Dwie drogi poznania
"Bóg śpi w kamieniu, oddycha w roślinie, śni w zwierzęciu, budzi się w człowieku" - hinduskie
Oddając się częstej i głębokiej lekturze z pogranicza współczesnej nauki oraz Mądrości Wschodu spisanych przez tysięce lat czy przekazywanych w słowach i tradycjach, dostrzegamy niezwykłe paralele w uogólnieniach wielu teorii pozornie obcych sobie cywilizacji odległych w czasie i przestrzeni.
Wschód zawsze kojarzył się niemal każdemu ze światem mistyków, magów, wróżbitów i budził u bardziej zaawansowanych w duchowym postrzegana świata uczucia głębokiego szacunku, albo też wręcz wrogość u tych bardziej twardo stąpających po ziemi. W Zachodniej nauce, tak mocno zakorzenionej od Kartezjusza w paradygmacie mechanistycznego pojmowania świata, sojusz z duchowością Wschodu nie miał nigdy szans na wzajemny mariaż ducha z materią. Tyle cudownych myśli zrodzonych w mistycznych ekstazach samandii genialnych koryfeuszy, niedościgniona przez naszą cywilizację duchowość, tylko z faktu obcości była potępiana czy wręcz zakazana w wymianie nauki, kultury czy religii. Daremne były pełne miłości wezwania wielkich riszi, joginów, czy natchnionych nauczycieli do szacunku względem przyrody, Ziemi, wody a szczególnie postrzegania siebie i innych w docelowym Bogoczłowieczeństwie.
Warto przypomnieć słowa Wiwekanandy „Po co szukacie Boga gdzieś w oddali, a nie kochacie współbraci? Czyż ubodzy, nędzni, słabi nie są również Bogiem? Czemuż nie uczcić najpierw Boga w nich? Niech ci maluczcy staną się Bogiem dla was! Dawajcie im waszą pracę, serce, nieustanną modlitwę, a Pan wam wskaże na pewno drogę czynu najprostszą.”
Człowiek Zachodu po drodze do rzekomego postępu w swojej arogancji zabijał w setkach wojen i nadal zabija w imię rzekomej prawdy myślących inaczej braci, bezmyślnie niszczy środowisko naturalne, które teraz za to w okrutny sposób odpowiada swoim żywiołem, burząc świat niczym biblijne Megiddo w apokaliptycznym Armagedonie.
Czy nie jest jeszcze za późno, czy potrafimy jeszcze wyhamować nieokiełznaną agresję politycznych absurdalnych tematów, gdzie nawet symbole religii w manipulowanych ekscesach mają błogosławieństwo różnej maści tzw. duchowych przewodników.? Fanatyzm, który nie ma nic wspólnego z miłością do drugiego człowieka jest zaprzeczeniem Boga, gdyż jak mówił kiedyś Jezus i mówi nadal do współczesnych Faryzeuszy - ten lud czci mnie tylko wargami.
Smutna to prawda, że człowiek Zachodu niezbyt poważnie potraktował wielką Mądrość Mistrza z przed 2 tys. lat i nie rozwinął w sobie bezkresnych duchowych obszarów bóstwa, koncentrując się tylko na tym co zewnętrzne, pozostając totalnym laikiem w swojej potencjalnej boskości. Ograniczony do rytuałów, teatralnych gestów, pozbawiony dotyku Sacrum sam w sobie jest dramatem i zagrożeniem dla świata.
Na dnie upadku, człowiekowi w sukurs przychodzi współczesna nauka i odkrywa innymi już drogami, świat znany ze stanów samandii: joginom, riszim i mędrcom Wschodu i Zachodu. Powstaje coraz więcej teorii naukowych z różnych dziedzin wiedzy, paralelnych z tymi z przed tysięcy lat i nadal objawianych wielkim wtajemniczonym duchowego świata. Świat jak pisze fizyk Capra jest poznawalny dwoma drogami: poprzez naukę i mistykę. Prawdziwe, głębokie i wszechstronne poznanie musi być dwutorowe. Chcąc poznać Rzeczywiste, trzeba nam wiedzy i mądrości, czyli wszechstronnej nauki i mistycznej drogi życia. Sama wiedza rodzi arogancję, brak pokory w nieuzasadnionej pewności całkowitego poznania. Mądrość, zrodzona z doświadczenia wszechstronnego życia stwarza dystans i pokorę przed nieskończonym Podmiotem poznania.