Rozważania przy shishy
Siedzę sobie w "Shishy Palace" w uroczym towarzystwie młodych ludzi, studentów psychologii i niemal w medytacyjnej atmosferze coraz bardziej zagłębiam się w sobie.
Folguję swym zmysłom upojony pięknem libańskiej muzyki, wciągam aromaty pustynnych ambrozji shishy czyli fajki wodnej pod wytrawnym okiem wielkiego znawcy takich klimatów i animatora tej tradycji w Bochni, sympatycznego Pana Ahmada.
Zmieszane zapachy fajek niczym narkotyk wydobywają z naszych sfer podświadomych, zepchnięte gdzieś głęboko i dawno zapomniane tęsknoty duchowych pragnień, przekazanych nam poleceń i zadań na nasze nowe życie po przekroczeniu Bramy Czasu. Wszyscy w grupie jesteśmy zgodni co do tego, że nasze Dusze tęsknią za niespotykanym na co dzień Pięknem, niczym nie uwarunkowaną Prawdą i bezkresną Miłością .
Czy przekraczając Bramę Czasu, w matrycy naszej podświadomości, odbiliśmy sobie na dalszą drogę życia Świat Idei za którym teraz pozostała tęsknota i ból niczym niezaspokojonych pragnień?
Dobrze jeśli ta matryca jest jeszcze wyraźna, czytelna i dopuszcza profana do swoich tajemnic, by nasycił się choć przez moment jej pełnią w medytacyjnym przebłysku i skonfrontował swoje drogi z wyrytymi ścieżkami w zapisanym modelu.
Jak żyć, co robić, czym wypełnić bezcenne chwile paru sekundowego drgnienia na bezkresnej Linii Czasu, by mądrze i bezbłędnie odczytać ten zapis?
Tak kiedyś przygotowane pytanie dla wielkiego guru w momencie jego ślubów milczenia przyniosło pisemną odpowiedź w postaci sześciu słów „Świadomość” „Świadomość” „Świadomość” itd. Celem i sensem życia jest rozwój naszej Świadomości, ale Świadomości par excellence w każdej dziedzinie i sytuacji życia. Świadomość to nie tylko wyuczona i mozolnie zdobywana przez całe życie wiedza, ale przede wszystkim nasza twórczość, przeżycia, miriady odczuć, zachowań, doświadczeń, częstokroć bolesne odczucia z przebytych bardzo ciężkich chorób, życiowych dramatów.
Są ludzie z którymi, bez względu na ich wykształcenie, można rozmawiać miesiącami. Fascynują swoją życiową mądrością, są dziecinnie ciekawi świata i otwarci na każdy pogląd. Są pełni życzliwości i oddania przy swej wrażliwej duszy, gdyż ich Świadomość jest wysoka, a swoje ścieżki życia upodobnili do zapisanej matrycy ze świata Idei. Często mówimy o nich, że to stare Dusze, bo ich doświadczenie i zdobyta mądrość starczyłaby dla obdarowania kilku lub kilkunastu osób z przeciętnym życiorysem.
Jako przykład w naszej rozmowie przychodzi mi na myśl mój serdeczny kolega ze szkolnej ławy – Andrzej. W moim widzeniu świata to niezwykła Dusza o życiorysie tak wielkim jak i bolesnym, z życiem zawieszonym między niezwykle twórczą pracą a dziesiątkami operacji i bardzo poważnymi i licznymi chorobami. Jeśli można mówić o ekonomii życia jest jej niedoścignionym mistrzem. Ma zawsze czas na naukę ze wszystkimi jej praktycznymi nowinkami. Jako jeden z pierwszych od podstaw stwarzał własny biznes, by nie być dla nikogo ciężarem, zabezpieczając swoje potrzeby na obecne kalectwo. Świadom swoich dotkliwych fizycznych ograniczeń jest mimo to duszą towarzystwa o pogodzie ducha godnej wielkiego mistyka.
Naszą głęboką dyskusję od czasu do czasu przerywa swoim zniecierpliwieniem Pan Ahmad, gdyż jeszcze bariera językowa nie w pełni pozwala Mu wejść w głębię naszej wielopoziomowej dyskusji. Znając doświadczenia jego życia i kulturę duchową narodu z jakiego się wywodzi miałby wiele do powiedzenia ubogacając naszą Świadomość o nieznane nam meandry swojej cywilizacji, kultury, religii i stałby się nam jeszcze bliższy i bardziej przejrzysty we wspólnych relacjach.
Jednak niezaprzeczalnym faktem jest, że wspólnie wypalona shisha pomimo nawet językowych barier, wieku czy różnych życiowych doświadczeń pomogła nam znaleźć wspólny język – Język Miłości.