Kolumbijskie kolędy i bożonarodzeniowa atmosfera Kolumbii
Świat jest wielką tajemnica ale największa tajemnica jest w człowieku
Boże Narodzenie u Pani Ewy Kulak w Kolumbii
Boże Narodzenie jest ogromną fiestą, na którą Kolumbijczycy czekają cały rok i której obchody połączone są z dwutygodniowymi wakacjami. Przygotowania do tego wydarzenia rozpoczynają się już w październiku, ale ich prawdziwe nasilenie następuje po Halloween, czyli począwszy od 1 listopada. W nocy z 31 października na 1 listopada na wystawach sklepów pomarańczowe dynie, maski i przebrania zostają zastąpione choinkami i gwiazdorami.
Kolumbijczycy już w listopadzie ubierają w domach choinki i ustrajają okna i drzwi wejściowe bożonarodzeniowymi dekoracjami. Listopad pachnie już Bożym Narodzeniem. Atmosfera staje się radosna, ludzie chodzą roztargnieni i wszyscy myślą tylko o 24 grudnia.
W tym okresie, począwszy od pierwszych dni listopada aż do połowy stycznia Kolumbijczycy zapominają o bożym świecie, nie myślą o niczym innym, co nie związane jest z zabawą, nie chcą myśleć ani o pracy ani o codziennych obowiązkach. Kolumbia oddaje się kolektywnemu szaleństwu, psychozie i przesadnej euforii dotykającej absolutnie wszystkich.
Nie ma innego wyjścia, jak przeczekać ten szalony stan i w okolicach 20 stycznia odzyskać wreszcie dotychczasowy rytm życia, kontynuować pracę i studia, radzić sobie z problemami i normalnie żyć...
Aby zrozumieć różnicę w atmosferze świąt Bożego Narodzenia między Kolumbią a Polską, najlepiej chyba wysłuchać kolumbijskich kolęd. Są one zawsze skoczne, zabawne, wesołe i rytmiczne, jakże innych od naszych wzniosłych, religijnych kolęd.
Kolumbijczycy śpiewają swoje kolędy grając na bąbenkach, przy akompaniamencie grzechotek, tamburynu, zajadając natillę i serowe pączki. Dorośli popijają do tego przepyszny, świąteczny sabajón. Często wspólne śpiewanie kolęd kończy się odsuwaniem mebli i organizowaniem parkietu, który bardzo szybko zapełnia się parami, poruszającymi się w rytmie popularnej tu niezwykle salsy...
Jakże inne są te spotkania od naszych polskich spokojnych, zrównoważonych, często nieco mistycznych obchodów.
Posłuchajmy więc kolumbijskich kolęd: