Bochenia
Bochenia » Blogi » Danuta Perier-Berska » Lustro

Lustro

Dwudziestoletni mają twarz taką, jaką dał im Pan Bóg, czterdziestoletni - jaką dało im życie, sześćdziesięciolatki - na jaką sobie zasłużyli - Albert Schweitzer

linia

LUSTRO

W moim pokoju wisi na środku ściany wielkie, oprawione w hebanowe ramy, lustro. Za każdym otwarciem drzwi ukazuje się w nim wiszący na przeciwległej ścianie stary zabytkowy zegar. To on odmierzał i odmierza czas logopokoleniom. Wygląda jak zawieszony w próżni, a przecież wisi na haku. Lubię siadać i patrzeć jak wahadło zegara kroi powietrze, jak rozbija na atomy godziny, minuty, sekundy. Kiedy się już tak na niego napatrzę przenoszę wzrok na lustro, widzę jak moje policzki oblewa rumieniec wspomnień. Ileż pocałunków i uścisków wchłonęło w swoje srebrzyste oblicze zachowując każdą tajemnicę.

Ściany pokoju w kolorze sepii dobrze współgrają  z fotografiami wiszących tu od lat przodków. Lustrzane odbicie stwarza optyczny tłok, powiększając także zbiory książek i płyt. Jest to jedyny wszystkowidzący i wszystkowiedzący mebel w domu. Pozbycie się go grozi kompletną pustką. Z wiekiem rośnie jego wartość. (Takich cennych pamiątek zgromadziłam w naszym domu kilka.) Lustro ma wymalowaną na twarzy szczerość, może dlatego co raz rzadziej zaglądam mu w oczy, prawda jest dobra, gdy się ma kilkanaście, a nie tak jak ja kilkadziesiąt, lat. Czasami bywa tak złośliwe, że wolę go omijać szerokim łukiem.

Pewnego dnia zauważyłam, że moje wnuczki, ilekroć mnie odwiedzą, z wielką ochotą stają przed nim strojąc dziwne miny, wypinając biusty, kręcąc tyłeczkami jak modelki. Wtedy przywołuję w pamięci lata swojej młodości, pierwsze randki i pierwsze prywatki. Moje zachowanie niczym nie różniło się od zachowania wnuczek, tak jak one lubiłam dotykać jego srebrzystej skóry, zaglądać mu w oczy, a kiedy byłam niezadowolona stroiłam głupie miny z pokazywaniem języka włącznie. Lustro przyjmowało wszystko ze stoickim spokojem.

Po wielu latach, kiedy się już napatrzyłam i naprzyglądałam, kiedy zrozumiałam i pogodziłam się z upływającym czasem, srebrne ogniki w jego oczach przygasły, a na jego twarzy pojawiły pajączki do złudzenia przypominające moje zmarszczki, dotykam dłonią jego zimnej powierzchni i gładząc przyjaznym gestem mówię: ani ludzie, ani rzeczy nie mogą się oprzeć się czasowi.


linia

UZALEŻNIONY

logoMężczyzna krząta się wokół swojego domu. Dom nie ma ścian ani sufitu, można do niego znosić co popadnie i układać w piramidę. Trzeba tylko pamiętać, by podłożyć coś pod kółka, żeby dom nie odjechał.
Mężczyzna jest młody. Szybkimi ruchami brudnych żylastych rąk wydobywa puszki po piwie spod sterty kartonów. Sprzeda je jutro, by kupić coś mocniejszego.
Siąpi drobny jesienny deszcz. Idę wlokąc za sobą parasol. Odległość nie zamazuje obrazu, wręcz odwrotnie.

Widzę jak mężczyzna tuli w ramionach bezdomność, jak ta wychudzoną dłonią odgarnia z jego czoła tłuste od potu i mokre od deszczu kosmyki włosów, jak z kobiecą kokieterią tuli się do niego, wbijając wymalowane jesiennie paznokcie w zapadniętą pierś.
Jest na nią skazany. Już się od niej nie uwolni.
Czy z własnej woli?

 

linia

Wiersze jesienne       

MGŁA
(INSPIROWANA FOTOGRAFIAMI B. A. SYMOŁON)

ikonalubię jesienne zamglone poranki
dotyk wilgotnych kropelek
osiadających
na twarzy
i ten zapach
wdychanej tajemnicy
pożywka dla mojej
wyobraźni
smakuje
jak cukrowa wata
dzieciństwa

                         




Spacer z wrześniem

logoKrok za krokiem,
ramię w ramię,
jesienniejesz razem ze mną.
Z Ciebie
listki opadają,
mnie dokucza nagła senność.
Słońce świeci
coraz słabiej,
Twoja rudość je zabija.
A ja idę
obok Ciebie,
Ty przemijasz, ja przemijam.
Wiatr z gałązki
strząsa rosę -
figlarz, psotnik, szaławiła.
A ja idę
obok Ciebie,
Ty przemijasz, ja przemijam.
Liście zbierasz
do albumu,
grasz o deszczu puste krople.
A ja idę
obok Ciebie
i w jesiennych strugach moknę.


Sentymentalna piosenka

logoJesień w parku ciszy szuka.
Puste ławki, nagie drzewa -
ani psom się nie chce szczekać
ani ptakom głośno śpiewać.
Tylko liście spadające
przykładają twarz do ziemi
zasłuchane w nasze kroki.
Nim jak one odejdziemy.

 

Religijne

logoPrzydrożna kapliczka 


 Tyś  z kamienia ludzką ręką wyrzeźbiony,
 przygarbiony, z twarzą smutną, pełną bólu.
 Od lat wielu nie czesany, nie golony,
 ale piękny – Ty nasz Zbawco, Ty nasz Królu.
 Wiatr Cię smaga, ciężar krzyża rani ciało
 i modlitwa Twoja cichnie w pisku aut.
 Czasem ktoś przed Tobą uklęknie
 szepcząc cicho;
 Jezu drogi – Ratuj nas.



Komentarze (0)

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY