Bochenia
Bochenia » Partnerstwo dla przyjaźni » 2010 » Marzec » Nic w życiu nie zdarza się bez powodu

Nic w życiu nie zdarza się bez powodu



Zaczyna zaczepiać mnie na motorze pijany mężczyzna.(teraz juz wiem, dlaczego, ale wtedy jeszcze nie widziałam).
Mężczyzna stawał sie dość natarczywy i w tym momencie do akcji wkroczyła kobieta, z pobliskiej knajpki i złapała mnie za rękę, próbując go odepchnąć ode mnie.
Zaraz znalazło sie kilka młodych chłopców, którzy zaopiekowali się natarczywym pijakiem, a kobieta zaopiekowała się mną.
lanczCzułam jej anielskie podejście do mnie. Zaprowadzila mnie do swego domu
 i zapoznała ze swoja córka, z którą mogłam dogadać sie po angielsku.
Bardzo chciałam, aby mnie odwiozła na skuterze do domu. Gdzie jest Twój dom – spytała?
Ja ci pokaże –odpowiedzialam. Nie miałam ze sobą adresu, bo wyszłam tylko na chwile. Zabralam ze sobą pieniądze i aparat fotograficzny, a adres i wszystkie dokumenty zostały w domu.
Ale, sama nie pojedziesz zadecydowała grupa młodych chłopaków. Ok!.
Tak, wiec w obstawie kilku młodych chłopców, Luna zabrała mnie na poszukiwanie mego domu.
Ponad półtorej godziny jeździliśmy tymi samymi ulicami, niestety mego domu znaleźć nie mogłam.
Nie było wyjscia, była godzina 2.00 w nocy i musiałam zdecydować sie na nocleg w domu u Luny, która mieszkała ze swoimi rodzicami i młodsza siostrą.
Tak jak nieplanowany był wyjazd do Wietnamu, tak też nieplanowany był nocleg u wietnamskiej rodziny, która mieszkała w jednym pokoju.
Luna od razu przede mna otworzyła się i zaczęła mi opowiadać, że ma 22 lata i skończone studium turystyczne, a największym jej marzeniem jest wyjść za mąż i opuścić dom biednych rodziców.
Następna nocka była z głowy, ledwie słoneczko wyszło postanowiłam sama udać sie na poszukiwanie mego domu. Opuscilam dom Luny z wielka wdzięcznością za opiekę nade mna i udałam sie do domu.
W myślach był Pan Lee, co on sobie pomyśli, że ja ledwie pierwszą noc w Sajgonie, a juz nie wracam do domu na noc hi hi hi
I znów, idę, idę wszystko juz mi jest znajome, tylko to widziałam pora wieczorna, a teraz jest dzien. i wygląda wszystko troszkę inaczej.
Słonko zaczyna przygrzewać, ludzie patrzą na mnie jak na „ufoludka”, a ja sie kręcę jak mucha w słoiku. W pewnej chwili młody chłopak na skuterze zapytał mnie po angielsku, czego szukam. Odpowiedziałam, że szukam mego domu, ale nie mam adresu, lecz wiem gdzie jest mój dom, blisko dwóch straganów owocowych. Ok, powiedział: siadaj na skuter i ja ci pomogę znaleźć dom. Siadłam na jego skuter jak mała dziewczynka, która zgubiła dom i nie wie gdzie jest, ha ha ha..szczęśliwa, że znalazł sie opiekun, ktoś, kto chce jej pomoc odnaleźć zagubiony dom.
Pojeździliśmy ponad godzinę, niestety domu nie znaleźliśmy. Nowy znajomy, a obecnie przyjaciel postanowił byśmy się ukryli przed gorącym słońcem w kafejce internetowej i tam szukali adresu.
Pamiętałam nr telefonu do Kanady, żony Pana Lee i dzwoniłam kilka razy do niej, niestety 11 godzin różnicy w czasie nie pozwoliło na kontakt.
Cierpliwości!!!
razemMój nowy znajomy okazał sie niezwykle przyjazny i chętny w pomocy i zaproponował byśmy udali sie do niego do domu. Zastrzegł, że nie mieszka sam tylko z szóstką kolegów. Wszyscy sa studentami i z powodów oszczędnościowych wynajmują razem to pomieszczenie.
OK, i tak wylądowałam w domu pełnym młodych sajgońskich studentów.
Myślę sobie, co za cudowna przygoda!!I to, zaraz na początek w nowym kraju i na nowym kontynencie, tak jak by to wszystko było przygotowane i zaplanowane, a ja tylko tego wszystkiego doświadczam z niezwykłym spokojem. Mysle, sobie ”wszystko według Woli Twojej”.
Akurat trafiłam na obiad, który chłopcy sami przygotowali i serdecznie mnie zaprosili. Nie wypadało odmówić.
Rozłożyli na podłodze gazety i na tych gazetach postawiali naczynia pełne jedzenia, które pachniało bardzo apetycznie.
Nie mogłam sie nadziwić ich pięknej młodej urodzie, prostocie, spokoju, zaradnosci, czystosci i wspólnemu zorganizowaniu.
Wszyscy w koło usiedliśmy po turecku i zabraliśmy sie do jedzenia.
Nie jestem w stanie opisać mego przecudownego uczucia w tamtym momencie. Czulam się jak bym była w bliskiej rodzinie. Odnaleziona na ulicy i przygarnięta do domu swoich dzieci, braci, rodziców, nie ma znaczenia..
Rozmawialiśmy na rożne tematy. Chlopcy byli w wieku od 22 – 26 lat, pochodzili z rożnych części Wietnamu. Niektórzy, opowiadali, że widzą swoich rodziców raz na rok. Okazało, się że wszyscy są buddystami.
Wychowani tak, ze każdy człowiek odpowiedzialny jest za swoje czyny.
Jedzenie było naprawdę smaczne, pyszny ryż, owoce morza oraz warzywa.
Byłam naprawdę wdzięczna i zaszczycona, że mogłam być w gronie młodych ludzi i zobaczyć ich warunki życia. To nie to samo, znaleźć się w luksusowym hotelu...
Moj nowy przyjaciel zapoznał mnie ze swoja sąsiadka mieszkająca na przeciwko, która zaprosiła mnie na kolacje. Bedac wśród przemiłych ludzi, nie myślałam o powrocie do domu. Cieszyłam sie, ze mogę spędzać czas wśród prawdziwych Wietnamczyków i w większości z nich porozumiewać sie językiem duszy.
Zbliżał sie wieczór i znów znalazłam sie w kółeczku siedząc po turecku w gronie 15 osób. Skrzynka piwa ”sajgon” i pełno przygotowanego jedzenia i każdy mnie zapraszał do jedzenia, a ja byłam juz tak zmęczona i znużona po kilku nieprzespanych nocach, że tylko marzyłam o tym by się zdrzemnąć. W rogu stal hamak. Spytalam, czy mogę sie w nim położyć, oczywiście nie było problemu. Położyłam sie na hamaku i odpłynęłam....
Kiedy sie przebudziłam, wszyscy byli mną zainteresowani i zapraszali na piwko i jedzonko?   Myślę sobie: ”Zosiu świetnie spędzasz pierwsze dni w Wietnamie ”Przyleciałaś zaledwie kilkadziesiąt godzin temu, nikogo tutaj nie znając, a juz poznałaś tylu życzliwych i wspaniałych ludzi i czujesz sie wśród nich jak w rodzinie. Czyż nie jest to cudowne!”
                                 
 Wszystko fajnie, ale zbliża sie druga noc i co sobie o mnie pomyśli pan Lee, z pewnością martwi sie o mnie. To była dla mnie trudna mysl, ze ktoś sie o mnie martwi, kiedy ja jestem zupełnie spokojna i w bezpiecznym miejscu. Skoro jesteśmy odpowiedzialni za swoje czyny i swoje życie, to dlaczego inni sie o nas martwią.....no cóż już tak jest, że inni czasami bardziej martwią sie o nas jak o siebie.
Drugą noc znów spędziłam w domu Luny głownie przy komputerze , wysyłając kilka e-maili do żony pana Lee prosząc o adres jej męża.
Kiedy rano sprawdziłam pocztę ogarnęła mnie ogromna radość, bo był w niej adres domu, którego poszukiwałam przez kilkanaście godzin.
Zadzwoniliśmy do Pana Lee podając adres mego pobytu i powiedziałam mu że jestem w bezpiecznym miejscu i będę sie cieszyc jak zabierze mnie do domu. Długo nie trwało, może pół godziny jak przyjechał pan Lee z obstawą, czyli (szefem policji). Powiedział, że jest to kolega, który go chroni, a zabrał go ze sobą, nie znając miejsca, w którym ja sie znajduję.
Serdecznie podziękowałam za to, że mogłam gościć w wietnamskiej rodzinie i umówiłam sie z Luna, że popołudnie spędzimy razem w mieście.
Siadłam na motor pana Lee i przyjechałam do domu.


Ciąg dalszy nastąpi..


  Zofia Gil Canada

                                                                           -

< Wstecz12Dalej >


Komentarze (2)

Nic w życiu nie zdarza się bez powodu - Wyjazd do Wietnamu

Napisane przez Józef, 13 March 2010
Świat jest piękny, a jeszcze bardziej podkreśla tą zasadę Twoje widzenie Go. Faktycznie, gdyby wszyscy jechali z takim nastawieniem do innych, pełni przyjaźni, sympatii to zniknęłyby uprzedzenia, nienawiść, gniew. W rzeczy samej co winni nam są np. Koreańczycy z Północy, Rosjanie, Wietnamczycy itp., są tak samo jak i my: dobrzy i źli, kochający i nienawidzący, mądrzy i głupi. Rzecz w tym by ich rządy robiły wszystko i również my sami w zbliżeniu między narodami, w poznaniu wzajemnym siebie i swojej kultury, zasypywaniu dołów niewiedzy i uprzedzeń. Ty robisz to bardzo pięknie i dobrze, chwała Ci za to. - Józef

zycie jest nieskonczenie zaskakujace

Napisane przez Emilia, 16 October 2014
Zawsze bylam zdania,ze te kontakty miedzynarodowe, ktore nawiazujemy my zwykli turysci, kontakty serdeczne, ciekawe i pozyteczne- zawsze psuja politycy, Zosiu, artykul bardzo ciekawy, czytalam jednym tchem, piekna, ciekawa historia, piekne doswiadczenie.
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY