Bochenia
Bochenia » Świadomość Duchowa » 2009 » Kwiecień » Byłam po tamtej stronie!

Byłam po tamtej stronie!


PRZENIKANIE



Kiedy już próbowałam zawrócić, zauważyłam, że moje stopy zanurzone są w jakiejś mlecznej substancji. Poczułam również jakieś silne parcie na mnie. Coś nie dopuszczało mnie do powrotu. Coś mnie zatrzymywało. Nie wiedziałam, co, ale czułam, że jest silne. Zaczęłam się zmagać. Po raz pierwszy w tej materii stawiałam opór czemuś, czego nie widziałam. - Skojarzyć to można z walką topielca z topiącym, bo było to ciężkie i wyczerpujące doznanie.
- Ja dalej nie pójdę. Ja muszę wrócić do siebie i muszę malować!
Tymi słowami próbowałam wyjaśnić, czemu się przeciwstawiam. Po raz pierwszy zaniepokoił mnie ten stan rzeczy. Coraz bardziej biało-wodnista materia mnie ogarniała. Podświadomie wiedziałam, że kiedy ją przejdę już nie będę miała szans powrotu. Ta myśl dodawała mi energii, by się bronić. Opierałam się Czemuś zdając sobie sprawę z tego, że jestem słabsza. W pewnym momencie po raz pierwszy dotarł do moich zmysłów jakiś głos:
- Jeszcze nie czas powrotu.
To jedno zdanie sprawiło, że ustąpiłam. I znów nie wiem, dlaczego zaufałam nieznanemu bezosobowemu głosowi. Być może, że to Coś było potężniejsze ode mnie. A być może, że jestem w Raju, który należy do Boga, a ja tak niewiele wiem o tym świecie.
Zaczęłam przenikać przez materię. Była ona podobna do czyściutkiej źródlanej wody. Jej barwa była szklista w kolorze biało-błękitnym. Jej przeźroczystość chwilami przypominała wygląd lodu, czy lustra wody. Mieniła się jak odbite wiązki światła od diamentu. Zaczęłam przenikać przez materię, która pojawiła się w momencie mojego powrotu. Kiedy ją przenikałam, ona nie rozstępowała się, ani też nie moczyła. Nie potrafię tego pojąć, ale nie odczuwałam jej, gdy przenikałam przez nią. Zupełnie jakbym przechodziła ścianę z mgły. Odczucia moje w czasie tego przechodzenia były nie mniej urzekające jak widok krainy. Tym razem też upajałam się cudownością tej materii. Kiedy już ją przeniknęłam zmienił się mój punkt widzenia i zapatrywania na rajski świat. Wrażenia były jeszcze bardziej urzekające i bardziej poruszające. Teraz już byłam w samym środku, wszystko było dla mnie dostępne i do wszystkiego miałam już dojście. Teraz poczułam silniej niż poprzednio wszechogarniającą miłość, rozpierające serce piękno, to wszystko razem przenikało do głębi mojego wnętrza. Poprzednie doświadczenie nie wiązało się z osobistym kontaktem tej urzekającej przyrody, tego rajskiego świata. To było niesamowite przeżycie i niemalże niemożliwe dla naszego pojęcia. Czułam, że teraz mogę iść, dokąd zechcę. To Coś bezosobowego dopuściło mnie do wnętrza tego świata. Teraz już mogłam dotykać wszystkiego, co tam się znajdowało. Czułam, że mogę robić to, na co mam ochotę. Już nie myślałam o powrocie. Czułam, że zawsze mogę wrócić, jeśli tylko tego ze chcę.
Teraz ludzkim odruchem, ciekawość wzięła górę. Zapragnęłam bardzo dokładnie przyjrzeć się strukturze tych kwiatów. Chciałam wiedzieć, z czego są zbudowane. Wtedy pochyliłam się nad jednym z nich i gdy zaczęłam mu się przyglądać, dotarł do mnie ten sam tajemniczy głos:
- Nieważna forma i budowa, ważne są tylko wartości.
Poczułam się nieprzyzwoicie źle. Zrobiło mi się wstyd. Szybko też zrezygnowałam ze wścibstwa. Dalej już nie śmiałam dotykać kwiatów, by szukać w nich jakiś konkretnych danych. Dalej przyglądałam się ich pięknu. Pochylałam się nad nimi by lepiej się im przyjrzeć, a wtedy ten, na którego spoglądałam zaczął do mnie mówić:
- Jest tak pięknie i jest mi dobrze, ty.....Tu znów szok, kwiat do mnie przemówił . Nie byłam w stanie go słuchać, gdyż ludzkim odruchem nie dawałam wiary, by kwiat mógł mówić.
- Zwidy, czy co? To niemożliwe, by kwiaty mówiły - myślałam zaszokowana.
Zrezygnowałam z tego kwiatka i poszłam do innego. Okazało się, że ten również do mnie zaczął przemawiać. Nie byłam w stanie tego pojąć. Badałam białe kwiaty. Z ich nastrojów dowiedziałam się że są bardzo szczęśliwe. Badałam żółte kwiaty, one również były szczęśliwe, choć mniej od białych. Badałam niebieskie kwiaty, z ich opowiadań dowiedziałam się tego, że nie do końca spełniły się w stosunku do innych. Nawet jednemu obiecałam, że wypełnię jego prośbę. Zupełnie inaczej było z kwiatami czerwonymi, one nie w pełni były z siebie szczęśliwe - miały sobie wiele do zarzucenia. Było to trudne, gdyż obchodząc kwiaty cały czas nie mogłam pogodzić się z myślą, że one potrafią mówić. Cały czas miałam wrażenie, że to, co widzę nie może być prawdą. A jednak, to była prawda. Jeden z nich czerwony tulipan tak bardzo chciał mi coś powiedzieć, że wymusił na mnie swoją uwagę. Tulipan wywarł sobą na mnie presję, a uczynił to za pomocą obrazu. I znów między nim a mną pojawił się w kuli wizerunek. W tym wizerunku znajdowała się chata ze strzechą, a przed nią stara kobieta w czarnym ubraniu i granatową chustą na głowie.
Siedziała ona na ławce. W wizerunku tym nie było zieleni, był tam tylko piach. W głosie tulipana odbierałam glos rozpaczy, przestrogi, czy nawet ostrzeżenia.
Nie byłam w stanie skupić się nad tym, co mi przedstawił, czy jakie miał dla mnie przesłanie, gdyż znów jak poprzednio doznałam szoku i niedowierzania. To wszystko było ponad moją wiedzą, ponad tym, co dotychczas mi było znane. To, co tu zobaczyłam, w naszym świecie uważano za przejaw choroby psychicznej, lub bajek i nie mogło to łatwo dojść do mojej świadomości. To wszystko nie mieściło się w mojej głowie. "Chcę już być pewna tego, co mnie zaskoczyło", myślę do siebie - "chcę to wszystko zrozumieć".
- Poddaj się - dotarł do mnie głos.
Tak też zrobiłam. Zaakceptowałam ten świat taki, jaki był, a tulipan wywarł na mnie największe wrażenie. Zrozumiałam, że każda roślina, że wszystko, co w tej krainie się znajduje ma taką samą wartość jak ja. Zrozumiałam, że tu wszystko żyje i reaguje jak my ludzie. Wtedy olśniona, czy oprzytomniała, krzyknęłam w myślach:
- One żyją i cierpią, a ja po nich depczę.
Spojrzałam pod swoje nogi, świadoma zadawanego im bólu. Odetchnęłam z ulgą, gdy tylko zobaczyłam, że ja ich nie depczę. Moje nogi delikatnie stąpały ponad nimi. Wyglądało to tak samo jak Jezus, który szedł przez morze nie mocząc sobie stóp.
Moment, w którym przestałam walczyć z pojęciami nie zgodnymi z ziemską rzeczywistością, był dla mnie przełomowy. Zrozumiałam wtedy, że wszystko, co mnie otacza ma taką samą wartość i nie ma selekcji na wyższość i niższość gatunku. Tylko jedność i zrozumienie wszystkich rzeczy daje nam porządek i rodzi miłość, taką samą, jaką odczuwa się w tej krainie. Bowiem tu ona promieniuje i sprawia, że przenika moje uczucia. To doświadczenie sprawiło, że i ja pokochałam wszystkie rzeczy i wartości niezależnie od gatunku, bo one wszystkie są źródłem wrażeń piękna i miłości.

Po tych przemyśleniach poczułam się lekka i wolna. Już bez oporu pobierałam to, co napotykałam po drodze. Wiedziałam, że mam wolny wybór, jednak nie odważyłabym się zerwać tu nic, co by mi sprawiało pociechę. Zamiast zrywać kwiaty, wolałam pobierać dla siebie ich niesamowitą i nieziemską woń. Kiedy mój wzrok zatrzymywał się na jakimś punkcie, wtedy bez najmniejszego trudu poznawałam wartości i zdobywałam nieznaną mi wiedzę. Samoistnie ulegałam dowartościowaniu. Wędrówka po tej krainie to nie tylko przyjemność, zachwyt i piękno. To była lekcja, choć nie zdawałam sobie z tego faktu sprawy. Tu nad każdym moim posunięciem, nad każdą moją myślą czuwał tajemniczy GŁOS, który zawsze pojawiał się, gdy tylko była ku temu potrzeba.
W rajskim świecie zawsze zdradzamy ziemskie zachowanie, zdradzamy również własną naturę. To też jest to miejsce próby, w której człowiek określa się takim, jakim jest z ducha i z rozumu - jak przypadek Adama i Ewy.
Teraz już mogłam iść dalej i przemierzać kresy tego świata, teraz też mogłam już zawrócić i udać się do ziemskiego życia. Tym razem tajemniczy głos nie stawał mi na drodze. Pozostawił mi wolny wybór - wrócić, albo pozostać. Teraz też dopiero dostrzegłam na sobie białe odzienie, które było skromne i zwiewne. Odzienie to sprawiło mi dużo radości, bo było skromne i proste, a zwiewne jak jedwab.
Ostatecznie zaczęłam wracać. Opuszczałam tę krainę, wolna, spokojna i niezagrożona, nasycona pięknem i miłością do wszystkich rzeczy. Szłam przed siebie ku drodze wyjścia. Sentyment do tego nadnaturalnego szczęścia mnie nie opuszczał, lecz silna wola powrotu była nieugięta, bo siłą była chęć pokazania ludziom, że istnieje świat piękniejszy od tego, w którym my żyjemy i dla którego tyle bólu sobie zadajemy.

SPOTKANIE Z DUCHEM


Czułam się jak dziecko opuszczające cudowne wakacje, powracające do szarej codzienności. W przeświadczeniu cały czas byłam żywym człowiekiem. Nie dopuszczałam nawet myśli, że jestem duchem. Trudno było na mnie wpłynąć, gdyż postrzegałam jak człowiek: posiadałam kształty własnego ciała, wzrok, słuch, reagowałam i myślałam, gdy tylko coś pojawiło się na mojej drodze. Tak było w chwili, gdy znalazłam się już niemal na wylocie tej krainy. Wtedy dostrzegłam obok siebie coś, co mogę naprawdę określić jako DUCHA. Tego ducha będę nazywać Zjawą. Wyglądał on całkiem inaczej niż ja. Był większy ode mnie. Zbudowany z tej samej materii, co substancja, którą przenikałam do krainy. Był on szklisto-biały. Nie dostrzegałam w nim nic, co by przypominało człowieka. Nie miał nosa ani ust. Biła od niego delikatna światłość, niczym od Ducha Świętego. W pierwszym momencie bardzo się go przestraszyłam. Nigdy przedtem czegoś takiego nie widziałam. Najwyraźniej dostrzegł, czy też czuł, że boję się jego i przemówił do mnie:
- Nie obawiaj się mnie, jestem ci bliski. Nie czynię niczego złego. To, czego tam się nauczyłaś, czyń i teraz - przemówił telepatycznie - Jestem twoim opiekunem, pytaj mnie, a ja ci służyć będę radą.
Myślę sobie: "skąd ta Zjawa mnie zna, czy nie stosuje jakiegoś fortelu, by mnie gdzieś zwabić".
- Byłam przy tobie od początku.
Zrozumiałam, że odbiera moje myśli i poczułam się bezradna. Zrozumiałam też, że to Ona musiała być tym głosem. Forma zdania i głos, był ten sam, jaki towarzyszył mi w cudownej krainie. Teraz już przestałam się jej bać, ale nadal czułam przed nią respekt, bo w delikatny sposób zaznaczała mi, abym zmieniła decyzję i powróciła do rajskiej krainy.
- Możesz zmienić decyzję i zawrócić.
- Nie zawrócę, ja chcę malować - odpowiadam, również telepatycznie.
Mimo własnych odczuć, Zjawa próbuje wprawić mnie w zwątpienie i uświadomić mi, że już jestem, kim innym. Nie mówiła mi o śmierci jak o miejscu, gdzie nie mam dokąd wracać. Ona liczyła się z tym, że zmienię swoje postanowienie. Ale ja nieubłaganie cały czas trwam przy swojej decyzji i cały czas zmierzam ku drodze powrotnej.
- Jesteś poza czasem i materią - mówi telepatycznie do mnie Zjawa.
- To nieprawda - krzyczałam jak małe rozhisteryzowane dziecko, jakbym rozumiała o czym ona do mnie mówi.
Obie trwałyśmy obok siebie, ja patrzyłam jak za nami oddala się rajska kraina. Przez ten czas rozwinięty był temat, w którym Ona próbowała wpłynąć na moją histerię. Miała sprawić, bym sama doszła do wniosku, że już moje molekuły są inne i tak naprawdę jestem duchem. Mimo takiej potęgi nie przychodziło to jej łatwo, gdyż nie do końca jeszcze jej ufałam, a ponad wszystko do powrotu nakłaniała mnie potrzeba namalowania świata, który urzekł mnie i chciałam to pokazać wszystkim ludziom. Myślę sobie, „ niepotrzebna jest dalsza "dyskusja", skoro opuściłam krainę i nikt mnie w niej nie zatrzymywał. Dlaczego więc teraz to czyni Zjawa. Przecież ja jestem człowiekiem i widzę swoją powłokę cielesną, myślę jak człowiek, a moim pragnieniem i wolą jest podzielenie się z innymi tym doświadczeniem.
- Czy naprawdę chcesz tam pójść – zwraca się Zjawa.
- Tak, tak bardzo i nic już nie chcę - odpowiedziałam.
Od tej pory nasza rozmowa przebiegała inaczej. Zjawa chciała, abym ja nabrała do niej zaufania. Nadszedł moment ciszy, ani Ona ani ja nie wydobyłyśmy z siebie słów. W tym czasie delikatnie zaczęłam się jej przyglądać. Robiłam to z dużą ostrożnością, gdyż czułam, że będzie z tego niepocieszona. Czyniłam to w tym samym momencie, gdy z jednej strony umykał nam z oczu rajski świat, a z drugiej strony na ciemnym tle kosmicznej próżni pojawia się znany mi już wizerunek z salą operacyjną, lecz tym razem bez żadnych kolorów, ale jako czarno-biały obraz. Właśnie w tym momencie odniosłam wrażenie, że Zjawa oczekuje ode mnie rozmowy i to ja miałam ją rozpocząć. Myślę do siebie: „Tylko, co ja mam mówić i o czym rozmawiać?”.
W tej chwili znów poczułam, że tworzy się między nami bariera, gdyż nie potrafiłam spełnić jej oczekiwań. Nie miałam żadnego tematu do rozwinięcia. Nie miałam żadnych potrzeb, a i ciekawość nie była tu na miejscu. Więc, o co pytać i o czym rozmawiać.



Komentarze (11)

Byłam po tamtej stronie! - Zobaczyc wlasna smierc za zycia

Napisane przez Agnieszka, 19 June 2010
Pani Alicjo przezylam cos czego dlugo nie moglam zrozumiec,do tej pory czasami zastanawiam sie jak to mozliwe.Przez rok myslalam ze zwariowalam,ze to co sie ze mna dzieje to naprawde wymysl mojej chorej wyobrazni.Dzisiej wiem ze to prawda ze to sie dzieje.Juz sie przyzwyczailam ,potrafie z tym zyc ,powiem nawet wiecej ze tym ,z ktorym nawiazuje kontakt Zdolalam sie zaprzyjaznic.Na poczatku bylam przerazona. Rozmawialam z ksiezmi,z siostra zakonna,z psychologiem,bo naprawde myslalam ze zbzikowalam . Dzisiej wiem ze to jest mozliwe

Byłam po tamtej stronie!

Napisane przez Julita, 7 November 2011
Ja bym tam została, gdybym tylko miała taki wybór!

Prawdziwa śmierć

Napisane przez Adam.S, 7 March 2013
Miałem nieco inny przypadek, umarłem i stanąłem na Sądzie Bożym po śmierci.

Lekcja \"latania\"

Napisane przez Bożena, 11 November 2013
Również w wieku 26 lat dane mi było wyjść z ciała, ale była to podróż krótka( podczas zabiegu)i nie od razu zrozumiałam, czego tak naprawdę doświadczyłam. Po latach, kiedy przeczytałam o takich przypadkach zrozumiałam moja podróż. Żałuję że nie przeżyłam więcej, ale widziałam siebie w górze i siebie z góry podczas zabiegu. To dziwne, ale nie czułam więzi z fizycznym ciałem i było mi obojętne. Podczas wybudzania nie chciałam wrócić do rzeczywistości bo..."bo ja jestem UFO" Mieli długo ubaw, ale było to dla mnie zupełnie naturalne i nie wiem skąd takie stwierdzenie. Co ja wiedziałam o UFO wówczas? Stwierdzam jednak, że wychodzenie z ciała jest faktem. Pozdrawiam.

trudno mi w to uwierzyc

Napisane przez alicja, 21 August 2014
z niezwykłym zaciekawieniem przeczytałam całość. Chciałabym móc sie jakos skontaktować z panią Alicją, aby dowiedzieć się wiecej.. Ciężko mi w to wszystko uwierzyć..

Byłam po tamtej stronie!

Napisane przez Alex Rover, 12 September 2014
Przeczytałam całość bo bardo mnie interesowały od jakiegoś czasu takie zjawiska lub przeżycia. Jestem w szoku i bardzo chciałabym sie dowiedzieć czy to wszystko byli prawdą i skontaktoaać sie z Panią. Pewnie ma pani codziennie tysiące takich listów ale dla każdego kto to pisze ma bardzo duże znaczenie. Pozdrawiam

Możesz być po tamtej stronie

Napisane przez Peter, 12 September 2014
Alex Rover, ciekawość Pańska, zobaczenia życia po tamtej stronie jest możliwa do zrealizowania. Osobiście miałem okazję spełnić takie życzenie podczas sesji z ayahuascą w czasie szamańskiej ceremonii w Holandii. Na własne życzenie po wyrażeniu intencji i modlitwie do Ducha Opiekuńczego doświadczyłem przejścia mojej duszy w inny wymiar. Czekali tam na mnie moi Mistrzowie z Rady Mędrców . Doszło do telepatycznej rozmowy w przeglądzie niejako filmowym każdego mojego czynu, słowa, uczynku lub zaniedbania. Czułem również uczucia wszystkich, którzy z mego powodu cierpieli lub doznawali radości. Wiedziałem, że dużo jeszcze przede mną do zrobienia, choć byłem przeświadczony na ziemi, że żyję bardzo uczciwie. Bardzo ważna jest nasza świadomość, nasz rozwój, nasze poznanie siebie i otaczającej nas rzeczywistości, Wiedza zdobywana tu na ziemi bardzo się tam również liczy, by mieć chociaż pojęcie o tym co z nami się dzieje. Ja np. tam dopiero zrozumiałem co to jest hologram i fraktalne podróże mojego genotypu (mojej kroniki Akaszy) Nie jest to dobre określenie, ale tak mało jest jeszcze słów i pojęć by to wypowiedzieć i zrozumieć. To co religie mówią jest prawdą, choć tylko przybliżoną prawda. Nie ma takich słów, by to powiedzieć a głębokość przeżyć tak silna, że jej interpretacja zależy tylko od naszej świadomości.

istnieje inny rodzaj porozumiewania sie

Napisane przez Marzena, 10 November 2014
Doświadczyłam niezwykłego przeżycia...moja ukochana ciocia miała operację aorty w Krakowie.. ja w tym czasie przebywałam w Londynie.Byłam z nią bardzo związana, przeżywałam bardzo intensywnie każdą niepokojacą wiadomośc po operacji cioci, stan był niestabilny, modliłam sie goraco podczas intensywnej modlitwy zapadłam w jakby w sen..a może letarg..., choc wszystko dookoła wydawało mi się bardzo realne Nagle znalazłam się na sali intensywnej terapii,gdzies na suficie !, patrzyłam na ciocie z góry, Jej ciało podlączone do aparatury,rurki w ustach, pracowało szcztuczne płuco zapytałam ciocie jak sie czuje...ale nie pytałam jej używając jezyka tylko przkazałam pytanie telepatycznie i taka sama droga otrzymałam odpowiedż, że bola ja nogi Zdumiała mnie ta odpowiedz ponieważ operacja dotyczyła tętniaka na łuku aorty,,,zaprzeczyłam więc,że to nie jest możliwe... ale ciocia powtórzyła, że bardzo bolą ją miejsca po wyjętych żyłach..na nogach!.Nie mogłam tego w ogóle zrozumieć Kiedy odzyskałam ponownie,,świadomość,, zadzwoniłam do jej męża i opowiedziałam o moim doświadczeniu,,, Wujek powiedział tak....miała przy okazji robione baj pasy i zyły pobierano z nog! Nic o tym wcześniej nie wiedziałam... Pamiętam doskonale stan,,pływania pod sufitem i zdumienia, ze mogę rozmawiać telepatycznie... Doświadczyłam wielokrotnie...rzeczy które sama nazywam ,,moimi cudami,, bo nie da sie ich wyjasnić racjonalnie.. ostatnie przezycie pochodzi sprzed 2 lat... umarł mąz mojej ukochanej cioci Ja tymczasem byłam na nartach w Alpach...spodziewaliśmy się jego śmierci w dniu powrotu z nart .nakrecilismy budzik na 6 rano.. w pewnej chwili zbudzil mnie ogromny wstrząs, wydawalo mi się, ze moje serce chce wyskoczyć z mojego ciała Było to potężne kołatanie , które mnie przeraziło Trwalo niedługo ale w trakcie jego trwania miałam świadomośc, ze chyba umieram, ogarnął mnie wielki lęk..Po chwili wszystko ustąpiło,,,zerknęłam na zegarek...była4.15rano..Pomyślałam ..pewnie zmarł wujek...ale nie otrzymaliśmy żadnej wiadomości i następne kilka godzin upłynęlo na podrózy do Londynu... Kiedy juz bylismy w domu, syn poinformował mnie ze dostał wiadomosc o smierci wujka...ale nie chcial mnie martwic..w casie podrózy...Wujek zmarl o 4.14 w Polce

proszę o pomoc...

Napisane przez zszokowana, 22 August 2016
w marcu tego roku poddałam się hipnozie, po tym moje życie runęlo. Miałam mnóstwo wizji i Bóg objawił mi się ... Te dni , gdy ujawnił mi swoją obecność były piękne. Patrzyłam na niebo jak na raj, zachwycałam się każdym oddechem...nie czułam nienawiści, zazdrości, zadnych złych emocji. Mamy teraz sierpień i od jakiegoś czasu czuję,że rządzą mną jakieś byty pozaziemskie i czarna energia... Miałam wizję,że nie będę odczuwać głodu.. Od dawna już nie czuję głodu ,a tyję. Nigdy jeszcze nie przytyłam w miesiąc 6 kg. Cały czas czuję się jakbym była w innym wymiarze. Mój ogromny problem polega na tym,że od dawna czuję sie jakbym była pod wpływem alkoholu, jak bym była w innym wymiarze. Nikt mi nie wierzy. Zawsze byłam osobą inteligentną i logicznie myślącą, nie wiem co się dzieje, nie wiem gdzie szukać pomocy. Wzywam Boga by mnie od tego uwolnił ,ale bezskutecznie. Gdzie mam szukać pomocy?? Nie odczuwam od dawna miłosci, współczucia i tych wszystkich pięknych uczuć. Nie wiem kim jestem . Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa pochodzi z okresu gdy miałam roczek, bo dokąłdnie to przeanalizowałam. Pamietam mojego dziadka , który umarł gdy miałam dwa latka. Pamietam go gdy jeszcze żył , więc musiałam miec mniej niż dwa lata. W moim domu czasem dzieją sie dziwne rzeczy... wczoraj otworzyły mi się (uchyliły) drzwi do łazienki, czasem cos zaszeleści... i jakieś dziwne odgłosy słyszę. Gdy komuś o tym mówię, każdy sobie to tłumaczy logicznie. I ja tez bym to tłumaczyła niegdyś tak, gdyby nie to,że od marca spotykają mnie szokujace sytuacje. Co się dzieje?? Moje życie przestało miec sens. Zawsze byłam osobą mega wrażliwą, mega uduchowioną, pełną miłosci do świata i ludzi. Nie wiem co sie dzieje. Pochodzę z małej wsi, nie mogę nic powiedzieć najbliższym , bo im pęknie serce, bo pomyślą ,że straciłam rozum. nIE WIEM CO ROBIĆ. Nie wiem z kim skontaktować sie :( Nikt mi nie wierzy :( NIKT :(((

odpowiedz na apel

Napisane przez Aleksy, 24 August 2016
Trudno ustosunkować się do tego typu zdarzenia. Niewątpliwie zjawisko chyba nie często spotykane dotychczas. Moim bardzo skromnym zdaniem nastąpiło u Ciebie nagłe przebudzenie energii kundalini, która dotychczas uśpiona u nasady kręgosłupa poszła w sugestii post hipnotycznej gwałtownie w górę do wyższych czakr, stąd te cudowne początkowo wizje. Wyższe czakry jednak nie były dostatecznie rozwinięte i nastapił powrót do dołu, do niższych czakr. Co teraz robić? Może zwrócić się do osób bardzo wysoko rozwiniętych duchowo, jasnowidzących i poprosić o właściwą pomoc? Może kontakt z Elen Elijah? Kontakt poprzez Jej stronę internetową epokaserca.pl lub z p. Buczmą przez stronę internetową: http://www.veni-esencjazycia.com/ Podejrzewam jednak, że te Twoje problemy skumulowały się w postaci depresji lub innej psychozy. A może udać się do psychiatry, by metodami bardziej bezpośrednimi pomóc sobie? Serdecznie pozdrawiam i życzę szybkiego rozwiązania problemu.

tez to znam

Napisane przez agi, 29 April 2018
bylam tam I ja:)to bylo po operacji tarczycy, plynelam w jasnym tunelu bardzo jasnym ale na koncu stal chlopiec, maly okolo 2-3 latka I powiedzial do mnie : jeszcze nie teraz..... I tak wrocilam:)
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY