Jezusku, dziękuję, że się dla mnie narodziłeś!
Wreszcie nastał wieczór. Usiadłam przy choince. Sporo się natrudziłam, aby wyglądała tak ślicznie.
Promieniała złotem i srebrem. Wszystkie bombki były wypolerowane, aby jeszcze mocniej błyszczały. Mieszkanko wypucowałam. Nie było kąta, które nie lśniłoby sterylna czystością. Pyszne jedzenie czekało w spiżarce, a po domu jeszcze rozchodził się zapach pieczeni i ciast. Pod choinką piętrzyła się góra prezentów. Oczywiście, idealnie wybranych. Z ogromna pieczołowitością chodziłam za nimi od paru miesięcy. Dla każdego wybrałam coś ze smakiem, gustownego. Moja córeczka będzie cieszyła się drewnianym domkiem dla lalek, natomiast synek – ciekawym zestawem klocków. W duchu gratulowałam sobie perfekcyjnie przygotowanych świąt.
Rozkoszowałam się cisza panującą w domku, gdy nagle usłyszałam cichutkie kroczki. Ja nie byłam widoczna na fotelu. Stal z boku i nie oświetlał go blask lampek choinkowych. Natomiast doskonale widziałam, kto wszedł do salonu. Weronisia – moja sześcioletnia córeczka. „Czemu jeszcze nie śpi?” – przemknęło mi przez myśl. Postanowiłam nie ujawniać swojej obecności; tym bardziej, ze dziecko zachowywało się tak, jakby nie chciało być zauważonym. Weronisia podeszła do drzewka. Chwilkę na nie popatrzyła i … schyliła się do stojącego pod nim żłóbka. Uklęknęła przy nim na chwile, położyła coś i po cichutku poszła z powrotem.
Kiedy się upewniłam, ze na pewno zniknęła za drzwiami swojego pokoiku, podeszłam z ciekawością do choinki. Uklęknęłam przy żłóbku. Leżała przy nim kartka i … ulubiony pluszak Weroniki. Na kartce, niezdarnym jeszcze pismem, córeczka napisała: „Jezusku, dziękuję że się dla mnie narodziłeś. Pluszaczek jest dla Ciebie. Ogrzeje Cię w stajence. Nic więcej Ci dać nie mogę”.
Łzy ciekły mi po policzkach. Nagle wszystkie świąteczne dekoracje i przygotowania – stały się niczym w porównaniu z darem, jaki przekazało niewinne dziecko. Weronisia uzmysłowiła mi swoim gestem, że tylko Jezusek może sprawić, aby święta były wyjątkowe. Żadne dekoracje, prezenty, wyszukane potrawy nie zapewnią nam tego.
Dorota Schrammek