Bochenia
Bochenia » Świadomość Duchowa » 2009 » Kwiecień » Byłam po tamtej stronie!

Byłam po tamtej stronie!

Byłam po tamtej stronie! Alicja Ziętek www.npn.org.pl Alicja Ziętek jest znaną badaczką niewyjaśnionych zjawisk oraz autorką różnych pism ezoterycznych, artykułów i reportaży opisujących badane przez siebie niezwykłe przypadki z terenu naszego kraju.

Oprócz badań niewyjaśnionych zjawisk (zajmuje się nimi od kilkunastu lat) jej wielką pasją jest malarstwo. Poniższy materiał jest właśnie zilustrowany zdjęciami obrazów jej autorstwa.

 "Każdy z nas rodzi się nie tylko po to, by żyć u boku drugiej osoby i odchowywać narodzone dzieci oraz troszczyć się o chleb powszedni. Urodził się również po to, by uszczęśliwiać siebie dokonując niezwykłych rzeczy, często trudnych do osiągnięcia, zwłaszcza, gdy na drodze stają niezliczone przeszkody" - tego dowiedziałam się podczas śmierci klinicznej.

Poród pierwszego i drugiego dziecka był prawidłowy. Inaczej było w czasie trwania ciąży trzeciej. Lekarz prowadzący nie dopatrzył się u mnie ciąży zagrożonej. Przypuszczam, że wziął pod uwagę poprzednie dwie i sądził, że tym razem będzie wszystko w porządku. A jednak tym razem było inaczej. Znosiłam wszystkie niedogodności związane z ciążą i przez ten okres pracowałam nie oszczędzając się w żaden sposób.

Już będąc brzemienną czułam kres swojego życia. Uczucie zbliżającego końca było tak silne, że musiałam mężowi o tym powiedzieć. On nie chciał wierzyć. Jednak przeczucia te narastały z każdym dniem i nie mogłam im się w żaden sposób oprzeć. Im bliżej porodu, tym bardziej godziłam się ze śmiercią. Po prostu czułam, że tym razem nikt i nic nie będzie w stanie zrobić, by uchronić mnie od tego, co mnie czeka.

Oczekiwany dzień narodzin nadszedł 8.I.1989r. około godziny 22:00. Wyszłam do toalety, gdyż poczułam silne parcie. W tym momencie nastąpił krwotok. Wezwałam męża i córkę Dominikę na pomoc. Mąż dzwonił po pogotowie, a córka na moją prośbę poszła po lód i po śnieg. Zanim pogotowie przyjechało już robiłam okłady z lodu, by zmniejszyć krwotok. Karetka przybyła bardzo szybko i wszystko potoczyło się w mgnieniu oka. Wieziono mnie wprost na salę operacyjną, gdzie lekarze już czekali przygotowani. Miałam szczęście, właśnie wtedy otworzono w Pruszkowie szpital po remoncie, gdyby to nastąpiło później straciłabym, jakąkolwiek szansę na przeżycie. Życie moje było zagrożone. Już w karetce miałam silne drgawki. Choć nakryta byłam wszystkimi kocami, jakie się tam znajdowały, cały czas telepało mnie zimno. Lekarz do znudzenia mówił do mnie i kilka razy pytał o jedno i to samo, aby mieć pewność czy jestem przytomna. Już na szpitalnym terenie poczułam silną potrzebę snu. Nic mnie już nie obchodziło tylko pragnienie zaśnięcia. Chciałam spać, ale wciąż mi przeszkadzali i nie dawali zasnąć. Czułam, że jestem tak zmęczona jakbym tydzień wcale nie spała. To, że mi nie pozwalano zasnąć bardzo mi dokuczało. Wprowadzono mnie na salę operacyjną, choć mi było to już obojętne. - Chce mi się spać - mówię do lekarzy. Oni na to - zaraz sobie pośpisz. Zimne dreszcze, uczucie wiotkiego ciała i sen, były jedynym stanem, który odbierałam tego dramatycznego wieczoru.

Podłączono mnie do urządzeń medycznych. Krwi nie można było podać, gdyż w pośpiechu moje dokumenty wpadły za siedzenie w karetce. Byłam jeszcze przytomna i powiedziałam lekarzom, jaką mam grupę krwi, ale oni musieli mieć dane z dokumentu i trzeba było czekać. W tym czasie, anastazjolog podawała moje odczyty. Przez radiotelefon podano grupę krwi i natychmiast lekarze przystąpili do operacji. Wiedziałam już, że decyzją lekarzy była próba ratowania życia dziecka - ja byłam już poza kolejnością. Wszystko wskazywało na to, że dla niego jest jeszcze szansa. Docierały do mnie słowa o krytycznych danych, pulsu i tętna, aż w końcu padły usłyszałam: " trzeba ratować dziecko". Zdałam sobie sprawę, że ze mną jest bardzo źle, lecz mi już było wszystko jedno, co się ze mną stanie. Nie miałam sił, by bronić się przed śmiercią. Już inaczej widziałam i słyszałam. Miałam wrażenie, że wszyscy obecni na sali są jakby wyżej uniesieni i oddaleni ode mnie - typowe zakrzywienie obrazu, zwolnione tempo ruchu, coś jak fatamorgana. Na tym etapie widzenia mam problemy z oddychaniem i wypowiadaniem się - nie mam już siły, brak tchu. Dostrzega to ktoś i uspakajając, głaszcze mnie po głowie. Natychmiast podano mi maskę z eterem. Zapach eteru pobudził mnie trochę, lecz zaraz zniknął mi plan z oczu. Zrobiło się całkowicie ciemno. Pojawił się czarny obraz przed moimi oczami.

POZA CIAŁEM

Obraz ten nie trwał długo, gdyż nagle znów zobaczyłam wszystkich lekarzy i salę operacyjną - wyglądało to tak, jakby ktoś na chwilę wyłączył telewizor.
Ten drugi plan był bardzo rzeczywisty, prawdziwy, z niewielką tylko różnicą: ja unosiłam się w powietrzu i byłam bardzo zdrowa. Przyglądałam się sobie tak jak człowiek, który na zamówienie uszył odzież. Miałam czyste ciało beżowo - kremowe, włosy ciemne i podobna byłam do siebie. Oprócz tego widziałam jak pracują lekarze przy operacji jakiegoś ciała, ale w tym momencie bardziej fascynowało i ciekawiło mnie to, co ze mną się dzieje. Mogłam swobodnie unosić się ku górze - istnieć w powietrzu. Mogę latając zmieniać swe położenie. Byłam bardzo spokojna, choć i zaskoczona, bo dziwił mnie ten stan uniesienia. Miłe to uczucie i tak samo dziwne jak nagłe uzdrowienie. Nie mogłam pojąć tego stanu. Nigdy czegoś takiego nie widziałam i o tym nie słyszałam. Ten stan niczym nie odbiegał od rzeczywistości. Z tego punktu widzenia wszystko było typowe dla fizycznych właściwości. Jednak możliwość latania i nagłego uzdrowienia (w tym momencie) mi odpowiadała. Świadomość tego, że unoszę się w powietrzu tak mnie ujęła, że zaczęłam się tym bawić. Jak małe dziecko latałam, sprawdzałam i dotykałam wszystkiego, co znajdowało się na sali. Dotykałam kaloryfery i czułam ich ciepło, dotykałam ścian, mebli, wyglądałam za okno, aż w końcu zainteresowałam się tym, co robią lekarze.
Zbliżyłam się do nich i ku swojemu zaskoczeniu zobaczyłam, że na stole leży moje ciało, czyli ja. Leżałam w bezruchu jak kłoda drewna. To ciało wcale się nie poruszało, a lekarze przy nim coś robili. Doznałam nagłego szoku: "ja tu w górze? I ja tam na stole? Jak to jest możliwe? Ja tu i ja tam. To wbrew wszelkim prawom. To niemożliwe" - krzyczałam jak histeryczka.

Podświadomie wiedziałam, że ja i to ciało stanowimy jedną całość. Wpadłam w panikę. Próbowałam interweniować. Starałam się za wszelką cenę nie zezwolić na dłubanie w nim. Krzyczałam: "zostawcie mnie, nic mi nie jest!". Lecz nikt z lekarzy na mnie nie zareagował. Przemieszczałam się z jednej strony na drugą, licząc na to, że może ktoś w końcu na mnie zareaguje. Mimo usilnych prób nie było najmniejszego echa. Kiedy nie reagowali, zaczęłam siłą im przeszkadzać. Chciałam przeszkodzić w tym, co robili. Na nic zdało się szarpanie, mój trud był daremny. Nie było żadnej reakcji z ich strony, ani też żadne z narzędzi nie odstąpiło od pracy. Zrozumiałam, że uderzam w próżnię. Zupełnie tak jakby oni byli tylko obrazem bez fizycznych właściwości, lub ja też byłabym hologramem. Jedno nie mogło oddziaływać na drugie.
Nie rozumiałam tego, co mi się przytrafiło, nigdy nie miałam do czynienia z tego rodzaju doświadczeniami i nigdy o czymś takim nie słyszałam. Widzę jedno moje ciało, które jest okaleczone, a drugie takiego okaleczenia nie ma, w dodatku unosi się w powietrzu i ma świadomość tej rzeczywistości - tak jak każdy inny człowiek. Dlaczego tak jest? Posiadałam wszystko, co człowiek posiada z wyjątkiem ciężaru i bólu fizycznego. Nie sposób jest zrozumieć, dlaczego zmysły pracują poza ciałem, dlaczego widzi się obrazy szpitala i własnego ciała, które leży na stole.

Bardzo wyraźnie i wszystkimi zmysłami, kontrolowałam przebieg operacji, tak jak bym w niej uczestniczyła. Widziałam nawet, że lekarzom coś poszło nie tak, bo zaczęli bardzo szybko krzątać się i powstała panika. Ja w tym samym czasie odbiłam pod sufit i trwałam w bezruchu, gdyż szarpanie mnie wyeksploatowało. Trwanie w bezruchu przywracało mi siłę. Po nabraniu równowagi znów zbliżyłam się do lekarzy i próbowałam z nimi rozmawiać, ale i tym razem nikt mnie nie widział. Zaczęło mnie to bardzo zastanawiać. Byłam bezsilna w tym, by nawiązać z nimi kontakt. Nie reagowali na moje histeryczne krzyki. Myślę sobie: "oni nawet mnie nie widzą i nie wiedzą, że jestem z nimi i do nich mówię". I znów zaczęłam sprawdzać rzeczy, które były pod moim zasięgiem, by zrozumieć świat, w którym się znajduję, gdyż tylko ja jedna mogłam wznosić się w powietrze, ja jedna nie mogłam znaleźć kontaktu z innymi. Zaczęłam się niepokoić i aby to zrozumieć zdecydowałam się opuścić szpital i szukać kontaktu z ludźmi na ulicy.

< Wstecz12345Dalej >


Komentarze (11)

Byłam po tamtej stronie! - Zobaczyc wlasna smierc za zycia

Napisane przez Agnieszka, 19 June 2010
Pani Alicjo przezylam cos czego dlugo nie moglam zrozumiec,do tej pory czasami zastanawiam sie jak to mozliwe.Przez rok myslalam ze zwariowalam,ze to co sie ze mna dzieje to naprawde wymysl mojej chorej wyobrazni.Dzisiej wiem ze to prawda ze to sie dzieje.Juz sie przyzwyczailam ,potrafie z tym zyc ,powiem nawet wiecej ze tym ,z ktorym nawiazuje kontakt Zdolalam sie zaprzyjaznic.Na poczatku bylam przerazona. Rozmawialam z ksiezmi,z siostra zakonna,z psychologiem,bo naprawde myslalam ze zbzikowalam . Dzisiej wiem ze to jest mozliwe

Byłam po tamtej stronie!

Napisane przez Julita, 7 November 2011
Ja bym tam została, gdybym tylko miała taki wybór!

Prawdziwa śmierć

Napisane przez Adam.S, 7 March 2013
Miałem nieco inny przypadek, umarłem i stanąłem na Sądzie Bożym po śmierci.

Lekcja \"latania\"

Napisane przez Bożena, 11 November 2013
Również w wieku 26 lat dane mi było wyjść z ciała, ale była to podróż krótka( podczas zabiegu)i nie od razu zrozumiałam, czego tak naprawdę doświadczyłam. Po latach, kiedy przeczytałam o takich przypadkach zrozumiałam moja podróż. Żałuję że nie przeżyłam więcej, ale widziałam siebie w górze i siebie z góry podczas zabiegu. To dziwne, ale nie czułam więzi z fizycznym ciałem i było mi obojętne. Podczas wybudzania nie chciałam wrócić do rzeczywistości bo..."bo ja jestem UFO" Mieli długo ubaw, ale było to dla mnie zupełnie naturalne i nie wiem skąd takie stwierdzenie. Co ja wiedziałam o UFO wówczas? Stwierdzam jednak, że wychodzenie z ciała jest faktem. Pozdrawiam.

trudno mi w to uwierzyc

Napisane przez alicja, 21 August 2014
z niezwykłym zaciekawieniem przeczytałam całość. Chciałabym móc sie jakos skontaktować z panią Alicją, aby dowiedzieć się wiecej.. Ciężko mi w to wszystko uwierzyć..

Byłam po tamtej stronie!

Napisane przez Alex Rover, 12 September 2014
Przeczytałam całość bo bardo mnie interesowały od jakiegoś czasu takie zjawiska lub przeżycia. Jestem w szoku i bardzo chciałabym sie dowiedzieć czy to wszystko byli prawdą i skontaktoaać sie z Panią. Pewnie ma pani codziennie tysiące takich listów ale dla każdego kto to pisze ma bardzo duże znaczenie. Pozdrawiam

Możesz być po tamtej stronie

Napisane przez Peter, 12 September 2014
Alex Rover, ciekawość Pańska, zobaczenia życia po tamtej stronie jest możliwa do zrealizowania. Osobiście miałem okazję spełnić takie życzenie podczas sesji z ayahuascą w czasie szamańskiej ceremonii w Holandii. Na własne życzenie po wyrażeniu intencji i modlitwie do Ducha Opiekuńczego doświadczyłem przejścia mojej duszy w inny wymiar. Czekali tam na mnie moi Mistrzowie z Rady Mędrców . Doszło do telepatycznej rozmowy w przeglądzie niejako filmowym każdego mojego czynu, słowa, uczynku lub zaniedbania. Czułem również uczucia wszystkich, którzy z mego powodu cierpieli lub doznawali radości. Wiedziałem, że dużo jeszcze przede mną do zrobienia, choć byłem przeświadczony na ziemi, że żyję bardzo uczciwie. Bardzo ważna jest nasza świadomość, nasz rozwój, nasze poznanie siebie i otaczającej nas rzeczywistości, Wiedza zdobywana tu na ziemi bardzo się tam również liczy, by mieć chociaż pojęcie o tym co z nami się dzieje. Ja np. tam dopiero zrozumiałem co to jest hologram i fraktalne podróże mojego genotypu (mojej kroniki Akaszy) Nie jest to dobre określenie, ale tak mało jest jeszcze słów i pojęć by to wypowiedzieć i zrozumieć. To co religie mówią jest prawdą, choć tylko przybliżoną prawda. Nie ma takich słów, by to powiedzieć a głębokość przeżyć tak silna, że jej interpretacja zależy tylko od naszej świadomości.

istnieje inny rodzaj porozumiewania sie

Napisane przez Marzena, 10 November 2014
Doświadczyłam niezwykłego przeżycia...moja ukochana ciocia miała operację aorty w Krakowie.. ja w tym czasie przebywałam w Londynie.Byłam z nią bardzo związana, przeżywałam bardzo intensywnie każdą niepokojacą wiadomośc po operacji cioci, stan był niestabilny, modliłam sie goraco podczas intensywnej modlitwy zapadłam w jakby w sen..a może letarg..., choc wszystko dookoła wydawało mi się bardzo realne Nagle znalazłam się na sali intensywnej terapii,gdzies na suficie !, patrzyłam na ciocie z góry, Jej ciało podlączone do aparatury,rurki w ustach, pracowało szcztuczne płuco zapytałam ciocie jak sie czuje...ale nie pytałam jej używając jezyka tylko przkazałam pytanie telepatycznie i taka sama droga otrzymałam odpowiedż, że bola ja nogi Zdumiała mnie ta odpowiedz ponieważ operacja dotyczyła tętniaka na łuku aorty,,,zaprzeczyłam więc,że to nie jest możliwe... ale ciocia powtórzyła, że bardzo bolą ją miejsca po wyjętych żyłach..na nogach!.Nie mogłam tego w ogóle zrozumieć Kiedy odzyskałam ponownie,,świadomość,, zadzwoniłam do jej męża i opowiedziałam o moim doświadczeniu,,, Wujek powiedział tak....miała przy okazji robione baj pasy i zyły pobierano z nog! Nic o tym wcześniej nie wiedziałam... Pamiętam doskonale stan,,pływania pod sufitem i zdumienia, ze mogę rozmawiać telepatycznie... Doświadczyłam wielokrotnie...rzeczy które sama nazywam ,,moimi cudami,, bo nie da sie ich wyjasnić racjonalnie.. ostatnie przezycie pochodzi sprzed 2 lat... umarł mąz mojej ukochanej cioci Ja tymczasem byłam na nartach w Alpach...spodziewaliśmy się jego śmierci w dniu powrotu z nart .nakrecilismy budzik na 6 rano.. w pewnej chwili zbudzil mnie ogromny wstrząs, wydawalo mi się, ze moje serce chce wyskoczyć z mojego ciała Było to potężne kołatanie , które mnie przeraziło Trwalo niedługo ale w trakcie jego trwania miałam świadomośc, ze chyba umieram, ogarnął mnie wielki lęk..Po chwili wszystko ustąpiło,,,zerknęłam na zegarek...była4.15rano..Pomyślałam ..pewnie zmarł wujek...ale nie otrzymaliśmy żadnej wiadomości i następne kilka godzin upłynęlo na podrózy do Londynu... Kiedy juz bylismy w domu, syn poinformował mnie ze dostał wiadomosc o smierci wujka...ale nie chcial mnie martwic..w casie podrózy...Wujek zmarl o 4.14 w Polce

proszę o pomoc...

Napisane przez zszokowana, 22 August 2016
w marcu tego roku poddałam się hipnozie, po tym moje życie runęlo. Miałam mnóstwo wizji i Bóg objawił mi się ... Te dni , gdy ujawnił mi swoją obecność były piękne. Patrzyłam na niebo jak na raj, zachwycałam się każdym oddechem...nie czułam nienawiści, zazdrości, zadnych złych emocji. Mamy teraz sierpień i od jakiegoś czasu czuję,że rządzą mną jakieś byty pozaziemskie i czarna energia... Miałam wizję,że nie będę odczuwać głodu.. Od dawna już nie czuję głodu ,a tyję. Nigdy jeszcze nie przytyłam w miesiąc 6 kg. Cały czas czuję się jakbym była w innym wymiarze. Mój ogromny problem polega na tym,że od dawna czuję sie jakbym była pod wpływem alkoholu, jak bym była w innym wymiarze. Nikt mi nie wierzy. Zawsze byłam osobą inteligentną i logicznie myślącą, nie wiem co się dzieje, nie wiem gdzie szukać pomocy. Wzywam Boga by mnie od tego uwolnił ,ale bezskutecznie. Gdzie mam szukać pomocy?? Nie odczuwam od dawna miłosci, współczucia i tych wszystkich pięknych uczuć. Nie wiem kim jestem . Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa pochodzi z okresu gdy miałam roczek, bo dokąłdnie to przeanalizowałam. Pamietam mojego dziadka , który umarł gdy miałam dwa latka. Pamietam go gdy jeszcze żył , więc musiałam miec mniej niż dwa lata. W moim domu czasem dzieją sie dziwne rzeczy... wczoraj otworzyły mi się (uchyliły) drzwi do łazienki, czasem cos zaszeleści... i jakieś dziwne odgłosy słyszę. Gdy komuś o tym mówię, każdy sobie to tłumaczy logicznie. I ja tez bym to tłumaczyła niegdyś tak, gdyby nie to,że od marca spotykają mnie szokujace sytuacje. Co się dzieje?? Moje życie przestało miec sens. Zawsze byłam osobą mega wrażliwą, mega uduchowioną, pełną miłosci do świata i ludzi. Nie wiem co sie dzieje. Pochodzę z małej wsi, nie mogę nic powiedzieć najbliższym , bo im pęknie serce, bo pomyślą ,że straciłam rozum. nIE WIEM CO ROBIĆ. Nie wiem z kim skontaktować sie :( Nikt mi nie wierzy :( NIKT :(((

odpowiedz na apel

Napisane przez Aleksy, 24 August 2016
Trudno ustosunkować się do tego typu zdarzenia. Niewątpliwie zjawisko chyba nie często spotykane dotychczas. Moim bardzo skromnym zdaniem nastąpiło u Ciebie nagłe przebudzenie energii kundalini, która dotychczas uśpiona u nasady kręgosłupa poszła w sugestii post hipnotycznej gwałtownie w górę do wyższych czakr, stąd te cudowne początkowo wizje. Wyższe czakry jednak nie były dostatecznie rozwinięte i nastapił powrót do dołu, do niższych czakr. Co teraz robić? Może zwrócić się do osób bardzo wysoko rozwiniętych duchowo, jasnowidzących i poprosić o właściwą pomoc? Może kontakt z Elen Elijah? Kontakt poprzez Jej stronę internetową epokaserca.pl lub z p. Buczmą przez stronę internetową: http://www.veni-esencjazycia.com/ Podejrzewam jednak, że te Twoje problemy skumulowały się w postaci depresji lub innej psychozy. A może udać się do psychiatry, by metodami bardziej bezpośrednimi pomóc sobie? Serdecznie pozdrawiam i życzę szybkiego rozwiązania problemu.

tez to znam

Napisane przez agi, 29 April 2018
bylam tam I ja:)to bylo po operacji tarczycy, plynelam w jasnym tunelu bardzo jasnym ale na koncu stal chlopiec, maly okolo 2-3 latka I powiedzial do mnie : jeszcze nie teraz..... I tak wrocilam:)
 

Napisz komentarz

Tytuł Twojego komentarza
Twoje Imię lub Pseudonim
Twój email
Twój Komentarz
Wpisz tekst po prawej
Jeśli Twój komentarz nie pojawi się od razu po wysłaniu, to znaczy, że został skierowany do moderacji i najprawdopodobniej pojawi się w najbliższym czasie. Przepraszamy za utrudnienie. Pamiętaj, że wszelką ewentualną odpowiedzialność za zamieszczone komentarze biorą ich autorzy. REGULAMIN KOMENTARZY