Bochenia
Bochenia » Ogłoszenia » Wydarzenia » 2010 » Pożegnania

Pożegnania

 

Autor- Kasia Wiącek

Nikt nas nie uczy się żegnać, rozstawać, dawać sobie szanse, możliwości.
A szkoda.

Każde rozstanie, każde pożegnanie to czas żałoby, który powinien zostać odżałowany, uczczony i przekontemplowany wewnętrznie.

Dobrze jest spojrzeć na sytuację z dystansu, z perspektywy. I chociaż nie można już być z Tą osobą, zobaczyć ją, przytulić, pożegnać. Dobrze jest pielęgnować wspólne radosne chwile. One dają moc i siłę aby iść dalej i szukać więcej takich chwil, tylko już gdzie indziej.

Nie ma znaczenia, czy rozstanie jest wynikiem śmierci bliskiej osoby, czy rozstania pary.

Mechanizm jest ten sam. Każdy związek międzyludzki tworzy energię, która żyje w świecie duchowym. Od nas zależy jak uczcimy pamięć naszej relacji.

Pamiętam jak umarła moja mama. Jej śmierć była nagła. Nie było możliwości pożegnania się. Tyle nie wypowiedzianych słów. Tyle rzeczy, które mogłyśmy razem zrobić.
Pozostaje uczucie opuszczenia i pustki, którego nie ma jak zapełnić. I trochę jest tak, że żadna osoba na świecie nie będzie w stanie go zapełnić. Rana się zaleczy, lecz blizna gdzieś tam, głęboko pozostanie. Takie zgrubienie na sercu, które odkryjemy tylko przed najbliższymi, ze strachu, że ktoś inny tego nie zrozumie.

To jest najgorszy rodzaj pożegnań. Bo już nie ma z kim, już nie ma tego człowieka. Zostaje jedynie grób.

Jeszcze wcześniej jest moment w kaplicy, gdzie patrzysz na sylwetkę i myślisz sobie „To ciało było kiedyś tak bliską mi osobą?”. To niemożliwe? Przecież tu nie ma żadnej energii, żadnego życia? Moment pogrzebu, z którego na ogół niewiele się pamięta. I zostaje niebyt, pustka, której nie sposób zapełnić. Przynajmniej tak się wydaje.

Żyjesz dalej. Powoli godzisz się z tym, że stare nie wróci. Przychodzą przyjaciele i życie znów nabiera kolorów. Blizna w sercu się zmniejsza, pozostaje mały ślad, ledwo widoczny, który tylko czasem się uaktywnia.
Tak. Da się to przeżyć. I nawet można żyć szczęśliwie. Tylko czasem, na chwilę w oczach pojawia się smutek i nikt nie wie dlaczego. Ale zaraz przechodzi i wracasz do tu i teraz. I cieszysz się tym co masz, nawet jeśli to niewiele. Ale żyjesz, a póki żyjemy wiele jest możliwe.
Inny rodzaj pożegnań jest wtedy, gdy pragniemy od kogoś odejść lub ktoś od nas odchodzi.

Najważniejsze, aby uszanować siebie i tę drugą osobę. Choć czujesz bezsilność , niezależnie, z której strony jesteś, postaraj się zrobić to z jak największym szacunkiem. Daj sobie i tej osobie możliwość pożegnania się. W końcu byliście ze sobą długi czas, były wspólne chwile szczęścia. Były chwile, gdy na widok tej osoby pojawiał Ci się uśmiech od ucha do ucha, w jej ramionach było ukojenie w każdej chwili, kiedy było potrzebne. Był czas, że łączyło was coś wspaniałego.

Nie wymazuj tego na siłę. Bo już nie chcesz znać tej osoby. Bo boli, bo Cię krzywdzi swoim zachowaniem. Ale wręcz przeciwnie, uszanuj wspólnie spędzone chwile.

Coś was połączyło. Jakieś wydarzenie, nawiązana więź, czy nawet dobry seks sprawił, że chcieliście być ze sobą razem. Miej świadomość, że potrzeba dwóch osób, aby zaistniała sytuacja. Obie dusze dążyły do tego wydarzenia. Po coś ta lekcja była wam potrzebna.

Usiądźcie razem, weźcie do ręki wspólne zdjęcia lub obejrzyjcie ulubiony film. Pobądźcie razem. Popłaczcie razem. Dajcie sobie czas na wzajemne odreagowanie tej straty. Bo niewątpliwie dla obojga jest to strata.

Pamiętam jak na dwudzieste urodziny dostałam od przyjaciółek książkę Paulo Coelho „Zahir”. W trakcie czytania nie mogłam pojąć, czemu żona zostawia męża, przecież jak się kocha to się nie zostawia? Później po jej odejściu mąż wdaje się w różne romanse. Poznaje kobietę, z którą nawiązuje mocniejszą więź. Jednak mimo upływu czasu mężczyzna, nie może zapomnieć o żonie. Pomimo różnych perypetii i przejść małżeństwo się zeszło. I tego nie mogłam zrozumieć. Jak to, on zdradza, ona zdradza i chcą ze sobą być?

Ach, te młodzieńcze ideały. Zresztą, umówmy się, nie jest to pozycja do zrozumienia dla dwudziestolatki, która przeżywa jeszcze okres buntu i zaborczości.

Teraz już minęło kilka lat i wiem, że w życiu bywa różnie. Na pewno nie jest ono idealne. Też wiem, że ciężko jest przeżyć życie z jednym człowiekiem. Dlatego każdemu życzę miłości i uczucia, które będzie potrafiło przetrwać wszelkie próby.

Uczmy się też szanować te osoby, które pojawiły się „pomiędzy” naszymi wielkimi miłościami. I żegnać się tak, aby każde wydarzenie rozwijało nas i umacniało w nas samych. Bo najgorsze są rozstania bez słów, nagłe, bez uzasadnienia.

Daj prawo drugiej osobie zapłakać, posmucić się, ale się pożegnaj. Bo na koniec zawsze najbardziej boli to, co nie zostało powiedziane. Zachowanie takie wymaga odwagi. Ale powiedz, czy nie chciałbyś aby Ciebie ktoś tak uszanował, w najtrudniejszym momencie był przy Tobie, patrzył na Twój ból, ale trwał i już wiesz, że pomimo rozstania masz przyjaciela. Takie zachowanie świadczy też o tym, że szanujesz siebie i tę cząstkę w Twoim sercu, która was łączyła.

http://www.neurolingwistyka.com/pozegnania/