Bochenia
Bochenia » Na Linii Czasu » 2015 » Maj » Historia jedna z wielu

Historia jedna z wielu

Historia jedna z wielu Za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego co leży w ich mocy, aby jej przeszkodzić - Jan Paweł II

linia

Z każdym rokiem przywołujemy ku pamięci rocznice rozpoczęcia czy zakończenia najbardziej dramatycznej w naszej historii II wojny światowej. Dla tych, którzy nie doświadczyli jej bezpośrednio są to tylko powtarzane wspomnienia, mniej lub bardziej barwnie opisane przez naszych ojców,  matki, dalszą rodzinę czy  znajomych. Ci co jej doświadczyli, zwykle niechętni do wspomnień odnawiających głębokie, nigdy nie gojące się  rany, często po długich namowach rozpoczynają niejako od nowa przeżywać ten niewyobrażalny dla innych horror strachu, powracające echo głodu, zimna i katorżnej pracy.
Na każde wspomnienie wojny, syberyjskiego gułagu, monolog moich Teściów kończył się płaczem a odnawiane rany znowu krwawiły do następnej rozmowy. Te rany nigdy się nie goją dogłębnie, gdyż przeżyty koszmar zadany przez bestialskich oprawców był ponad zwierzęce instynkty niby ludzkich istot.

ikonaW przypadku rodziny moich Teściów największym przestępstwem był zakup ziemi na Wschodzie Polski przez dziadków, którzy odpowiadając na apel Piłsudskiego sprowadzili się do Polski inwestując ciężko zarobione w Ameryce pieniądze. Jak na owe czasy, stając się kułakami,  byli niemile odbierani przez miejscową mniejszość ukraińską, która niestety była pozbawiona prawa zakupu tutejszej ziemi. Wszyscy znamy z historii atmosferę okrucieństwa tych czasów, dopełnieniem której był wywóz całej rodziny na Sybir.

Miesięczna podróż w nieogrzewanym wagonie, bez ubikacji, stłoczeni w kilka rodzin na małej powierzchni wagonu towarowego, zdawali egzamin odporności fizycznej i psychicznej. Niechcianą ojczyzną był Krasnojarski Kraj. Bez mieszkań, chleba,  nadziei na zmiany,  trzeba było podjąć ciężką pracę w syberyjskiej tajdze, gdyż przetrwanie zależne było od wypracowanej maleńkiej porcji pieczonego chleba  na wpół z trocinami.

W niedługim czasie przy tak ekstremalnych warunkach życia, przyszły ciężkie choroby, które były równoznaczne z głodem i zagrożeniem życia. Pierwszą ofiarą był Dziadek Tomasz. Zapalenie płuc musiało się skończyć tragiczną śmiercią. Ogromna wola życia pozostałej rodziny i mimo wszystko wciąż nadzieja na wolną Polskę, po zakończeniu wojny, była jedynym lekarstwem duchowego i fizycznego placebo. Kiedy więc dotarła wiadomość o możliwości utworzenia Armii Polskiej w ZSRR na mocy porozumienia opracowanego przez gen. Sikorskiego i zatwierdzonego przez Stalina 14 sierpnia 1941 roku, mężczyźni natychmiast zaczęli wstępować do rodzącej się w wielkich bólach Armii Polskiej.

Niekończące się perypetie, których opis stanowiłby oddzielną książką, wreszcie zakończyły się przysięgą Teścia Stanisława, który tym samym rozpoczął kilkuletnią peregrynację szlakiem bojowym od Lenino do Berlina. Chrzest bojowy pod Lenino był faktycznym sprawdzianem męstwa Polskiej Armii, którą jeszcze traktowano z dużą rezerwą i podejrzliwością. I Dywizja I Brygady Artylerii Ciężkiej w której swoją patriotyczną misję pełnił Teść – Stanisław, wykazała się dużą sprawnością bojową i dyscypliną. Niestety została, podobnie jak inne odziały, zdziesiątkowana i w dalszej bojowej wędrówce sukcesywnie uzupełniana nowym naborem. Długi i wyczerpujący fizycznie i psychicznie szlak bojowy przynosił oprócz zdobywczych sukcesów ogromne straty. Smutnym epizodem w rodzinie była śmierć młodszego brata Teścia - Mieczysława, który w wieku 17 lat ukrywając swój wiek jako ochotnik wstąpił do armii. W ciężkiej, nierównomiernej walce na Wale Pomorskim osłaniając swojego dowódcę oddał swoje młode życie dla Polski.

 

I Dywizja I Brygady Artylerii Ciężkiej pod Berlinem 8 maja 1945r.

Długie całodobowe walki niczym nie różniły się w dyskomforcie od syberyjskiego gułagu, no chyba tylko tym, że śmierć mogła przyjść niespodziewanie w każdej sekundzie. Zresztą Brygada została tak zdziesiątkowana, że tylko kilku rdzennych żołnierzy, zaprzysiężonych pod Lenino, miało ten przywilej zwycięsko dotrzeć do Berlina. W tej małej grupce był również Stanisław. Nikt nie jest wstanie wczuć się w atmosferę zakończenia wojny prócz tych, którzy poznali jej gorzki smak. Każda propozycja nowego życia po zakończonej wojnie była dobra i nie podlegała dyskusji.

Otrzymane za zasługi wojenne dziesiątki bezwartościowych medali i gospodarstwo rolne na terenach odzyskanych było tak naprawdę zamiast nagrody wielką karą, gdyż słabe, nieurodzajne ziemie musiały wydać takie plony, by pokryły obowiązkowe dostawy przypadające na powierzchnię ziemi, zaś medale  nie przynosiły chwały podpisane ręką niedawnych oprawców. Częste były lata słabych urodzajów tak,  że trzeba było dokupić  zboża czy ziemniaków, by spełnić obowiązek dostaw rolnych. Nikt nie pytał Ich czy po takich życiowych tragediach mają siły do pracy, czy zdrowie pozwala na wysiłek ciężkiej pracy fizycznej czy nawet mają rolnicze umiejętności.  Taka była nagroda dla kombatantów za ich heroiczne poświęcenie zdrowia i życia dla Ojczyzny. Mimo to nie słyszałem narzekań, nie widziałem na ich twarzach wrogości czy nienawiści. Z wielką pokorą znosili swój los, który mimo wszystko w porównaniu z Golgotą Wschodu był cudownym światem namiastki wolności.

Koniec wojny dał szansę powrotu rodziny z Syberii. Zrujnowane zdrowie, wycieńczeni z nabytymi trwałymi  dolegliwościami fizycznymi i psychicznymi, traktowani jak obcy we własnej Ojczyźnie, zaczynali od zera budować swoje życie. Nie chodzili, jak obecnie, po zapomogi do gminy, nie mieli emerytury, żadnych zapasów, gdyż wszystko stracili, nie mieli też wsparcia rodzin, bo wszyscy jednakowo byli biedni, mieli tylko własne dwie ręce do pracy.

Słuchając obecne narzekania współczesnych, zwykle młodych ludzi, jaką mają biedę, jak ciężko muszą pracować, jak niedobry jest rząd i jaka niesprawiedliwość dziejowa spotyka ich na co dzień, mam ochotę wykrzyczeć im lenistwo, zawiść, brak szacunku dla swojej Ojczyzny. Wiem, że cokolwiek jednak powiem na ten temat będzie to tylko kamień obrazy, gdyż warunki jakie ich ukształtowały były zbyt cieplarniane w porównaniu z niedaleką jeszcze przeszłością. Umiejętność cieszenia zaczyna się od drobnych rzeczy. Człowiek musi wiele doświadczyć, by umiał zrozumieć i docenić swoje korzenie, poznać siebie, rozwijać swoją świadomość i z większym lub mniejszym zaangażowaniem budować swoją przyszłość a zarazem wzbogacać i rozwijać świadomość całego społeczeństwa.

Józef Łącki



Komentarze (2)

Historia jedna z wielu - Piękna refleksja nad straszną historią...

Napisane przez Janusz Paprota, 10 May 2015
Gratuluję świetnego artykułu oraz obiektywizmu i dojrzałości w patrzeniu na te czasy. Niestety, w ostatnich kilkunastu latach w Polsce, z prostych żołnierzy LWP zrobiono bandytów, służalców Stalina, a w najlepszym wypadku po prostu się ich ignoruje i zapomina o ich walce i nędznej egzystencji. Do jednego worka wrzuca się gen.Berlinga i wyższych dowódców oraz zwykłych żołnierzy. Dowództwo LWP było wylęgarnią władz rządu rosyjskiego na ziemiach polskich, pełno było w niej ludzi, którzy później pacyfikowali rodaków, ale... byli też inni. Tacy właśnie jak Pański teść, którzy nie zdążyli do Andersa, a bardzo chcieli się wyrwać z ZSRR. Tacy jak on i podobni zasługują na naszą pamięć i szacunek. Dobrze, że Pan o nim pisze i przypomina młodym o tych strasznych czasach. Serdecznie pozdrawiam!

Czy Polska jest w ruinie?

Napisane przez myślący, 18 October 2015
Wspaniały artykuł, szczególnie obowiązkowy do przeczytania dla tych, co to krzyczą , że Polska jest dziś w ruinie. Jeszcze oni muszą niestety doświadczyć tej strasznej biedy, by byli wstanie zrozumieć jakie niewyobrażalne zmiany zaszły ostatnio w naszym kraju.
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY