Bochenia
Bochenia » Blogi » Józef Łącki » 2009 » Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem

Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem

17 października 2009 "Człowiek jest biedny nie dlatego, że nie ma pieniędzy, ale dlatego, że nie pracuje. Gnuśność poniewiera tysiące ludzi, praca nie zabija nikogo."

Długo zastanawiałem się nad tym, czy mam moralne prawo, jako człowiek syty, życiowo w miarę zaradny, w wieku ustabilizowanej sytuacji  materialnej wyrażać swój stosunek do ubóstwa moich rodaków.

Skoro jednak wielokrotnie stwarzałem różne sytuacje dyskretnej pomocy wyciągniętej ręki, w wielu przypadkach mogąc tak zwanym „biednym” diametralnie odmienić „pecha”, spotykałem obojętność i pogardę do pracy. Wciąż zabiegany przestałem o tym myśleć, dając sobie radę w licznych obowiązkach, w które jakoś podświadomie się angażowałem, by nie być ciężarem dla  społeczeństwa, szczególnie na starość lub w chorobie.

Jednak w ostatnich dniach cudownej jesiennej pogody szala moich ocen wartości jak również krytyki przechyliła się całkowicie, kiedy poznałem problem bezpośrednio u źródła.

Wtapiając się w różne środowiska z konieczności moich różnorakich obowiązków związanych a to z pracami ogrodowymi na moich działkach, remontem mostków czy też z przeniesieniem i odbudową  zabytkowej kapliczki, przestałem być już samowystarczalny. Na szczęście, jak mi się wydawało, bezrobotnych czy rencistów było wielu i w pierwszym kontakcie wyrażali wprost entuzjazm podjęcia pracy. Umówiłem się na drugi dzień, uzgadniając warunki płacowe i precyzując zakres robót.

Przywiozłem materiały, żywność i zabrałem się sam do roboty, czekając cierpliwie na tzw. „fachowców”. Minuty a później godziny wlokły się w ciągłej jeszcze ufności, że jednak "zaklepana" brygada zjawi się lada moment.
Niestety. Dzwoniłem kilkakrotnie, telefon jak zaklęty milczał, aż koło  godziny 12, wybitnie zmiękczony alkoholem jeden z uczestników uczty biesiadnej odruchowo odebrał telefon. Bełkotliwy głos zapewniał mnie, że za chwile już będą w komplecie. Niestety, dopiero późnym wieczorem zjawili się, błagając o wybaczenie a nawet szarmancko przepraszając, za swój postępek. Jutro, od świtu jesteśmy, zapewniali- przysięgając. Jeszcze dałem się zwieść swojemu normalnemu postrzeganiu świata. Znowu narzędzia, materiały, żywność dla wszystkich i z wiarą w człowieka pojechałem do zaczętej przeze mnie pracy.

By już nie zanudzać powiem tylko, sytuacja była niemal jak w regresji z poprzedniego dnia. Resztkami sił w końcu ciężko przepracowanego dnia pojechałem we wskazane przez znajomych miejsca osób bezrobotnych i rencistów. Pierwszy napotkany, dużo młodszy i niemal dwukrotnie wyższy i silniejszy ode mnie rencista, pytając o jakość roboty  z pogardą odpowiedział - „ja do takich robót nie jestem stworzony”. Faktycznie nie mógłby wykonać pracy, gdyż wszystkie kieszenie miał zapełnione butelkami, czyli tym do czego został stworzony. Tylko w imię czego ja, jako podatnik mam płacić na jego rentę i zasadnicze pytanie: kto i za co ją dał człowiekowi, który nic nie umie i nic w życiu nie robił?

Odwiedziłem kilka adresów, ubogich domów a raczej zaniedbanych domostw, ale nikt z ich mieszkańców nie wyrażał zainteresowania dobrym zarobkiem. Długo jeszcze szukałem w swojej pamięci kogoś z rencistów czy bezrobotnych, a znam ich niestety bardzo wielu, ale widząc ich co dzień zajętych ucztą Bachusa nie miałem już ani sił, ani sensu składania im propozycji.

Byłbym nieuczciwym, gdyby moje przykre słowa generalizowały wszystkich ubogich. Są różne oblicza biedy, tej zawinionej, najbardziej może krzykliwej i tej niezależnej od nas. Choroba, ale ta daleka od symulacji i naciągania społeczeństwa, kalectwo, często czynniki psychologiczne i intelektualne mogą być bardzo przykre i wymagające pomocy nas wszystkich. Jednak na miłość Boską nie dajmy się zwariować, tolerując pijaństwo, złodziejstwo, beznadziejne lenistwo. Nasza wspólna kasa przez nas tak ciężko uciułana niech będzie dzielona sprawiedliwie. Dlaczego tyle tragedii samotnych matek, ich biedy i dramatów upokorzenia niewinnych dzieci przez ojców idiotów, alkoholików, którzy spokojnie, przy społecznym przyzwoleniu a nawet cichej akceptacji mają wspaniałe samopoczucie bez napiętnowania społecznego?

Parafrazując wszystkie moje żale i sądzę żale myślącej części społeczeństwa w tej materii, proponuję by równolegle z Międzynarodowym  Dniem Walki z Ubóstwem powołać również   Międzynarodowy Dzień Walki z Pijaństwem i Demoralizacją Społeczną. Niech to będzie smutna chwila refleksji całego społeczeństwa nad coraz szerzej postępującą patologią społeczną i poszukiwaniem remedium na te bolączki przez całą społeczność. Prawdziwie pojęta Demokracja to brak przyzwolenia na to wszystko, co upodla społeczeństwo cofając go w szeroko pojętym rozwoju świadomości, kultury i intelektu a na to nie może być społecznej zgody.

Józef Łącki



Komentarze (1)

Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem - MDWzU

Napisane przez Jan zdegustowany, 20 October 2009
Słuszna racja. Temat pijaństwa i lenistwa jest wciąż tematem tabu. Dlaczego nie wprowadzać na masową skalę informacji na te tematy. Dlaczego religie i ich kapłani omijają te tematy i nawet przymykają oczy, przecież są różne sposoby nacisku, zresztą oni to potrafią. Pijak, nieuczciwy leń, kombinator powinien spotkać się z ogólnym ostracyzmem społecznym. Takiego powinno się po prostu omijać, pokazywać mu dezaprobatę, a nie jak w tej chwili pobłażliwość, a nawet sympatię. O tempora o Mores!!
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY