Bochenia
Bochenia » Świadomość Duchowa » 2009 » Kwiecień » Byłam po tamtej stronie!

Byłam po tamtej stronie!

W POSZUKIWANIU PRAWDY

Wypłynęłam przez okno szpitalne z drugiego piętra wprost na ulicę. Z góry widziałam przejeżdżającego mężczyznę. Ale ja skierowałam się do stacji WKD, by udać się do domu. Na stacji była już godzina 1:20 w nocy. O tej porze WKD (pociąg) już nie kursuje. Wiedziałam, że nie mogę wrócić do domu, bo nie ma już dojazdu. Wróciłam się na osiedle Wyględówek i szukałam kontaktu z ludźmi. Przez chwilę zastanawiałam się, dokąd się udać, gdyż pora była późna, a ludzi na ulicy nie widać. Ruszyłam w kierunku ulicy Ewy, tam zobaczyłam pod klatką chłopaka z dziewczyną. Podeszłam do nich i patrzyłam im w oczy. Sądziłam, że mnie za to zbesztają, ale oni nie reagowali.
- Czy wy mnie nie widzicie?! - krzyczałam.
Obeszłam ich, ale nadal na mnie nie reagowali. Chłopak przytulił do siebie dziewczynę, bo zrobiło się jej zimno. Zaraz po tym postanowili się rozstać. Zaczęłam się denerwować i coraz bardziej zdawać sobie sprawę, że ja nie mam kontaktu z ludźmi, że między mną a rzeczywistością jest jakaś bariera. Nie rozumiałam nadal jak to się mogło stać i dlaczego. Mimo to nadal nie rezygnowałam. W pewnej chwili usłyszałam głosy niesfornej grupki młodzieży. Szybko podążyłam w ich stronę. W mgnieniu oka przy nich się znalazłam i stanęłam tak, by moja obecność ich poruszyła. Czułam lęk i obawy, przed krzywdą, jaka mi z ich strony może grozić, ale silniejsze było to, by wzbudzić u nich reakcję. Byli już tuż, tuż - a ja czekałam jak się wobec mnie zachowają. Nagle wchodzą i mijają mnie jakby mnie tam nie było. Uczynili to, bez żadnego oporu i wyzwisk pod moim adresem. Myślę sobie: „oni mnie nie zauważyli, bo niemożliwe jest by dla mnie byli grzeczni i nie sprowokowali najmniejszej reakcji”. Strasznie byłam zdziwiona, a zaraz po tym zdenerwowana. Mojemu zdenerwowaniu zaczął towarzyszyć lęk o swoją pozycję w dalszej egzystencji. Obejrzałam się jeszcze za nimi i ze zwątpieniem i narastającym lękiem, ruszyłam dalej.
-, Co teraz mam ze sobą począć, gdzie się udać i co dalej robić.
Moja wnikliwość była bardzo silnie rozbudowana i to, co z jednej strony było miłe i przyjemne, to z drugiej strony rodziło strach i obawę o siebie i miejsce bytowania. Czułam się jak śmieć odrzucony przez wszystkich. Do końca walczyłam o kontakt z ludźmi i było to coraz bardziej rozpaczliwe.
Lecąc dalej między blokami moją uwagę skupiły palące się jeszcze światła w oknach. Była jeszcze jakaś szansa, by nawiązać kontakt z ludźmi.
Zapukałam do okna na piętrze. Podeszła młoda dziewczyna i wyjrzała przez okno. W tym czasie ja wśliznęłam się do środka mieszkania, pełna nadziei, że w końcu mi się udało. Do tej dziewczyny podeszła matka i pyta się:
-, Kto pukał w okno?
- Nie wiem nikogo nie widziałam - odpowiada dziewczyna.
Wtedy już nie wytrzymałam po raz kolejny.:
- To ja pukałam, jestem przy was. Czy wy mnie nie widzicie?! - krzyczę na nie już zrozpaczona.
Matka dodała do córki: "Kończ tę naukę i kładź się spać". Po czym wyszła.
Był to mój ostatni kontakt. W żadnym z nich nie udało mi się nawiązać łączności, choć był jedyny moment, na który człowiek zareagował, a było to pukanie do okna, które usłyszała dziewczyna. Powróciłam do szpitala. Ciało moje leży na stole, lekarzy jest już mniej, nikt go już nie ruszał. Zaniepokojona tym zdarzeniem, bardzo zirytowana i spanikowana, próbowałam jeszcze wpłynąć na własne ciało. Jednak i ono nie dawało żadnej reakcji. Tak bardzo zapragnęłam połączyć się z nim - gdybym potrafiła to bym do niego weszła i połączyła się w jedność. Siedząc u boku ciała nastała chwila, w której zastanawiałam się nad tym, co będzie ze mną dalej, stawiałam sobie mnóstwo pytań:
- Co się ze mną teraz stanie? Dlaczego ludzie na mnie nie reagują? Gdzie się znalazłam i co to ma wszystko znaczyć?
Niepewna swojego dalszego losu, całkowicie bezradna i bezsilna - bo takie uczucie w danym momencie mi towarzyszyło, zaczęłam rozmyślać: "To jakaś pułapka bez wyjścia, która bardzo boli”. Jest ona niczym duże akwarium, gdzie ściany zbudowane są z luster, przez które można podglądać zewnętrzną stronę, a z zewnętrznej strony nie widać tego, co znajduje się w środku. Ja jestem zamknięta w tym akwarium.
Cóż z tego, że mogę widzieć wszystko i wszystkich, cóż z tego, że mogę sobie latać, kiedy nie mogę uczynić nic, by wpływać na zdarzenia i być w kontakcie z tymi, co są po drugiej stronie - przytoczonej lustrzanej ściany. Nie tylko jestem niewidzialna, ale także i niesłyszalna".
Stan ten przestawał być już zabawny. Wpadłam w czarną rozpacz o własną przyszłość. Nie potrafiłam ani ja, ani nikt poza mną, wyjaśnić mi, dlaczego tak jest. Nie nauczono tego w tamtej rzeczywistości nie przygotowywano nas na możliwość takich doświadczeń.- Nie wiem, co mam teraz ze sobą począć. - Czym ja zawiniłam, że muszę tu tkwić w tym dziwnym, nieznanym mi dotąd świecie, w którym nie ma odbiorcy i nie ma nadawcy i w którym nie można uczestniczyć jak normalny człowiek. Nawet nikogo podobnego do siebie tu nie spotkałam. Przez swoją bezradność i zwątpienie nie chciałam się już nigdzie ruszać.

KU ŚWIATŁOŚCI

W tej beznadziejnej dla mnie sytuacji pojawiło się coś, co mnie zbawiło. Dostrzegłam promień świetlisty. Mój wzrok skierował się na niego. Promień był lśniąco biały. Nie parzył i nie raził. Z każdą chwilą stawał się coraz bardziej rozwarty i jaskrawszy, tak jakby nabierał większej mocy. Uderzał on na mnie z góry. Wrażenie było niesamowite. W pewnym momencie nie wiedząc czemu, powstałam i skierowałam się w jego stronę. Nie wiem też skąd wiedziałam, że mam iść w jego blask. Z jego źródła odbierałam telepatycznie informacje:” Podążaj za mną, ja ci drogę wskażę”. Wtedy stało się ze mną coś dziwnego. Bez oporu podążałam ku tym promieniom. Poczułam się bardzo bezpiecznie. Nie broniłam się przed nimi. Nie bałam się pójść. To nie ja tak reagowałam. To podziałał na mnie ten promień. To on zdjął ze mnie strach, to on otoczył mnie ciepłem i gwarancją bezpieczeństwa. Stałam się całkowicie posłuszna światłości. Czy mogłam się przed nią bronić? Czy mogłam nie ufać tej energii? Nie było nawet takiej możliwości. To działo się tak szybko. Nie było sposobu, aby się nad tym zastanawiać. Chyba świadomie energia ta otoczyła mnie uczuciem spokoju i bezpieczeństwa, abym mogła bez najmniejszego oporu podążać do określonego celu. Mimo, iż tego absolutnie nie rozumiałam, działałam mechanicznie, jak noworodek w rękach matki. Została wyłączona moja samokontrola.

Zostałam zahipnotyzowana, choć oczy czuły i widziały każdy etap tego procesu. To coś, co mną owładnęło było jak inteligentna świadomość. Nie powstydzę się określić tego też w taki sposób - inteligentne światło. Wykonałam wszystkie polecenia i wtedy zaczęłam wznosić się po tym promieniu ku górze, coraz to wyżej. Wiedziałam, że mam iść do punktu, który cały czas widziałam przed sobą, hen w oddali. Nie odwracałam się za siebie. Przypuszczam, że nawet nie byłabym w stanie się odwrócić. Z tej wędrówki nie pamiętam nic, poza wyjątkiem swego celu. Nie byłabym w stanie również określić czasu drogi w tej światłości. Musiałam osiągnąć punkt na jej szczycie i to był jedyny cel i polecenie od promieni.
Nadeszła ta chwila, gdy dotarłam do punktu końcowego świetlistej drogi i wtedy dech zaparło w mojej duszy ze szczęścia. To co ujrzałam było prześliczne, biło blaskami różnych kolorów o intensywnej barwie. To coś wyglądało jak rajska kraina.

Widok na krainę był bardzo rozległy. Na horyzoncie widoczny był las o różnych odcieniach zieleni. Nawet trzon i konary były zielone. Wszystko to biło i promieniowało czystością tej barwy, niesamowitym spokojem i miłością. Od lasu ku mnie rozciągała się łąka usłana dywanami z kwiatów. Wszystkie były ułożone w zespoły jednej barwy. Białe osobno, żółte, czerwone i niebieskie także osobno. Wszystkie razem tworzyły niepowtarzalny układ barw - dywan wzorów. Patrząc na to z góry widać jest kompozycję zgodną z kształtami tęczy. Sama tęcza rozpościerała się ponad moją osobą, a ja mogłam dotykać ją rękami. W tej krainie najwięcej kwiatów było czerwonych, a najmniej było białych. To mi nie przeszkadzało, bo zachwyt i oczarowanie nimi nie ustępowało przez cały czas pobytu. Nie ustępowała też zażarta chęć namalowania tego, co dostrzegłam. Na widok tych cudności krzyknęłam do siebie: ”Jakie to wszystko jest śliczne, ja to muszę namalować i pokazać ludziom, bo tak tu pięknie!”. Fakt ten sprawił, że był to impuls do powrotu na ziemię.

Rozglądałam się wokoło. Mój wzrok chwytał każdy fragment tej krainy. Spojrzałam za siebie i nagle zobaczyłam zawieszony ponad horyzontem obraz, który znajdował się w szaro-szklistej kuli. W środku niego był kadr ze sceną szpitalną. Wizerunek kuli i krainę łączyła tęcza. Jej promienie rozpościerały się bardzo blisko mnie. Byłam w jej zasięgu i mogłam rękami jej dotykać. Za każdym razem, gdy spoglądałam ku kuli wizerunek nie znikał. To nie pozwalało mi zapomnieć skąd pochodzę i w jakich okolicznościach się tu znalazłam - była to swoista pamięć. Zauważyłam, że kadr ze szpitalem miał brzydkie barwy - takie jak naprawdę są na ziemi. Kontrast tego obrazu i krainy był tak ogromny, że nawet dziwiło mnie to bardzo - nie pasował do tego miejsca. W rzeczywistości sala operacyjna miała zielony wystrój, a lekarze zielone kitle. W obrazie tym widać było łono natury, a na nim stół operacyjny z lekarzami w brudno białych kitlach - prawdopodobnie nie miało znaczenia jako dokument, lecz określenie czynu. Będąc pod wpływem tego obrazu zapragnęłam powrotu do siebie na ziemię, bo chciałam przekazać ludziom to, co zobaczyłam. Jednocześnie żal mi było rozstania z tym cudem życia, którym nie sposób się było nacieszyć. To była trudna decyzja, ale konieczna.



Komentarze (11)

Byłam po tamtej stronie! - Zobaczyc wlasna smierc za zycia

Napisane przez Agnieszka, 19 June 2010
Pani Alicjo przezylam cos czego dlugo nie moglam zrozumiec,do tej pory czasami zastanawiam sie jak to mozliwe.Przez rok myslalam ze zwariowalam,ze to co sie ze mna dzieje to naprawde wymysl mojej chorej wyobrazni.Dzisiej wiem ze to prawda ze to sie dzieje.Juz sie przyzwyczailam ,potrafie z tym zyc ,powiem nawet wiecej ze tym ,z ktorym nawiazuje kontakt Zdolalam sie zaprzyjaznic.Na poczatku bylam przerazona. Rozmawialam z ksiezmi,z siostra zakonna,z psychologiem,bo naprawde myslalam ze zbzikowalam . Dzisiej wiem ze to jest mozliwe

Byłam po tamtej stronie!

Napisane przez Julita, 7 November 2011
Ja bym tam została, gdybym tylko miała taki wybór!

Prawdziwa śmierć

Napisane przez Adam.S, 7 March 2013
Miałem nieco inny przypadek, umarłem i stanąłem na Sądzie Bożym po śmierci.

Lekcja \"latania\"

Napisane przez Bożena, 11 November 2013
Również w wieku 26 lat dane mi było wyjść z ciała, ale była to podróż krótka( podczas zabiegu)i nie od razu zrozumiałam, czego tak naprawdę doświadczyłam. Po latach, kiedy przeczytałam o takich przypadkach zrozumiałam moja podróż. Żałuję że nie przeżyłam więcej, ale widziałam siebie w górze i siebie z góry podczas zabiegu. To dziwne, ale nie czułam więzi z fizycznym ciałem i było mi obojętne. Podczas wybudzania nie chciałam wrócić do rzeczywistości bo..."bo ja jestem UFO" Mieli długo ubaw, ale było to dla mnie zupełnie naturalne i nie wiem skąd takie stwierdzenie. Co ja wiedziałam o UFO wówczas? Stwierdzam jednak, że wychodzenie z ciała jest faktem. Pozdrawiam.

trudno mi w to uwierzyc

Napisane przez alicja, 21 August 2014
z niezwykłym zaciekawieniem przeczytałam całość. Chciałabym móc sie jakos skontaktować z panią Alicją, aby dowiedzieć się wiecej.. Ciężko mi w to wszystko uwierzyć..

Byłam po tamtej stronie!

Napisane przez Alex Rover, 12 September 2014
Przeczytałam całość bo bardo mnie interesowały od jakiegoś czasu takie zjawiska lub przeżycia. Jestem w szoku i bardzo chciałabym sie dowiedzieć czy to wszystko byli prawdą i skontaktoaać sie z Panią. Pewnie ma pani codziennie tysiące takich listów ale dla każdego kto to pisze ma bardzo duże znaczenie. Pozdrawiam

Możesz być po tamtej stronie

Napisane przez Peter, 12 September 2014
Alex Rover, ciekawość Pańska, zobaczenia życia po tamtej stronie jest możliwa do zrealizowania. Osobiście miałem okazję spełnić takie życzenie podczas sesji z ayahuascą w czasie szamańskiej ceremonii w Holandii. Na własne życzenie po wyrażeniu intencji i modlitwie do Ducha Opiekuńczego doświadczyłem przejścia mojej duszy w inny wymiar. Czekali tam na mnie moi Mistrzowie z Rady Mędrców . Doszło do telepatycznej rozmowy w przeglądzie niejako filmowym każdego mojego czynu, słowa, uczynku lub zaniedbania. Czułem również uczucia wszystkich, którzy z mego powodu cierpieli lub doznawali radości. Wiedziałem, że dużo jeszcze przede mną do zrobienia, choć byłem przeświadczony na ziemi, że żyję bardzo uczciwie. Bardzo ważna jest nasza świadomość, nasz rozwój, nasze poznanie siebie i otaczającej nas rzeczywistości, Wiedza zdobywana tu na ziemi bardzo się tam również liczy, by mieć chociaż pojęcie o tym co z nami się dzieje. Ja np. tam dopiero zrozumiałem co to jest hologram i fraktalne podróże mojego genotypu (mojej kroniki Akaszy) Nie jest to dobre określenie, ale tak mało jest jeszcze słów i pojęć by to wypowiedzieć i zrozumieć. To co religie mówią jest prawdą, choć tylko przybliżoną prawda. Nie ma takich słów, by to powiedzieć a głębokość przeżyć tak silna, że jej interpretacja zależy tylko od naszej świadomości.

istnieje inny rodzaj porozumiewania sie

Napisane przez Marzena, 10 November 2014
Doświadczyłam niezwykłego przeżycia...moja ukochana ciocia miała operację aorty w Krakowie.. ja w tym czasie przebywałam w Londynie.Byłam z nią bardzo związana, przeżywałam bardzo intensywnie każdą niepokojacą wiadomośc po operacji cioci, stan był niestabilny, modliłam sie goraco podczas intensywnej modlitwy zapadłam w jakby w sen..a może letarg..., choc wszystko dookoła wydawało mi się bardzo realne Nagle znalazłam się na sali intensywnej terapii,gdzies na suficie !, patrzyłam na ciocie z góry, Jej ciało podlączone do aparatury,rurki w ustach, pracowało szcztuczne płuco zapytałam ciocie jak sie czuje...ale nie pytałam jej używając jezyka tylko przkazałam pytanie telepatycznie i taka sama droga otrzymałam odpowiedż, że bola ja nogi Zdumiała mnie ta odpowiedz ponieważ operacja dotyczyła tętniaka na łuku aorty,,,zaprzeczyłam więc,że to nie jest możliwe... ale ciocia powtórzyła, że bardzo bolą ją miejsca po wyjętych żyłach..na nogach!.Nie mogłam tego w ogóle zrozumieć Kiedy odzyskałam ponownie,,świadomość,, zadzwoniłam do jej męża i opowiedziałam o moim doświadczeniu,,, Wujek powiedział tak....miała przy okazji robione baj pasy i zyły pobierano z nog! Nic o tym wcześniej nie wiedziałam... Pamiętam doskonale stan,,pływania pod sufitem i zdumienia, ze mogę rozmawiać telepatycznie... Doświadczyłam wielokrotnie...rzeczy które sama nazywam ,,moimi cudami,, bo nie da sie ich wyjasnić racjonalnie.. ostatnie przezycie pochodzi sprzed 2 lat... umarł mąz mojej ukochanej cioci Ja tymczasem byłam na nartach w Alpach...spodziewaliśmy się jego śmierci w dniu powrotu z nart .nakrecilismy budzik na 6 rano.. w pewnej chwili zbudzil mnie ogromny wstrząs, wydawalo mi się, ze moje serce chce wyskoczyć z mojego ciała Było to potężne kołatanie , które mnie przeraziło Trwalo niedługo ale w trakcie jego trwania miałam świadomośc, ze chyba umieram, ogarnął mnie wielki lęk..Po chwili wszystko ustąpiło,,,zerknęłam na zegarek...była4.15rano..Pomyślałam ..pewnie zmarł wujek...ale nie otrzymaliśmy żadnej wiadomości i następne kilka godzin upłynęlo na podrózy do Londynu... Kiedy juz bylismy w domu, syn poinformował mnie ze dostał wiadomosc o smierci wujka...ale nie chcial mnie martwic..w casie podrózy...Wujek zmarl o 4.14 w Polce

proszę o pomoc...

Napisane przez zszokowana, 22 August 2016
w marcu tego roku poddałam się hipnozie, po tym moje życie runęlo. Miałam mnóstwo wizji i Bóg objawił mi się ... Te dni , gdy ujawnił mi swoją obecność były piękne. Patrzyłam na niebo jak na raj, zachwycałam się każdym oddechem...nie czułam nienawiści, zazdrości, zadnych złych emocji. Mamy teraz sierpień i od jakiegoś czasu czuję,że rządzą mną jakieś byty pozaziemskie i czarna energia... Miałam wizję,że nie będę odczuwać głodu.. Od dawna już nie czuję głodu ,a tyję. Nigdy jeszcze nie przytyłam w miesiąc 6 kg. Cały czas czuję się jakbym była w innym wymiarze. Mój ogromny problem polega na tym,że od dawna czuję sie jakbym była pod wpływem alkoholu, jak bym była w innym wymiarze. Nikt mi nie wierzy. Zawsze byłam osobą inteligentną i logicznie myślącą, nie wiem co się dzieje, nie wiem gdzie szukać pomocy. Wzywam Boga by mnie od tego uwolnił ,ale bezskutecznie. Gdzie mam szukać pomocy?? Nie odczuwam od dawna miłosci, współczucia i tych wszystkich pięknych uczuć. Nie wiem kim jestem . Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa pochodzi z okresu gdy miałam roczek, bo dokąłdnie to przeanalizowałam. Pamietam mojego dziadka , który umarł gdy miałam dwa latka. Pamietam go gdy jeszcze żył , więc musiałam miec mniej niż dwa lata. W moim domu czasem dzieją sie dziwne rzeczy... wczoraj otworzyły mi się (uchyliły) drzwi do łazienki, czasem cos zaszeleści... i jakieś dziwne odgłosy słyszę. Gdy komuś o tym mówię, każdy sobie to tłumaczy logicznie. I ja tez bym to tłumaczyła niegdyś tak, gdyby nie to,że od marca spotykają mnie szokujace sytuacje. Co się dzieje?? Moje życie przestało miec sens. Zawsze byłam osobą mega wrażliwą, mega uduchowioną, pełną miłosci do świata i ludzi. Nie wiem co sie dzieje. Pochodzę z małej wsi, nie mogę nic powiedzieć najbliższym , bo im pęknie serce, bo pomyślą ,że straciłam rozum. nIE WIEM CO ROBIĆ. Nie wiem z kim skontaktować sie :( Nikt mi nie wierzy :( NIKT :(((

odpowiedz na apel

Napisane przez Aleksy, 24 August 2016
Trudno ustosunkować się do tego typu zdarzenia. Niewątpliwie zjawisko chyba nie często spotykane dotychczas. Moim bardzo skromnym zdaniem nastąpiło u Ciebie nagłe przebudzenie energii kundalini, która dotychczas uśpiona u nasady kręgosłupa poszła w sugestii post hipnotycznej gwałtownie w górę do wyższych czakr, stąd te cudowne początkowo wizje. Wyższe czakry jednak nie były dostatecznie rozwinięte i nastapił powrót do dołu, do niższych czakr. Co teraz robić? Może zwrócić się do osób bardzo wysoko rozwiniętych duchowo, jasnowidzących i poprosić o właściwą pomoc? Może kontakt z Elen Elijah? Kontakt poprzez Jej stronę internetową epokaserca.pl lub z p. Buczmą przez stronę internetową: http://www.veni-esencjazycia.com/ Podejrzewam jednak, że te Twoje problemy skumulowały się w postaci depresji lub innej psychozy. A może udać się do psychiatry, by metodami bardziej bezpośrednimi pomóc sobie? Serdecznie pozdrawiam i życzę szybkiego rozwiązania problemu.

tez to znam

Napisane przez agi, 29 April 2018
bylam tam I ja:)to bylo po operacji tarczycy, plynelam w jasnym tunelu bardzo jasnym ale na koncu stal chlopiec, maly okolo 2-3 latka I powiedzial do mnie : jeszcze nie teraz..... I tak wrocilam:)
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY