam, że natura jest tak zbudowana, iż w niebezpiecznych przypadkach zachowuje pełną zdolność do obrony. My również bronimy się przed chorobami i agresorami.
Myślę sobie: tak jest naprawdę i w życiu i biologii. Ale są też i takie przypadki, że tempo i siła niczym zaraza uniemożliwia samoobronę.
Nie satysfakcjonowała mnie ta odpowiedź, gdyż nadal nie dawała mi duchowego samopoczucia dla bezpieczeństwa Ziemi. Wiedziałam, jakie są skutki broni atomowej i jej podobnym. Zjawa wyczuła moje obawy, bo odwróciła moją uwagę od Ziemi i telepatycznie kazała mi podążać za sobą.

Ziemia bardzo szybko oddaliła się od nas i nagle jakby z pozycji pierwszego piętra ujrzałam coś nowego i jakże równie pięknego i niesamowitego. Teraz Ziemia była już maleńkim punkcikiem. Teraz też obserwuję niesamowite rzeczy, a to, co zobaczyłam nie jest znane naszym astrofizykom. Widzę trzy jakieś przeźroczyste płyny niczym trzy kolorowe wstęgi rzek. Wiją się one na ciemnoniebieskiej przestrzeni (próżni). Nagle na tym miejscu rozbryzgują się w ogromnej ilości ogniste iskry przypominające zimne ognie. Efekt tego był niesamowity i niezrozumiały. Zjawa przybliżyła nas do jednego z tych rozbryzgujących ujęć. Poczułam ich bliskość, bo nawet zachowując ludzkie odruchy lękałam się o własne bezpieczeństwo - to była ogromna moc i siła. Jedno takie ogniste ogniwo leciało wprost na mnie, a w oddali bardzo wyraźnie było widać kosmiczną burzę z ogromną ilością wyładowań niesamowitej energii o różowo - czerwonej barwie, a w innej części barwa tegoż wyładowania przybrała błękitno - seledynowy odcień. Natomiast białe lśniące iskierki wnikały w materie o różnych barwach. Kolory tych materii były naturalne, jakby związki chemiczne kształtowały ich barwę. Tam gdzie wniknęła iskra, pozostawała czarna blizna jak wypalona dziura, wokół której osadziła się zwęglona substancja zatrzymująca uciekanie materii - niczym kosmiczna czarna dziura. Wtedy szybko domyśliłam się, że chyba jestem świadkiem tego, jak powstaje Wszechświat. Czułam się dumna i oszołomiona tym, że jestem tak blisko tych niesamowitych reakcji podczas powstawania procesów w kosmosie, czy też narodzin naszego Wszechświata.
- Nie do wiary, tego nikt z ludzi sobie nawet nie wyobraża. Widzę to, czego nie rejestrują jeszcze nasze głowy - zupełnie jak to było z Kopernikiem. To nie jest tor naszego naukowego myślenia. Nikt mi nie uwierzy, że jest inaczej niż myślimy. To, co widzę nie jest również na mój umysł. Nigdy tego nie wyjawię, bo się ze mnie będą naśmiewać. Ja to muszę namalować, by w ten sposób, chociaż zaznaczyć tą rzeczywistość.
Szok, jakiego doświadczyłam sprawił, że na chwilę zapomniałam o Ziemi. Zjawa chyba czuwała nade mną, bo zaraz dała znak, by powrócić do naszej przestrzeni. Nie śmiałam pytać o cokolwiek na temat tego, co widziałam, gdyż nie znana mi była ta wiedza i tak dalece nie pociągała mnie. Teraz już wiem jak to jest ważne dla naszej planety.

Kiedy już znalazłyśmy się w naszej granatowej przestrzeni, powrócił temat o Ziemi. Zjawa chyba chciała mi pokazać jak niewielka jest ta planeta w porównaniu z kosmosem i wszechświatem, oraz Wszechrzeczą (ich głównym ogniwem). Po tym, co zobaczyłam uspokoiłam się. Wiedziałam już, jak potężną bronią dysponuje Kosmos. Wiedziałam jak łatwo może z tej broni zniknąć człowiek, gdy tylko przekroczy tolerancję błędu. Zrozumiałam też, że ta planeta jest jak niewielka komórka w wielu złożonych i powiązanych ze sobą układów stanowiących jedną całość, czyli Stwórcę. Nic, co dzieje się w jego "wnętrzu" nie uchodzi bez echa. Za wszystkie ogniwa odpowiada reakcja, przez którą przenikają wzajemne informacje o każdych zmianach - zupełnie tak samo jak to się dzieje w naszym organizmie. Dopiero teraz, uspokoiłam się, bo zrozumiałam, że są jeszcze inne czynniki poza Ziemią które ją chronią. My również sięgamy po lekarstwa, gdy uznamy, że organizm nie jest w stanie sam zwalczyć choroby.
-, Jeśli ludzie w Kosmosie będą tak samo postępować jak na Ziemi? – pytam.
- Im dalej tym mniej bezpiecznie - rzekła.
Szybko pojęłam, że oznaczałoby to naruszenie praw natury i niechybny koniec istnienia gatunku ludzkiego. Oznacza to, że nie będzie końca świata, lecz koniec istnienia ludzkości. Natura zastosuje na nas antidotum i człowiek zostanie zgładzony jako przysłowiowy groźny szkodnik dla tego czegoś, czego jeszcze nie znamy, lecz zwiemy Bogiem. Szybko też pojęłam jak ważna spoczywa na nas odpowiedzialność za planetę, która jest matką żywicielką.
-, Co ja taka mała istotka i jedna mogę zrobić, by pomóc Ziemi, oraz uchronić ludzi przed ich zgubą - pytam Zjawę.

Tym razem nie otrzymałam na nie odpowiedzi. Natomiast czułam, że to, czego się teraz nauczyłam będzie miało duży wpływ na dalszą moją przyszłość. Zjawa dała mi wiedzę, a reakcję na nią pozostawiła mi samej. Czułam również, że będzie mi sprzyjała. Wiedziałam, że będzie to dla mnie duże wyzwanie, gdyż nie należę do takiej elity, gdzie łatwo idzie się przez życie.

Teraz ja i Zjawa poleciałyśmy dalej. Za nami nie było widać już cudownej Rajskiej Krainy, nie było widać już tęczowej wstęgi i zniknął już wizerunek sali, oraz różne jaśniejsze i ciemniejsze punkty. Mijałyśmy je bardzo szybko w taki sam sposób jak na początku. Mój wzrok nie zawsze mógł na nich się zatrzymać. Leciałyśmy w ciszy. W pewnym momencie dostrzegłam, że w oddali wyłania się różowa plazma. Była wyblakła, nieczysta, trochę mieszająca się z granatem. Widać w niej było coś w rodzaju zawirowania, wiru wodnego. Bardzo mnie to zaciekawiło, ponieważ było inne. Było to coś nowego i tajemniczego. Nigdy dotąd tego czegoś nie widziałam. Zaczęłam zbliżać się ku tej nieznanej materii. Zorientowałam się, że Zjawa pozostała w tyle i nagle zatrzymała się.
- Nie leć tam, wracaj szybko! - nawoływała do mnie.
Wyczułam ją telepatycznie natychmiast. Po raz pierwszy emanowała niepokojem o mnie - jak matka, gdy zagrożone jest dziecko. Natychmiast zawróciłam, ale jeszcze obejrzałam się za siebie, by upewnić się, czy nic mnie nie goni. Wyobrażałam sobie, że zły duch podobny Zjawie wyłoni się, by mnie wciągnąć w tę czerwoną materię niczym w piekło. Był to dla mnie najbardziej dramatyczny moment, całego mojego doświadczenia z innym wymiarem. Do dziś nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tam nie dane mi było polecieć i dlaczego również Zjawa trzymała się od tego miejsca z daleka. Może to było prawdziwe piekło, a może podział obowiązków na strefy, w której już Zjawa nie miała pieczy. Czyżby i TAM istniał określony porządek i nieznane bariery. Czy TAM też są granice, których przekraczać nie wolno. Jedno jest pewne ja również do czerwonej materii nie byłam pisana. Po tym wydarzeniu już miałam dość wrażeń. Postanowiłam już o nic nie pytać. Niezwłocznie zapragnęłam powrotu do domu.

POWRÓT DO CIAŁA

Po tej scenie strach opuścił moją ciekawość. Bliższe memu sercu było własne bezpieczeństwo. Jak najszybciej chciałam opuścić ten świat. Dziś żałuję, że nie zapytałam o to, czym jest różowa materia i dlaczego nie można w niej przebywać.

Moje pragnienie Zjawa wysłuchała i poprowadziła mnie do drogi, którą już przebywałam sama. Było to tajemnicze i nieznane miejsce, ale także bezpieczne, bo nie można było z niej zboczyć. Przypominała kształtem rurę o czarnym ubarwieniu. Kiedy już w nią miałam wejść, dostrzegłam, że Zjawy przy mnie nie ma. Żal mi się zrobiło. Nie zdołałam się z nią pożegnać ani jej podziękować. Rozstanie się z nią było dla mnie bardzo bolesne do tego stopnia, że mogłabym uronić łzy, gdyby tam można było płakać.
Nie zdołałam wyrazić jej tego, co czułam. Jednak myślę i jestem tego pewna, że Ona to odebrała, bo serce moje czuło jej silne emanacje. Między mną a Zjawą w czasie tej podróży powstała więź o znacznie silniejszym określeniu niż przyjaciel.

Między nami była atmosfera o idealnej harmonii ducha, ciepła i promieniowania bliżej nieokreślonej miłości. Skierowałam się w głąb tej drogi. Leciałam coraz bardziej ku jej wylotowi i rejestrowałam to, co mnie otaczało. Nie wiem, czemu kojarzyłam ją z łonem matki, pępowiną i ciałem. Mogę jedynie przypuszczać, że chodzi tu jedynie o odrodzenie - symbol nowego życia.

Wracałam po to, bym mogła się drugi raz narodzić. Im bliżej byłam wylotu, tym coraz jaśniejsza wydawała się jej otoczka, aż w końcu ukazała się jako szaro- mglista część tunelu. Tunel stawał się coraz rzadszy, jak rozwiany dym, aż w końcu w jego konturach zobaczyłam pomieszczenie z pacjentkami. Odzyskałam przytomność, otworzyłam oczy. Obok mnie byli lekarze i sprzęt podtrzymujący życie.

< Wstecz12345Dalej >


Komentarze (11)

Byłam po tamtej stronie! - Zobaczyc wlasna smierc za zycia

Napisane przez Agnieszka, 19 June 2010
Pani Alicjo przezylam cos czego dlugo nie moglam zrozumiec,do tej pory czasami zastanawiam sie jak to mozliwe.Przez rok myslalam ze zwariowalam,ze to co sie ze mna dzieje to naprawde wymysl mojej chorej wyobrazni.Dzisiej wiem ze to prawda ze to sie dzieje.Juz sie przyzwyczailam ,potrafie z tym zyc ,powiem nawet wiecej ze tym ,z ktorym nawiazuje kontakt Zdolalam sie zaprzyjaznic.Na poczatku bylam przerazona. Rozmawialam z ksiezmi,z siostra zakonna,z psychologiem,bo naprawde myslalam ze zbzikowalam . Dzisiej wiem ze to jest mozliwe

Byłam po tamtej stronie!

Napisane przez Julita, 7 November 2011
Ja bym tam została, gdybym tylko miała taki wybór!

Prawdziwa śmierć

Napisane przez Adam.S, 7 March 2013
Miałem nieco inny przypadek, umarłem i stanąłem na Sądzie Bożym po śmierci.

Lekcja \"latania\"

Napisane przez Bożena, 11 November 2013
Również w wieku 26 lat dane mi było wyjść z ciała, ale była to podróż krótka( podczas zabiegu)i nie od razu zrozumiałam, czego tak naprawdę doświadczyłam. Po latach, kiedy przeczytałam o takich przypadkach zrozumiałam moja podróż. Żałuję że nie przeżyłam więcej, ale widziałam siebie w górze i siebie z góry podczas zabiegu. To dziwne, ale nie czułam więzi z fizycznym ciałem i było mi obojętne. Podczas wybudzania nie chciałam wrócić do rzeczywistości bo..."bo ja jestem UFO" Mieli długo ubaw, ale było to dla mnie zupełnie naturalne i nie wiem skąd takie stwierdzenie. Co ja wiedziałam o UFO wówczas? Stwierdzam jednak, że wychodzenie z ciała jest faktem. Pozdrawiam.

trudno mi w to uwierzyc

Napisane przez alicja, 21 August 2014
z niezwykłym zaciekawieniem przeczytałam całość. Chciałabym móc sie jakos skontaktować z panią Alicją, aby dowiedzieć się wiecej.. Ciężko mi w to wszystko uwierzyć..

Byłam po tamtej stronie!

Napisane przez Alex Rover, 12 September 2014
Przeczytałam całość bo bardo mnie interesowały od jakiegoś czasu takie zjawiska lub przeżycia. Jestem w szoku i bardzo chciałabym sie dowiedzieć czy to wszystko byli prawdą i skontaktoaać sie z Panią. Pewnie ma pani codziennie tysiące takich listów ale dla każdego kto to pisze ma bardzo duże znaczenie. Pozdrawiam

Możesz być po tamtej stronie

Napisane przez Peter, 12 September 2014
Alex Rover, ciekawość Pańska, zobaczenia życia po tamtej stronie jest możliwa do zrealizowania. Osobiście miałem okazję spełnić takie życzenie podczas sesji z ayahuascą w czasie szamańskiej ceremonii w Holandii. Na własne życzenie po wyrażeniu intencji i modlitwie do Ducha Opiekuńczego doświadczyłem przejścia mojej duszy w inny wymiar. Czekali tam na mnie moi Mistrzowie z Rady Mędrców . Doszło do telepatycznej rozmowy w przeglądzie niejako filmowym każdego mojego czynu, słowa, uczynku lub zaniedbania. Czułem również uczucia wszystkich, którzy z mego powodu cierpieli lub doznawali radości. Wiedziałem, że dużo jeszcze przede mną do zrobienia, choć byłem przeświadczony na ziemi, że żyję bardzo uczciwie. Bardzo ważna jest nasza świadomość, nasz rozwój, nasze poznanie siebie i otaczającej nas rzeczywistości, Wiedza zdobywana tu na ziemi bardzo się tam również liczy, by mieć chociaż pojęcie o tym co z nami się dzieje. Ja np. tam dopiero zrozumiałem co to jest hologram i fraktalne podróże mojego genotypu (mojej kroniki Akaszy) Nie jest to dobre określenie, ale tak mało jest jeszcze słów i pojęć by to wypowiedzieć i zrozumieć. To co religie mówią jest prawdą, choć tylko przybliżoną prawda. Nie ma takich słów, by to powiedzieć a głębokość przeżyć tak silna, że jej interpretacja zależy tylko od naszej świadomości.

istnieje inny rodzaj porozumiewania sie

Napisane przez Marzena, 10 November 2014
Doświadczyłam niezwykłego przeżycia...moja ukochana ciocia miała operację aorty w Krakowie.. ja w tym czasie przebywałam w Londynie.Byłam z nią bardzo związana, przeżywałam bardzo intensywnie każdą niepokojacą wiadomośc po operacji cioci, stan był niestabilny, modliłam sie goraco podczas intensywnej modlitwy zapadłam w jakby w sen..a może letarg..., choc wszystko dookoła wydawało mi się bardzo realne Nagle znalazłam się na sali intensywnej terapii,gdzies na suficie !, patrzyłam na ciocie z góry, Jej ciało podlączone do aparatury,rurki w ustach, pracowało szcztuczne płuco zapytałam ciocie jak sie czuje...ale nie pytałam jej używając jezyka tylko przkazałam pytanie telepatycznie i taka sama droga otrzymałam odpowiedż, że bola ja nogi Zdumiała mnie ta odpowiedz ponieważ operacja dotyczyła tętniaka na łuku aorty,,,zaprzeczyłam więc,że to nie jest możliwe... ale ciocia powtórzyła, że bardzo bolą ją miejsca po wyjętych żyłach..na nogach!.Nie mogłam tego w ogóle zrozumieć Kiedy odzyskałam ponownie,,świadomość,, zadzwoniłam do jej męża i opowiedziałam o moim doświadczeniu,,, Wujek powiedział tak....miała przy okazji robione baj pasy i zyły pobierano z nog! Nic o tym wcześniej nie wiedziałam... Pamiętam doskonale stan,,pływania pod sufitem i zdumienia, ze mogę rozmawiać telepatycznie... Doświadczyłam wielokrotnie...rzeczy które sama nazywam ,,moimi cudami,, bo nie da sie ich wyjasnić racjonalnie.. ostatnie przezycie pochodzi sprzed 2 lat... umarł mąz mojej ukochanej cioci Ja tymczasem byłam na nartach w Alpach...spodziewaliśmy się jego śmierci w dniu powrotu z nart .nakrecilismy budzik na 6 rano.. w pewnej chwili zbudzil mnie ogromny wstrząs, wydawalo mi się, ze moje serce chce wyskoczyć z mojego ciała Było to potężne kołatanie , które mnie przeraziło Trwalo niedługo ale w trakcie jego trwania miałam świadomośc, ze chyba umieram, ogarnął mnie wielki lęk..Po chwili wszystko ustąpiło,,,zerknęłam na zegarek...była4.15rano..Pomyślałam ..pewnie zmarł wujek...ale nie otrzymaliśmy żadnej wiadomości i następne kilka godzin upłynęlo na podrózy do Londynu... Kiedy juz bylismy w domu, syn poinformował mnie ze dostał wiadomosc o smierci wujka...ale nie chcial mnie martwic..w casie podrózy...Wujek zmarl o 4.14 w Polce

proszę o pomoc...

Napisane przez zszokowana, 22 August 2016
w marcu tego roku poddałam się hipnozie, po tym moje życie runęlo. Miałam mnóstwo wizji i Bóg objawił mi się ... Te dni , gdy ujawnił mi swoją obecność były piękne. Patrzyłam na niebo jak na raj, zachwycałam się każdym oddechem...nie czułam nienawiści, zazdrości, zadnych złych emocji. Mamy teraz sierpień i od jakiegoś czasu czuję,że rządzą mną jakieś byty pozaziemskie i czarna energia... Miałam wizję,że nie będę odczuwać głodu.. Od dawna już nie czuję głodu ,a tyję. Nigdy jeszcze nie przytyłam w miesiąc 6 kg. Cały czas czuję się jakbym była w innym wymiarze. Mój ogromny problem polega na tym,że od dawna czuję sie jakbym była pod wpływem alkoholu, jak bym była w innym wymiarze. Nikt mi nie wierzy. Zawsze byłam osobą inteligentną i logicznie myślącą, nie wiem co się dzieje, nie wiem gdzie szukać pomocy. Wzywam Boga by mnie od tego uwolnił ,ale bezskutecznie. Gdzie mam szukać pomocy?? Nie odczuwam od dawna miłosci, współczucia i tych wszystkich pięknych uczuć. Nie wiem kim jestem . Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa pochodzi z okresu gdy miałam roczek, bo dokąłdnie to przeanalizowałam. Pamietam mojego dziadka , który umarł gdy miałam dwa latka. Pamietam go gdy jeszcze żył , więc musiałam miec mniej niż dwa lata. W moim domu czasem dzieją sie dziwne rzeczy... wczoraj otworzyły mi się (uchyliły) drzwi do łazienki, czasem cos zaszeleści... i jakieś dziwne odgłosy słyszę. Gdy komuś o tym mówię, każdy sobie to tłumaczy logicznie. I ja tez bym to tłumaczyła niegdyś tak, gdyby nie to,że od marca spotykają mnie szokujace sytuacje. Co się dzieje?? Moje życie przestało miec sens. Zawsze byłam osobą mega wrażliwą, mega uduchowioną, pełną miłosci do świata i ludzi. Nie wiem co sie dzieje. Pochodzę z małej wsi, nie mogę nic powiedzieć najbliższym , bo im pęknie serce, bo pomyślą ,że straciłam rozum. nIE WIEM CO ROBIĆ. Nie wiem z kim skontaktować sie :( Nikt mi nie wierzy :( NIKT :(((

odpowiedz na apel

Napisane przez Aleksy, 24 August 2016
Trudno ustosunkować się do tego typu zdarzenia. Niewątpliwie zjawisko chyba nie często spotykane dotychczas. Moim bardzo skromnym zdaniem nastąpiło u Ciebie nagłe przebudzenie energii kundalini, która dotychczas uśpiona u nasady kręgosłupa poszła w sugestii post hipnotycznej gwałtownie w górę do wyższych czakr, stąd te cudowne początkowo wizje. Wyższe czakry jednak nie były dostatecznie rozwinięte i nastapił powrót do dołu, do niższych czakr. Co teraz robić? Może zwrócić się do osób bardzo wysoko rozwiniętych duchowo, jasnowidzących i poprosić o właściwą pomoc? Może kontakt z Elen Elijah? Kontakt poprzez Jej stronę internetową epokaserca.pl lub z p. Buczmą przez stronę internetową: http://www.veni-esencjazycia.com/ Podejrzewam jednak, że te Twoje problemy skumulowały się w postaci depresji lub innej psychozy. A może udać się do psychiatry, by metodami bardziej bezpośrednimi pomóc sobie? Serdecznie pozdrawiam i życzę szybkiego rozwiązania problemu.

tez to znam

Napisane przez agi, 29 April 2018
bylam tam I ja:)to bylo po operacji tarczycy, plynelam w jasnym tunelu bardzo jasnym ale na koncu stal chlopiec, maly okolo 2-3 latka I powiedzial do mnie : jeszcze nie teraz..... I tak wrocilam:)
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY