Czy szczęście można mierzyć?
Szczęście nie jest rzeczą łatwą: trudno je znaleźć w sobie, ale nie sposób gdzie indziej - Jerzy Krzysztoń
Odkrycie naszego prawdziwego potencjału
Za normę przyjmujemy poświęcenie wielu lat na naukę chodzenia, czytania i pisania czy naukę zawodu. Spędzamy całe godziny na ćwiczeniach, by uzyskać dobrą formę fizyczną, zdrowie i umiejętność przystosowania się do warunków życia.
Czy zatem umysł miałby być zwolniony z tej samej logiki? Dlaczego miałby on być zdolny również do transformacji bez najmniejszego wysiłku, tylko dlatego, że tego chcemy?
Wszyscy stanowimy mieszankę światła - cienia, siły - słabości. Nasz umysł może być naszym najlepszym przyjacielem lub najgorszym wrogiem. W potencjale naszego umysłu możliwe jest nieprawdopodobne cierpienie ale i również niewyobrażalne szczęście To wszystko zależy od nas samych, od naszej świadomości. Umysł potrzebuje ciągłego treningu.
Dzięki przekształceniu sposobu postrzegania rzeczy, możemy zmienić jakość naszego życia a zmiana ta może powstać w wyniku treningu umysłu, poprzez medytację.
Niezapomnianym przeżyciem dla mnie był stan totalnego wejścia w medytację w drodze wstępnego treningu autogennego Schultza. W krótkim czasie, po ogromnym umęczeniu długą podróżą, wszedłem w trudny do opisania stan umysłu, gdzie szczęście eksplodowało nie poddającemu się opisowi stanem ekstazy. Przywołałem wówczas na pamięć cytat z ewangelii św. Tomasza „Królestwo Boże jest w was i wokół was... nie w pałacu z drewna i kamienia”. Mimo upływu dziesiątek lat marzę o powtórzeniu takiego stanu umysłu, ale niestety utraciłem go ze względu na lęk podświadomości, nagle wyrwanej z tego stanu przez nieprzewidziane wtargnięcie niezapowiedzianej osoby.
O takim właśnie szczęściu, udokumentowanym zresztą licznymi badaniami mózgu mówi nam najszczęśliwszy człowiek na świecie Tybetański mnich i genetyk molekularny Matthieu Ricard.
Jak podają naukowcy z Uniwersytetu Wisconsin, fale gamma w jego mózgu zestroiły się na idealną częstotliwość związaną z uwagą, nauką, pamięcią i samoświadomością.
Genetyk molekularny i powiernik Dalajlamy, który porzucił wszystko, aby stać się buddyjskim mnichem twierdzi, że każdy może być szczęśliwy, jeśli tylko będzie trenować swój mózg.
- To wspaniały obszar badań, ponieważ pokazuje, że medytacja jest nie tylko siedzeniem pod drzewem, ale potrafi całkowicie zmienić mózg, a tym samym to, kim jesteś – powiedział Francuz w wywiadzie dla AFP.
Za eksperyment odpowiedzialny jest neurobiolog Richard Davidson z Uniwersytetu Wisconsin, który przebadał umysły ponad kilkuset osób praktykujących zaawansowaną medytację. Badania trwały ponad 12 lat. Szukano związku krótko i długoterminowego szkolenia umysłu poprzez medytację z emocjonalną równowagą.
Skany mózgu przeprowadzone z użyciem 256 umieszczonych na głowie sensorów wykazały u mnicha niespotykaną wcześniej ilość fal gamma, które zestroiły się na idealną częstotliwość wiązaną z uwagą, nauką, pamięcią i samoświadomością. Wykazały również nadmierną aktywność w lewej korze przedczołowej odpowiedzialnej za pozytywne uczucia, a zmniejszoną aktywnością prawej – odpowiedzialnej za negatywne. Nigdy wcześniej nie odnotowano takiego przypadku w historii neurologii.
Tybetański mnich i genetyk molekularny został uznany za najszczęśliwszego człowieka na świecie.
Pozytywny wpływ medytacji dało się dostrzec arówno u ludzi takich jak Ricard – który jest jednym z najważniejszych, zachodnich nauczycieli buddyzmu – jak i u ludzi, którzy na medytację poświęcają po ok. 20 minut dziennie, 3 razy w tygodniu.
W buddyzmie, „medytować" oznacza „przyzwyczaić się" lub „kultywować". Medytacja obejmuje przyzwyczajenie się do nowego sposobu bycia, postrzegania świata i opanowania własnych myśli.
Matthieu Ricard, powiernik Dalajlamy nie zawsze jednak podążał drogą oświecenia. Dorastał wśród elity intelektualnej Paryża jako syn francuskiego filozofa Jean-Francois Revela i malarki Yahne Le Toumelin. W 1972 roku zrobił doktorat z genetyki w Instytucie Pasteura w Paryżu. Rozczarowany zachodnim stylem życia zaczął podróżować do Indiach, dokąd się przeprowadził.
Kilka lat temu, wraz ze swoim ojcem napisał książkę "Mnich i filozof", która w krótkim czasie stała się bestsellerem. Ricard przekazuje wszystkie swoje dochody na projekty humanitarne. Został odznaczony francuskim Narodowym Orderem Zasługi za promowanie kultury Himalajów.
Zachód, który poświęcił się głównie badaniu zjawisk dla nas zewnętrznych, ma w swej kulturze wielką lukę : zaniedbał to, co dzieje się w człowieku, jego życie duchowe i emocjonalne : pod tym względem, od Wschodu może bardzo wiele się nauczyć. Nawet w sensie ściśle praktycznym : wypróbowane przez buddystów metody mogą być np. wielką pomocą dla ludzi - chociażby dzieci w szkole - mających problemy z koncentracją
Dalajlama powiada: „Tybet nie ma ropy do silników, jak Kuwejt, ale dysponuje paliwem dla umysłu, co powinno skłonić inne kraje do przyjścia mu z pomocą”.
"bierzcie to co dobre z waszych tradycji i religii, a jeśli coś was uwiera - zajrzyjcie do nas".
Matthieu Ricard zgadza się też co do jednego : że Zachód, triumfujący w nauce, cierpi na tragiczny deficyt mądrości. I jeśli się nie opamięta, jeśli myślał będzie wciąż tylko o tym, jak ulepszyć samochód, komputer, bombę atomową i elektryczny nóż do krojenia masła - a bimbał sobie będzie z tego, jak ulepszyć człowieka - to XXI wieku istotnie może nie być. (proroctwa Malraux)