Bochenia
Bochenia » Blogi » Dorota Schrammek » 2011 » Wiara

Wiara

Wiara jest miłością do tego, co niewidoczne; ufnością w to, co niemożliwe i nieprawdopodobne — Johann Wolfgang Goethe

roza

Nim się obejrzeliśmy, nadszedł następny rok… Kolejnych dwanaście miesięcy jest do zagospodarowania. A właściwie nawet mniej… Jeszcze w grudniu, podobnie jak większość moich przyjaciół i znajomych, zaczęłam przepisywanie postanowień do nowego kalendarza.

Kalendarz nowy, postanowienia stare… Może nie stare, ale niezrealizowane od pięciu, sześciu lat. I przepisywane tradycyjnie w grudniu. Nie różniły się niczym od postanowień innych ludzi. Była tam mowa o podjęciu kolejnej próby odchudzania, o byciu bardziej asertywnym, o zapisaniu się na kolejne kursy doszkalające, nauczenie się dodatkowego obcego języka, uprawianiu sportu, czytaniu większej ilości książek… Nim mijało pół roku, człowiek nawet nie zabrał się za realizację postanowień noworocznych. I jakoś w lipcu dochodziłam do wniosku, że w połowie roku nie ma sensu nic zaczynać. Czekałam do końca grudnia zatem. Przepisywałam postanowienia i … działo się z nimi to samo, co kilka miesięcy wstecz. Czyli nic…

Miniony grudzień zakończyłam ogromnymi porządkami w domu. Nazbierało się mnóstwo książek do przejrzenia. Zanim odłożyłam niepotrzebne do kartonu, który miał wylądować w piwnicy, przejrzałam je dokładnie. W ten sposób natknęłam się na zapomnianą (może z powodu oderwanej okładki), książkę Petera Kummera „Podświadomość – twój partner”. Książka ta nie wylądowała w piwnicy. W ciągu ostatnich tygodni przeczytałam ją kilkakrotnie! Szczególnie fragmenty, które zakreślałam sobie podczas lektury. Książek o funkcjonowaniu podświadomości jest cała masa, ale … ta naprawdę zmieniła mój sposób myślenia. Autor twierdzi, że w życiu nie ma przypadków. Kto wierzy niezachwianie w to, co postawił sobie za cel, a swoim wewnętrznym okiem ogląda wciąż przyszły stan docelowy jako sytuację, która JEST, wówczas jego życzenia urzeczywistniają się. Przypadków nie ma. W życiu funkcjonuje natomiast odwieczne współgranie dwóch zjawisk – PRZYCZYNY I SKUTKU

W trakcie lektury książki miała miejsce sytuacja, która zmieniła mój sposób postrzegania wiary w podświadomość. Wierzyłam w nią, to prawda, ale w sposób … bierny. To znaczy taki, którym się kiedyś zajmę na poważnie. Jeszcze nie teraz, nie już, ale może za parę miesięcy albo lat. Data ciągle odkładana była w czasie. Doszłam gdzieś do połowy książki. Zrobiłam przerwę na herbatę, weszłam do kuchni. Był w niej mój mąż wraz z trzyletnim synkiem. Mąż akurat włączał kuchenkę elektryczną (taką czteropłytową, normalną) i stawiał na niej mały garnek. Gdy ja coś gotuję, a mój mąż jest przy mnie, zawsze zwraca mi uwagę, że mam gotować na tylnych płytach, bo synek może nieopatrznie dotknąć rączką i się poparzyć.

Absolutna racja. Więc gdy byliśmy razem w kuchni, gotowałam czy nie gotowałam, mój mąż zawsze wtrącał zdanie o możliwości poparzenia synka. Tym razem jednak gotował mąż. Wstawiłam sobie wodę na herbatę, opowiadając jednocześnie mężowi o czytanej książce Petera Kummera. Maciej jest sceptycznie nastawiony do takich tematów, więc ja wierzę za dwoje. Mąż włączył płytę, postawił garnek, zagrzał jedzenie i wszystko wyłączył. Kiedy ściągnął garnek na deskę, synek zrobił to, czego normalnie nigdy w życiu nie robił – położył rączkę na rozgrzanej płycie.

Ogromny płacz, zimna woda na rozgrzane łapki i kilkudniowe bąble. Synek z bólu nie mógł zasnąć. Czuwałam przy nim. Kiedy w końcu zmorzył go sen, poszłam porozmawiać z mężem. Nie wyrzucałam mu, że to przez jego nieuwagę synek się poparzył. Nie miałam pretensji. Po Macieju widać było, że sam sobie czyni wyrzuty. Ja mu powiedziałam tylko jedno zdanie: „Uwierzyłaś, że nasz synek się poparzy”. Zabrałam książkę  Petera Kummera, chciałam dokończyć jej lekturę. Otworzyłam, aby kontynuować czytanie. Rozdział nazywał się „Anioł Stróż”. Autor przytaczał słowa ludowego porzekadła, że każde maleńkie dziecko ma szczególnego anioła stróża.

Podświadomość jego nie jest bowiem skażona żadnymi lękami i obawami. Z biegiem czasu jednak dorośli wpajają dzieciom wiarę w strach. Wszystkie urazy i nieszczęścia mają swoje źródło we wzorcu myślowym rodziców. Ich myśli w stosunku do dziecka przesączone są strachem i obawą, a myślom tym odpowiadają wizje nieszczęść i wypadków. To strach rodziców i odpowiadające im wizje wywołują te wszystkie negatywne zdarzenia. Podświadomość w nie uwierzyła.
Skoro wiara w negatywne rzeczy sprawia, że one się realizują, to dlaczego tak mało uwagi poświęcamy wierze w to, że możemy cudownie żyć? Każdy sam powinien na to odpowiedzieć. I wiedzieć, jak postąpić. Ja już wiem…

Dorota Schrammek



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY